Kochani !
Mam na imię Joanna. Z wykształceia oraz wykonywanego zawodu jestem dieretykiem. Choć powiem wam w moim życiu bylo wiele prób odchudzania. Na szczęście od kilku lat udaje mi się utrzymywać moją mase ciała.
Postanowiłam wcielić się w role pacjenta osoby, która postanowiła być kobieta borykającą się ze zbędnymi kilogramami. Choć powiem wam, że tych kilogramów mam nie dużo do zrzucenia, bo tylko 3,5 (ale moim zdaniem najgorsze 3,5 kilograma) w procesie odchudzania.
Mój eksperyment / doświadczenie rozpoczełam od wizyty u dietetyka , pierwszą wizytę odbyłam dokładnie tydzień temu :
- zostałam zważona - niestety waga na której ważyła mnie dietetyczka wydała mi się bardzo mało profesjonalna (sprawdziłam w sieci i koszt takiej wagi wynosi 600 zł - a przewodzicielem impulsu jest - szkło ?)
- została wypytana co zjadłam wczoraj - hm... dzień wcześniej mój sposób odżywiania odbiegał od zwyczajowego i ten dzień został poddany analizie / ocenie ( nie zostałam spytana jak jem w pozostałe dni) - analiza była taka troche okłamana,
- no i zapytano mnie co lubię jeść a czego nie ( nie wiem czy dietetyczka przeoczyła fakt iz nie lubię pewnego produktu) i uwzględniła go w diecie
- dziś wszystko zostało omówione w ekspresowym tempie / nie mogłam się w nic wgłębić, przeanalizować jadlospisu itp.
- wszystko zostało napisane - niech sobie pani przeczyta - czy was wkurzają takie rzeczy ?
Cieszę się, że będe mogła sama doświadczyć na sobie co przeżywają moi pacjenci, mam nadzieje że lepiej zrozumię ich problemy, a tym samym pomoże mi to być lepsym specjalistą.
Dzisiejsze doświadczenia i wnioski :
- muszę sobie zjeść coś dobrego, bo od jutra dieta - dopadlo mnie to doświadczenie - mimo tego, że pamiętam, że jedzenie to tylko chwila przyjemności
Chciałam was również zapytać o wasze doświadczenia z dietetykami ? Jakie błędy popełniają wasi dietetycy ?
GABRIELA74
30 grudnia 2015, 00:43Dziwna forma eksperymentu,w mojej opinii. Życzę powodzenia :-)
karrrrola
30 grudnia 2015, 00:34Eksperyment bardzo ciekawy, z chęcią będę go śledziła :)
commo
29 grudnia 2015, 23:33Witaj imienniczko, chudzinko Ty moja z czego chcesz się odchudząć? Na pewno wyglądasz rewelacyjnie.
Happy_SlimMommy
29 grudnia 2015, 22:43Z dietetykiem nie miałam kontaktu aczkolwiek ćwiczę z trenerem i on układa mi dietę. Wydaje mi sie ze on przebywając ze mną często lepiej dostosuje sie do moich potrzeb niż jak osoba "dietetyk" u którego byłaś i troszkę na odczep sie Cię potraktowała. przyznam eksperymentu jestem dość ciekawa jednak czy nie prościej zapytać po prostu o oczekiwania pacjentów bądź wprowadzić ankietę?? Ludzie sa różni i maja rożne podejście do odchudzania i nie rozumiem oburzenia z cena wagi ? Tzn. Waga z wagi za 600 zł pokaże mi dużo większa różnice niż moja z Donu za 50 zł ????
doloress1988
29 grudnia 2015, 22:38zobaczymy co z tego eksperymentu wyjdzie ... ja gdybym była dietetykiem i postanowiła iść do dietetyka to zadawałabym mu pytania które człowiek nie dietetyk by zadał aby sprawdzić jego profesjonalizm będąc w temacie ;)
ANIA1986WROCLAW
29 grudnia 2015, 22:18Jak miałam ok. 22-23 lata byłam u dietetyczki (z polecenia Pani kosmetyczki- obie firmy współpracowały ze sobą) koszt ok. 650 zł dostałam 4 jadłospisy każdy na 1 tydzień. Pomiary co tydzień u niej + wizyta ok 1 h, schudłam ok. 4-5 kg natomiast w ubraniach ok. 2 rozmiary. Pani tłumaczyła, ze tłuszcz w wodę się zamienia dlatego taka różnica mało na wadze a dużo w ubraniach. Jedzenie smaczne, dostosowane do moich potrzeb i kubków smakowych. Wagę miała dosyć profesjonalną, jakieś wykresy tasiemki jej wychodziły ( od 2 lat sama kupiłam sobie wagę z pomiarem). Po tamtym czasie próbowałam bazować na jej wskazówkach a w zasadzie na jej jadłospisie ( czasem do niego sięgam czyli raz do roku-przed wakacjami). Od ok. 4 lat jadam całkowicie inaczej - ale to za sprawą własnej edukacji i tego, ze jestem dociekliwa, dużo czytam i ogladam filmów dokumentalnych, gazety, książki, programy. W tym roku schudłam ok. 9kg bez diet, troche ćwiczyłam...czego mi zabrakło? wpajania durnym ludziom, młodym naiwnym nastolatkom, że dieta to tylko chwilowe rozwiązanie i najważniejsze to zmiana nawyków żywieniowych, że kupują nas reklamy, że powinniśmy omijać z daleka marki jak winiary, knory i inne rzeczy. Że sklepy sprzedają powierzchnie firmom dla reklamy a nie dlatego, ze dany produkt jest najlepszy tylko jest beznadziejny i gdyby nie reklama nikt by go nie kupił. Im więcej reklamy tym większy chłam nam wciską a rekamy cocacoli i redbula to juz dno ( bazowanie na uczuciach, dzieciach i innych rzeczach- coli nie piłam od ok 7 lat a retbula nigdy w życiu-poprostu u mnie w domu tego nie było). Ludzie nie czytaja umów o pożyczki, ubezpieczenia a co dopiero składy produktów - jesteśmy leniwi i niestety trzeba młodych jak i starych edukować. Ale dzieki takiej głupocie ty masz pracę, ja mam pracę ( bo tez pracuje w branży medycznej), ludzie ze sklepów maja pracę, portale z odzieŻą XXL maja kasę i mamona leci i chyba o to chodzi by rynek usług się poszerzał z czegoś trzeba życ, ja sobie tak to tłumaczę. Czy moja dietetyczka zrobiła błąd? patrząc na 170cm wieszak bo tak ją wspominam, wykonała swoja prace, dała mi dietę i wskazówki które można streścić w 5 minutach rozmowy....owoce, warzywa, woda mineralna ( szkoda, ze niezprecywoała jaka mineralna jest dobra) mięso chude i tyle... cóż jak na 650 zł to duże ale powierzchnia jaka wynajmowała tez kosztuje.
Molgar
30 grudnia 2015, 07:11Mądry wpis. Podoba mi się Twoje podejście do problemu. Pozdrawiam.
saga86
29 grudnia 2015, 22:06A Ty masz jakieś doświadczenie zawodowe, czy się szykujesz i chciałaś sprawdzić grunt? Nie jesteś dla mnie wiarygodnym specjalistą, który pisze o swoich pacjentach - '"pacjęt" i to kilkakrotnie nie podkreśla Ci tego błędu czy masz problemy z pisaniem, ale nawet gdyby to tego słowa jako profesjonalista warto byłoby się nauczyć.
dietetyczkadietuje
29 grudnia 2015, 22:11Sorki jestem dyzlektykiem :) Niestety nie mam na tym kompuerze poprawnej pisowni. Eksperymen ten ma polegać na własnych doświadczeniach (przejściu na diete wyznaczonej przez dietetyka ) poznaniu i zrozumieniu trudności jakie wystepują podczas takiej diety - przedewszystkim chodzi mi o wyciągnięcie wnioskow
saga86
29 grudnia 2015, 22:13W takim razie powodzenia :)
anemari1980
29 grudnia 2015, 22:05A ja sama układam sobie dietę,sama się ważę i mierzę i nie liczę na pomoc dietetyków gdyż mnie poprostu na to nie stać a może i stać ... ale szkoda mi wydawać kasę na coś co sama mogę zrobić.Vitali mnie wielu rzeczy nauczyło,dzieki znajomym potrafię sie zmobilizować i gdy chcę to chudnę a gdy nie mam ochoty to i dietetyk mi w tym nie pomoże.Wolę kasę wydać na zdrowe jedzenie i ciuchy sportowe niż na wizyte u dietetyka
chocobum
29 grudnia 2015, 22:02nie mam żadnych doświadczeń z dietetykami, ale wiem, że początki są najtrudniejsze :( i faktycznie, najgorsze 3.5kg... też to skądś znam. ciekawy pomysł z tym eksperymentem :) trzymam za Ciebie kciuki!
patih
29 grudnia 2015, 20:49możesz polecić jakąś fajną wagę do domu z allegro, która będzie podawała prawdziwe wyniki inie zruinuje mnie finansowo? :)
Sunniva89
29 grudnia 2015, 20:32ciekawy pomysł , ja nie mam zadnych doświadczen z dietetykami
Aldek57
29 grudnia 2015, 20:30witam
Nazdrowie
29 grudnia 2015, 20:28Niestety twój test nie będzie optymalny chyba że włożysz na siebie przynajmniej 10 kg obciążenia i będziesz wykonywać zwykłe codzienne czynności albo uaktywnisz się fizycznie, a do tego ubierzesz w worek dla grubasa na spotkanie. To są prawdziwe demotywatory bo trzeba przeczekać czas najgorszych frustracji który ciągnie się jak flaki z olejem. Nie dieta jest problemem ale znalezienie kogoś kto będzie słuchał ględzenia o beznadziejności egzystencji i zauważał spadek każdego kilograma. chudłam i tyłam przez 3 razy tam i z powrote około12kg.
ksiezniczka
29 grudnia 2015, 18:55mi lepiej szło na diecie vitalii niż takiej od dietetyka, kiedy przez trzy miałam jeść jajko sadzone z ziemniakami i brokułem to wolałam nie jeść - jakoś brokuły z jajkiem mi nie wchodzą. A miałam tak samo - Pani sobie poczyta w domu. I mierzenia mi brakowało, oraz takiego uświadomienia roli jedzenia - czego jadłam za dużo i na co zwrócić uwagę. Było tylko - proszę jeść jak na kartce i tyle
123czarnula
29 grudnia 2015, 18:54witaj Joasiu w naszym gronie. Niestety nie pomoge Ci, bo nigdy nie bylam u zadnego dietetyka. Niestety z opowiesci moich znajomych ciezko jest znalezc prawdziwego fachowca. Zycze Ci, zebys TY takim byla a na pewno nie bedziesz narzekac na brak klijentow. Powodzenia :)
hwhwhw72
29 grudnia 2015, 18:48ja zdecydowałam sie raz udać do dietetyka i była to pomyłka, pani jak się okazało na wizycie po wiszących certyfikatach była konsultantem herbalaife i moja skromna osoba była jej tylko potrzebna do celow marketingowych.
eszaa
29 grudnia 2015, 18:46hmm, pierwsza dietetyczka przykładała sie sumiennie i trzymała mnie bita godzine za kazdym razem wypytujac o wszystko,nawet o kształt kupy;) Jadłospis przygotowała szczegółowy na dwa tygodnie i bardzo mi to pasowało.Pomierzyła obwody,zmierzyła cisnienie,zrobiła pomiary zawartosci miesni,tłuszczu i wody.Zaleciła badania.Pełny profesjonalizm-schudłam 10kg w trzy miesiące Druga miała zwykłą wagę,jadłospis dawała na trzy dni i pozwalała jesc biały chleb,biały ryz,jasny makaron i pączki.W sumie wszystko było dopuszczalne tylko w pewnych granicach wagowych. Idealna dieta,ale nie na schudnięcie.Teraz jestem na Vitalii,chudniecie idzie opornie ale jadłospis jest ok.zwłaszcza opcje wymiany posiłków
Mich_elle
29 grudnia 2015, 18:44Nigdy nie byłam u dietetyka - startowałam z wagi ok. 72 kg, ale całe odchudzanie trwało stopniowo, zgodnie z moim rytmem życia i pewnymi jego etapami. Do końca liceum schudłam do 67 kg, na I stopniu studiów do 64 kg, obecne na II stopniu - ważę ok. 60 kg. No i ten ostatni etap odchudzania wymaga ode mnie najwięcej koncentracji :) Nie uważam się za mądrzejszą od specjalistów, ale póki co do szczęścia wystarcza mi uważne obserwowanie stanu mojego organizmu i jego potrzeb. Za punkt honoru postawiłam też sobie eliminację moich dawnych, złych nawyków - jedzenie późną porą (staram się nie jeść po 19:00), uzależnienie od słodyczy i cukru (zastąpione owocami i miodem), jedzenie przetworzonych dań do odgrzania w mikrofali (wywalone z jadłospisu), picie słodkich napojów (zastąpione herbatami ziołowymi) itd. Mam jeszcze na liście kilka punktów do poprawy :) No i tak to na razie u mnie wygląda :) Czasem pozwalam sobie na małe grzeszki - no ba! Ale zawsze z głową. Nie wiem, czy jako dietetyczka popierasz takie podejście ;) A odpowiadając na pytanie we wpisie: tak wkurza mnie gadka "wszystko zostało napisane - niech sobie pani przeczyta" - nie takiej pomocy oczekuję od specjalisty. Myślę, że poczułabym się nieco zlekceważona; zamiast tego zdecydowanie wolałabym mieć możliwość zadania takiej osobie własnych pytań, podzielenia się z nią swoimi wątpliwościami czy obawami. Miło, gdy specjalista słucha osób, które do niego przychodzą, a nie klepie tylko takie suche formułki :)
Glancusia
29 grudnia 2015, 18:41Nic mnie tak nie wkurza ja dietetycy. Mówiłam na różnych wizytach, że mam różnie z planem dnia. Np. dzisiaj niby caaały dzień wolny no bo mam wolne, ale u wpadła ciotka tu zrobiłam ciastko dla mojego Dawida na imieniny, tu szwagier nie dał się pouczyć i tylko z Bożą pomocą zrobiłam ten cholerny placek, więc nie dałabym rady robić "kurczaka curry z pieczonymi batatami" -.-No ludzie! Albo mam zajęcia jeden taki dzień przeokrutny gdzie mam od 9.45 do 18.00 czytaj wstaję po 6 jadę godzinę na uczelnię ponad plus dojście pod uczelnię, plus powrót dość karkołomny i nie dam rady zjeść obiadu o 13 w postaci sałatki w krewetkami w sosie cytrynowym. Większość jadłospisów jest tak nierealna, że nawet ludzie mający caały czas wolne i nie posiadający dzieci nie daliby rady tego zrobić. Musieliby nie prać nie sprzątać i nie chodzić do kina -.- A kto normalny żyje tylko dietą? Dlatego chrzanię dietetyków mam pi razy drzei ustalony jadłospis który modyfikuję tak, żeby zjeść i warzywa i owoce i schudnąć. Ot zdrowy rozsądek :)
SILNAWOLAZNALEZIONA
13 stycznia 2016, 22:48troszkę się z Tobą nie zgodzę. mam przepisy od dietetyka i przygotowanie 5 posiłków zajmuje mi ok 40min. jedyny minus to ze latam jak wielbłąd z pudelkami...a reszta niedogodności to było moje lenistwo i szukanie dziury w całym
SILNAWOLAZNALEZIONA
13 stycznia 2016, 22:53a wogole to piękna z Ciebie dziewczyna
Antonika
29 grudnia 2015, 17:23Mój problem z dietetykiem był taki, że nie potrafiłam się otworzyć, zwierzyć całkowicie. To pewnie nie była wina dietetyka tylko mojej nieśmiałości, ale kto wie...
dietetyczkadietuje
29 grudnia 2015, 17:55Dzięki kochana :) Studiuję aktualnie psychologię więc mam nadzieje, że pomoże mi ten aspekt rozszerzyć.