Środa zaliczona oczywiście wzorowo, tylko bez ćwiczeń.
Po pracy wpadłam do domu, zjadłam zupkę, wypuściłam psa co by swoje potrzeby załatwił i pojechałam do męża pod pracę i razem pojechaliśmy do mamy.
Wracając do domu zaliczyłam zakupy i wizytę u teściów bo kupowałam też kilka rzeczy dla teściowej.
Do domu wróciliśmy po 18, miałam ćwiczyć, ale mąż mnie zbałamucił i nie poćwiczyłam.
Swoją drogą chyba taki system sobie wprowadzę dwa dni ćwiczeń, dzień przerwy, w końcu organizm też potrzebuje odpoczynku.
Dziś wstałam za to raniutko, a że do pracy na popołudnie to zaliczyłam już orbiego 60 minut i hula-hop 60 minut.
Obecnie zafoliowana ujędrniam sobie ciałko.
W domowych planach jest jeszcze, zmywanie, ugotowanie zupki i odkurzanie.
Dobra energia i chęci do wszystkiego nadal mnie nie opuszczają.
Dziś tłusty czwartek, a mój będzie chudy.
Tak jak już wcześniej pisałam, pączków dziś nie ruszam. Z resztą słodkie mnie już nie bierze. W szufladzie leży chyba ze 6 czekolad i jakieś ciastka, mąż podjada, a mnie to nie przeszkadza i nie korci żeby coś skubnąć.
Za to uwielbiam tę dietę, nie czuję głodu tak ogólnie i mam zerowy pociąg do słodyczy.
Tym wszystkim którzy jednak dziś świętują i popuszczają sobie pasa zostawiam małe co nie co.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
anik198627
27 lutego 2014, 07:50Pozdrawiam i gratuluję wytrwałości :)