Przyjmuję gratulację, wyrazy uznania i temu podobne. Ograniczeń żadnych nie stawiam. Kwiaty i czekoladki też mogą być. Przez 42 dni wykonałam 10.864 (słownie dziesięć tysięcy osiemset sześćdziesiąt cztery) brzuszki to mi się należy. W obliczeniach mogłam się co prawda pomylić, bo jak mawiał mój profesor „ dobry matematyk zawsze ma problemy z takimi drobnymi rzeczami jak dodawanie). A poza tym brzuszków było więcej, bo czasem z rozpędu robiłam więcej powtórzeń.
Kryzysy miałam trzy i były one związane z osobistymi sprawami, niż z problemami „technicznymi” Pierwszy jak mój przyjaciel znalazł się w szpitalu. Drugi ten był najgorszy jak wróciłam ze szpitala od poparzonego taty. Wydawało mi się, ze już nic nie dam rady zmienić. I dlatego mimo zmęczenia, nienawiści do świata i beznadziejności poćwiczyłam. I wreszcie trzeci związany z bólem kolana. Bolało jak cholera. Ale posmarowałam i bardzo ostrożnie ćwiczyłam. Jakoś się udało. Może nie zupełnie tak jak nakazane, ale było.
Wady „szóstki”
1. jest potwornie monotonna i nudna. Ciągle trzeba liczyć i uważać czy nie za mało, albo nie za dużo
2. trzeba mieć zdrowy kręgosłup • szczególnie pod koniec dawały mi się we znaki dwa pierwsze ćwiczenia
3. trzeba mieć już jakieś wyćwiczone mięśnie brzucha. Nawet jak ktoś przejdzie początek, zwiększająca się liczba powtórzeń wylezie mu później. Stad moja propozycja, dla tych ze słabszymi mięśniami przerabiać początkowe serie zamiast w jeden dzień to w tydzień. I tak powolutku dalej.
Zalety
1. możność świętowania po 42 dniach zakończenia ćwiczeń. Nigdzie indziej tego nie ma. Trzeba kontynuować bez odtrąbiania udało mi się. A tak czekam na pochwały od witalijek
2. konkretność • wiedziałam ile powtórzeń miałam zrobić każdego dnia. Nie ćwicz 10-15 minut, ale liczba powtórzeń nie mniej i nie więcej
3. Są to fantastyczne ćwiczenia szczególnie na górny przyczep (to te mięśnie brzucha pod żebrami • oponka nr1). Stąd jest trudniej zwalić tłuszczyk. Choć i na ten dolny przyczep (oponka nr 2 • ta poniżej pępka) nie są złe
Efekty:
- kaloryferka nie mam, ale ciężko go mieć ważąc ponad 75 kg. Zresztą tego się nie spodziewałam.. Chociaż on jest tylko jeszcze pod tłuszczykiem.
- mam 75 cm w pasie zaczynałam było 79
- Mój trener powiedział, ze odkąd mnie zna tj. od 6 lat jeszcze nie miałam takich mięśnie brzucha.
Plany:
- podoba mi się aerobiczna 6 dlatego zamierzam ją powtórzyć. Co prawda nie same ćwiczenie, bo te mi już zbrzydły, ale 42 dniowy plan. Muszę jeszcze znaleźć 6 ćwiczeń na mięśnie brzucha, jak go katować to do skutku, czyli kaloryferka. Poszukam czegoś na mięśnie skośne. Zacznę najprawdopodobniej od poniedziałku. Wcześniej nie daję rady. Muszę jeszcze tylko znaleźć na nie jakaś fajną nazwę.
Jeśli będą zainteresowani, opis ćwiczeń zamieszczę w pamiętniku.
I żeby nie było byłam dziś na basenie. Chyba zaczynam łapać o co chodzi w żabce. Ja się genialna robię czy cóś?
Jedzonko
3 kromki razowca z masłem i żółtym serem
6 ogórków małosolnych
4 jabłka
1 mandarynka
kiść winogron czerwonych
kalafior z pieczarkami i jajkiem na twardo
1 danio truskawkowe 30% kalorii mniej
1 kefir 450 g
3 pomidory
2 czerwone herbaty
1 herbata czarna
0,75 l coli light
A takie mam marzenia na najbliższe dni. Nierealne niestety.
A takie mam marzenia na najbliższe dni. Nierealne niestety.
filipinka1
8 listopada 2006, 02:07powiem jedno JESTEM POD WRAŻENIEM, ja nie wytrwałam, poległam już chyba po piątym dniu...wysiadł mi... kręgosłup :((, pozdrawiam