Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ślub za 2,5 miesiąca a ja chcę go odwołać...


Jestem bardzo rozgoryczona zachowaniem "przyszłego" męża.
To bardzo długa lista i nie chodzi o stres przed ślubem.
Chcę go odwłać lub choć przełożyć o rok.
Owszem kocham go ale nie mogę zaakceptować jego zachowania i mam świadomość, że po ślubie będzie jeszcze gorzej.
A o co mi chodzi?
Pije kilka piw każdego dnia i nie widzi problemu. Łazi po barach. Papierosy nawet mnie tak nie ruszają. Nie pomaga mi w domu. Dosłownie wszystko jest na mojej głowie: rachunki, sprzątanie, pranie, gotowanie nawet nie zajmie się drobnymi naprawami. Nie odłożył żadnych pieniędzy na ślub i poza zakupem garnituru nie kiwnął nawet palcem. Ja załatwiam całą resztę, sala, orkiestra, samochód + ozdoba, zaproszenia, kamerzysta, fotograf itd.
Wiecie co....?
Mam dość!
Ten człowiek nawet mnie za to nie poszanuje.
Jest mi bardzo wstyd odwoływać ten ślub ale to jemu powinno być.
Umowy związane ze ślubem są na mnie więc będę musiała zapłacić za rezygnację.
Dochodzę do wniosku, że to już lepsze, niż życie z tym człowiekiem jako mężem.
O tak...znam go dobrze - wszak mieszkamy razem już 6 lat.
Liczyłam, że się zmieni, że bedzie się starał bo bedziemy małżeństwem ale tak nie jest.
Wstyd mi będzie przed Rodziną a jego matka to dopiero się na mnie obrazi.
Jasne - oczywiście będzie to tylko moja wina.
On uda głupiego.
Ale ja nie chcę tak żyć!
Już nie mam siły ciągnąć go tak za sobą.
Tak...boję się samotności ale i tak czuję się samotna, bo nie mogę na niego liczyć.
Więc po co brnąć dalej?
Doradzcie ....bo oszaleję.


P.S. Tym razem odpowiedzi na Wasze komentarze będę pisała zaraz pod Waszymi wpisami. Chciałabym by Piotr mógł to przeczytać. Rozmawiałam z nim wielkorotnie. Czasami nic to nie dawało, a czasami tylko na krótko. Jeśli brakowało mi słów pisałam do niego listy. Nie chcę bawić się w małżeństwo. Jestem na to za stara.
       Chcę podejść dzisiaj do Księdza. Byliśmy już u niego wcześniej. Chcę z nim porozmawiać. Może on też mi coś doradzi... To nie jest przypadkowy Ksiądz. On doradza w sprawach małżeńskich. Chodziliśmy do niego na nauki przedmałżeńskie. Jest w naszm wieku. Zna nas.

P.S. 18.52

Wróciłam do mieszkania. Piotr oczywiście w pracy - wiem, że jest.
Byłam u Księdza niestety oni też mają urlopy. Mogę sie z nim spotkać najprędzej w niedzielę po wieczornej mszy. Mam nadzieję, że Piotr pójdzie ze mną.

Jest jeszcze coś.
Swoimy komentarzami dałyście mi siłę.
Ocho właśnie wrócił.
Trzymajcie kciuki! Chcę tylko by mnie zrozumiał.


  • jbklima

    jbklima

    25 czerwca 2008, 17:17

    pracuję w programie FAS i Ciąża bez alkoholu.....wierz mi...1 piwo dziennie i codziennie to najlepsza droga do alkoholizmu.....to już uzależnienie i choroba .....można ją leczyć ale nie wyleczyć.jesli jeszcze Ciebie na to stać...wycofaj się bo ze swojego życia zrobisz sobie kiedyś piekło..za 10.....20lat.......

  • jbklima

    jbklima

    25 czerwca 2008, 17:13

    to Twoja sprawa....rób swoje...kieruj się swoją intuicją bo ona Ciebie nie zawiedzie....''pół światu tego kwiatu'' jak pisała Kalicińska....

  • junior83

    junior83

    25 czerwca 2008, 15:24

    opowiem ci jak to bylo z moim malzenstwem i w tedy moze stwierdzisz ze mam racje mowiac ci zebys jak najszybciej dala sobie z tym facetem spokoj bo z tego nic dobrego nie bedzie!poznalam mojego meza w barze podrywal mniejego kolega co zreszta mu sie udalo-nie mialam w tedy pojecia ze moj maz zakochal sie we mnie od pierwszego spojrzenia i bylam z tym jego kolega przez rok a on oszukiwal mnie na kazdym kroku a ja przez caly rok wyplakiwalam sie dla mojego meza w rekaw a on cierpliwie sluchal-stal sie moim najlepszym przyjacielem wszystkie imprezy razem,codziennie gadalismy godzinami przez telefon a ja nic nie zauwarzylam ze on moze cos do mnie czuc po roku gdy juz sie rozstalam z tym jego kolega i siedzialam jak zwykle i urzalam sie nad soba jaka to ja jestem biedna i samotna moja przyjaciolka powiedziala mi ze jestem zalosna bo mam na wyciagniecie reki faceta ktory mnie bardzo kocha-nie moglam w to uwierzyc!!w tedy przypomnialam sobie ile razy dostalam od niego kwiaty ile razy zabieral mnie na rozne wyjazdy ogniska i byl caly czas tylko ze mna ile czasu rozmawiamy ze soba dziennie i ze interesuje go wszystko co dotyczy mojej osoby lacznie z tym jaki szampon do wlosow urzywam i ze gdy mial dziewczyne i nie wazne gdzie z nia byl i co robil wystarczylo ze do niego zadzwonilam zawsze sie zrywal i spotykal ze mna i zrozumialam ze to prawda.Przez miesiac czasu sie nie spotykalismy gdy sie o tym dowiedzialam bo nie wiedzialam co z tym zrobic pisalismy tylko smsy do siebie setki smsow az w koncu peklam i stwierdzilam ze musimy sie spotkac strasznie za nim tesknilam i umowilismy sie ze przyjedzie po mnie do pracy czulam sie jak przed randka mojego zycia i tak bylo chociasz go nie kochalam i bylo mi strasznie dziwnie na poczatku to teraz za nim szaleje jest tak dobry wyrozumialy i cierpliwy ze w zyciu nie moglam lepiej trafic. po 5 miesiacach chodzenia ze soba obudzilismy sie ktoregos pieknego dnia i stwierdzilismy ze chcemy byc juz zawsze ze soba poszlismy do urzedu i zamowilismy slub ktory mial byc za 4 dni-nawet nie pytaj co nasza rodzina wyrabiala gdy sie dowiedzieli. mielismy isc w dzinsach a potem na piwo a skonczylo sie na big imprezie i powiem ci ze nigdy w zyciu nie bylam niczego tak pewna jak w dniu w ktorym zamawialismy slub ze chce wyjsc za tego faceta i dzisiaj zrobila bym to samo a dzien po slubie gdy sie obudzilam bylam tak szczesliwa ze to sie stalo ze plakalam ze szczescia i mysle ze kazda dziewczyna na to zasluguje na ta pewnosc i spontanicznosc w zwiazku na to by ten dzien byl najszczesliwszy na swiecie a nie na to by sie zastanawiac czy ja chce wyjsc za tego faceta!!!powiem ci cos jezeli masz jakie kolwiek watpliwosci to odwolaj ten slub zaslugujesz na cos wiecej niz bycie kelnerka ktora podaje piwko i sprzataczka w malzenstwie trzeba sie rozumiec i umiec dzielic obowiazkami a on juz sie miga od obowiazkow to co bedzie pozniej?ja od mojego meza prawie od 3 lat co tydzien dostaje kwiaty i za kazdym razem slysze ze sa za to ze jestem bo ja to najwieksze szczescie jakie go spotkalo dlaczego ty tak nie mozesz miec a jezeli chodzi o codzienne popijanie piwka to moj tez tak popijal ale od roku juz nie tyka alkocholu kazalam mu wybierac albo ja albo picie bo takie codzienne popijanie to prosta droga do nalogu!wiem ze to trudne ale zrob cos teraz zeby nie zalowac przez cale zycie ze moglas postapic inaczej!!!wierze w ciebie a pozatym takich facetow jak moj maz jest pelno tylko ze my zawsze zauwazamy samych tych draniow tak wiec rozejrzyj sie moze masz kogos takiego na wyciagniecie reki tylko o tym nie wiesz!!!informuj nas jak sie sprawy maja:-)powodzenia!!

  • mailuj

    mailuj

    25 czerwca 2008, 15:05

    To twoje życie. Zadaj więc sobie pytania: Czy jesteś pewna,że jak będziesz potrzebowala go to Ci pomoże? Czy o każdej porze dnia o nocy możesz na niego liczyć? Czy on potrafo dziękować Ci za to Co robisz, czy czujesz,że to tylko Twój ślub, a on jest tylko gościem, na dodatek wybrednym? Czy on o cokolwiek potrafi prosić? Czy podoba Ci się jego stosunek do matki, i kontakty pomiędzy jego rodzicami ( On będzie je powielał) Czy masz siłę i ochotę walczyć z alkoholizmem Czy jest to bezwarunkowa miłość czy też lęk przed samotnością. A MOŻE WDZIĘCZNOŚĆ,ŻE CIEBIE DOSTRZEGŁ? To Twoje życie! Bądż szczera wobec siebie! I Kochaj siebie

  • vitaja

    vitaja

    25 czerwca 2008, 14:40

    skad to znam! moja siostra ma podobny dylemat,tylko trzeba dodac ze 12 godz dziennie jest w pracy i gra w maszyny..ale takie jest życie,nie ma księcia z bajki..kobieta ma nadzieje ze zmieni mężczyznę po ślubie a mężczyzna ma nadzieję ze kobieta sie nie zmieni..obydwoje się mylą:) uszy do góry!wazne ze sie kochacie.pozdrawiam.

  • 05Maj2008

    05Maj2008

    25 czerwca 2008, 14:00

    nie wiem czy mogę i czy powinnam Ci cokolwiek radzić bo jestem od Ciebie młodsza i pewnie mniej doświadczona przez życie... ale mimo wszystko spróbuje... jestem mężatką od 2 lat i doskonale wiem że w małżeństwie szacunek, wzajemne zrozumienie, są jednym z ważniejszych jego fundamentów. Jeśli nie jesteś pewna nie podejmuj takiej ważnej decyzji. Nie pozwól by ktoś z kim chcesz się związać na całe życie nie okazywał Ci szacunku. Możę on już nie docenia Ciebie przyzwyczaił się do tego że jesteś. Nie przejmuj się nikim weź swoje uczucia pod uwagę a nie to co ludzie powiedzą.

  • cubalibre1

    cubalibre1

    25 czerwca 2008, 13:43

    W pelni popieram Twoje obawy bo są uzasadnione!!!!Ja to juz preszłam w swoim zyciu!Bylam z Nim 7 lat,byly wspolne plany marzenia jenak z czasem zaczeło sie robic tak bezsensownie( piwo ,papierosy, siedzenie w domu...) ze pomyslalam ze skoro tak ma wygladać całe moje życie to ja tak NIE CHCE!!!no i sie rozstalismy!Szok totalny dla rodziny i całej reszty,przypłacilam to najwiekszym od zawsze konfliktem z moja mama(tak bardzo nie mogła zrozumiec mopjej decyzji:() kiedy to wlasnie od niej potrzebowałam najwiekszego zrozumienia...to były najgorsze 3 miesiace w moim zyciu...ale przetrwalam i teraz uwazam ze bylo warto:) bo ślub to zobowiazanie na cale zycie,wiec nie warto wiazac sie z kims,kto nawet nie probuje sie zmienic!!!Spróbuj porozmawiaj z Nim jeszcze,ale nie rob nic na sile!!!powiedz mu co zamierzasz zrobic...moze wreszcie sie ocknie!!!Jezeli nie to pamietaj,ze zycie mamy tylko jedno i nie warto marnować go dla niewłaściwej osoby!!! Pozdrawiam i zycze sily w sercu i umyśle!!!

  • ryszard070048

    ryszard070048

    25 czerwca 2008, 12:54

    Przeczytałam Twoją historie i znalazłam w niej siebie... Jestem młoda, ale też się boję samotności. Ostatnio na imprezie poznałam chłopaka. Tańczylismy, później się z nim spotykałam. Mieszka niedaleko, więc mamy wspólnych znajomych. wiedziałam, ze lubi wypić, ale dopiero koleżanka otworzyła mi oczy. Nie ma dnia, żeby nie był pijany. Olałam go, a teraz szukam NORMALNEGO chłopaka :) Nie ma sensu wiązać się z kimś na kogo nie można liczyć. Popieram :*

  • undertwenty

    undertwenty

    25 czerwca 2008, 11:45

    Nie męcz się. Wiem jestem młoda i co ja moge wiedzieć o życiu. Otóż mogę! Mój tata zawsze cos tam popijał. Moja mama wiedziała to już przed ślubem i się z nim ożeniła. Co prawda wszystko jest dobrze. Szanująca się, znana rodzina stawiana jako wzór innym. Tak tak właśnie jest, ale nikt nie wie co sie dzieje czasami. Moja mama nie broni pic mojemu tatcie ale on pije czasami sam! Najczesciej w soboite bo w weekendy nie pracuje. Moja mama sie złości i zawsze wymienia kilka uwag, głośnych uwag! Na drugi dzień jest wszystko ładnie pieknie rodzinka idzie do kościólka... Takk. Moi rodzice znaja sie 22 lata a po ślubie sa 18...I co? Jakos żyją. O naszych prolemach nikt nie wie... Bo tak naprawde jest dobrze, dopoki moj tata czegos sobie nie chlapnie. PS moja babcia ze strony taty gratuluje mojej mamie ze wyprowadzila tate na ludzi, nie wie co sie dzieje w zaciszu domu.;/

  • Kajka07

    Kajka07

    25 czerwca 2008, 11:44

    z alkoholikiem to nie życie, przykro mi ale Twój luby ma bardzo wyraźne syndromy tej choroby. Jesli jeszcze możesz uciekaj. Nie zmusisz go do leczenia dopuki on sam nie zrozumie. Ale jak z nim zostaniesz nigdy nie bedziesz miała łatwo.

  • mailuj

    mailuj

    25 czerwca 2008, 11:06

    Nie patrz na uciekający czas, czy czyjąkolwiek opinię. Ślub bierze się raz na całe życie. Pewnie pózniej można się rozwieść, lecz nie ma już powrotu do Kościoła- nie dostaniesz rozgrzeszenia itp. A z tego co czytałam jest to dla Ciebie ważne. Wspólne życie tyo monotonia i odpowiedzialność, która jeżeli starają się obie strony jest wbrew pozorom bardzo ciekawa i miła. Wiem po sobie,że jeżeli człowiek ma kompleksy to jeden pocałunek, uściśnięcie dłoni czy dobry seks powoduje,że zapominamy o wszystkich krzywdach i jesteśmy wierne jak małe psiaki. Lecz to nie jest podstawa budowania jakiegokolwiek trwałego związku.Ponadto picie takiej ilości alkoholu, z taką częstotliwością , jest już uzależnieniem!!!. Musisz mieć więc świadomość, że jeżeli zdecydujesz się na wspólne życie z Piotrem to zafundujesz Tatę alkoholika swoim dzieciom. Alkoholu można oczywiście nie pić, lecz będzie to wasz rodzinny problem przez całe życie, chyba,że Piotr przestanie pić wogóle. Jeżeli chodzi o mądre rady nie dam Ci jakiejkolwiek. To Twoje życie, Ty będziesz musiała poradzić sobie z codziennośćią bez ślubu ( przez kilka miesięcy będzie nieprzyjemnie, lub ze ślubem ( może być nieprzyjemnie przez kilkadziesiąt lat). Moja babcia mówi, jeżeli chcesz upewnić się w jaką rodzinę wchodzisz poobserwuj stosunki pomiędzy przyszłymi teściami i stosunek przyszłego męża do rodziców, szczególnie do matki. Kochanie bądż odważna w podjęciu decyzji! jest to trudne, lecz konieczne być była szczęśliwa. PS. Moja koleżanka nie poszla ostatnio na ślub, bo został odwołany 4 dni przed . Więc takie sytuacje się zdarzają i wynikają z tego,że niektórzy zdają sobie sprawę,że jest to decyzja na całe życie, a nie tylko suknia, wesele itp. ps2 . Bądż DZIELNA ! Nie jesteś sama !!!!!

  • ShirKhan

    ShirKhan

    25 czerwca 2008, 11:00

    Jeśli trapią Ci takie dylematy, to moim zdaniem musisz wszystko odwołać. Jasne, że osobie postronnej ciężko jest wyrobić sobie pogląd na całokształt po kilka zdaniach, pisanych być może w rozgoryczeniu i zdenerwowaniu. Jełśi jednak sprawa jest tak poważna, to ja z całą pewnością wszystko bym odwołała. Po co męczyć się, potem rozwodzić?? Albo fakt, że odwółujesz ślub wstrząśnie Twoim narzeczonym na tyle, żeby przemyśał i zmienił zachowanie, albo nie, i to bedzie dobitny znak dla Ciebie, że warto było podjąc taką decyzję. Życzę dużo siły i pozdrawiam Asia

  • Aweko

    Aweko

    25 czerwca 2008, 10:39

    Wiem ze trudno jest radzić bo sytuacji do końca nie znam. Jednak czytając dłużej twój wpis wychodzi jedno: zrezygnuj teraz .Pieniądze, które stracisz nie są warte straconych nerwów później, a rozwód tez kosztuje. A przecież po kościelnym tez będzie głupio przed rodziną mówić o rozwodzie. Prędzej teraz rodzina cię zrozumie niż później uwierzy w to że jest źle w Twoim małżeństwie. A zresztą do jasnej ciasnej to twoje życie i twoja przyszłość a nie rodziny czy przyszłej teściowej. Teraz to wygląda że możesz to czy tamto zrobić bo jesteście partnerami a później to już będziesz musiała bo taki jest twój obowiązek( ślubowałaś). Życzę ci jak najlepiej ale jak masz cień wątpliwości to zrezygnuj teraz.

  • tatusa

    tatusa

    25 czerwca 2008, 10:33

    Witaj, całkiem przypadkiem trafiłam na twój pamiętnik był najcześciej komentowany. Przede wszystkim sama siebie uszanuj, jesteś kobietą, a nie jego sprzątaczką, praczką itp. Jaka to jest dla ciebie perspektywa wchodzić w zwiazek małżeński z facetem przez którego juz teraz masz takie rozterki?? To co cię przy nim czeka napewno nie bedzie sielanka. Nie bój się samotności, tak naprawde odetchniesz z ulgą, doprowadzisz swoje zycie do pożadku i nie bedziesz miala obiekcji co do tego, że mozezs byc szczesliwa z kims innym kto jest ciebie wart.

  • krockiecik

    krockiecik

    25 czerwca 2008, 10:11

    nie przejmuj się rodziną i znajomymi, oni na pewno Cię zrozumieją, tym bardziej, jeśli znają Twojego przyszłego-niedoszłego męża :) lepiej chwilkę pocierpieć, stracić troszkę pieniążków i żyć dalej z podniesioną głową, wierz mi. moja znajoma też odwołała ślub 3 miesiące przed terminem,a inni znajomi tydzień przed :) ale tak jest lepiej. jesteś silna i dzielna babka, wiesz czego chcesz i tym się kieruj, bez względu na wszystko. buziaki

  • Atyda

    Atyda

    25 czerwca 2008, 08:48

    No właśnie od tego zawsze się zaczyna. Kobiety już przed ślubem wiedzą, że jest źle ale liczą na to, że on się zmieni. GUZIK PRAWDA!!! Po ślubie będzie tak samo albo i gorzej a w większości przypadków kończy sie to na awanturach, wzywaniu policji i wreszcie postępowania karnych o znęcanie psychiczne.WIEM CO MÓWIĘ!!!!!Dlatego słonko podejmij tą właściwą decyzję i daj sobie spokój z nim!!!!. DOROSŁY FACET MAJĄCY UKSZTAŁTOWANA PSYCHIKĘ< NIE ZMIENI SIĘ OT!!! TAK!!!>>>>>>. Może jak dostanie porządnego kopa życiowego i straci to co w życiu najważniejsze to może wówczas się ocknie....TY masz prawo do szczęścia :)

  • kasienka0906

    kasienka0906

    25 czerwca 2008, 07:39

    nie są wyssane z palca. Jeśli jest tak jak piszesz to nie masz się nad czym zastanawiac dlużej. Taki związek nie ma sensu. Sama wszystkiego nie zrobisz. Małżeństwo polega na tym żeby się nawzajem spierac i sobie pomagac. Żeby moc polegac na drugiej osobie a nie robic wszystko za nią. Lepiej rozejśc się teraz gdy nie macie ślubu. A może na ciebie też ktoś czeka? Ktoś kto cię pokocha i będzie szanowal ciebie i twoją pracę? pozdrawiam

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    25 czerwca 2008, 06:57

    Daj znac, jak Twoje sprawy.... Trzymam za Ciebie kciuki....

  • saga2

    saga2

    24 czerwca 2008, 23:34

    To o czym piszesz to nie są błahostki. Musisz przemyśleć czy warto stawiać na takie małżeństwo. Jeśli teraz przeszkadzają Ci sprawy, o których piszesz, to nie licz, że to minie. Mieszkacie ze sobą tyle lat więc dobrze przemyślisz i dokonasz właściwego wyboru. Potem może nie będzie "za późno", ale będzie bardzo trudno coś zmienić. Dziewczyny w komentarzach piszą mądrze.Przeczytaj je wszystkie. Znasz faceta tak długo więc wiesz czy warto w niego inwestować.

  • zOOzanka

    zOOzanka

    24 czerwca 2008, 23:28

    ja rowniez szykuje sie do slubu, fakt ze planujemy dopiero za rok ale oboje podejmujemy jakie obraczki, sala itp. Placimy razem (odkladalismy na to kilka lat) Zwiazek to jest dwoje ludzi a nie jedna strona. Na twoim miejscu postapilabym tak samo, tyle ze ja przemyslalabym jeszcze sens bycia z ta osoba, ktora wogole cie nie szanuje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.