Znacie to skądś? To tak zwani anty motywatorzy. Kiedy dieta idzie gładko, wciskają nam swoje najnowsze wypieki, potrawy i inne pyszności i manipulują do tego, żebyśmy zeszli z dobrej ścieżki diety. Mało tego! Używają takich argumentów, żebyśmy jeszcze poczuli się głupio że odmawiamy!
Nie raz mi się zdarzyło, że zostało wmuszone we mnie jedzenie lub napój na które... nawet nie miałam ochoty. Zjadłam z grzeczności, bo inaczej nie wypadało. Dodatkowe kalorie, których na dobrą sprawę nawet nie chciałam przyjmować.
Sposób? Unikać, co oczywiście nie zawsze jest możliwe (bo unikać swoich babć, mam czy ciotek przez cały okres diety? No nie przesadzajmy ;-), ale lepiej po prostu nauczyć się odmawiać. Stanowczo. "Ciasto pachnie cudownie, na pewno jest pyszne ale ja mam postanowienie w którym chce wytrwać. A zjedzenie tego będzie oznaką słabości, a to nie moja cecha", "Od jednego kotleta może nie przytyje, ale od kilku takich do których zjedzenia będę zmuszana to już pewnie tak", "Co to to nie, jeść będę ale nie to i nie w tej chwili" i na koniec - "Jak osiągnę swój cel to się napiję, w końcu będę mieć dobry powód" ;-)
Oczywiście to nie są jakieś rewelacyjne odpowiedzi, ale lepsze to od powiedzenia "nie dziękuje jestem na diecie" - wiem z doświadczenia, że prawie nigdy nie działa. A właściwie to nawet jeszcze bardziej prowokuje ;-)
Także próbujcie odmawiać... i pamiętajcie że ostateczną decyzję podejmujecie Wy - nikt Wam jedzenia siłą w usta nie wciska ;-)
5kgw2ms
5 listopada 2013, 21:56to na czerwona to jak słowa mojego teścia ... normalnie jakby z jego ust wyjęte....strasznie mnie tym wkurza , mówię NIE!!! a ten dalej swoje no masakra jakaś dobrze że nie odwiedzam ich za często
liliana200
5 listopada 2013, 21:41Ja się nauczyłam mówić stanowcze NIE przez duże litery i działa. Nikt mi nie podskoczy.
FitKat
5 listopada 2013, 20:43Mój czas próby mówienia "nie" będzie w czwartek na urodzinach koleżanki!!! Powiedziałam, że ja nie piję, ale teraz każdy wmawia mi że "za zdrowie wypić musisz". Twardo mówię teraz "NIE" i mam nadzieję, że uda się w tym wytrwać, bo z chęcią napiłabym się wtedy piwa, ale nie chcę wypadać z rytmu zdrowego jedzenia, które po wielu próbach udało mi się wywalczyć. :) Co do babci, cioć i w ogóle wmuszania jedzenia to na moje szczęście rodzinka szanuje to, że się odchudzam i nawet nie proponują mi ciast i innych niezdrowych pyszności. Twój post wpasował mi się idealnie w sytuację w której jestem! :**
MllaGrubaskaa
5 listopada 2013, 20:34Popieram :) Chociaż ja już nauczyłam się twardo mówić " Nie dziękuję, jestem na diecie" i w nosie mam co myślą inni :)
cocacolagirl
5 listopada 2013, 20:28podoba mi sie odpowiedż z wypiciem ;p
WielkaPanda
5 listopada 2013, 20:18Absolutnie się z tobą zgadzam. :)