Przerażający jest fakt, jak wiele z nas wymyśla coraz nowsze, coraz oryginalniejsze i co gorsza - coraz bardzie przekonujące powody, żeby czegoś nie robić. Oto kilka najbardziej popularnych wymówek i wymóweczek:
1. "Zjadłam dzisiaj 10 czekoladek, bo miałam taki straszny dzień." Oczywiście takiemu wpisowi towarzyszą komentarze w stylu "współczuje, czekoladkami się nie przejmuj, czekolada jest dobra na wszystko" itd. Zajadanie stresu jest bardzo skomplikowanym mechanizmem, ale sacharoza na pewno nie przyczyni się do poprawy naszego nastroju. Co więcej - kiedy zdamy sobie sprawę, że przyswoiłyśmy ilość energii równą kaloryczności pełnowartościowego obiadu, nasz humor może ulec zdecydowanemu pogorszeniu. Co lepiej zjeść na kiepski humor? Jogurt z bananem i pestkami słonecznika - każdy z tych produktów bogaty jest w tryptofan - aminokwas odpowiadający za produkcję serotoniny. A jak działa na nas serotonina to chyba nie trzeba wyjaśniać. O ćwiczeniach fizycznych - uwalniaczu endorfin nawet nie wspomnę ;-)
2. "Dzisiaj nie ćwiczę, bo moje mięśnie potrzebują regeneracji". Przepraszam, regeneracji od czego? Od 50 minut Callaneticsu? Faktem jest że dłuższa regeneracja jest procesem niezbędnym, ale przy dużej intensywności ćwiczeń. Kulturyści uważają ją za konieczny dla rozrostu mięśni element treningu, ale zwróćmy uwagę jak bardzo obciążany jest ich organizm. Ćwicząc regularnie około godziny dziennie z Mel B, Tiffany czy Callan 23-godzinny odpoczynek jest dla mięśni naprawdę wystarczający (a tak naprawdę wystarcza do tego 8-10h przerwa na sen). Chyba że naprawdę dopiero co zaczyna się przygodę z ćwiczeniami albo ćwiczy się bardzo intensywnie (powyżej 2h). Ja swój grafik układałam w ten sposób, żeby siłowe ćwiczenia z Mel przeplatać z delikatnym treningiem z Callan. Przy codziennych ćwiczeniach z Mel na pewno uwzględniłabym dzień przerwy, ale tak - nie ma to większego sensu.
3. "Dzisiaj nie ćwiczę bo mam okres". Gwarantuję że może 5% z nas nie jest naprawdę wtedy w stanie ćwiczyć. Utarło się, że okres to rzecz święta i nie wolno robić wtedy absolutnie nic, mało tego! Nikomu nie wolno tego komentować. A szkoda. Bo ćwiczenia fizyczne jak pisałam wcześniej wpływają na uwalnianie endorfin, a endorfiny działają przeciwbólowo. Sama przekonałam się o tym niejednokrotnie. Odkąd regularnie ćwiczę przestałam brać tabletki przeciwbólowe. A wierzcie mi, ja w pierwsze dni okresu kilkakrotnie traciłam przytomność z bólu. Owszem - nie chodzi o to żeby się forsować (choć udowodniono że w te dni nasza wydolność może się nawet sporo zwiększyć), ale rezygnacja z Callaneticsu z tego powodu naprawdę mija się z celem.
4. "Nie mam czasu na ćwiczenia" - raczej "nie mam ochoty na ćwiczenia więc czymś się muszę wytłumaczyć". Robiąc kiedyś wywiady z ludźmi na temat wysiłku fizycznego to zdanie padało wiele razy. A potem wychodziło, że osoba po pracy spędzała około 2h przy komputerze i 2h przed telewizorem. Fail ;-) Decyzja należy do nas - skoro "nie mamy czasu na ćwiczenia" nie narzekajmy później na nadprogramowe sadełko. Cudów nie ma.
5. "Zjadłam w KFC bo spieszyłam się do pracy" - KFC, McDonald - można szybko zjeść, ale równie szybko można kupić w pobliskim sklepie razową bułkę i serek wiejski albo jakiś twarożek. Zestaw może mniej poręczny od hamburgera w papierku, ale na pewno znacznie bardziej odżywczy.
6. "Odkładam dietę i treningi, bo mam niedługo egzaminy" - owszem, restrykcyjna dieta 1000 kcal może znacznie osłabić pracę mózgu, ale zbilansowana dieta o sensownej ilości kalorii naprawdę nie pogorszy funkcjonowania układu nerwowego. Co więcej - może go znacznie poprawić. Ryby, orzechy i ziarna to absolutni przodownicy w usprawnianiu naszych procesów myślowych. A wysiłek fizyczny działa odprężająco i poprawia ukrwienie organizmu, również mózgu.
7. "Najpierw muszę schudnąć, a później zacznę ćwiczyć" - moja dewiza z lat młodości. Takie myślenie i stosowane diety pozostawiły mi pamiątki częściowo obecne jeszcze do tej pory - celluit, wiotkie ciało i małą siłę mięśni. Apeluje - nie róbcie sobie takiej samej krzywdy. To że zaczniecie ćwiczyć, nie znaczy że od razu zbudujecie nie wiadomo jak potężną masę mięśniową. U kobiet ten proces naprawdę nie jest taką prostą sprawą, a tylko zachowując aktywność fizyczną podczas diety nadacie swojej sylwetce pożądane kształty.
8. "Zacznę od jutra/poniedziałku/1 dnia miesiąca" - wspominałam o tym przy wpisie o wiecznym przekładaniu swoich planów. Zaczyna się zawsze, ZAWSZE od dzisiaj!
To są najczęściej spotykane przeze mnie wymówki w naszych pamiętnikach (przejrzałam również swój stary - tak, byłam już kiedyś na vitalii). Oczywiście, z czasem pojawiają się co raz to nowe i co raz to bardziej przekonujące powody żeby czegoś nie robić. A potem płacz, lament i potrzeba współczucia innych bo się nie udaje. Tylko... po co?
Na koniec 3 moje ulubione motta:
I na koniec: moje ćwiczenia idą zgodnie z kalendarzem. Chciałam go Wam pokazać, ale miałam problem żeby go wrzucić więc póki co stawiam na relację tekstową. W ogóle długość dzisiejszego wpisu pobiła wszystkie poprzednie. Ktoś dotąd w ogóle doszedł? ;-)
Pokerusia
10 grudnia 2013, 13:24zajadanie stresu, to jest to z czym walczę i wciąż jeszcze niestety przegrywam...
j.lisicka
10 grudnia 2013, 13:07Ostro :) Znam te wymówki.
Laydee87
10 grudnia 2013, 12:54święte słowa kobieto! ja niestety często wykręcam się różnymi wymówkami ale walczę, nie poddaję się, nawet jak miałam ciężki dzień to staram się chociaż 15-20minut poćwiczyć żeby nie było. zawsze to lepsze niż nic.
sloneczkoko
10 grudnia 2013, 12:12Ja też znalazłam tu coś dla siebie.Zaraz zaczynam skakać na skakance-nie wieczorem.
liliana200
10 grudnia 2013, 10:07Masz całkowitą rację :) Uwielbiam twoje wpisy, zawsze napiszesz tak aby otrzeźwić mój umysł z wymówek. Ale ja walczę!! Kochana fotek u mnie nie będzie bo nie chce ich wstawiać, czuję że nie jest mi to teraz potrzebne. Jak uznam że chcę, wstawię i zrobię porównanie.
.kamila.
10 grudnia 2013, 09:20racja
Mileczna
10 grudnia 2013, 09:15W 100% sie zgadzam.... jak patrze na ten rok (a z racji zblizającego sie końca jakos zdaża sie to coraz częciej) mimo wszystko nauczyłam się szybko te wymówki wywalać. Zdarzalo sie napewno ,że odpuszczalam ćwiczenia bo coś ,ale najpóźniej na drugi dzień juz byłam naprawiona. Dodatkowo po takim dniu odpuszczenia mam wrażenie ,że oszukałam sama siebie - w sensie jakąś taka krzywde sobie zrobiłam.
Nocka23
10 grudnia 2013, 09:06Przeczytałam :) z ta miesiaczka się nie zgodzę bo też tak myślałam i się forsowalm , trafiłam na SOR przez krwotok . Od tmtej pory ćwiczenia w czasie @ jeśli sa to lekkie :) a z czasem różnie bywa :) raz się nie chce ćwiczyć ale czasami na serio nie ma tych 40 minut luzu :) bardzo fajnie to przedstawilas :) jak się czyta to die człowiek łapie na swoich wymowkach :) pozdrawiam
Enchantress
10 grudnia 2013, 08:45Wszystko co piszesz to prawda :) Nr3 bardzo mnie przerazal az ostatnio powiedzialam nie bedzie mi zaden okres przeszkadzal i pocwiczylam. Milego dnia.
advula
10 grudnia 2013, 08:07Motto 1 przypadło mi najbardziej do gustu :) a Ty mądrze piszesz :) dziękuję za zaproszenie do znajomych :) M.
natalie.ewelina
10 grudnia 2013, 06:171000% skutecznosci w wypowiedziiiii...pozdrawiam
MllaGrubaskaa
10 grudnia 2013, 04:09Masz całkowitą rację, jak się czegos nie chce to można w pięć sekund znaleźć tysiąc wymówek.
Rakietka
10 grudnia 2013, 00:06Dobre podsumowanie naszych słabostek ;) Gratulacje utrzymania planu :)
kawa.z.kardamonem
9 grudnia 2013, 23:52Ja doczytałam do końca :-)) Jak zwykle "święte słowa"... Pozdrawiam.
Magdalena762013
9 grudnia 2013, 23:50Ja przerabiam punkt 7, 4 i 1
Agnes2602
9 grudnia 2013, 23:41Pewnie ja!!!
datuna
9 grudnia 2013, 23:37Jak dobrze przeczytać, że unikam większości wymówek :D no ale po siłce to mam czasami taki moment osłabienia, że czuję, że jakbym następnego dnia potrenowała, uszkodziłabym sobie jakiś mięsień. Nie zawsze tak się dzieje, ale już jestem tak wyczulona, ze rozpoznaję symptomy :D z tymi czekoladkami, kurcze... ja sie pocieszam chlebkiem z masełkiem XDbiada mi, biada... ;)
cytrus0wa
9 grudnia 2013, 23:16jak zwykle trafnie i treściwie!! :) pozdrawiam
zukosia1985
9 grudnia 2013, 23:11Dzieki....ale jakoś nie uiem tego wprowadzić w życie...och jak uwierzyć ,że kiedyś sie uda,Pozdawiam
ksiezniczka
9 grudnia 2013, 23:09Ja stosuję nr 7, staram się ćwiczyć ale nie forsuję się i to bardziej taka rekreacja niż ćwiczenia. Ale obiecuję że jak za dwa tygodnie się przeprowadzę to wezmę się do roboty ( i tu mi się wdarł nr 8 trochę)