będzie dłuuugo
Lata całe przydeptałam w sobie i politologa i polemistkę i mianowanego urzędnika państwowego. Politolog podnosił czasem łeb przy okazji wyborów. I tyle
Ale teraz!!! Różne reakcje, wasze vitalijkowe, oraz medialne, zewnętrzne (dziś 7 godzin byłam podsłuchawkowana do radia) mnie poruszyły. Wsadzę więc kij w mrowisko. Jeszcze głębiej. A że mnie mrówki oblizą... No cóż, taka ich mrówkowa natura. Kąsając, może jakaś mrówka zacznie myśleć...
Nóż mi się otwiera w kieszeni. Jak automatyczny scyzoryk. Że złości.
Na obłudę.
Chcą go uhonorować. Nadawać jego imię mostom, ulicom. A nawet nazwać jego imieniem nazwać Stadion Narodowy. A ja się pytam nieśmiało - za co? Czy tragiczna śmierć zrobiła z niego Wielkiego Polaka???? Co najwyżej ta śmierć spowodowała gwałtowną zmianę w stosunkach-polsko rosyjskich. Ale póki co - jest to ocieplenie chwilowe. Takie zmiany stosunków międzynarodowych ocenia się właściwie dopiero w szerszym zakresie czasowym. Więc za co ma być tak uhonorowany???? Cóż zrobił tak wspaniałego? Czy choćby tylko wielkiego?
Owszem, zginął tragicznie. Owszem, (jakoś tam) w trakcie wykonywania obowiązków. Ale ludzie tak samo jak on giną codziennie. Cieć, co dostał od złodzieja w głowę. Policjant, pobity na śmierć przez chuliganów. Kierowca karetki staranowanej przed tira. Kasjerka banku, zamordowana przed bandytę. Im się pomników nie stawia. Bo nie byli na świeczniku?.... Więc za co ???
Na obłudę numer dwa.
Jeszcze zeszłotygodniowe wydania gazet, tygodników pełne były artykułów o tym, że to kiepska prezydentura. Że nieodpowiedni człowiek na tak exponowane stanowisko. Że mądry, owszem, że erudyta, ale jednocześnie uparty, ulęgający zacietrzewieniu.
Tomasz Lis napisał felieton o tym, jak w Polsce siła najważniejszych stanowisk nie zależy od konstytucji, a od osobowości człowieka. Lis stwierdził, ze nigdy nie było i pewnie już nie będzie tak słabego prezydenta, jak ten obecny. Dzisiaj nie odważyłby się powtórzyć tego samego stwierdzenia. Kto inny zresztą z krytycznej braci dziennikarskiej teraz ośmieliłby się powiedzieć to głośno? Chyba nikt. W obawie przed linczem.
Z mediów już trzeci dzień sączy się nostalgia, jaki to był dobry, mądry, cudny Mąż Stanu..... To te same głosy, ci sami ludzie, którzy jeszcze we czwartek, jeszcze w piątek... Jedna vitalijka do mnie pisze "kiedy słyszę jakiego wspaniałego prezydenta straciliśmy - z ust tych samych osób, które wyrażały się do tej pory negatywnie o stylu sprawowania Lecha Kaczyńskiego, mam wrażenie, że tkwię w jakimś matriksie"
Wypowiadał się dzisiaj psycholog społeczny: Na pewno nikt przytomny nie powie dziś głośno: nie lubiłem Lecha Kaczyńskiego i miałem nadzieję, że nie wygra reelekcji, choć oczywiście wiele osób tak pomyśli. Politycy mogą wkrótce przeszarżować z wyrażaniem sympatii dla Lecha Kaczyńskiego, bo zachowania niektórych z nich, już dziś część z nas odbiera jako typowo polityczną hipokryzję. Włącza się myślenie: przecież oni się wcale nie lubili, przecież się zwalczali, a teraz jeden mówi, że zmarły był jego najlepszym przyjacielem....
Po trzecie.
Na robienie sobie zewsząd dupochronów, choć to dotyczy tylko wojska. W sobotę ze zdumieniem słuchałam listy w części dotyczącej przedstawicieli armii. Szef sztabu generalnego i szef BBN, no trudno. Wojska zmechanizowane, wojska lądowe... może już starczy? Dowódca garnizonu Warszawa. Chyba zwariował, po co się tam pchał? Dowódca sił powietrznych, jeszcze jeden. Dowódca Marynarki, po co tam marynarz? Okręty jakieś tam są?! Kutry? A na okrasę dowódca sił specjalnych. Tajniak w Katyniu??? POWARIOWALI???
Po katastrofie w Mierosławcu powstała w wojsku instrukcja bezpieczeństwa, aby nigdy wspólnej podróży nie odbywali dowódca i jego bezpośredni podwładni. Miało to zapewnić bezpieczeństwo pionowe. I to działa. Ale chyba nikt nie mógł pomyśleć, że armia postanowi na własne życzenie się narazić w sposób poziomy!!!! A jednak! I w poniedziałek słowa jakiegoś mandaryna wojskowego brzmiały dla mnie jak herezja. Że "odpowiednie procedury zostały zachowane".
Znajomi Kanadyjczycy i Amerykanie, rdzenni i Polonusy oczy przecierają ze zdumienia i mailami ślą mi słowa brukowane.
Po czwarte.
Na zrobienie show z tragedii. Mierzi mnie zwyczaj zapalania zniczy w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Taka moja osobista obsesja. W niedzielę, gdym rowerem na lotnisko jechała, szukałam kiosku ruchu otwartego. Znalazłam dwa. I do obu ludzie stali głównie po znicze. O ile po śmierci papieża ten łańcuch zniczowy wzdłuż Alei Jana Pawła wzruszał, to dziś budził moją niechęć. Próba powtórzenia na siłę tamtego przejmującego zdarzenia.
Drugi, nie-niepotrzebny, tylko nadmierny, to ten show na trasie przejazdu. Naprawdę, można to było bardziej elegancko zorganizować, w sposób bardziej stonowany. Gdym przejeżdżała drogą konduktu, to widać było, kto przyszedł w żałobie, z potrzeby serca. A kto na spacer z kumplami. A kto na widowisko. Przyznam się, że byłam w duszy zbudowana jednak ilością osób pogrążonych w smutku i żałobie. W czerni i w milczeniu czekali po prawie 3 godziny. Warszawiacy i ci, co przyjechali specjalnie, stanęli na wysokości zadania. Tak jak ten wielosetny tłum na Wirażowej, gdy lądowała Casa. Zamilkli...
Tak, vitalijko. To nie ja zrobiłam show z tragedii. Ja go tylko opisałam. Przyznając z dumą że zwyczajni ludzie stanęli ponad show.
Po piąte, na obłudę w wymiarze personalnym, osobistym.
Jedna z vitalijek napisała mi, że nie powinno się źle mówić o umarłych. Łacińska sentencja, z której pochodzi to powiedzenie tak dokładnie to mówiła o nierzucaniu kalumnii na zmarłego. A poza tym każda osoba publiczna poddaje się dobrowolnie osądowi publicznemu, i za życia i po śmierci. Czy to będzie polityk, sportowiec, aktor, członek rodziny panującej czy pisarz. I nie ma tak, że śmierć jakiejś osoby publicznej nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawia, że poglądy czy dzieła zmarłego zyskują na prawdzie. Na słuszności. Czy choćby tylko na atrakcyjności. I że człowiek popełniający błędy za życia, nagle z nich zostanie wybielony w chwili tragicznej śmierci.
Na niewiarę w naszą szlachetność. To po szóste.
Przecież my nie jesteśmy inni czy gorsi niż reszta ludzi na świecie! Silnie przeżywamy tę żałobę narodową. I prawdziwie. Powody są różne. Przede wszystkim stoimy bezradnie w obliczu katastrofy, która się zdarzyła. Solidaryzujemy się z poległymi, dlatego, że ich lubiliśmy, bądź po ludzku jest nam ich żal. Możemy przecież kogoś nie lubić, ale nigdy nie życzymy mu śmierci. W obliczu takiej tragedii musimy starać się oddzielić nasze sympatie i antypatie od zwykłego, ludzkiego współczucia, postawić się w sytuacji rodzin i bliskich ofiar. Zastanowić się, jak byśmy sami czuli się w podobnej chwili. Piszecie: nawet się go nie lubiło, a jednak żal faceta. I pozostałych ludzi
Po siódme na brak chęci sprawdzenia podstawowych faktów.
Przynajmniej tych dotyczących samolotów. Domorośli specjaliści lamentują nad tym, iż naszych władców wożą (sorry, woziły) stare samoloty, latające trumny, obiekty zabytkowe, itepe.
Bo proszę.
Air Force One jest konstrukcją z 1969, produkcja 1990. To model Boeing 747 -200B, a dokładniej Boeing 747-2G4B "Jumbo Jet". Teraz Tu-154, czyli ten Tupolew. Wprowadzony do eksploatacji w 1972 r., produkowany do 2001 roku. 14 samolotów tej serii PLL LOT nabył w 1986. Po 1989 roku Tu-154 zostały wycofane z LOT, jednak dwie maszyny typu Tu-154M Lux były używane przez najwyższe władze państwowe, samolot z numerem 101 został wcielony w 1990 roku. Cztery lata później został wcielony samolot z numerem bocznym 102 (rok produkcji - 1990)
W sobotę spadł samolot 101, wyprodukowany między 1986 a 1990.
Obie konstrukcje, radziecka i amerykańska, powstały w tych samych latach. Amerykańskiemu prezydentowi wystarcza samolot 20 letni. Nam ma nie starczać maxymalnie 24 letni?
Na zamykanie oczu na niewygodne fakty. Chyba po ósme.
Żeby stwierdzić, jak był odbierany Kaczyński na arenie międzynarodowej, trzeba czytać tamtejszą prasę, oglądać obcojęzyczne stacje. I to z różnych orientacji politycznych. A nie tylko nasze polskie po-relacje z obcych mediów. Zresztą obarczone linią gazety. Jeśli ktoś pisze, że tu w kraju "cwaniaczki z PO wykreowały jego niemedialność zagraniczną" to chyba nie wie, na czym polega siła i niezależność mediów, które od lat wielu są swobodne. Albo, że "za granicą Pan Prezydent był szanowany i podziwiany". No owszem, tak zawsze hurraoptymistycznie pisała prasa polonijna. Nasza! Polonijna! Albo że opieram swój pogląd na prezydenta na szymon show. Przyznam się, żem musiała szukać w góglach, co to takiego.
Ręka w nocniku.
Obyśmy my, jako naród, nie obudzili się z ręką w nocniku.
W ferworze vitaliowej dyskusji padły słowa: "(niestosowne pytanie "jak śmiał??" on sam chyba nie wybrał sobie takiej śmierci....?" Dotyczyło to mojego utyskiwania, że wróg mi zniknął. Oczywiście pisanego w pewnej konwencji. Ach, zresztą to samo prawie powiedział niedzielą Wałęsa " ja mu w tym momencie wybaczyłem, ale on mi już nigdy nie wybaczy"
A jeśli się okaże, że jednak sam sobie wybrał taką śmierć?????
Z racji bycia Polką - wolałabym, by odpowiedzialnymi za katastrofę okazali się inni. Okazała się pogoda. Że z gęstej mgły wychynął niespodziewany piorun i trafił samolot w nos. Że zawiniły warunki techniczne lotniska. Że maszyna była zepsuta, niesprawna. Że to rosyjski spisek.
Wszystko, tylko żeby się nie znaleźć z ręką w nocniku !!!!!
Corriere della Sera w poniedziałek przypomniał sytuację z Gruzji, z Tbilisi w 2008 roku. Pilotujący maszynę prezydencką nie zgodził się lądować z powodu niebezpiecznej burzy. Sprzeciwił się bezpośredniemu prezydenckiemu poleceniu. Wiecie, ile jeszcze był w wojsku potem? 2 i pół miesiąca. Zwolniony z powodu.... nieposzlakowanej służby.
Edit z dnia 15 kwietnia.
Proszę wybaczyć mój błąd. Duży. Biję się w nadpiersie, aż echo idzie. Nie sprawdziłam wystarczająco dokładnie. Wystarczyła mi fałszywa plotka. Pilot nie został zwolniony. Wręcz przeciwnie. Więcej wyjaśnień w najbliższym wpisie.
To poniżej to są ogólnodostępne fakty, tylko poskładane do kupy; proszę włączyć analityczne myślenie:
-samolot wyleciał z Warszawy o 7:23 czasu polskiego;
-odległość Smoleńska od Warszawy to 936 km
-samoloty pasażerskie takie dystanse przelatują w ponad 1,5 godz.
-uroczystości w Katyniu miały się rozpocząć o 9:00 czasu polskiego
-warunki pogodowe w Smoleńsku można było sprawdzić w momencie wylotu
-pas w Smoleńsku ma 1600 m długości ( jest lotniskiem wojskowym, MIGi 29 do startu potrzebują 240, a do lądowania 600 metrów)
-samolot TU-154 dla bezpiecznego lądowania potrzebuje pasa o długości 2000 m, choć wystarcza mu te 1600, ale przy doskonałej widoczności i luxusowych warunkach wiatrowych
-samolot był pełen VIPów, w tym ludzi o stanowiskach najwyższej rangi państwowej i wojskowej.
-najbliższe inne lotnisko jest w Witebsku, 124 km, to Litwa i też lotnisko wojskowe.
I tu cisną się na usta pytania:
- kto zaplanował wizytę w Katyniu w ten sposób, ze nie pozostawił żadnego manewru czasowego na gorsze niż idealne warunki? (można było wystartować np. dwie godziny wcześniej, ale to by znaczyło zerwać gości dwie godziny wcześniej)
- kto zaplanował lądowanie w Smoleńsku maszyną, która teoretycznie już w momencie wylotu miała małe szanse na szczęśliwe lądowanie ( długość wymaganego pasa do lądowania!!!)
-kto zgodził się na naszpikowanie jednego samolotu taką ilością VIPów, że zagroził naruszeniem ciągłości władzy w kraju?
-dlaczego tak wielu VIPom zależało na pokazaniu się w Katyniu? (zbliżające się wybory?)
-kto tak naprawdę podjął decyzję, że samolot musi natychmiast tu lądować? (no bo jak to będzie wyglądać medialnie, gdy delegacja prezydenta się spóźni kilka godzin na transmisję TV, lub nie daj Boże w ogóle nie doleci, a przecież premierowi 7 kwietnia się udało?)
Wyobraźcie sobie, jak muszą cierpieć rodziny pilotów, o których śmierci mało się mówi, natomiast bez pardonu mówi się, że to oni najprawdopodobniej podjęli złą decyzję o lądowaniu.
Samolot pilotował kapitan. Nie piszę tego jako stanowiska, tylko miał taki stopień wojskowy. To jednak mało. Ale ten facet od razu po skończeniu Dęblinianki został wzięty do jednostki wożącej prezydenta i premiera i innych. I w międzyczasie ukończył mój wydział, o czym doczytałam dopiero teraz. Zdolniacha, politologiem został dodatkowo.
Ale był tylko kapitanem. Mogę sobie bez trudu wyobrazić sytuację, gdy w samolocie zaczyna się robić ciasno w czasie. Prezydent jest Naczelnym dowódcą Armii Polskiej. Jest szef sztabu generalnego. I jest bezpośredni dowódca Sił Powietrznych. Jeżeli oni wszyscy KAZALI mu lądować?.... Jeżeli SAMI SPROWADZILI ŚMIERĆ ?....
Bardzo się tego boję.
Świadkowie mówią o czterech okrążeniach lotniska. Jeśli ktoś choć raz stał na lotniskowym pasie podejścia, to wie, że samoloty nie obniżają lotu pędząc po okręgu. Pilot te cztery razy próbował lądować. Za wszelką cenę.
ps
I proszę mi nie robić wyrzutów, że wspominam o braku urody pani prezydentowej. Przecież nikt by nie śmiał powiedzieć, że była piękna. Ani nawet, że była ładna. Ale w jej przypadku nie o urodę chodziło. Nastała po eleganckiej i ładnej Kwaśniewskiej. Na początku zrobiła fatalne wrażenie, zaniedbana mysza przy zajętym mężu. Ale chwilę później zajęli się nią styliści. Urody nie poprawili, ale dali jej oprawę. I ta kobieta zabłysła!!! Bo okazało się, że jest mądra. Zna wiele jeżyków. Potrafi mieć inne poglądy niż mąż. Przyznam się, że szczerze ją podziwiałam. Ale przecież nie za urodę! I nie za to, że na swojej stronie internetowej odejmowała sobie lat. Ale za to, że nadała inny wymiar naszej Polskiej First Lady. Elegancka, mądra, stanowcza, zawsze w obronie męża. I jednocześnie odporna na ciosy. Pamiętacie chyba, jak rydzykowe radio nazwało ją czarownicą, bo się publicznie nie zgodziła z ich stanowiskiem antyaborcyjnym.
Z myszy stała się damą. Prawdziwą.
Dziś jest necie piękne wspomnienie Magdaleny Środy o pani Kaczyńskiej. O dowcipie, jaki zrobiła zaproszonym dziennikarkom na 8 marca. Podała lurę herbacianą do picia. Ohydne ciasteczka. Zamokłe słone paluszki. A potem panowie wnieśli kartony z pudełeczkami rajstop, rozdawali te rajstopy i wręczali goździki. I jeszcze pokwitowanie. Kto pamięta tamte czasy, doceni finezję dowcipu. Słabsza kobieta by się na coś podobnego nie zdobyła.... Potem była oczywiście wyśmienita kawa.
ps 2
Od jutra chyba wrócę do grzecznego i łagodnego opisywania wagi, diety, aktywności. Pisanie "politologiczne" wyczerpuje. Konstruowanie zdań, formacji, ciągów myślowych męczy. Skupienie dręczy. Ale jaka potem frajda!! Dziękuję perfidnie za danie mi inspiracji.
I dziękuję vitalii1959 za.. hm, badania źródłowe.
dopisek z wtorkowej popołudniowej chwili, bo kilka osób uparło się poznać moje zdanie w kwestii prezydenckiego pochówku na Wawelu
no więc tym Wawelem to ja nie wiem, co myśleć.... nie umiem sprawdzić, czy to miejsce władców czy Wielkich..... jeśli władców, to jak najbardziej ok, w końcu to pierwszy powojenny zmarły prezydent, wcześniejsi żyją.... ale jeśli jako Wielki ma być tam pochowany, to.....litości...... podano w oficjalnym komunikacie, że to decyzja rodziny... nie sądzę, żeby córka, ta młoda kobieta wyraźnie ma już dość medialności, na lotnisku było widać, zaś chora matka o niczym nie wie, więc brat??.... to decyzja brata ??? . . .. . . jeśli tak - to wygląda to na brutalne zbijanie popularności
ale ponieważ nie wiem - to nie zajmuję stanowiska
zaś wybór rodziny Kaczorowskiego podoba mi się jak najbardziej
bxoxos
13 kwietnia 2010, 19:56przeczytałam tylko do 'po drugie' ale już Cie kocham.
klementyna1977
13 kwietnia 2010, 19:39Pilsudzki z grobu wyskoczy, a moj pradziadek, ktory sluzyl pod jego dowodztwem, gdyby wiedzial co tu sie planuje, pewnie przekrecilby sie jeszcze raz... nie wystarczy fakt, ze P. Kaczynski jako jedyny, jak do tej pory polski prezydent, juz do konca swiata i o jeden dzien dluzej pozostanie panem prezydentem? Nigdy nie "bylym", bo przeciez jego kadencja juz sie nie skonczy...
klementyna1977
13 kwietnia 2010, 19:32Ozlocic Cie trzeba za to, co napisalas... zgadzam sie z kazda literka, z kazdym przecinkiem i kazda kropka! Zwlaszcza z Twoja hipoteza... moja pierwsza reakcja na podane w mediach fakty ( zle warunki, propozycja zmiany lotniska etc), byla mysl: boszeee, to wyglada, jak rozszerzone samobojstwo... ciesze sie, ze nie jestem osamotniona w swoich pogladach... pozdrawiam
JuJu1983
13 kwietnia 2010, 19:24...tylko tyle...i nie mam nic więcej do dodania na ten temat... Sama próbowałam to wszystko napisać-dokłądnie TO- tylko...nie potrafiłam tak wszystkiego zebrać i ubrać w słowa,żeby miało taki sens jak ta wypowiedź... I zaraz wszystko wykasowałam...jestem tchórzem...bałam się linczu publicznego...:( ALE TO WSZYSTKO CO PANI TU NAPISAŁA TO SAMA PRAWDA!!!!!!!!!!! bolesna, ale w końcu jedna do cholery!ludzie!gdzie wy macie oczy?!?!?!!? TO JEST PRAWDA!!!!!!!!! ...wystarczy logicznie i trzeźwo pomyślec... ...i ja też nienawidzę obłudy...!!!!!!!!!!!!!!!!!!a tej w zaistniałej okazji aż za dużo widac i słychać na każdym kroku!!! podziwiam i gratuluję odwagi!!!!!!!!!!!!!
Mniejsza1987
13 kwietnia 2010, 19:19Masz cos z glowa babo i w dodatku popatrz w lustro bo ty uroda tez nie grzeszysz....strasznie zniszczona jestes jak po denaturacie albo cos... co prezydent zrobil? napewno wiecej niz ty i oboje zasuzyli na miejsce w krypcie na wawelu-pozatym to prezydent a tobie co?posladki zaciska?
Myfszeczka
13 kwietnia 2010, 19:16Moje wszystkie myśli i refleksje są idealnie i pięknie ujęte powyżej!!! Powstrzymywałam się ile mogłamdo tej pory od komentowania tego, co dzieje się w Polsce, ale aż się zatrzęsłam z radości, że ktoś za mnie w końcu powiedział, jak to wygląda!! Nie z wygody, ale nigdy w życiu bym lepiej tego nie ujęła. Chciałam dodać jeszcze, że wszak panu Kaczyńskiemu nikt człowieczeństwa nie odbiera, każdy wierzy, że w domowym zaciszu był wspaniałym ojcem, mężem, dziadkiem, bratem. Nikt w to nie wątpi ani temu nie zaprzecza. I jako człowieka bardzo, ale to bardzo jest mi go szkoda i głęboko współczuję wszystkim Rodzinom. Będąc natomiast głową państwa, poddał się ocenie publicznej i nie każdy musi pochwalać jego zasługi, dlatego że zmarł tragicznie. W tej dziedzinie mamy prawo do własnych opinii! Ot prawo demokracji! Mam jeszcze szereg innych przemyśleń, z tytułu bycia na emigracji obserwuję komentarze zagraniczne, nie są tak nacechowane emocjami jak te z Polski i może dlatego bardziej się z nimi zgadzam. Za Polskę trzymam kciuki - żeby ta 'pokazówa' nie była chwilowa i żeby COŚ w tym kraju wreszcie się zmieniło (mentalność narodu przede wszystkim!!), to może i dla mnie będzie szansa tam powrócić. Pozdrawiam!
Emwuwu
13 kwietnia 2010, 18:44Jola...Ty jesteś fenomenalnie mądra babka!:)) Świetnie i na temat napisane. Zgadzam się z tym w pełni!:))
parla32
13 kwietnia 2010, 18:39Mieszkam w Hiszpanii i w sobote nie mając pojęcia o niczym zadzwoniłam do taty bo miał urodziny. Powiedziął mi przez tel co sie stało,dopiero wtedy włączyłam telewizor,tam w hiszpańskiej narazie podawali tylko fakty,nie mieli zdjęć. Oczywiście byłam w szoku...,ale.. gdy ochłonełam myślałam jak Ty i myslę nadal. Mój mąż mysli identycznie. Rozmawialiśmy na skype z moimi rodzicami i napewno nie takimi słowami jak Ty ,ale podobnymi przedtswilismy co o tym myslimy.Nie czuje się patriotką,ani mój mąż,bo "dzieki" naszej Polsce jesteśmy w innym kraju daleko od rodzin.I o ironio na początku naszego "dorosłego"życia a było to 15 lat temu żyło nam się rewelacyjnie wPolsce,ale z upływem lat i ze zmianą rządu zaczlismy spadać po równi pochyłej. Nie mogliśmy sie podnieść az wkońcu mieszkamy 3,5tys km dalej i wiesz co..nie mam ochoty wracać ,bo tu mimo ze tylko sprzątam domy i pracuję 14godz tygodniowo żyje mi,nam sie rewelacyjnie.W innym kraju niewazne co robisz ważne jest tylko czy pracujesz i już żyjesz dobrze. W Polsce niestety baaardzo ważne jest gdzie pracujesz jakie masz wykształcenie ,od tego zalezy czy utrzymujesz sie na powierzchni,czy toniesz ,czy zyjesz na wysokim poziomie. Wybacz ze może odrobine napisałam nie w temacie,choc to ściśle nawiązuje do tematu jesli chodzi o moja rodzinę i całej tej sytuacji jesli chodzi o rozpacz polaków nawet tych którzy nidgy na niego nie głosowali i tylko krytykowali. I jeszcze jedno tylko polakom przyszło by do głowy by wszyscy najważniejsi lecieli jednym samolotem i ci którzy nie musieli lecieć.... Pozdrawiam cieplutko
sweetheart20
13 kwietnia 2010, 18:31Jeżeli chodzi o ludzi to racja; banda hipokrytów, ale prezydent był jednym z niewielu politykółw w Polsce takich prawdziwych, patriotów etc. Wszyscy tak zachwalają tego Donalda, ale już nie długo bo wkońcu si okaże jaka to z niego gnida;/
magdziasa
13 kwietnia 2010, 18:12Ale to pewnie dlatego ze tez jestem Politologiem, widać takie zboczenie zawodowe. To zboczenie pozwala chyba na niektóre rzeczy patrzeć pod innym kątem i nie dziw się że inni tego nie rozumieją. Nawet w domu czasami muszę różne rzeczy tłumaczyć, a co dopiero na Vitalii..... ale muszę przyznać super się czytało.....w końcu ktoś z podobnym punktem widzenia:)
membrillo
13 kwietnia 2010, 18:09długi wpis, ale pełen racji. też się zastanawiałam, po co niektóre osoby tam leciały..szef banku? a po co? tak samo mnie denerwuje zapominanie o zalodze samolotu. i również nie uważam,ze Wawel to odpowiednie miejsce..
kasik
13 kwietnia 2010, 18:06Przeczytałam to jednym tchem!!!! Nie przedstawiłabym tej sytuacji lepiej !!!
schizofrenja
13 kwietnia 2010, 17:56a Wawel??? Z całym szacunkiem dla zmarłych, ale za co???
Aamyli
13 kwietnia 2010, 17:41zdecydowanie podpisuję się pod tym wszystkim. brawo za doskonałe ujęcie tego wszystkiego w odpowiednie słowa. nie każdy to potrafi. pozdrawiam
Ciupek
13 kwietnia 2010, 17:39Pardon. ...zwłaszcza gdy mówią to Ci, którzy... Czasem nie jestem w stanie ogarnąć natłoku myślowo-słownego.
Ciupek
13 kwietnia 2010, 17:34Dobrze babo mówisz! Już nie mogę słuchać jaki on był piękny, mądry, elokwentny, pobożny i superowy. Brzmi to śmiesznie, którzy byli w stanie utopić go w łyżce wody. Owszem, należy się szacunek jako dla zmarłego, w takiej katastrofie etc. ale bez popadania w skrajności z dużym naciskiem na cukrowanie. Szkoda też, że tak mało mówi się o innych ofiarach. W końcu ich też powinniśmy wspominać, choćby ze względów czysto ludzkich.
monimoni27
13 kwietnia 2010, 17:15w skupieniu, z uwagą, zatrzymując się tam, gdzie potrzebowałam, z należytym szcunkiem, tak, jak obiecałam. Piszesz w sposób tak przekonujący i jako osoba pływająca w temacie jak we własnym basenie, że nie śmiem a nawet nie odwagi z Tobą polemizować. U mnie polityka jest jedną ze słabszych stron. Orientuję się w niej na tyle, ile niezbędne. Chylę nisko czoło nad wkładem Twojej pracy, czasu, zaangażowania w to, co przed niespełna chwilą miałam okazję przeczytać. Ja jestem w tych kwestiach bardziej psychologiczna, może nieco nawet z duchowym, mentalnym podejściem, zatem fakty przekładam zaraz na emocje, uczucia, te zaś w następstwie rodzą refleksje. Spoglądam na Świat i to co się w nim dzieje przez pryzmat właśnie uczuć, one mnie określają, takie też są przeważnie moje wpisy. Jednak mimo różnic podejścia - mojego i Twojego - do tematu, tego, czy innych, BŁAGAM: nie wracaj do "grzecznego i łagodnego opisywania wagi, diety, aktywności". Pozwalasz ludziom, mnie, zatrzymać się na chwilkę, pomyśleć inaczej, spojrzeć z innej strony na wiele spraw, nie tylko w dziedzinie - tym razem - polityki, nie tylko w dziedzinie, ktorej poświęcony jest portal, ale również wielu spraw, które poruszamy w naszych pamiętnikach, a Ty komentarzem wywracasz do góry nogami to, co wydawało się nam takie, jakim opisałyśmy. Jolu, nie chcę tu zostać odebrana jako wazelina, zawsze piszę to, co myślę i czuję, również wtedy, gdy wcale nie jest pochlebne czy przychylne danej osobie. Tym razem odczułam właśnie tak. Jesteś osobą, która wzbudziła mój szacunek. Na tyle, na ile się poznałyśmy.Po przeczytaniu Twojego wpisu musiałam spojrzeć na całe zdarzenie od strony faktow, wyłączając choć trochę emocje. Mysleć będę jeszcze długo, czytajac zapewne jeszcze nie jeden raz. Pozdrawiam. Ps, mam nadzieję, że nie popełniłam gafy tamtym telefonem, bo coś ostatnio nie często mam okazję Cię u mnie poczytać. A lubię, hmm.
Aziya
13 kwietnia 2010, 17:14Zgadzam się z tym co piszesz. Właściwie to napisałaś dokładnie to co myślę. Dodałabym jeszcze, że prezydent nie jest człowiekiem, który powinien być pochowany na Wawelu, bo jak zauważyłaś nie ma za co! Pozdrawiam serdecznie!
joasin
13 kwietnia 2010, 17:14A żeby ci dołożyć ( choć pewnie już wiesz), chcą pochować Kaczyńskiego i żonę na WAWELU! Bo brat sobie zażyczył! A myślę, że nawet Prezydent i Prezydentowa by tego nie chcieli. Zgadzam się w całej rozciągłości z tobą, od samiutkiego początku aż po ostatnią kropkę.
aglo87
13 kwietnia 2010, 17:11"nie ma obowiązku czytania, sorry" - dobrze nie będę czytać