Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zasada nr 9. Uważaj na pułapki!


O ludziach-pułapkach już było, tym razem o... pułapkach żywieniowych ;-)
W jednym z pierwszych wpisów wspominałam o twarożku. Myślimy sobie - twarożek - produkt dietetyczny, chcemy odżywiać się zdrowiej - będzie idealny! Owszem, ale sprawa jest prosta - zależy jaki. Ja osobiście uwielbiam twarożek pewnej firmy i swego czasu jadłam go wręcz obsesyjnie. Myślałam sobie "nie dość że dobry, to jeszcze jaki zdrowy!". A potem poszłam na studia ;-) Nie chodzi o to, że nagle odkryłam że jest paskudnie niezdrowy, bo tego nie można powiedzieć. Ma pełnowartościowe białko, ma wapń, ale to co mnie przeraziło to zawartość tłuszczu. 27g na 100g twarożku. To jest 27%. Dla porównania śmietana kremówka ma 30%. A dodam że twarożku nigdy nie żałowałam smarując nim pieczywo.
Musimy uważać wybierając produkty do swojego jadłospisu, bo pułapek jest mnóstwo.
Musli - z jednej strony płatki owsiane, zboża orzechy. Ok, ale z drugiej - masa cukru. Batony zbożowe - to samo. Jogurty owocowe. Znów cukier. Desery jogurtowe - tłuszcz i cukier. Produkty dietetyczne - w większości same konserwanty. Owoce suszone - tutaj też często cukier (bohater dzisiejszego wpisu ;-)).
Przyznam się Wam, że pomimo ogólnego zboczenia na tym punkcie zdarza mi się czasem kupić coś w pośpiechu bez analizowania etykiety. Potem przychodzę do domu, patrzę na skład... i sama już nie wiem co kupiłam. Hitem była herbata malinowa zawierająca 0,3% malin.
Prawdziwym polem do popisu są moim zdaniem parówki. Produkt ogólnie syfiasty, nie oszukujmy się, ale miłośników nie brakuje. Sama jadam je od czasu do czasu, przyznaje się szczerze. W moim domu rodzinnym raz w tygodniu na śniadanie muszą być, taka tradycja (a z tradycją ponoć się nie walczy, chociaż zaczynam mieć co do tego pewne zastrzeżenia ;-)). Ale co tam jest czasem w składzie, czysta magia! Woda, skrobia, miliony E...same pewnie zresztą wiecie. No ale 20% mięsa (oczywiście oddzielonego mechanicznie, czyli tak naprawdę to co z np. świnki zostało po zabraniu całego mięsa)? Lekka przesada. Moim zdaniem producenci robią się coraz bardziej sprytni w tej kwestii. Ostatnio przechodząc w sklepie obok stoiska mięsnego zauważyłam plakat "parówki w 100% z mięsa drobiowego". Myślę sobie "100% mięsa w parówkach? Mega!". Owszem, mięso w 100% drobiowe... bo wiecie o co chodziło? Że nie ma innego mięsa, tylko drobiowe. Ale sama jego zawartość w parówce wynosiła z tego co pamiętam około 50%. Baaaaaardzo sprytne, bo widziałam po półkach że sprzedają się znakomicie.
Nie chodzi teraz o to, żebyście wpadły w ortoreksję ale czasem naprawdę warto sprawdzić co wrzucamy do koszyka. Skoro już decydujemy się na zmianę swoich nawyków, musimy to robić z pełną świadomością. Pisałam już o tym - obok serka o zawartości tłuszczu 30% stoi taki, który ma go 15%. Jogurt naturalny i owoce osobno - to aż taki duży problem? Baton musli? A może zrobić sobie samemu i nawet dodać normalnie cukier ale w rozsądnych ilościach? Prod
ukty dietetyczne? Wiecie jaka jest moja opinia? Odwrócić głowę i iść dalej ;-)
Teraz ręka do góry, kto czyta etykiety? ;-)
A tak na koniec - to jest jedzenie:
A to jest g...;-)
  • ania2631

    ania2631

    15 listopada 2013, 19:15

    Czytam etykiety odkąd pamiętam :) dzięki za cenne rady.Dużo mądrości z nich płynie :*

  • inesiaa

    inesiaa

    15 listopada 2013, 18:36

    Dlatego moje dziecko nie jadlo i nie je parowek ale niestety ja je jem...i uwielbiam, staram sie nie za czesto (jedna parowa to ok 170 kcal),a w produkty light nie wierze, wole czasami zjesc prawdziwe maselko i smietanke chociarz w dzisiejszych czasach co jest prawdziwe? Super wpis:)))

  • alicja205

    alicja205

    15 listopada 2013, 18:30

    Berlinki mają 66 % mięsa, właśnie przed chwila sprawdziłam ;) Ale oprócz tego mnóstwo innych "dodatków" w tym difosforany i konserwanty. Ja ogólnie mam nawyk czytania etykiet i manię sprawdzania. Chociaż czasem brakuje mi wiedzy.. i nie wiem co mam, tak na dobrą sprawę sprawdzać i jak jest najlepiej..;) Fajnie, że tu jesteś, bo zawsze czegoś nowego się dowiem :)

  • Enchantress

    Enchantress

    15 listopada 2013, 18:08

    Marzy mnie sie kupic swinie tak z pol..i zrobic samemu zapasy...mieso peklowane, szynki i kielbasy. Tu jednak nie mam do tego dostepu...nie znalazlam jeszcze a w sklepie straaaaasznie drogo to wychodzi.

  • breatheme

    breatheme

    15 listopada 2013, 18:03

    Ja czytam składy produktów i to powoduje, że repertuar rzeczy, które kupuję nie jest jakiś super bogaty. Ale ważne, że w domu staram się (na miarę możliwości) eksperymentować i czarować z nich niebanalne posiłki :)

  • cambiolavita

    cambiolavita

    15 listopada 2013, 17:55

    Oj, ja uwielbiam koktajle z jogurtu naturalnego i owocow :) Smakuja duzo lepiej niz gotowe jogurty owocowe, choc i takie zdarza mi sie zjesc jeszcze niestety. Swietny wpis, jak zawsze! Fajnie, ze jestes :)

  • malutka1812

    malutka1812

    15 listopada 2013, 17:51

    O tak to pierwsze jedzenie wygląda zdecydowanie bardziej apetycznie :) co do etykiet jeśli o parówki chodzi czytam je kupując dzeicku minimum 70 % mięsa i biorę w innym przypadku odkładam. Ale ile w tych 70 % jest faktycznie mięsa kto to wie ? Chyba sam producent

  • MentalnaBlondynka

    MentalnaBlondynka

    15 listopada 2013, 17:32

    ja czytam;) tak samo jak zawsze czytam sklad kosmetykow jak juz wydaje pieniadz to chce wiedziec za co place ;)

  • liliana200

    liliana200

    15 listopada 2013, 17:28

    Wiesz masz rację i ja si9ę przyznaję, że nie czytam wszystkich etykiet, czasami biorę to co lubię i nie patrzę co jest napisane drobnym maczkiem . Ale ten łosoś smakowicie wygląda pycha!!

  • asiaczek271

    asiaczek271

    15 listopada 2013, 17:23

    a do tego lososia nie możne ciemnego ryzu czy makaronu?

  • Nocka23

    Nocka23

    15 listopada 2013, 17:18

    ostatnio czytałam jakiś poradnik zywieniowy wydany przez instytut zdrowia i o tym czytałam , jogurty , twarożki i musli to pułapki , niby dietetyczne a jednak nie . Człowiek może sie łatwo naciąć niestety. miłego dnia :)

  • nowyplan

    nowyplan

    15 listopada 2013, 17:15

    Zgadzam się z Tobą. Bardzo często czytam etykiety, prawie zawsze. Prawdą jest, że producenci mają swoich konsumentów za kompletnych idiotów. No i niestety często mają rację. Bardzo często przekonuję się, że za tą samą kwotę idzie kupić naprawdę wartościowy produkt zamiast jak to określiłaś g.... . To tylko od nas zależy na co tak naprawdę chcemy wydać pieniądze, na które bądź co bądź ciężko pracujemy.

  • anna290790

    anna290790

    15 listopada 2013, 17:04

    Jak zawsze świetny wpis. Niestety co raz trudniej na sklepowych półkach znaleźć jedzenie nie zawiera tony cukru i tablicy mendelejewa;/. Jak do wszystkiego, do czytania etykiem trzeba dojrzeć- przynajmniej ja tak miałam, kiedyś nie ważne było co w tym jest, ważne że było smaczne... a faktem jest że najprostsze rozwiązania są najlepsze tak jak wspomiany przez Ciebie jogurt zrobiony w domu, przynajmniej wiemy że są w nim owoce:) Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.