Wczoraj dostalam 4 kawalki ciasta makowego od sasiadki z dolu w podziekowaniu za przekonanie jej do jazdy na rowerku stacjonarnym. Hehhh, bez komentarza. Udaje ze wcale nie wiem ze stoi w lodowce. I udaje ze wcale nie wiem jak smakuje (a niestety wiem dobrze). I jeszcze udaje ze mnie to wcale nie obchodzi. Hihihi. A dodam ze jest pyszne, wilgotne, mniammmm.....Chce ktos przepis? Jest bez maki. No i prosty.
Kocimi opowiesciami raczyc was nie bede. A w kazdym razie ogranicze je do minimum. Jednak to musze powiedziec: Zoska mruczy! O ile miauczy bardzo piskliwie, o tyle jak juz zamruczy....:)))))))
Kocimi opowiesciami raczyc was nie bede. A w kazdym razie ogranicze je do minimum. Jednak to musze powiedziec: Zoska mruczy! O ile miauczy bardzo piskliwie, o tyle jak juz zamruczy....:)))))))
motylek: 300 (+120)
bojza
18 listopada 2007, 10:31Szczurzyna.... a co ja ci to będę, wejdz poczytaj i rozgrzesz!!!
mnna
18 listopada 2007, 10:15A dziką radość można wykrzesać z siebie w trakcie dzikich tańców-połamańców. Rowerek wszak, to trochę monotonna czynność. No i u mnie włącza się myślenie refleksyjno-analityczne. Czyli łap Zośkę i w tany.Miłej niedzieli.
szczesciaaara
18 listopada 2007, 09:48a Ty nie masz komu tego ciasta dć dalej w podzięce za coś tam... ??? ja bym się go szybko z domu pozbyła hehehehe A przepis napisz, na święta jak zanlazł :):):) pozdrawiam :)