Jak zauważyłyście nie lubię się raczej użalać nad sobą i pisać o problemach życia codziennego. Czułam matczynym sercem, od jakiegoś czasu, że coś się kroi w stosunkach męsko damskich u mojego starszego syna. ( ślubować w 2012 będzie młodszy syn i tu jest ok. Bogu dzięki ) I stało się. Szykuje się rozstanie. Moje serce krwawi z powodu Kasi, którą pokochałam jak własną córkę. Chodzę i łykam łzy. Po poprzedniej też cierpiałam bardzo długo. Chyba jestem nietypową przyszłą teściową. Kocham połówki moich dzieci jak własne i dostaje teraz za to od życia łomot. Zadzwoniłam już dzisiaj do mojej siostry i wypłakałam się przez telefon i nic nie pomaga. Wybaczcie mi, ale w najbliższym czasie nie będzie mnie tutaj bo nic mnie nie cieszy. Rozmawiałam z synem i wiem, że tak jak wielu z Was pisałam w sprawach dot. dzieci, że to jego życie i on musi przeżyć je po swojemu i potknąć się o własne nogi, żeby się czegoś nauczyć. Tylko czy się nauczy?!? Nasze czasy były inne, ale tego co się teraz porobiło nie rozumiem. Wiem jedno: młodzi się pogubili, zachłysnęli wolnością, której my nie mieliśmy i większość z nich bo nie mówię, że wszyscy nie potrafi się odnaleźć i szukają nie wiadomo czego. Bo czego można od życia oczekiwać? Raz jest białe innym razem szare, a bywa i czarne. Po prostu życie składa się z wielu kompromisów. U Mieci teraz szaro.Powiedziałam synowi, że to może nie problem z dziewczynami tylko on powinien coś w swoim życiu zmienić. Ale to jego bajka. Ja już nie mam wpływu na jej scenariusz. Nie będzie mnie tutaj przez jakiś czas. Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że tak naprawdę człowiek w życiu jest sam. Macie dosyć swoich problemów, a ja ze swoją psyche muszę uporać się sama. Muszę dać czas czasowi, który leczy rany.
Najnowsze wiadomości z dzienniczka odchudzaczki: ślubny słodzi zdrowym cukrem, syn używa cukru brązowego, a ja nie słodzę bo się dawno temu odzwyczaiłam. Sól kupuję w zdrowej żywności z Wieliczki.
Ważę wg paska 62,10. Jedzenie stoi mi w gardle i jest mi baaardzo źle. Jeżeli schudnę to nie ma mi czego zazdrościć bo powód jest Wam znany, ale bywa też tak, że stresy zajadam słodyczami więc jeżeli przytyję proszę o wyrazy współczucia i zrozumienie.
Dbajcie o siebie.
Będę do Was zaglądać bo dobrze mi tu z Wami.
Buziaczki
Do usłyszenia
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Tess92
23 lipca 2011, 19:08i wracaj tu szybko. W zyciu nic nie dzieje sie tak jak mozna by sie tego spodziewac ale tez nie tak jak mozna by sie tego obawiac. Glowa do gory. Twoj wykres powyzej jest wprost genialny.
kotkaGapcia
23 lipca 2011, 18:55Tobie smutno z powodu syna a nam będzie smutno bez Cebie. Wracaj jak najszybciej bo Vitalia bez Ciebie to nie to samo.Ściskam i do szybkiego powrotu już w lepszym nastroju. Buziaki
elka65
23 lipca 2011, 16:54bo wiem co czujesz, ja mam trzy córki i każde ich rozstanie z sympatią przeżywałam mocno, obiecując sobie że przy następnej nie będę się już tak angażować emocjonalnie ale guzik prawda, tak jak Ty te drugie połówki swoich synów kochasz jak córki, tak ja chłopców moich córek traktuję jak synów....Moi rodzice mawiali, że tym ,, przybranym" dzieciom trzeba okazać więcej czułości niż własnym i tak człowiek pokocha, przyzwyczai sie a niekiedy serducho boli...... Tulę Cię Mieciu mocno i nie zamykaj się na długo, bo wiesz że w kupie siła.... Ściskam i przesyłam ciepełko z serducha:*****
HannaStrozyk
23 lipca 2011, 16:48a mnie sie wydawalo ze nic cie nie powali a tu prosze.Miecia dzieci masz dorosle a martwisz sie jak o nastolatkow oj czas odciac pepowine i myslec o sobie!!!! Trzymaj sie.
marikaaa15
23 lipca 2011, 15:20biedulko, rozumiem, potrzeba czasu... a nuż się zejdą albo życie jakoś samo się poukłada....;))) nie wato brać na bary innych sprawy... bo to niszczy relacje i własny spokój... zachowaj dystans ....najważniejsze że życzysz im jak najlepiej ... Buziaki kochana!!!!!!!!!!!!!!!!!!
blacksilence
23 lipca 2011, 15:18Nie zostawiaj nas! Jak coś Ciebie trapi to po prostu pisz. Od tego jest ten pamiętnik. Rzeczywiście jesteś nietypową teściową :). To tylko dobrze świadczy o Tobie! Takie jest życie. Dzisiaj ludzie z taką lekkością podchodzą do niego. Co chwilę ktoś się rozstaje. Też to zauważyłam. Trzymaj się mocno i napisz coś od czasu do czasu. Pd tego masz nas, zawsze pomożemy! Przeudanego weekendu życzę!!
luckaaa
23 lipca 2011, 14:39to najblizsza rodzina , wiec smutek zrozumialy . Przytulam mocno Mieciu
pusia1977
23 lipca 2011, 14:37Mieciu nie smuć się, dzieci muszą znaleźć swoją drogę do szczęścia. Nic nie dzieję się bez konkretnej przyczyny i każda zmiana niesie ze sobą coś pozytywnego, mimo,że teraz jest Ci z tym źle i wydaje Ci się,że jest inaczej. Nie zamykaj się w skorupie, bo przecież wybór syna nie skazuje Cię na zerwanie stosunków z niedoszłą synową. Uszy do góry i proszę o uśmiech, nawet taki przez łzy :) Buziaki :*
mimi69
23 lipca 2011, 14:11dużo siły!!!
patih
23 lipca 2011, 13:10widocznie to nie to, a poza tym teściowa nie może lubić synowej hehe, dopiero jak się taka trafi to będzie właśnie ta jedyna :)
mrowaa
23 lipca 2011, 12:50Przytulam Cię mocno i przesyłam moc energii... masz rację, dzieci same muszą potknąć się o swoje nogi, nikt na nich życia nie przeżyje..Buziole!
SYLWIULA.sylwia
23 lipca 2011, 12:11Wiesz, ze tu jesteśmy i w kazdej chwili Cię wesprzemy. Wiadomo, ze czas leczy rany i wszystko sie prostuje i zyczę ci duzo sił na ten czas. Obtulam i przesyłam pozytywną energię. Matka zawsze wyczuwa jak coś jest nie tak i mam nadzieję, ze Twój syn w końcu zrozumie że zycie to kompromis i będzie zył tak jak go uczyłaś a nie po swojemu. Buziaki:)
izulka710
23 lipca 2011, 12:05bardzo ci współczuję!!!!!!!Ja jeszcze nie przeżyłam czegoś takiego,ale już teraz wiem,że gdy do tego nie daj Bóg dojdzie,to bardzo to przeżyję,bo przez ok. 10 lat sama wychowywałam Starszą córkę i od zawsze cieszyłam się z jej sukcesów i bardzo przeżywałam jej porażki,chyba bardziej niż ona:((Rozumiem cię doskonale i chciałabym pocieszyć,ale wiem że to bardzo trudne.Ściskam mocno i wracaj do nas,bo dobrze nam z Tobą:))Buziaczki:***
karioka97
23 lipca 2011, 11:45Miecia, jak sama powiedziałaś, nic nie jest tylko czarne lub białe. Życie to jeden wielki kompromis. Czasami właśnie szuka się i nie wiadomo czego. Ale uważam, że to wszystko co się w naszym życiu dzieje, ma jakiś sens i nie jest to kwestia przypadku. I nie da rady za kogoś przeżyć życia. Nie wiem, ile tu mądrych słów się napisze, to i Ty tak będziesz się denerwować, bo to Twój syn, a syn i tak musi sam sobie ze swoimi problemami poradzic, mimo złotych myśli otoczenia . Buziak, po burzy jest słońce ...
znudzonaona
23 lipca 2011, 11:33Przytulam , wracaj szybko !
justynaw1975
23 lipca 2011, 11:30słodziutka.... jak to mamusia...serce krwawi....ale spokojnie jakoś się ułoży. NIe ta to moze inna......a kto wie....??? moze muszą trochę od siebie odpocząć by znów spotkac sie za jakiś czas i stwierdzić , ze sie kochają????? my też byłyśmy piękne, młode i zakochane...... głowa do góry napewno będzie dobrze. A ty kochana , nie żadne słodycze!!!!!! bo nastrzelam po tyłku!!!!
sempe
23 lipca 2011, 11:26oj Miecia! Matka zawsze cierpi najbardziej... Syn jak to napisałaś jest dorosły musi sam nauczyc się zyć tak by było dobrze tylko ze powinien brac pod uwagę tez innych. Tule Cię mocno!!!