Właśnie poszedł sobie pojeździć na rowerze. Ja zostałam sama z Małym w domu.
Moja dzisiejsza aktywność polegała na tym, rano ćwiczyłam Fitness Blender, a Mały siedział w kojcu, czym nie był zbyt zachwycony. Potem poszłam z nim na spacer. Więc dla mojego męża oczywiste jest, że to on idzie na rower po południu bo ja przecież już dzisiaj ćwiczyłam. Nic nie znaczy, że wszystko co robię, robię z dzieckiem uwieszonym u nogi. I tym sposobem cały dzień zajmuję się dzieckiem.
Mąż, kiedy zajmuje się Małym nie robi już nic innego poza pilnowaniem go. Gdyby został z nim przez kilka dni to nie byłoby ani obiadu, ani sprzątania, a prania urosłaby wielka sterta. Ja tymczasem ogarniam, bo muszę, bo tego się ode mnie oczekuje. Powinnam przy tym jeszcze pięknie wyglądać i być zadowolona z życia.
To trochę moja wina bo przyzwyczaiłam wszystkich, że radzę sobie ze wszystkim i nie potrzebuję pomocy. A teraz nawet zrozumienia nie znajduję, nie mówiąc o tym, że ktoś miałby mi pomóc.
Nie potrafię być taka fałszywa i zawzięta w tym udawaniu jak inne kobiety. Tutaj też na pewno takie się znajdą co to zgrywają idealne matki, żony i kochanki. Tylko, że prawda nie jest taka piękna jak się na zewnątrz wydaję. To taka szopka przed innymi kobietami, żeby broń panie boże nie okazać słabości, bo nie wypada. Udają, kłamią jak to jest cudownie, żeby poczuć się lepsze, żeby inne poczuły się gorsze. I z tego zakłamania powstał obraz kobiety, która odkłada swoje potrzeby na rzecz potrzeb dziecka, męża i jeszcze jest tym zachwycona. Najbardziej mnie śmieszą teksty typu: "dziecko wcale nie ogranicza, z dzieckiem można robić różne fajne rzeczy". Moim zdaniem matki mają po prostu przesrane w życiu, a te które mówią, że są szczęśliwe po prostu nie mówią prawdy.
lovlley
20 kwietnia 2016, 14:27Rozumiem cię. Ale popatrz inni mają gorzej. Ja mam dwójkę dzieci. Różnica między nimi to 14miesęcy. Ciąża za ciązą. Było mi cholernie ciężko,ale jak widać można dać radę. 3maj się.
FunnyTiffany
12 kwietnia 2016, 19:52hej, czytam i rozumiem, nie oceniam ... masz prawo do swojego marudzenia, kiedy macierzyństwo Cię przytłacza ... tak uważam, ale ... wiesz, zawsze musi pojawić się jakies "ale" ;) hehehehe ... to na czym się koncentrujesz WZRASTA!!! kiedy wiecznie będziesz skupiać się na tym co Cię wkurza i dlaczego Ci źle to nigdy nie będzie Ci dobrze, uwierz, przerabiałam to milion razy ... co w takich sytuacjach robię? wyobrażam sobie ludzi, którzy maja gorzej, ludzi, którzy są smiertelnie chorzy, cierpią, okaleczeni, okradzeni, którym domy się spaliły, dzieci umarły śmiercia targiczną albo ludzi, którzy mieszkają na wysypisku śmieci, bo ostatnio na taki artykuł sie natknęłam ... i wtedy porównuję sobie i dochodze do wniosku, że jednak wcale mi tak źle nie jest ... że inni mają gorzej, zaczynam szukac pozytywów, czasami na siłę ... chociażby wdzięczna jestem za to, że moge widzieć, bo tylu ślepuych na tym świecie, że słyszę, że mogę jeść pysszne rzeczy, podcczas kiedy tyle ludzi umiera w Afryce z głodu ... to mi daje do myślenia ... zastanów sie na tym co napisałam ... pomyśl za co Ty jestes wdzięczna i uśmiechnij się :)
violonia84
9 kwietnia 2016, 09:21Bardzo dobrze Cię rozumiem :) też jestem matka 2, 5 rocznej córci i czułam to samo ale teraz pracuje realizuje się dziecko to największa motywacja do zmiany działania... Bądź silna mały podrośnie będziesz mieć więcej czasu dla siebie ( a facet normalnie że jak zostaje to zajmuje sie dzieckiem standard ale to prawie każdy facet tak ).
irena.53
8 kwietnia 2016, 15:02Kim trzeba być ,żeby nie wziąć do serca tylu wspaniałych, mądrych podpowiedzi. Dziewczyny pokazują tu niektóre jakie maja życie z chorobami, z chorymi dziećmi I pokazują Ci swoje nastawienie, mądre, ciepłe wspaniałomyslne by ktos powiedział, ....A one sa po prostu mądre I odrabiają swoje . Tak, tak bo kazdy ma cos do odrobienia,,, to życie, przeszle zycia....... Po prostu potrzebna jest pokora I modlitwa o mądrość....... A tymczasem wziecie tabletek na uspokojenie....I czasami spotkanie z psychiatra , tez sie spotykałam ...
karaluszyca
6 kwietnia 2016, 20:07A ja bym chciała mieć dziecko, nawet gdybym miała myśleć tak jak Ty teraz, a zapewne tak by było, bo jestem cholerną egoistką. Tylko ja w odróżnieniu do Ciebie po prostu powiedziałabym mężowi, że mi z tym źle, że też chcę mieć chwile dla siebie, że mam dość, żeby mi pomógł. Współczuje Ci, bo jestem młoda, zapewne chcesz być taka jak przed ciąża, ale powiem Ci, że za kilka lat, kiedy będzie fajna śliczną młoda mamą. I co z tego, że wkurza Cię tyle rzeczy. Nie każda z nas jest Matką Polką całym sercem. I nie każda nią być musi. Według mnie masz takie podejście do sprawy macierzyństwa, bo jesteś nim zmęczona, albo tak zwyczajnie- zmęczona nadmiarem obowiązków. Trzymaj się :) Radzić Ci nie będę, bo co ja tam wiem :)
karaluszyca
6 kwietnia 2016, 20:08* bo jesteś młoda :) Pomyliłam się, ja już nie jestem taka młoda :D
limonka80
6 kwietnia 2016, 20:01Osoba która chce pomocy znajdzie ją.Ty wolisz jęczeć i nie słuchasz co się do ciebie pisze.Dziewczyny dały ci tu mnóstwo rad i podpowiedzi co zrobić w twojej sytuacji.Odnoszę wrażenie,że ty po prostu lubisz grać cierpiętnicę .Jesteś psychicznie niedojrzałą osobą ,nieprzystosowaną do współżycia w rodzinie .
meartyna881008
6 kwietnia 2016, 16:53Idealnym nie można być. Jesteś tylko człowiekiem, gdzie normalne jest popełniać błąd. A w Twoim wpisie schował się sarkazm. Opieka nad małym dzieckiem jest męcząca. Musisz się zrelaksować, bo inaczej będzie jeszcze gorzej.
ZebraWPaski
6 kwietnia 2016, 16:40O rany jakas ty biedna. Dalej- obwiniaj caly swiat ze dal Ci wmowic ze macierzynstwo to bulka z maslem. Jakbys swojego rozumu nie miala.
MulierFortiss
6 kwietnia 2016, 15:36Ja też nie dziwię się mu, że wyszedł. Na początku kiedy zaczęłam Cię czytać było mi Cię szkoda. Jestem położną i wiem że czasem po porodach kobiety strasznie podupadają psychicznie. Z racji zawodu mam w sobie niesamowite pokłady cierpliwości ale do Ciebie już brak mi słów. Skoro mnie, obcej osobie która tylko czyta te Twoje wypociny brak słów to co dopiero facetowi który musi na Ciebie i Twoje zachowanie patrzeć każdego dnia - nic dziwnego że ucieka. Pomyśl kobieto o psychologu albo psychiatrze bo nie wróżę tu dobrej przyszłości jeśli dalej będziesz tak marudzić i użalać się nad sobą. Są miliony kobiet które mają tysiąc razy gorszą sytuację od Ciebie. Współczuję Twojemu facetowi a w szczególności dziecku. Nie dorosłaś do bycia matką i tyle w temacie albo po prostu pisząc te bzdury próbujesz sobie ulżyć i wyolbrzymiasz swój stan i kręci się podjudzanie vitalijek do komentowania tych bzdur które wypisujesz. Weź się w garść w końcu bo to się robi już naprawdę żałosne. Zmień swoje nastawienie, wtedy polepszą się Twoje relacje z mężem i na pewno będzie łatwiej wam razem przejść przez wychowanie dziecka co jest arcy trudne i każdy zdaje sobie z tego sprawę...
aniaczeresnia
6 kwietnia 2016, 15:25Wow, wczulam sie w Twoj wpis, bo sama mialam takie przemyslenia jak moj Maly byl maly. Pociesze Cie, ze dorosnie i bedziesz miala wiecej czasu dla siebie. Za to jestem w szoku ile hejtu mozna znalezc na vitalii. Wszystkie te mamuski madrzejsze, silniejsze, wspanialsze od innych, tak sobie swietnie radza. Tylko czy naprawde czerpia radosc z zycia? Nie, bo same pisza ze jest kurewsko ciezko. Wiec czemu tylko kobiecie ma byc ciezko, skoro dziecko ma dwoje rodzicow?! Czyli co, kobieta ma zamkac buzie i zasuwac wokol rodziny, a maz ma prawo sie oddawac rozrywkom, pod pretekstem ze baba narzeka ze zmeczona? W Polsce jest w ogole chore podejscie, Matka Polka, poswiecajaca sie dla rodziny. We Francji oczekuje sie od faceta ze wstanie w nocy, nakarmi dziecko (z butelki, bo Francuzka nie bedzie sobie deformowala piersi i blokowala swojego czasu, zeby byc obecna na kazdym karmieniu dziecka, poza tym urlop macierzynski po porodzie trwa 2 i pol miesiaca, zeby nie dyskryminowac kobiety w pracy), zmieni pieluche pelna kupy, z czasem pojdzie na zebranie w przedszkolu. Ja mojego meza tez zle przyzwyczailam, bo mialam jeszcze takie chore nalecialosci z Polski, karmilam piersia, wstawalam w nocy, sprzatalam, gotowalam obiadki, i to juz potem pracujac, na szczescie sie otrzasnelam, w duzym stopniu dzieki wsparciu kolezanek, ktore mi wytlumaczyly ze nie jestem sama, on jest tak samo ojcem jak ja matka. I wiecie co? Maz zaakceptowal obowiazki przy dziecku, zblizyl sie do syna, a relacje miedzy nami tez sie bardzo poprawily, bo juz nie mam do niego zalu ze to ja musze wszystko robic. Nie twierdze ze jest zawsze sielanka, bywaja jeszcze spiecia, ale jak w kazdej rodzinie. Za to nie ma wyzysku! Dlatego Talluah, nie daj sie, powalcz o czas dla siebie, a Twoj facet niech sie poczuje wreszcie ojcem ;-) I glowa do gory, im dziecko wieksze, tym jest latwiej ;-)
SILNAWOLAZNALEZIONA
7 kwietnia 2016, 16:46ja to mysle ze jest to nie tyle hejt z naszej strony tylko wyrazjac swoje zdanie dziwimy sie w wiekszosci ze autorka nic nie robi z tym ...no i niestety w wielu miejscach przebija sie tylko JA , JA i jeszcze raz JA. niestety jak jest rodzina i dziecko to jest nas wiecej i nie zasze ja ja jest na 1 miejscu i nikt nam matka W polsce nie kaze zapomniec o sobie, bo przeciez polaska jest w europie i nie jest ciemnogrodem i kazda z nas moze wybrac czy butelka i czy posiwecenie dla meza i dziecka jest na 1 planie...KAZDA Z NAS MA WYBOR i mniejszy lub wiekszy wplyw na tu i teraz i potem ...obecna syt autorki jest konsekwencjia jej wyborow ,kazdy z nas jest kowalem swojego losu a poki co autorka tylko bije ostrogi sama sobie i nimi sie rani...o ile prostrze by bylo zaczac glosno wyrazac swoje potrzeby ,wymagac nie tylko od siebie ale i od meza....i przestac plakac nad rozlanym mlekiem... nie my ciagle ja hejtujemy my tego robic nie musimy bo sama siebie potrafi zaszczuc swoim perfekcjonizmem i wszech-ja - wiem lepiej.... wiele z nas rozniez nazeka na los matki polki-zony...ale to nie jest dla nas jedyna plaszczyzna w zyciu...poszukujemy rozwiazan gdy cos nam uwiera a nie tylko wylewamy żółć...przykro mi to mowic ale mam wrazenie ze jak wczesniej bardzo kibicowalam autroce tak teraz po woli jestem zmecozna jej narzekaniem i nie dziwie sie wcale reakcji wielu vtalijek
aniaczeresnia
8 kwietnia 2016, 10:17Ja sie podobnie czulam jak Tallulah, jak moj syn byl maly... Mialam depresje, bylam przemeczona, czulam sie jak robot ktory bez przerwy odbebnia jakies prace. Maz pracowal calymi dniami i zadne argumenty do niego nie przemawialy. A jak mu zostawialam dziecko na pare godzin w weekendy (i to najczesciej nie po to zeby sie rozerwac, tylko zeby zrobic zakupy spozywcze), to nic rownoczesnie nie zrobil, poza dodatkowym balaganem. I sie przemadrzal jak to milo sie dzieckiem zajmowac. Tak, milo, jak czlowiek moze sie temu w 100% poswiecic, a nie latajac miedzy kuchnia a lazienka i probujac w tym czasie gotowac, sprzatac, robic prania... Nie mamy zadnej rodziny na miejscu, wiec glownie ja sie zajmowalam malym: 24h na dobe, 7 dni w tygodniu. Ktos, kto przez taka sytuacje nie przeszedl, bo mial wsparcie ze strony meza czy rodziny, nie potrafi sie wczuc w sytuacje Tallulah. I wszystkie dobre rady, w stylu "cwicz z dzieckiem" nie docieraja, bo ona juz tego dziecka ma po dziurki w nosie, chcialaby miec wreszcie chwile dla siebie! Ona jest w takim impasie, ze ma dziecku za zle, mezowi za zle, najchetniej by sie wyrwala z domu i zapomniala choc na chwile o obowiazkach. Wiem, bo sama przez to przechodzilam. Wracalam w piatek po pracy do domu i zamiast sie cieszyc na weekend, zoladek mi sie sciskal, jak w glowie sobie ukladalam wszystko co mialam do zrobienia. I owszem, powinna podyskutowac z mezem, tylko czy maz sie zmieni? Moj, jak mu powiedzialam, ze mam powazna depresje i nie moge tak dluzej ciagnac, wzruszyl ramionami, ze sie ze mna ozenil, bo myslal ze jestem silna i zebym sie wziela w garsc. Dopiero sie otrzasnal jak go postraszylam rozwodem i tym ze bedzie co drugi tydzien sie dzieckiem zajmowal. Na pewno sie bal, ze jego kariera ucierpi i wolal troche sie poswiecic i czasem cos w domu zrobic, niz musiec calkiem zrezygnowac ze stanowiska, bo nie dalby rady sam przez tydzien sie zajac malym. I co mnie wkurza, ze w Polsce zamiast wspolczuc dziewczynie, mowi sie jej ze jest zla matka. Jak ja sie pozalilam kolezankom w pracy we Francji, wszystkie na mnie naskoczyly, ze nie moge sie dac i maz ma tez w domu robic. Wiec powalczylam o to prosba, a w koncu grozba i maz sie z czasem dostosowal. A gdyby nie zechcial? Nie wiem czy mialabym na tyle sily zeby od niego odejsc... Dlatego sytuacja Tallulah jest skomplikowana...
HelloPomello
6 kwietnia 2016, 14:33Jak tak Ciebie czytam to dochodzę do jedynego i chyba słusznego wniosku - nie dorosłaś do bycia matką i do realiów jakie Cię obecnie otaczają. To nie jest obelga w żadnym wypadku , po prostu nie każdy do tego dorasta , nie każda kobieta jest do tego stworzona , jedne znoszą to dobrze inne źle. Mogłaś jeszcze poczekać, wyszaleć się aż któregoś dnia doszłabyś do wniosku że jesteś gotowa na to ogromne poświęcenie jakim jest powiększenie rodziny, i myślę że wtedy nie było by tych wszystkich żali.
Matyliano
6 kwietnia 2016, 14:21kup fotelik rowerowy dla dziecka i jazda, a nie użalasz się nad sobą. kobieto, 1 dziecko to wręcz wakacje. jak w ferie zostałam z 1, to nie wiedziałam co z wolnym czasem zrobić :D
yuna21
6 kwietnia 2016, 13:56Ja już dawno przeszłam na tym do porządku dziennego. Facet to facet. Czasami zrobić i jedną rzecz na raz to dla niego wyzwanie. Cieszę się z każdej pomocy z jego strony podjętej z jego inicjatywy. Wydaję dyspozycje (kiedyś mówił, że nasz związek jest identyczny jak związek jego i kierownika w pracy. Jak przestałam wydawać dyspozycje, to po roku stwierdził, że mu bardzo tego brakuje, bo mój foch na jego niedomyślnośc był ciężki do zniesienia. Więc znowu dyryguję. Jęczę i narzekam czesto tak samo jak ty, ale to ani nie zmienia sytuacji, ani nie poprawia mi humoru, więc staram się tego nie robić. Zamiar wyciskania sztangi, wyciskam bobasa. I propos szczęścia - naucz się cieszyć z małych rzeczy i z tego co jest ważne. Resztę olewaj - szczęście sie znajdzie.
Justyna0129
6 kwietnia 2016, 13:13Ech, ci faceci. Nie martw się, porozmawiaj z nim na spokojnie, najpierw powiedz mu, że musicie porozmawiać i to ważne, przetrzymaj trochę. Dzień, dwa. Niech się pozastanawia o co chodzi, a później usiądź i wylej wszystkie swoje troski, mów tak, żeby zrozumiał, że jemu też będzie lepiej jak Ty będziesz dobrze się czuła. U mnie to działa w różnych sytuacjach
diabelska.strona.kobiety
6 kwietnia 2016, 15:29"tak- racja- zrób facetowi focha i przetrzymaj ze 2dni" dziewczyno ile Ty masz lat że jakie propozycje składasz? Takie pomysły to się gowniarom w liceum podsuwa, a w dorosłym życiu LUDZIE POTRAFIĄ Z SOBĄ ROZMAWIAĆ... Tok myślenia który zaprezentowałas To niestety nie jest racjonalne myślenie w związku... Poza tym autorka pamiętnika niestety nie umie ani rozmawiać, ani żyć racjonalnie-za to świetnie wychodzi jej marudzenie, jeczenie i uzalanie się nad sobą. Więc nasze "złote rady na niewiele się tutaj zdadzą
aglex25
6 kwietnia 2016, 12:33Poważnie byłaś kiedyś zaradna? Bo jakoś wierzyć mi się nie chce, że teraz nie potrafisz robić nic poza narzekaniem i użalaniem się nad sobą. Doskonale wiem, że dziecko zmienia wszystko o 180 stopni- ale powinnaś wziąć się w garść i zacząć coś robić, a nie kwiczeć jak Ci źle i żyć przeszłością- czasu już nie cofniesz. Może najwyższy czas pójść do pracy, skoro dziecko tak Cię wykańcza.
diabelska.strona.kobiety
6 kwietnia 2016, 12:20Ty też się na taką kobietę kreujesz... Tutaj się żalisz a w domu jesteś identyczna jak opisane przez Ciebie kobiety i mało tego nic z tym nie zrobisz. Czemu inne kobiety mają tyle obowiązków co Ty a mimo wszystko są szczęśliwe? Bo potrafią żyć i cieszyć się z tego... A jak ktoś wszędzie i we wszystkim widzi problem to sama wiesz...
wiolla89
6 kwietnia 2016, 11:55Taka rola kobiety... moj maz jak zostaje z Malym to owszem- bawia sie slicznie, przewija Mlodego, itp, ale co chwile sie pyta: gdzie jest to, gdzie tamto. Wkurza mnie to... poza tym dzieci rosna. Bedzie lepiej :)
diabelska.strona.kobiety
6 kwietnia 2016, 12:21Ja swojemu na takie głupie pytania po prostu nie odpowiadam ;) niech sobie radzi sam, jest duży :)
wiolla89
7 kwietnia 2016, 07:55to samo mówię. niech sam znajdzie - dłużej mu się głowy potrzyma gdzie co jest :p
malgorzatka177
6 kwietnia 2016, 11:46mnie jest wstydem przyznać sie do swoich słabości i do tego że najzwyczajniej w świecie ma sie już tego wszystkiego dość. Nie oszukujmy się wychowanie dziecka to nie jest lekka i przyjemna praca. Zwłaszcza jak sie jest z tym wszystkim samemu. Mnie pomagał mąż, a i tak czasem nie miałam siły podnieść sie z łóżka, zwłaszcza jak syn ząbkował i niemal całe noce nie spaliśmy. A ja rano musiałam wstać i iść do pracy. BYło ciężko. Pewnie, że uśmiech malucha potrafi wynagrodzić wszystkie trudy, ale jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo być zmeczone. Ty jak widzę nie masz pomocy znikąd. Tym bardziej musi być Ci ciężko. Porozmawiaj z mężem, powiedz mu że jest Ci ciężko, że nie masz siły. Jak to do niego nie dotrze. Zostaw go z dzieckiem na dwa dni a sama wyjedź. Musisz po prostu od tego odpocząć. Inaczej zwariujesz. I nie myśl o tym, że mieszkanie nie będzie posprzątane, że nie będzie obiadu. Trudno. Może mąż jak zobaczy jak ciężko jest opiekować sie małym doceni to i będzie Ci pomagał i odciążał Cie trochę w tej opiece. Nie duś tego w sobie.
aniaczeresnia
6 kwietnia 2016, 15:38fajnie ze masz takie rozsadnie podejscie i dajesz dobre rady. Mnie tez kusilo zeby wyjechac na pare dni i zeby maz sie przekonal ile mam roboty...
nikimona
6 kwietnia 2016, 11:45Ahh Ci faceci nie można na nich polegać...na pewno są wyjątki ale ja takich nie znam ;/ Słuchaj a może sprawcie sobe fotelik na rower albo wózek k tóry ciąga się za rowerem, skoro Twój facet tak lubi jeździć niech jezdzi z dzieckiem a Ty będziesz miała godzinę dla siebie lub więcej, niech wybierze delikatniejszą trasę... także sama mogłabyś z tego skorzystać jeśli lubisz jezdzić. Mam znajomą która ma tak nieznośnie 11 miesięczne dziecko że ja na jej miejscu już dawno bym oszalała, w ogole nie daje rady z nim ćwiczyć nie pozwala jej, kupiła wózek za rowerem i jezdzi z mała po 3 godziny dziennie, umawia sie z innymi babkami z dziećmi i tak razem jeżdżą a dzieci jak anioły pośpią, porozglądają się...może warto przemyślęć ?
ellysa
6 kwietnia 2016, 11:38a ja Ci wspolczuje,i nie wierze w to jak inne pisza ze wszystko wymyslasz,wez raz jak maz wroci z pracy czekaj juz ubrana i poprostu wyjdz z domu byle gdzie tylko wyjdz na pare godzin i nie odbieraj telefonu.