Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wczoraj nagle zobaczyłam szczupłą osobę w lustrze
:)))


Po 11 misiącach zmagań wczoraj pierwszy raz po kąpieli zobaczyłam szczupłą osobę w lustrze!!! Przyglądałam się i przyglądałam i jak nic wychodziło ,że szczupła. Galareta na brzuchu jest jak była ,ale tego wszystkiego jest po prostu mniej. Przywiozłam od rodziców mój płaszcz z przed 4lat!!! Rozmiar 38!!! No oczywiście nie oznacza niestety ,że ja sama jestem już w rozmiarze 38 ,ale płaszcz jak wół ma taki rozmiar. Leży jak marzenie - nareszcie coś co nie jest na mnie za duże :))) W ogóle jakie rozterki: mam same za duże rzeczy! Ukochaną marynareczkę jeszcze będę próbowała ratować przez przeszycie guzika ,ale np kurteczki to już nie przeszyje. Zbieram sie mocno do fotografowania i czas na wyprzedaż. A tytułem chudej dupki dziś porobię zdjęcia jakieś nowe do porównania - ostatnia sesja była we wrześniu. I serce mi wzlata bo już widzę fanfary na koniec roku. Zostało mi 2 kg do celu i 6 tygodni do dyspozycji ,czyli praktycznie już moge zmieniać pasek wagi :)))) Dla mnie najbardziej niesamowite jest odkrywanie ,że np strasznie schudły mi palce (moja nieszczęsna obrączka :)). Kiedy zaczynałam ,moją otyłość widziałam tylko na brzuchu i nada mnie szokuje fakt ,że ten tłuszcz to się znajduje dosłownie wszędzie! Tak czy tak u mnie się już go znajduje dużo dużo mniej! Faktem jest ,że zakładałam dojście do wagi 70 kg do końca sierpnia. Pomyliłam sie o 4 mesiące. Co zawiodło? - no głowa oczywiście. W zasadzie tylko lipiec był totalna katastrofą. Ale widać to wystarczyło. Mimo to i tak się cieszę. Przede wszystkim z tego ,że nie odpuściłam. Paradoksalnie nie z powodu braku wyników mogłam to wszystko zaprzepaścic ,tylko właśnie z powodu wyników nadmiaru :) No ale dzięki Wam i dzięki sobie opanowałam jakoś pierwsza euforie i dzielnie dotarłam tu gdzie jestem. Teraz już naprawdę jest co świętować ,a najlepszym sposobem na fetę jest ... BIEG!

Do biegu zostało raptem 4 dni. Już się nie stresuję. Patrzyłam na wyniki w zeszłym roku i cóż - przybiegnę ostatnia. Najgorszy wynik zeszłego roku to 1h6' ,a mój najlepszy czas to 1h14'. Ale już sie z tym pogodziłam. To mój pierwszy start ,więc nie trzeba wymagać od siebie cudów. Poza tym patrzac na to z perspektywy to ja biegm w zasadzie od 6 miesięcy. Mój pierwszy bieg na 10 km zają mi prawie 2 h ,więc teraz jest wręcz świetnie. Od wczoraj analizuje trasę ,jestem już mocno podekscytowana. Najwiekszą schizę mam taka ,że w połowie biegu zachce mi się siku  . To nie jest maraton żeby były toitoi porozstawiane na trasie ...no nic mam nadzieje ,że jakoś do mety doniosę:)

  • bodyroxx

    bodyroxx

    13 listopada 2013, 10:20

    Emocje i adrenalinka zrobią swoje i pewnie wybiegasz swoją życiówkę ;) Powodzenia!

  • beatka2789

    beatka2789

    13 listopada 2013, 10:15

    super że w końcu zaakceptowałaś zmianę i że widzisz że jesteś szczupła, bo jednak najciężej jest samemu uwierzyć w to co się naprawdę widzi

  • Evcia1312

    Evcia1312

    13 listopada 2013, 10:03

    powodzenia

  • barbra1976

    barbra1976

    13 listopada 2013, 09:57

    jaka to swieta prawda, to sukcesy nas stopuja, bo zaczyna sie wydawac ze juz jest super i zapomina sie o celu...dawaj zdjecia, zmotywujemy sie:)

  • MargotG

    MargotG

    13 listopada 2013, 09:52

    jestes wielka!! znaczy - szczupła, ale WIELKA!!

  • gruszkin

    gruszkin

    13 listopada 2013, 09:35

    Wątpię żeby u was było coś takiego, będziesz musiała ruszyć tyłek do Wawy, np http://www.kursyinstruktorskie.edu.pl/fitness_aerobic.htm mają weekendowo

  • alinan1

    alinan1

    13 listopada 2013, 09:33

    no jesteś genialna!!! Aż zazdrość bierze jak się Ciebie czyta, ale ta taka pozytywna!! I chce się też tak jak Ty!! Ja nigdy nie lubiłam biegać. Nigdy tzn w szkole, ha ha ha, bo miby gdzie ja mogłam biegać? Czasem (raz na dwa lata) podbiegłam do autobusu i tyle było mojego biegania... I mówię, że nie lubię. Ale jak tak Ciebie czytam, to aż chce się spróbować!:):) Jak szłam ostatnio na spacer takim dość szybkim krokiem, to przypomniało mi się jak zaczynałaś.. Kilka kroków i chwila biegu.. Miałam ochotę spróbować, ale wiesz co?..Wstydziłam się...:):) Bo szłam miastem nad morze. Pełno ludzi, co prawda niektórzy biegli.. A ja , durna , się wstydziłam.. Może kiedyś nie będę się wstydziła i spróbuję:):):) Gratuluję mocno, mocno pięknych osiągnięć, konsekwencji i uporu!! Wielkie brawa!!

  • gruszkin

    gruszkin

    13 listopada 2013, 09:25

    Bo mądra ze mnie dziewczynka :P Teraz się rozejrzyj, bo po nowym roku to już mogą się zaczynać zajęcia na nowy semestr.

  • gruszkin

    gruszkin

    13 listopada 2013, 09:22

    Wysikaj się porządnie i może mniej pij, ale o tym to już czytaj na profesjonalnych stronkach. A jak biegasz sama to latasz w krzaczki? Poza tym jak będziesz się tak stresować to ci nakopię, podejdź do tego biegu jak do każdego innego. Bo jeszcze nam sraczki dostaniesz... Baw się nim, a nie stresuj. A że robisz przerwę z zajęć fitness w tym tygodniu to dobra decyzja.

  • asia0525

    asia0525

    13 listopada 2013, 09:20

    BEDE TRZYMAC MOCNO KCIUKI. NAPEWNO DASZ RADE!!!

  • asia0525

    asia0525

    13 listopada 2013, 09:20

    BEDE TRZYMAC MOCNO KCIUKI. NAPEWNO DASZ RADE!!!

  • asia0525

    asia0525

    13 listopada 2013, 09:20

    BEDE TRZYMAC MOCNO KCIUKI. NAPEWNO DASZ RADE!!!

  • gruszkin

    gruszkin

    13 listopada 2013, 09:08

    Dopiero będę czytać twój wpis. A co stoi na przeszkodzie żebyś zrobiła papiery instruktorki? Czemu masz żałować, a może to jest twój sposób na życie? W końcu to popołudniowe zajęcie... photka.kasia jest w trakcie, jest starsza od ciebie, więc to nie wymówka. Nie żałuj niczego w życiu....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.