Masakra , no totalna masakra. Czuje się jak wysrany ryż. Jestem zdechła , opuchnięta i senna. Niech ten przeklęty okres się w końcu zacznie.
Wczoraj do wejscia na orbitreka zbierałam się prawie 2 godziny , z wielkim bulem ale godzinkę przedreptałam.
Dzis , oczy nie chciały mi się otworzyć , gdyby nie pies domagający się wypuszczenia na dwór chyba bym nie wstała do tej pory.
Wstałam , ledwo przytomna , zmusiłam się do orbitrekowania i brzuszków. Zaczęłam od dzis kratkowanie(300brzuszków dzis zaliczone) . Z a6w dałam spokój po 22 dniach bo przy ostatnim ćwiczeniu zaczęły mnie boleć plecy tak na dole , może to przez zbliżający się okres , nie wiem. W każdym bądź razie nie mam zamiaru się męczyć, czy jakiejs krzywdy sobie zrobić.
Dieta dzięki temu idzie swietnie , bo na jedzenie nie mam ochoty tz. nie chcę mi się robić .
Niech mnie ktos w dupę kopnie ,bo od tego marudzenia sama siebie mam totalnie dosć.
Miłego dnia (mimo wszystko) życzę i niech nam kilogramy spadają .
* Cos optymistycznego na koniec. Podobno wiosna idzie i jest już blisko.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
greenge
21 lutego 2012, 09:48Hahaha "jak wysrany ryż" ;D Padłam;) Ja miałam totalny brak energii wczoraj. Na stówe to nie tylko Twój okres ale i pogoda...Jakieś wcześniejsze przesilenie czy co? Kochana. Bez pracy nie ma kołaczy, więc ćwiczymy i chudniemy;D "Wiosno napie*dalaj" ;D
ParaTi
21 lutego 2012, 09:30hehe z tym ryzem to dobre :) ja tez sie wczoraj zbieralam na stepperrek dosc dlugo :) A TY MI TU NIE MARUDZ:) jestes mloda silna kobieta :) i zadna @ ci nie popsuje szukow prawda??;d trzymam kciuki:) dasz rade :) kto jak nie ty??