Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozmowa z niedoszłym mężem...
25 czerwca 2008
Jesteście NIESAMOWICI! (piszę tak bo i pewien mężczyzna też dał mi komentarz)
Napisaliście mi dużo mądrych rzeczy i utwierdziliście mnie w przekonaniu, że błędem by było branie teraz tego ślubu. Już tak nie myślę o wstydzie i tym co powiedzą inni. Wyłazi ze mnie egoistka i bardzo dobrze bo w tych sprawach należy być egoistą.
A tak na marginiesie dzisiaj odebrałam na poczcie paczkę z plikiem zaproszeń do wypisania. Zdecydowanie mogą poczekać. Paczka miała przyjść dokładnie tydzień temu. I mieliśmy już w minioną nedzielę wręczyć kilka zaproszeń. I było by jeszcze trudniej. Myślę, że opaczność boska czuwa.
Rozmawialiśmy wczoraj wieczorem.
Nie było łatwo. Starałam się panować nad sobą bo to miała być rozmowa, a nie kłótnia. Było różnie. Chwilami myślałam, że już nic z tego nie będzie.
Zaczął czytać Wasze komentarze. Stwierdził, że jest ich tak dużo, a on jest bardzo zmęczony. Postara się jednak je przeczytać, może na raty ale postara się przeczytać wszystkie.
Namawiam go by zrobił swój wpis w pamiętniku, by przedstawił swój punkt widzenia.
Myślę, że dotarło w końcu do niego, że to poważna sprawa.
Podzieliliśmy zgodnie obowiązki w domu. Oczywiście nie wszystkie bo nie o wszystkim tak się da na szybko zdecydować. Łazienkę i sypialnie sprzątam ja. Kuchnia i duży pokój należą do niego. Gotujemy na zmianę. Jeśli gotuje Piotr to ja zmywam i na odwrót. Jest dużo róznych ustaleń.
Mimo wszystko ja jednak obstaję by ślubu nie było w tym roku. Zobaczymy jak długo wytrzymamy w naszych postanowieniach. Zresztą wszystkiego nie omówliśmy.
Podpowiedziałam mu kłamstwo dla ratowania jego honoru.
Powiemy, że w ostatniej chwili orkiestra nam odmówiła a innej tak szybko nie znajdziemy i dlatego przekładamy. I nie musimy się więcej tłumaczyć.
Rozmawiałam z Panią od sali i wiem, że nie było by problemu z przełożeniem. Ten fakt ucieszył mnie bardzo.
Powiedziałam mu wczoraj, że tam w kościele tego 13 września o 15,00 to my będziemy stali na przeciw siebie i sobie przysięgali. Nie komuś tam ale sobie. Ja nie będę mogła szczerze powiedzieć tak patrząc mu prosto w oczy.
Dzisiaj pewnie też będziemy rozmawiać.
A teraz idę się uczyć. W sobotę i niedzielę mam egzaminy łącznie 5!
P.S. W miarę możliwości postaram się Wam poodpisywać. Dzięki Wam czuję zdecydowanie silniejsza! Nawet czuję ulgę.
mmMalgorzatka
26 czerwca 2008, 07:36że przełozyłaś ten ślub... idac do ślubu powinnas być pewna i szczęsliwa, że bierzesz ślub... A tego Ci brakowalo.... Zreszta sama napisałaś, ze Ci ulzylo.... ja w zyciu mialam jedną sytuację, kierdy czulam, że mi ulzylo, ze spadl mi kamień z serca.... Rozumiem Ciebie... Teraz czekaja Wasz zwiazek duże zmiany. Moim zdaniem powinnaś zastosować taktykę olewania, dać szanse wykazania mu się. Przelać większa odpowiedzialnośc za Wasz związek na Niego. Jeśli spelni Twoje oczekiwania, zacznie być odpowiedzialnym facetem, a nie dzieckiem, to wtedy jeszcze raz sie zastanowisz czy wyjśc za niego.... Tak się cieszę, że mialas odwagę za walxczyć o swoje szczęście.... NIe wiem, czy nie dobre byłoby zamieszkanie osobno...przemyśl, czy nie potrzebujesz odpocząc od Niego i zamartwiania się o NIego... Pozdrawiam Cię serdecznie i powodzenia na egzaminach.....
caros
26 czerwca 2008, 00:19Ja sądzę,że nie ma sensu żeby on to czytał,bo będzie starał tylko na chwilę się poprawić,a i tak prędzej czy pózniej będzie robił swoje.Kochana naprawdę mi Ciebie szkoda,bo tak nie można żeby w małżeństwie tylko jedna osoba o wszystkim myślała,obowiązki muszą się rozdzielać na Was obydwoje.A pomyśl sobie jakby przyszło dziecko to będziesz musiała być zdana tylko sama na siebie-koszmar-ZASTANóW SIę CO ROBISZ,bo ja nie chciałabym takiego faceta nawet gdyby mi dopłacili.Jeszcze raz piszę zastanów się,bo partnera wybiera się na całe życie,nie na rok nie na dwa.Może opamięta się w porę i będzie próbował się zmienić, a jak nie to póść go z torbami-nie ten to będzie następny.Piszę tak pewnie,bo ja 4 mies. przed moim ślubem zerwałam ze swoim narzeczonym,bo stwierdziłam,że to nie jest mój partner na całe życie.Nie przejmuj się nie ten to będzie następny.Takiego kwiata to pół świata.Pozdrawiam serdecznie.Dobranoc!
kejta19
25 czerwca 2008, 23:24najważniejsze, żebyś była w zgodzie ze sobą. nie rób niczego na siłę. widocznie on sie juz przyzwyczaił, że nic nie musi robic i niełatwo bedzie to zmienic. rozmawiajcie,a ślub przełózcie. jeszcze nie pora. pozdrawiam!
qwerjaqwer
25 czerwca 2008, 23:00powodzenia , jesteś bardzo rozsądną kobietą , jestem przekonany , że rozwiążesz swoje problemy . " pewien mężczyzna " Trzymam kciuki .
szczuplainaczej
25 czerwca 2008, 22:01Oby postanowienia się utrzymały.Trzymam kciuki za pomyslność.
daria1987
25 czerwca 2008, 21:46" Rozmowy pochlebiają kobiecie, ale tylko czyny mogą ją przekonać ", dlatego poczekaj z tym ślubem. Daj sobie czas, by się przekonać, ze możesz całe swoje zycie Mu poświęcić. Zaczął z Tobą współpracować - to bardzo dobrze, ale moze to być tylko nagły efekt twoich grozb dot. przełożenia ślubu. Nie odstępuj od tego planu. Twoj Narzeczony potrzebuje czasu, by oswoić się z nowymi obowiązkami i przyzwyczaić się do nich. Poczekajcie, a napewno wszystko się ułoży. Będę 3mać kciuki za Twoje szczęscie...
kilarka2
25 czerwca 2008, 21:44dobrze przeczytać, że udało się Wam osiągnąc pewien kompromis. Fakt, że podpowiedziałaś mu wyjście z sytuacji z honorem (żeby się ludzie z niego nie naśmiewali) przemawia na Twoją korzyść - mówi "kocham cię, chcę być z tobą daję ci jeszcze jedną szansę". Trzymam kciuki, żebyś w przyszłym roku chciała stanąć przed ołtarzem :)
agnieszek2
25 czerwca 2008, 21:37Mam nadzieje ze wszystko się ułoży tak jak tego zapragniesz! Każda z nas zasługuje na szczeście a męża wybiera się na całę życie więc to ważna decyzja - życzę aby wszystko się ułożyło .. pozdrowionka
agonia65
25 czerwca 2008, 21:16Jesli jest tak jak mi napisałaś to nie bardzo mi się to spodobałao. Widze to tak. Ty starasz się za wszelką cenę go zadowolić a on wymysla coraz to nowe preteksty. Teraz będę trochę ostra ale tak czuję. Może jemu nie zależy na Tobie tylko na bezpiecznej przystani. Wie, że zawsze ma jedzonko, posprzatane, ma gdzie spać. Ty jestes tylko dodatkiem do całości. Nie sugeruj sie tym co piszę ale to są moje rozmyślania. Bo jesli tak jest, jesli masz być dla niego odskocznią, zatoką bez burz i gradobicia, to może odpocznijcie od siebie w dosłownym słowa tego znaczeniu. Po prostu pobądźcie przez jakiś czas oddzielnie. Może zatęskni za Tobą tak bardzo, że się zmieni nie na troche tylko na zawsze. A Ty też bedziesz mogła sobie zobaczyć, czy Ci jest lepiej z nim czy bez niego i czy tesknisz za nim:)))) Więcej już nie bedę tego komentować bo mnie któres z Was ubije i nie zdążę schudnąć a naprawdę bym chciała:))))) Pozdrawiam:) Gosia
marlak
25 czerwca 2008, 20:21Może Piotr zrozumie... może zechce zmienić sie dla ciebie... Fajnie by było. Jesteś naprawdę dzielna, mądrą dziewczyną... Wierzę, ze sie dogadacie, że ten czas spożytkujecie dobrze, by z radością i szczerością powiedzieć TAK!!!! Życzę ci kochana tego z całego serca, życzą WAM tego z całego serca... buziole!!!
AgnieszkaMoth
25 czerwca 2008, 20:20Czytałam poprzedni wpis, ale ja tak niewiele wiem o związkach,że ciężko mi cokolwiek doradzić, dlatego wole sie nie wtrącać, choć wiem jak to jest gdy mamy do kogoś jakieś ale. Ale czym innym związek, czym innym ślub. Szczerze chciałabym być tak silna jak TY. Ja nie dałabym rady odwołać wszstkiego, jakby tak wiele rzeczy było już gotowych. Naprawdę Cię podziwiam. Niezależnie od tego jak potoczą się Wasze losy, życze powodzenia i dużo cierpliwości. Niezła z Ciebie kobitka stawić czoło takim problemom.
nenne29
25 czerwca 2008, 20:09że zaczęliście rozmawiać. Skoro narzeczony Cię wysłuchał i przyjął do wiadomości podział obowiązków, to myślę, że będą z niego jeszcze ludzie :) Tylko po prostu należało mu brutalnie uświadomić, jaka jest sytuacja, nie oszczędzać go. A ślub nie ucieknie. Myślę, że mimo wad partnera, zawsze należy dać mu szansę. Jeśli jej nie wykorzysta, to wtedy można pomyśleć o dalszych krokach. A jeśli wykorzysta, to tylko powód do cieszenia się. Z tą nadgorliwością to prawda, jak napisała jedna z koleżanek poniżej. Ja na przykład lubię gotować obiady dla męża. Ale nie robię tego zawsze i regularnie. Tak go "wychowałam", że w razie czego umie sam o siebie zadbać. I rączki mu nie odpadają od obierania ziemniaków, więc każdy może to robić. Serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam kciuki, aby wszystko się pozytywnie ułożyło.
jbklima
25 czerwca 2008, 19:36bardzo Ci życzę abyście oboje wyszli z tego zakrętu i wszystko pomyślnie sie ułożyło...a ślub.....czy on jest taki ważny....kiedyś weźmiecie....rozmawiać trzeba zawsze i do końca..jasno określać swoje potrzeby i oczekiwania...ale Ty to już sama wiesz i robisz...dokąd jest rozmowa jest szansa....
agonia65
25 czerwca 2008, 19:08Czytałam wczesniejsze Twoje wpisy i wszystkie komentarze bardzo uwaznie. Mam 43 lata, jestem 23 lata po ślubie i myślę, że mogę sobie pozwolić w tym wieku na kilka przemysleń w stosunku do Ciebie i Twojego partnera. Jesli przeczyta te komentarze i jest rozsadnym facetem to przemysli swoje zachowanie i moze wyciągnie odpowiednie wnioski. Z tego co napisałaś widzę, że jestes bardzo rozsadną kobietą, analizujesz wasz związek przed ślubem i bardzo dobrze. Większośc z nas robi to po i potem sa kłopoty. Tylko takie długie myslenie też nie zawsze jest dobre. Musisz sobie zadać podstawowe i najwazniejsze pytania. Czy ja kocham tego faceta? Czy będę mogła na niego liczyć w złych chwilach i czy on kocha mnie? Odpowiedź na te pytania są w codziennym Waszym zyciu. Widzisz jego zachowanie, możesz to ocenić. Nie można jednak wszystkiego zwalać na jedną osobę. Spytaj go dlaczego chodzi po klubach, pije piwo a nie stara się spędzić czas z ukochaną osobą? Jesli się zawacha i będzie zastanawiał co powiedzieć to powinnaś wiedzieć już wszystko. Albo nie kocha dostatecznie mocno albo chce skłamać, żeby Cię nie zranić. Ale jeśli powie Ci prawdę, że robi to bo jemu też coś w tym związku nie pasuje, wysłuchaj uważnie i przemyśl.Może nie tylko on powinien się zmienić. Myślę, że jeśli naprawdę się kochacie i chcecie utrzymać ten związek to każde z Was musi coś dać od siebie. Na tym polega partnerstwo. Trochę rozpuściłaś swojego pana tym, że wszystko za niego robisz. Tak jakbyś mu matkowała a jemu w to graj. Kazdy powinien być samodzielny , nie można wszystkiego robić bo to jest nadgorliwość. Chcesz się podobać, myślisz, że jak zrobisz za kogoś to on będzie zadowolony a potem klapa. Jeszcze usłyszysz, że nikt Ci nie kazał się tak męczyć. Jest takie powiedzenie " nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu " i chyba coś w tym jest:))) Dobrze, że przełozyłaś slub, myślę, że oboje macie do przemyslenia wiele spraw. A gośćmi i resztą się nie przejmuj, to nie oni będą za was żyć. Jeśli naprawdę się kochacie to dacie radę, ale razem tylko razem , wspierając się wzajemnie. Osobno oddalicie się jeszcze bardziej; Przepraszam za te moje wypociny i pozdrawiam serdecznie:) trzymam za Was kciuki . Gosia
Grubcia83
25 czerwca 2008, 18:05Ciesze sie bardzo ze sobie troche rzeczy wyjasniliscie.Mysle ze jak on przeczyta te komentarze to dotrze do niego jaka jestes wyjatkowa osoba i ze morze cie stracic na zawsze jak sie nie zmieni.Pozdrawiam i zycze Ci szczescia:)
orchidea1984
25 czerwca 2008, 17:59gratuluje slinej woli i mam ndzieje ze twoj mezczyzna, po przeczytaniu tych wszystkich komentarzy zrozumie ze jestes jego kobieta, a nie gejsza ktora mu skarpetki na stopy bedzie zakladac:) powodzenia
joanna1996
25 czerwca 2008, 17:44Super, że poczułaś ulgę - może jakos to wszystko się pozytywnie ułoży - tego Ci życzę, cokolwiek miałoby to oznaczać.Jeśli chodzi o postanowienia, to myślę, że musisz teraz poznać, jaką siłę ma w sobie KONSEKWENCJA.Ja odkryłam to bardzo niedawno w kontaktach z moim synem - a nigdy jej niedoceniałam.Pozdrawiam :))