Jednak mój lekki spadeczek formy ,który nie ukrywam troszkę mnie martwił , był wynikiem tych przeuroczych upałów :) Generalnie troche ciężko mi sie w sierpniu biegało ,ale ponieważ nie biegałam tak regularnie jak w czerwcu np. zrzucałam to na karb zbyt rzadkich treningów. Ale wczoraj udowodniłam ,że to guzik prawda i tyle! Mieliśmy iść na basen...ale jakoś zabrakło chęci. W dodatku zupa tak kusiła zapachem ,że natychmiast po pracy zjedliśmy objadek. Więc zarzekałam sie ,że gdzieś miedzy 17-18 pójde pobiegać. I niestety o 17 zaczeła sie taka ulewa ,że szok. Już zaczełam sie szykowac z żalem na siłownie...ale tyle mi zeszło że deszcz sie skończył. Wiec szybciutko leginsy i kurteczka i w długą. Tym razem pobiegałam po mieście - bo juz jednak późno. I to było to co tygrysy zdecydowanie lubią najbardziej! Delikatna mżawka ,delikatny wietrzyk ...wierzcie mi nie mogłam przestać. Tylko fakt ,że juz sie ściemniło nie na żarty zawlukł mnie do domu. Do 7 km nie byłam kompletnie zmęczona...te ostatnie 3 jednak trochę odczułam , ale mimo to biegło się tak lekko. Cudownie! I byłam zszokowana kiedy już skończyłam te moje zmagania w jakim zrobiłam to czasie - 1 h 20 minut. Rozumiem ,że nie jest to czas raczej średni...ale dla mnie to absolutny rekord!! W maju kiedy pierwszy raz przebiegłam 10 km mówj czas wyniósł 1 h 50 minut!!! Po prostu szał pał i co ino i w ogóle!!! Już właśnie we wtorek mi się wydawało przy tych 6 km ,że jakos mi ta trasa taka się krótka zrobiła. Ale wczesniej chodziłam tam z kijami więc trochę nie ma porównania. W kazdym razie z kijami zabierało mi to prawie 2 h ,a biegiem tylko 45 min! Kurcze...jestem w szoku od wczoraj na maxa.
A jako wisienka na torcie małe porównanie...no ja już widzę efekty tego mojego nawrócenia :))) Fakt nie są zbyt duże...ale w końcu dopiero się rozkręcam!!! Drżyjcie kilometry!
O przepisie na sosik pamietam....tylko z powodu eufori biegaczowej niestety wyleciało mi to wczoraj z głowy :)
Pokerusia
22 sierpnia 2013, 09:31efekty są i to mega fajne,gratuluję! ja wczoraj również pobiłam samą siebie 7 km :-D cud,miód i orzeszki...euforia biegowa niech trwa jak najdłużej...pozdrawiam
PaniWachowska
22 sierpnia 2013, 09:06Super! Lubimy biegać :D
Marsowa
22 sierpnia 2013, 09:06Piękny brzuszek!
Kulka84
22 sierpnia 2013, 09:05Gratulację:) Ja też należę do tych tygrysków co lubią biegać:D A efekty widać:)
Kulka84
22 sierpnia 2013, 09:05Gratulację:) Ja też należę do tych tygrysków co lubią biegać:D A efekty widać:)
kijaneczka
22 sierpnia 2013, 09:00pięknie! widać efekty! super!