Jestem bardzo rozgoryczona zachowaniem "przyszłego" męża.
To bardzo długa lista i nie chodzi o stres przed ślubem.
Chcę go odwłać lub choć przełożyć o rok.
Owszem kocham go ale nie mogę zaakceptować jego zachowania i mam świadomość, że po ślubie będzie jeszcze gorzej.
A o co mi chodzi?
Pije kilka piw każdego dnia i nie widzi problemu. Łazi po barach. Papierosy nawet mnie tak nie ruszają. Nie pomaga mi w domu. Dosłownie wszystko jest na mojej głowie: rachunki, sprzątanie, pranie, gotowanie nawet nie zajmie się drobnymi naprawami. Nie odłożył żadnych pieniędzy na ślub i poza zakupem garnituru nie kiwnął nawet palcem. Ja załatwiam całą resztę, sala, orkiestra, samochód + ozdoba, zaproszenia, kamerzysta, fotograf itd.
Wiecie co....?
Mam dość!
Ten człowiek nawet mnie za to nie poszanuje.
Jest mi bardzo wstyd odwoływać ten ślub ale to jemu powinno być.
Umowy związane ze ślubem są na mnie więc będę musiała zapłacić za rezygnację.
Dochodzę do wniosku, że to już lepsze, niż życie z tym człowiekiem jako mężem.
O tak...znam go dobrze - wszak mieszkamy razem już 6 lat.
Liczyłam, że się zmieni, że bedzie się starał bo bedziemy małżeństwem ale tak nie jest.
Wstyd mi będzie przed Rodziną a jego matka to dopiero się na mnie obrazi.
Jasne - oczywiście będzie to tylko moja wina.
On uda głupiego.
Ale ja nie chcę tak żyć!
Już nie mam siły ciągnąć go tak za sobą.
Tak...boję się samotności ale i tak czuję się samotna, bo nie mogę na niego liczyć.
Więc po co brnąć dalej?
Doradzcie ....bo oszaleję.
P.S. Tym razem odpowiedzi na Wasze komentarze będę pisała zaraz pod Waszymi wpisami. Chciałabym by Piotr mógł to przeczytać. Rozmawiałam z nim wielkorotnie. Czasami nic to nie dawało, a czasami tylko na krótko. Jeśli brakowało mi słów pisałam do niego listy. Nie chcę bawić się w małżeństwo. Jestem na to za stara.
Chcę podejść dzisiaj do Księdza. Byliśmy już u niego wcześniej. Chcę z nim porozmawiać. Może on też mi coś doradzi... To nie jest przypadkowy Ksiądz. On doradza w sprawach małżeńskich. Chodziliśmy do niego na nauki przedmałżeńskie. Jest w naszm wieku. Zna nas.
P.S. 18.52
Wróciłam do mieszkania. Piotr oczywiście w pracy - wiem, że jest.
Byłam u Księdza niestety oni też mają urlopy. Mogę sie z nim spotkać najprędzej w niedzielę po wieczornej mszy. Mam nadzieję, że Piotr pójdzie ze mną.
Jest jeszcze coś.
Swoimy komentarzami dałyście mi siłę.
Ocho właśnie wrócił.
Trzymajcie kciuki! Chcę tylko by mnie zrozumiał.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Claudiii
30 czerwca 2008, 10:16Kochana, spierdzielaj od niego jak najdalej :((( !!!!!!!! Jestem po takim przejściu i doskonale wiem jak to jest.Łudziłam się ,że po ślubie się zmieni ale to bzdury !!! Potem pił coraz więcej , pił i bił :( Przepijał wypłaty,sprowadzał koleżków, co chwilę izba wytrzeźwień albo szpital bo go gdzieś pobili .Nawet w Boże Narodzenie chlał ,wszystkie imprezy kończyły się pod stołem.Nic nie miałam z tego życia,męczyłam się 7-lat. Wyszłam ponownie za mąż za niepijącego, jest bosko , ulga niesamowita :) Pozdrawiam gorąco
anetta25
29 czerwca 2008, 15:10Cześć to smutne że tak się dzieje z Twoim facetem muszę Ci napisać ,że tak samo ma moja znajoma ze swoim, nie są jeszcze małżeństwem ale mieszkają razem i mają 1msc córeczkę Powiem szczerze że ten facet mnie zasługuje na nią :/ nie pomaga przy dziecku ma pracę ale taka sobie ,ciągle ją obraża,oczernia w towarzystwie a facet ma 27 lat,dziewczyna wszystko robi za niego,dzidziusia traktuje jak laleczkę Wiem bo bywam dosyć często i widzę jak dziewczyna się męczy i powiedz mi jak tu normalnie żyć? Nikt chyba nie chciałby przez to przechodzić.Myślę iż szkoda czasu na takich facetów i zdrowia.Dziewczyno nie wychodź za niego taka jest moja rada, no ale zrobisz jak uważasz tylko pamiętaj taka decyzja jest na całe życie.Powodzenia życzę,pa.
asiaswierk
28 czerwca 2008, 18:36Trudno jest dawac rady w takich sprawach ,ale to co piszesz daje do myslenia....to nie są jakies tam byle sprawy,są to powżne problemy ,bo skoro mają miejsce teraz ,to co będzie po slubie...a szanowanie kobiety przez męza to podstawa.Masz byc szczęsliwa więc musisz byc pewna ,ze to wlasnie jest ON,ale skoro tak sie zachowuje ? Obys nie musiala pozniej robić wszystkiego sama...trzymaj sie dzielnie i nie patrz na gości,ploty itp...to decyzja na cale zycie,moze on się ocknie jak zobaczy ,ze Ty nie dasz sie wykorzystywac - nie na tym przeciez polega związek dwojga ludzi. pozdrawiam :)
bezkonserwantow
28 czerwca 2008, 17:24<img src="https://vitalia.pl/img141/754/2057101sw9.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/><img src="https://vitalia.pl/img141/754/2057101sw9.fee23b2197.jpg" border="0">
bezkonserwantow
28 czerwca 2008, 14:42<img src="https://vitalia.pl/img141/754/2057101sw9.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/><img src="https://vitalia.pl/img141/754/2057101sw9.fee23b2197.jpg" border="0">
ola05
28 czerwca 2008, 13:09Mam nadzieje że podejmiesz mądrą decyzje:)i pamiętaj że to decyzja na całe życie jak nie odwołasz ślubu
Pauluszka
28 czerwca 2008, 06:41Moja mama przed ślubem tez miała wątpliwości i chciała odwołać ale się bała i wstydziła. Żałuje do tej pory :( Trzymaj się :*
vinceness
27 czerwca 2008, 23:57Nie bede sie rozpisywać. Ale po slubi jest jeszcze gorzej niż przed., Szanuj sie dziewczyno!Buziaki
anusiak17
27 czerwca 2008, 21:48Tak jest, nie daj sobą pomiatać, jak odwołasz ślub to może wreszcie zrozumie i sie ogarnie trochę. I pomyśli wreszcie, że robi źle. Teraz gdy jest pewny, że termin się zbliża i po ślubie będzie to samo nie stara się. Jak odwołasz to to nim wstrząśnie i wierzę, że się zmieni. On pewnie myśli, że jak próbujesz mu wytłumaczyć 'pogada sobie, zaraz skończy, i będę znowu robił to samo, po ślubie też'. A jak kocha to ma być oparciem a nie balastem. I jak odwołasz to przecież od tak się nie odkocha w tobie. Bądź spokojna. Ja jestem młoda, może uznasz, że się nie znam, ale z facetami trzeba ostro!
MagiaMagia
27 czerwca 2008, 18:41Z wiekszocia decyzji w zyciu musisz radzic sobie sama. Zastanow sie czy jest to czlowiek, z ktorym chcesz dzielic zycie. Koniecznie to dobrze przemysl. Czytajac Twoj opis: ja bym ot takiego uciekla!!! Decyzja ma jednak wyplynac od ciebie i moze byc inna. Presja wieku i rodziny na slub nie ma znaczenia. Slub to jest poczatek czegos, czegos wspolnego. Jednak jesli decyzja jest nieprzemyslana slub jest poczatkiem tragedii zyciowej. Moze warto go przelozyc? Moze na nigdy...
arabelka1985
27 czerwca 2008, 12:13powiem tylko jedno... mam kolezanke, jest w moim wieku, a mysle ze juz pod koniec tego roku jej stan cywilny zmieni sie - rozwódka;( przykre.. bo sa niecale dwa lata po slubie.. ale kazdy jej mowi ze lepiej sie rozwiesc niz meczyc jeszcze 5 lat i dopiero rozwiesc. Napisalam to bo z tego co przeczytalam jej sytuacja wygladala podobnie-on wracal z pracy ok 17 godz i tak zmeczony ze na nic nie mial sily, tylko przed tv, browar w reke i najchetniej obejrzalby jakis mecz. Dosłownie wszystko bylo na jej glowie. Wracala pozniej niz on bo czasami nawet o 21 a jeszcze trzeba posprzatac, poprac.. itd Wybaczcie ale malzenswto o chyba nie to! a gdzie partnerstwo? gdzie zrozumienie i podzial obowiazkow? a na poczatku tez liczyla na to ze zmieni sie po slubie a wrecz przeciwnie.. wtedy to juz myslal, ba! on byl juz pewnien ze ona jes jego i starac sie nie musi.. przykre... Oczywiscie, jestem za ym by ludzie wiazali sie dobre i zle... ale jesli masz teraz watpliwosci to trzeba je rozwiac juz teraz.. a nie potem myslec jak sie z tego wyplatac! Odwolanie slubu to nie koniec swiata! a trzeba pamieac - przysiega sie przed Bogiem.. ale decyzje i ak podjac mozesz Ty jedna.. Wierze ze bedzie prawidlowa! pozdrawiam!
Ebek79
27 czerwca 2008, 09:46Nawet się nie zastanawiaj i przełóż ten ślub!!!!!!!!!!Przyszły mąż lub nie mąż będzie miał czas do namysłu i poprawienia się.Ale musicie ustalić jasne zasady, a nie że to będzie pusty czas i nic nie przyniesie. Nie przejmuj się w ogóle tym co pomyślą inni!!!!!!!!!!!!!!!!Mama się obrazi, długo będą mówić w rodzinie, poniesiesz straty finansowe, ale co to jest w porównaniu z twoim zmarnowanym życiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Masz je tylko jedno!!! Piszesz, że 6 lat mieszkacie razem.Tak było od zawsze, tzn od początku???? To ja nie wiem jak tyle wytrzymałaś.No i te piwa codziennie...Jeśli jemu bardzo na tobie zależy to się zmieni. Ale jeśli by zależało to już dawno by się zmienił!!!!!! Trudne dni przed Wami i trudna decyzja. Pomyśl sobie dlaczego chcesz za niego wyjść?????!!!!!!! Widzę, że masz 36 lat, czy to przypadkiem nie presja społeczeństwa, mamy, znajomych itp???????? Pamiętaj, że to twoje życie. My radzimy, ale decyzja i tak należy do Ciebie. Acha! Jeszcze ci napiszę, że mam brata, który nie jest najlepszy:( Obecna bratowa myślała, że zmieni siępo ślubie lub jak się urodzi dziecko. Są dopiero ponad rok po ślubie i bratowa nie daje rady. Ciągle narzeka i męczy się dalej. Trzymam kciuki za Ciebie!!
tomeczkowa
27 czerwca 2008, 06:48Związek partnerski jest bardzo dobrą sytuacją. Nie pogarszaj jej ślubem, bo się dopiero zacznie. Ludzie się nie zmieniają.Chyba że chcesz być ta osoba co ma wszystko na swojej głowie. Ale rozgoryczona, zmęczona i rozczarowana, też nie będziesz dobrą żoną. A kiedy urodzisz dziecko, uznasz, że jesteś na niego skazana. NIE WARTO. Odwołanie ślubu będzie mocnym sygnałem dla Piotrusia Pana, może uzna to za powód do zmiany, ja bym na to postawiła. Trzymaj się mocno.Odwagi.
iustusek
26 czerwca 2008, 20:20dzieczyno,jestes jeszcze na tyle młoda żeby sobie ułożyć tak życie abyś była szcześliwa...może będą gorsze chwile, samotność ale pakuj się w coś co może cię tylko zniechęcić do życia...moim zdaniem lepiej być samotnym i szczęśliwym niż w związku i nieszczęśliwym...ciesz się życiem ;] powodzenia
rue20rablais
26 czerwca 2008, 20:11Przeczytalam to co napisalas o sobie i chcialam Ci powiedziec ze ja jestem w takiej samej sytuacji....bylam sobie jakas tam kobitka z waga jakies 68kg...zachcialo sie byc szczupla(dla faceta ...jak sie pozniej okazalo nie wartego funta kłakow) i mam za swoje....joja nie powiem jakie bo nie bede tu brzydkich slow pisac ....ale jojo.Kiedys...jakies 5 lat temu bylam szczupla....bywalo ze wazylam nawet 49 kg....jakies problem z tarczyca spowodowal przyrost do ponad 68 kg,......dzisiaj wiem ze to byklo calkiem fajne...tylko jak to naprawic?pozdrawiam cieplo.Ala ps....co do twojego slubu i partnera....nie licza sie opinie innych ludzi...liczysz sie Ty i tylko Ty....wiec pomysl tylko o sobie...to zenujace co on robi a raczej czego nie robi.....
c4linka
26 czerwca 2008, 18:32Zrób to co uznasz za słuszne, ale powiem Ci jedno... on sie ie zmieni jak za pomocą czarodziejskiej różdżki po ślubie... pomyśl, czy chcesz być niewolnica domowa..:(
industrialna
26 czerwca 2008, 10:11Myślę, że jesteś na tyle niezależną i zaradną kobietą, że spokojnie dasz sobie radę bez niego. Nie bój się tego, jeszcze poznasz kogoś, kto będzie zasługiwał na Twoją miłość i poświęcenie! Pozdrawiam serdecznie.
Aneczka25071980
26 czerwca 2008, 08:38Tak czytam co piszesz i powiem ci że mój tez się taki robi wszystko jest na mojej głowie rachunki, pranie, sprzątanie itp musze o wszystkim ja myślec i pamietać tylko że ja powiedziałam dość teraz jak robie pranie to często robie tylko swoje jak cos z rachunków dotyczy tylko jego to karze mu samemu wyjaśniac załatwiać, jeśli chodzi o sprzątanie to czasem mi pomagał ale rzadko wiec czasem robie tak że jak jest bałagan to nie robie nic aż on sie nie ruszy i nie zacznie sprzątać. Jeśli nie chcesz dalej życ jak słuzba we własnym domu to ja bym na twoim miejscu przesuneła ten slub olej co oni będą o tym mysleli to jest twoje życie i chyba lepiej wszystko przesunąc niz np za pół roku brac rozwód. A przez ten okres albo nauczysz go że tez ma ci pomagac a jak sie nic nie zmieni to go zostaw bo nie warto
Kaaaaaaaasia
25 czerwca 2008, 20:11Uciekaj dziewczyno dopoki jeszcze mozesz.Dobrze ze milosc nie przyslonila Ci realnego pogladu na zycie.takim facetem bedziesz musiala sie zawsze opiekowac ,a od niego nie otrzymasz pomocy w zadniej sprawie.wiem to z doswiadczenia niestety.pozdrawiam
PaniIwa
25 czerwca 2008, 19:09Czytam i czytam o Twoich obawach i nie pojmuję nad czym się zastanawiasz. 2 i pół miesiąca to nie jest ostatni moment. Facet Cię UPEWNIŁ, że jest do niczego. Dziwię się, że w ogóle jeszcze jesteś z tym facetem. Taka fajna babka. Myślę, że powinnaś poddać się terapii dla rodzin alkoholików, bo P. jest nim niewątpliwie. Ja w tej sekundzie wystawiłabym uzależnionemu nierobowi karton z ciuchami za drzwi. Miałam takiego. Całe lata żerował na mnie, matce, babce, bo on taki niezaradny...(tu trzepot rzęs). Znalazł sobie zamożniejszą, kiedy byłam w połogu. Potem były inne, dla córki był kolesiem niezaradnym, chodziła mu sprzątać, kiedy akurat wylatywał od kolejnej naiwnej. I udało mu się dokonać spustoszeń w głowie dziecka, że... nie odniosłam sukcesu wychowawczego... Teraz się żeni (bo mama i babcia zmarły), więc nie może przeginać, ale już ma gwarancję, że córeczka (już dorosła) wspomoże go na "stare" (47 lat) lata. Tak się rozpisałam, bo pragniesz zostać mamą - zapewniam, że z byle kim nie warto mieć dziecka. Trzymaj się. A, jesteś niesamowicie podobna do mnie! Chociaż ja jestem jeszcze niższa - 153 cm:) i starsza:( Ale i tak przepytam tatę na okoliczność...