będzie dłuuugo
Lata całe przydeptałam w sobie i politologa i polemistkę i mianowanego urzędnika państwowego. Politolog podnosił czasem łeb przy okazji wyborów. I tyle
Ale teraz!!! Różne reakcje, wasze vitalijkowe, oraz medialne, zewnętrzne (dziś 7 godzin byłam podsłuchawkowana do radia) mnie poruszyły. Wsadzę więc kij w mrowisko. Jeszcze głębiej. A że mnie mrówki oblizą... No cóż, taka ich mrówkowa natura. Kąsając, może jakaś mrówka zacznie myśleć...
Nóż mi się otwiera w kieszeni. Jak automatyczny scyzoryk. Że złości.
Na obłudę.
Chcą go uhonorować. Nadawać jego imię mostom, ulicom. A nawet nazwać jego imieniem nazwać Stadion Narodowy. A ja się pytam nieśmiało - za co? Czy tragiczna śmierć zrobiła z niego Wielkiego Polaka???? Co najwyżej ta śmierć spowodowała gwałtowną zmianę w stosunkach-polsko rosyjskich. Ale póki co - jest to ocieplenie chwilowe. Takie zmiany stosunków międzynarodowych ocenia się właściwie dopiero w szerszym zakresie czasowym. Więc za co ma być tak uhonorowany???? Cóż zrobił tak wspaniałego? Czy choćby tylko wielkiego?
Owszem, zginął tragicznie. Owszem, (jakoś tam) w trakcie wykonywania obowiązków. Ale ludzie tak samo jak on giną codziennie. Cieć, co dostał od złodzieja w głowę. Policjant, pobity na śmierć przez chuliganów. Kierowca karetki staranowanej przed tira. Kasjerka banku, zamordowana przed bandytę. Im się pomników nie stawia. Bo nie byli na świeczniku?.... Więc za co ???
Na obłudę numer dwa.
Jeszcze zeszłotygodniowe wydania gazet, tygodników pełne były artykułów o tym, że to kiepska prezydentura. Że nieodpowiedni człowiek na tak exponowane stanowisko. Że mądry, owszem, że erudyta, ale jednocześnie uparty, ulęgający zacietrzewieniu.
Tomasz Lis napisał felieton o tym, jak w Polsce siła najważniejszych stanowisk nie zależy od konstytucji, a od osobowości człowieka. Lis stwierdził, ze nigdy nie było i pewnie już nie będzie tak słabego prezydenta, jak ten obecny. Dzisiaj nie odważyłby się powtórzyć tego samego stwierdzenia. Kto inny zresztą z krytycznej braci dziennikarskiej teraz ośmieliłby się powiedzieć to głośno? Chyba nikt. W obawie przed linczem.
Z mediów już trzeci dzień sączy się nostalgia, jaki to był dobry, mądry, cudny Mąż Stanu..... To te same głosy, ci sami ludzie, którzy jeszcze we czwartek, jeszcze w piątek... Jedna vitalijka do mnie pisze "kiedy słyszę jakiego wspaniałego prezydenta straciliśmy - z ust tych samych osób, które wyrażały się do tej pory negatywnie o stylu sprawowania Lecha Kaczyńskiego, mam wrażenie, że tkwię w jakimś matriksie"
Wypowiadał się dzisiaj psycholog społeczny: Na pewno nikt przytomny nie powie dziś głośno: nie lubiłem Lecha Kaczyńskiego i miałem nadzieję, że nie wygra reelekcji, choć oczywiście wiele osób tak pomyśli. Politycy mogą wkrótce przeszarżować z wyrażaniem sympatii dla Lecha Kaczyńskiego, bo zachowania niektórych z nich, już dziś część z nas odbiera jako typowo polityczną hipokryzję. Włącza się myślenie: przecież oni się wcale nie lubili, przecież się zwalczali, a teraz jeden mówi, że zmarły był jego najlepszym przyjacielem....
Po trzecie.
Na robienie sobie zewsząd dupochronów, choć to dotyczy tylko wojska. W sobotę ze zdumieniem słuchałam listy w części dotyczącej przedstawicieli armii. Szef sztabu generalnego i szef BBN, no trudno. Wojska zmechanizowane, wojska lądowe... może już starczy? Dowódca garnizonu Warszawa. Chyba zwariował, po co się tam pchał? Dowódca sił powietrznych, jeszcze jeden. Dowódca Marynarki, po co tam marynarz? Okręty jakieś tam są?! Kutry? A na okrasę dowódca sił specjalnych. Tajniak w Katyniu??? POWARIOWALI???
Po katastrofie w Mierosławcu powstała w wojsku instrukcja bezpieczeństwa, aby nigdy wspólnej podróży nie odbywali dowódca i jego bezpośredni podwładni. Miało to zapewnić bezpieczeństwo pionowe. I to działa. Ale chyba nikt nie mógł pomyśleć, że armia postanowi na własne życzenie się narazić w sposób poziomy!!!! A jednak! I w poniedziałek słowa jakiegoś mandaryna wojskowego brzmiały dla mnie jak herezja. Że "odpowiednie procedury zostały zachowane".
Znajomi Kanadyjczycy i Amerykanie, rdzenni i Polonusy oczy przecierają ze zdumienia i mailami ślą mi słowa brukowane.
Po czwarte.
Na zrobienie show z tragedii. Mierzi mnie zwyczaj zapalania zniczy w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Taka moja osobista obsesja. W niedzielę, gdym rowerem na lotnisko jechała, szukałam kiosku ruchu otwartego. Znalazłam dwa. I do obu ludzie stali głównie po znicze. O ile po śmierci papieża ten łańcuch zniczowy wzdłuż Alei Jana Pawła wzruszał, to dziś budził moją niechęć. Próba powtórzenia na siłę tamtego przejmującego zdarzenia.
Drugi, nie-niepotrzebny, tylko nadmierny, to ten show na trasie przejazdu. Naprawdę, można to było bardziej elegancko zorganizować, w sposób bardziej stonowany. Gdym przejeżdżała drogą konduktu, to widać było, kto przyszedł w żałobie, z potrzeby serca. A kto na spacer z kumplami. A kto na widowisko. Przyznam się, że byłam w duszy zbudowana jednak ilością osób pogrążonych w smutku i żałobie. W czerni i w milczeniu czekali po prawie 3 godziny. Warszawiacy i ci, co przyjechali specjalnie, stanęli na wysokości zadania. Tak jak ten wielosetny tłum na Wirażowej, gdy lądowała Casa. Zamilkli...
Tak, vitalijko. To nie ja zrobiłam show z tragedii. Ja go tylko opisałam. Przyznając z dumą że zwyczajni ludzie stanęli ponad show.
Po piąte, na obłudę w wymiarze personalnym, osobistym.
Jedna z vitalijek napisała mi, że nie powinno się źle mówić o umarłych. Łacińska sentencja, z której pochodzi to powiedzenie tak dokładnie to mówiła o nierzucaniu kalumnii na zmarłego. A poza tym każda osoba publiczna poddaje się dobrowolnie osądowi publicznemu, i za życia i po śmierci. Czy to będzie polityk, sportowiec, aktor, członek rodziny panującej czy pisarz. I nie ma tak, że śmierć jakiejś osoby publicznej nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawia, że poglądy czy dzieła zmarłego zyskują na prawdzie. Na słuszności. Czy choćby tylko na atrakcyjności. I że człowiek popełniający błędy za życia, nagle z nich zostanie wybielony w chwili tragicznej śmierci.
Na niewiarę w naszą szlachetność. To po szóste.
Przecież my nie jesteśmy inni czy gorsi niż reszta ludzi na świecie! Silnie przeżywamy tę żałobę narodową. I prawdziwie. Powody są różne. Przede wszystkim stoimy bezradnie w obliczu katastrofy, która się zdarzyła. Solidaryzujemy się z poległymi, dlatego, że ich lubiliśmy, bądź po ludzku jest nam ich żal. Możemy przecież kogoś nie lubić, ale nigdy nie życzymy mu śmierci. W obliczu takiej tragedii musimy starać się oddzielić nasze sympatie i antypatie od zwykłego, ludzkiego współczucia, postawić się w sytuacji rodzin i bliskich ofiar. Zastanowić się, jak byśmy sami czuli się w podobnej chwili. Piszecie: nawet się go nie lubiło, a jednak żal faceta. I pozostałych ludzi
Po siódme na brak chęci sprawdzenia podstawowych faktów.
Przynajmniej tych dotyczących samolotów. Domorośli specjaliści lamentują nad tym, iż naszych władców wożą (sorry, woziły) stare samoloty, latające trumny, obiekty zabytkowe, itepe.
Bo proszę.
Air Force One jest konstrukcją z 1969, produkcja 1990. To model Boeing 747 -200B, a dokładniej Boeing 747-2G4B "Jumbo Jet". Teraz Tu-154, czyli ten Tupolew. Wprowadzony do eksploatacji w 1972 r., produkowany do 2001 roku. 14 samolotów tej serii PLL LOT nabył w 1986. Po 1989 roku Tu-154 zostały wycofane z LOT, jednak dwie maszyny typu Tu-154M Lux były używane przez najwyższe władze państwowe, samolot z numerem 101 został wcielony w 1990 roku. Cztery lata później został wcielony samolot z numerem bocznym 102 (rok produkcji - 1990)
W sobotę spadł samolot 101, wyprodukowany między 1986 a 1990.
Obie konstrukcje, radziecka i amerykańska, powstały w tych samych latach. Amerykańskiemu prezydentowi wystarcza samolot 20 letni. Nam ma nie starczać maxymalnie 24 letni?
Na zamykanie oczu na niewygodne fakty. Chyba po ósme.
Żeby stwierdzić, jak był odbierany Kaczyński na arenie międzynarodowej, trzeba czytać tamtejszą prasę, oglądać obcojęzyczne stacje. I to z różnych orientacji politycznych. A nie tylko nasze polskie po-relacje z obcych mediów. Zresztą obarczone linią gazety. Jeśli ktoś pisze, że tu w kraju "cwaniaczki z PO wykreowały jego niemedialność zagraniczną" to chyba nie wie, na czym polega siła i niezależność mediów, które od lat wielu są swobodne. Albo, że "za granicą Pan Prezydent był szanowany i podziwiany". No owszem, tak zawsze hurraoptymistycznie pisała prasa polonijna. Nasza! Polonijna! Albo że opieram swój pogląd na prezydenta na szymon show. Przyznam się, żem musiała szukać w góglach, co to takiego.
Ręka w nocniku.
Obyśmy my, jako naród, nie obudzili się z ręką w nocniku.
W ferworze vitaliowej dyskusji padły słowa: "(niestosowne pytanie "jak śmiał??" on sam chyba nie wybrał sobie takiej śmierci....?" Dotyczyło to mojego utyskiwania, że wróg mi zniknął. Oczywiście pisanego w pewnej konwencji. Ach, zresztą to samo prawie powiedział niedzielą Wałęsa " ja mu w tym momencie wybaczyłem, ale on mi już nigdy nie wybaczy"
A jeśli się okaże, że jednak sam sobie wybrał taką śmierć?????
Z racji bycia Polką - wolałabym, by odpowiedzialnymi za katastrofę okazali się inni. Okazała się pogoda. Że z gęstej mgły wychynął niespodziewany piorun i trafił samolot w nos. Że zawiniły warunki techniczne lotniska. Że maszyna była zepsuta, niesprawna. Że to rosyjski spisek.
Wszystko, tylko żeby się nie znaleźć z ręką w nocniku !!!!!
Corriere della Sera w poniedziałek przypomniał sytuację z Gruzji, z Tbilisi w 2008 roku. Pilotujący maszynę prezydencką nie zgodził się lądować z powodu niebezpiecznej burzy. Sprzeciwił się bezpośredniemu prezydenckiemu poleceniu. Wiecie, ile jeszcze był w wojsku potem? 2 i pół miesiąca. Zwolniony z powodu.... nieposzlakowanej służby.
Edit z dnia 15 kwietnia.
Proszę wybaczyć mój błąd. Duży. Biję się w nadpiersie, aż echo idzie. Nie sprawdziłam wystarczająco dokładnie. Wystarczyła mi fałszywa plotka. Pilot nie został zwolniony. Wręcz przeciwnie. Więcej wyjaśnień w najbliższym wpisie.
To poniżej to są ogólnodostępne fakty, tylko poskładane do kupy; proszę włączyć analityczne myślenie:
-samolot wyleciał z Warszawy o 7:23 czasu polskiego;
-odległość Smoleńska od Warszawy to 936 km
-samoloty pasażerskie takie dystanse przelatują w ponad 1,5 godz.
-uroczystości w Katyniu miały się rozpocząć o 9:00 czasu polskiego
-warunki pogodowe w Smoleńsku można było sprawdzić w momencie wylotu
-pas w Smoleńsku ma 1600 m długości ( jest lotniskiem wojskowym, MIGi 29 do startu potrzebują 240, a do lądowania 600 metrów)
-samolot TU-154 dla bezpiecznego lądowania potrzebuje pasa o długości 2000 m, choć wystarcza mu te 1600, ale przy doskonałej widoczności i luxusowych warunkach wiatrowych
-samolot był pełen VIPów, w tym ludzi o stanowiskach najwyższej rangi państwowej i wojskowej.
-najbliższe inne lotnisko jest w Witebsku, 124 km, to Litwa i też lotnisko wojskowe.
I tu cisną się na usta pytania:
- kto zaplanował wizytę w Katyniu w ten sposób, ze nie pozostawił żadnego manewru czasowego na gorsze niż idealne warunki? (można było wystartować np. dwie godziny wcześniej, ale to by znaczyło zerwać gości dwie godziny wcześniej)
- kto zaplanował lądowanie w Smoleńsku maszyną, która teoretycznie już w momencie wylotu miała małe szanse na szczęśliwe lądowanie ( długość wymaganego pasa do lądowania!!!)
-kto zgodził się na naszpikowanie jednego samolotu taką ilością VIPów, że zagroził naruszeniem ciągłości władzy w kraju?
-dlaczego tak wielu VIPom zależało na pokazaniu się w Katyniu? (zbliżające się wybory?)
-kto tak naprawdę podjął decyzję, że samolot musi natychmiast tu lądować? (no bo jak to będzie wyglądać medialnie, gdy delegacja prezydenta się spóźni kilka godzin na transmisję TV, lub nie daj Boże w ogóle nie doleci, a przecież premierowi 7 kwietnia się udało?)
Wyobraźcie sobie, jak muszą cierpieć rodziny pilotów, o których śmierci mało się mówi, natomiast bez pardonu mówi się, że to oni najprawdopodobniej podjęli złą decyzję o lądowaniu.
Samolot pilotował kapitan. Nie piszę tego jako stanowiska, tylko miał taki stopień wojskowy. To jednak mało. Ale ten facet od razu po skończeniu Dęblinianki został wzięty do jednostki wożącej prezydenta i premiera i innych. I w międzyczasie ukończył mój wydział, o czym doczytałam dopiero teraz. Zdolniacha, politologiem został dodatkowo.
Ale był tylko kapitanem. Mogę sobie bez trudu wyobrazić sytuację, gdy w samolocie zaczyna się robić ciasno w czasie. Prezydent jest Naczelnym dowódcą Armii Polskiej. Jest szef sztabu generalnego. I jest bezpośredni dowódca Sił Powietrznych. Jeżeli oni wszyscy KAZALI mu lądować?.... Jeżeli SAMI SPROWADZILI ŚMIERĆ ?....
Bardzo się tego boję.
Świadkowie mówią o czterech okrążeniach lotniska. Jeśli ktoś choć raz stał na lotniskowym pasie podejścia, to wie, że samoloty nie obniżają lotu pędząc po okręgu. Pilot te cztery razy próbował lądować. Za wszelką cenę.
ps
I proszę mi nie robić wyrzutów, że wspominam o braku urody pani prezydentowej. Przecież nikt by nie śmiał powiedzieć, że była piękna. Ani nawet, że była ładna. Ale w jej przypadku nie o urodę chodziło. Nastała po eleganckiej i ładnej Kwaśniewskiej. Na początku zrobiła fatalne wrażenie, zaniedbana mysza przy zajętym mężu. Ale chwilę później zajęli się nią styliści. Urody nie poprawili, ale dali jej oprawę. I ta kobieta zabłysła!!! Bo okazało się, że jest mądra. Zna wiele jeżyków. Potrafi mieć inne poglądy niż mąż. Przyznam się, że szczerze ją podziwiałam. Ale przecież nie za urodę! I nie za to, że na swojej stronie internetowej odejmowała sobie lat. Ale za to, że nadała inny wymiar naszej Polskiej First Lady. Elegancka, mądra, stanowcza, zawsze w obronie męża. I jednocześnie odporna na ciosy. Pamiętacie chyba, jak rydzykowe radio nazwało ją czarownicą, bo się publicznie nie zgodziła z ich stanowiskiem antyaborcyjnym.
Z myszy stała się damą. Prawdziwą.
Dziś jest necie piękne wspomnienie Magdaleny Środy o pani Kaczyńskiej. O dowcipie, jaki zrobiła zaproszonym dziennikarkom na 8 marca. Podała lurę herbacianą do picia. Ohydne ciasteczka. Zamokłe słone paluszki. A potem panowie wnieśli kartony z pudełeczkami rajstop, rozdawali te rajstopy i wręczali goździki. I jeszcze pokwitowanie. Kto pamięta tamte czasy, doceni finezję dowcipu. Słabsza kobieta by się na coś podobnego nie zdobyła.... Potem była oczywiście wyśmienita kawa.
ps 2
Od jutra chyba wrócę do grzecznego i łagodnego opisywania wagi, diety, aktywności. Pisanie "politologiczne" wyczerpuje. Konstruowanie zdań, formacji, ciągów myślowych męczy. Skupienie dręczy. Ale jaka potem frajda!! Dziękuję perfidnie za danie mi inspiracji.
I dziękuję vitalii1959 za.. hm, badania źródłowe.
dopisek z wtorkowej popołudniowej chwili, bo kilka osób uparło się poznać moje zdanie w kwestii prezydenckiego pochówku na Wawelu
no więc tym Wawelem to ja nie wiem, co myśleć.... nie umiem sprawdzić, czy to miejsce władców czy Wielkich..... jeśli władców, to jak najbardziej ok, w końcu to pierwszy powojenny zmarły prezydent, wcześniejsi żyją.... ale jeśli jako Wielki ma być tam pochowany, to.....litości...... podano w oficjalnym komunikacie, że to decyzja rodziny... nie sądzę, żeby córka, ta młoda kobieta wyraźnie ma już dość medialności, na lotnisku było widać, zaś chora matka o niczym nie wie, więc brat??.... to decyzja brata ??? . . .. . . jeśli tak - to wygląda to na brutalne zbijanie popularności
ale ponieważ nie wiem - to nie zajmuję stanowiska
zaś wybór rodziny Kaczorowskiego podoba mi się jak najbardziej
malutkikruk
13 kwietnia 2010, 23:19dziękuję:)
maambaa
13 kwietnia 2010, 23:16zgadzam sie w stu procentach !
Slonko1987
13 kwietnia 2010, 23:08nie chciało mi się czytać wszystkiego, ale powiem jedno że to tez był człowiek ktory jak dla mnie był dobrym człowiekiem, może prezydentem nie był dobrym, ale nie robił czegos na pokaz, cóż że nie umiał się nieraz wysłowić, mimo że był inteligentnym człowiekiem, nie obiecywał zlotych gór jak to robił Tusk, wiedział co da się zrobić dla Polaków a co nie. Był Patriotą i kochał Polskę, walczył o sparwiedliwość, nie wywyrzszał się, i to się liczy i dlatego zawsze Go szanowałam, a Pani nie wiem dlaczego Go tak nienawidzi dlatego że nie obiecywał? A miejsce na wawelu nalezy mu się tak jak każdemu bo właśnie tam spoczywaja ciała ważnych osobistości.
ewel77
13 kwietnia 2010, 22:32tego miejsca na Wawelu? Dla siebie chcecie je zatrzymać, może dla swoich dzieci? Bzdurna ta dyskusja jak but!! Nie wybierałam Kaczyńskiego na prezydenta, wolałam kogoś innego, ale wygrał no i cóż. W tym roku obejrzałam orędzie noworoczne i stwierdziłam, że to w gruncie rzeczy fajny facet. Ale to jest cała POLSKA: HIPOKRYCI I CWANIAKI i będzie tak jak z Wałęsą - "co ten cham dla Polski zrobił? za co on dostał Nobla? to najgorszy polski prezydent, wstyd" - szkoda tylko żet o rodacy tak o nim myslą:/ Czasem to mi się wstyd przyznać obcokrajowcom, że jestem Polką. I wstyd mi, że się wlączyłam do tej dyskusji, bo to i tak każdy ma swoją świętą rację.
funnynickname
13 kwietnia 2010, 22:05Polacy lubia byc Chrystusami narodow, lubia wrecz tarzac sie w cierpieniu i lzach (ktore czesto sa falszywe), lubie podkreslac jak bardzo sie poswiecali dla wolnosci Europy, a moze i swiata. Teraz maja kolejny powod, zeby pokazac cierpienie(?). Swiat patrzy. Sa hipokrytami, nieodpornymi na krytyke. Nie lubilam Prezydenta Kaczynskiego, nie podzielalam Jego opinii i wstydzilam sie, ze ktos taki jest prezydentem kraju, w ktorym mieszkam. I nie mam oporow, zeby o tym teraz mowic. Wczoraj uslyszalam, ze Kaczynski byl najlepszym prezydentem jakiego Polska miala. CO?! Bo zginal tragicznie (przeczytalam takze, ze zginal jak prawdziwy patriota, co jest tak absurdalne, ze zakrawa na majaczenie idioty)? Jeszcze w piatek byl prezydentem, ktory mial niske spoleczne poparcie i wiekszosc czekala, az Jego prezydentura zakonczy sie (choc oczywiscie nie w tak tragiczny sposob), a teraz tlumy oddaja czesc, pogrzeb odbedzie sie na Wawelu, a ulice zmienia nazwy. To jest takie polskie, albo polackie. Takie obludne i zenujace. Katastrofa samolotu, zawsze jest dramatem, ale tak naprawde dla rodzin ofiar. Osobiscie nie odczulam straty prezydenta, ani nie obawiam sie o losy kraju. Przykro z powodu rodzin ofiar, ale zycie idzie dalej. Utrudniony przejazd przez miasto zaczyna byc meczacy, pelne pogardy spojrzenia na moj nieoflagowany samochod sa irytujace. Polacy zerwali sie w milosiernym akcie i holdzie dla Wielkiego Czlowieka. Oczywiscie. Teraz jeszcze beda czekac na cud. I laczyc smierc Kaczynskiego ze smiercia Jana Pawla II. Mitologizacja i nadinterpretacja zdarzen, to bardzo polska cecha...
Figga
13 kwietnia 2010, 21:57głęboko przemyślana i w mojej ocenie trafna refleksja. Co do pochówku na Wawelu..to miejsce pochówku dla zasłużonych a nie tragicznie zmarłych. Czym zasłużył? Osobiście oczekiwałam z niecierpliwością na koniec kadencji prezydenta.
Moon13
13 kwietnia 2010, 21:33Ja właśnie dziś rano rozmawiałam o tym, dlaczego samolot był pełen ludzi zajmujących kluczowe stanowiska w państwie, dlaczego nie zostawiono sobie żadnego marginesu czasowego, dlaczego poleciała do Katynia druga ekipa - po tej oficjalnej z premierem na czele... Co do podejrzeń, czemu pilot usiłował lądować za wszelką cenę - moje, jak na razie, są w podobnym tonie. Pochówek na Wawelu?..... w krypcie Piłsudskiego?...... jedyne co mi się nasuwa - w takiej chwili, kiedy cały świat patrzy na nas, trudno się sprzeciwić najbardziej absurdalnemu pomysłowi rodziny. Natomiast przeczytałam dziś w necie, że trumny z ciałami pozostałych ofiar mają być wystawione na Torwarze.............. jeśli do tego dojdzie, to niewątpilwie będzie gotowy scenraiusz dla Honduraskiej telenoweli.
willyourbride
13 kwietnia 2010, 21:28a po 10 :) co Cie to obchodzi gdzie Nasz prezeydent będzie pochowany mi sie ten pomysł bardzo podoba ponieważ jak najbardziej należy mu sie szacunek :) a widze, ze ty nie za bardzo zrozumiałaś po co on leciał do tego Smoleńska wiec Ci uświadomie.. leciał żeby oddać hołd Polakom którzy zgineli 70 lat temu !! masz zero szacunku, a zarazem kultury !! Nie czyń drugiemu co Tobie nie miłe !! Chiałabyś zeby Cie pochowali pod krzakiem i zeby psy na Ciebie szczały ? nie sądze, wiec lepiej zajmij sie swoim życiem i nie zazdrość Parze Prezydenckiej [*] tego, ze naród jest im wdzięczny i cierpi !! a co do wyglądu to miałam niezły kabaret jak zobaczyłam Twoje zdjecie więc daruj sobie takie komantarze bo w Twoim przypadku są jak najbardziej nie na miejscu :)) !!!! ŻENADA
bozena77
13 kwietnia 2010, 21:19A JA JESTEM OBURZONA TYM WPISEM PRZYZNAJE TROCHĘ CZAU CI ZAJĘŁO NAPISANIE TEGO. MYŚLĘ ŻE LEPIEJ BY BYŁO GDYBYŚ TEN CZAS POŚWIECIŁA NA MODLITWĘ ZA WSZYSTKICH KTÓRZY ZGINĘLI A NIE ROZPISYWAŁA SIE I NAKRĘCAŁA LUDZI NIE POTRZEBNIE NEGATYWNIE DO CAŁEJ TEJ SYTUACJI BO TO I TAK NIC NIE ZMIENI A MODLITWA NIGDY NIE IDZIE NA MARNE.KOCHANA GDYBYM MOGŁA TO WYKRZYCZAŁA BYM TO NIE NAM JEST DANE OSĄDZAĆ WIĘC POMYŚL ILE WYRZĄDZIŁAŚ SZKODY TYM OSĄDEM I CZY ŚWIADOMIE PODEJMUJESZ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA TO CO NAPISAŁAŚ I CO TE WSZYSTKIE SŁOWA MOGŁY U INNYCH OBUDZIĆ. NIE NADAREMNO POWIEDZIANO 'MILCZENIE JEST ZŁOTEM' ŚWIAT OD ZAWSZE BYŁ NIESPRAWIEDLIWY I TAKIM POZOSTANIE I TY TEGO NA PEWNO NIE ZMIENISZ JEDNYM WPISEM. MĄDROŚĆ A CZYM JEST TA TWOJA MĄDROŚĆ O KTÓREJ PISZA CZYTELNICZKI „I stałem się większym i mądrzejszym niż wszyscy (...) w dodatku mądrość moja mi została (...)A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem” .................................................................................................................
renianh
13 kwietnia 2010, 21:16Jak pisałam o tym Wawelu to były tylko spekulacje ,od razu sie domyśliłam że to pomysł i wykonanie brata ( tak mówił Dziwisz na antenie RMF).Ja nie mówię żle o zmarłych ale o żyjącym moge .Ja nie protestuje ,po prostu nie rozumiem i nie popieram,mąż mówi że to promocja Krakowa .
monimoni27
13 kwietnia 2010, 21:11piszę tu, bo nie mam gdzie indziej, ulżylo, że bywasz, a ze słoja majonezu na zmianę z karafką drineczków wylazlam, do soboty, he, he, potem zaglądnę tam na troszkę, taki mam plan. Wawel mną rąbnął, bo to takie miejsce dla mnie mistyczne trochę, i jakoś nie dla współczenych, chyba, że pokroju Papieża, albo wielkich zasłóg czlowieka, a on jednak za krótko, za malo, tak jakosczuje niesmak, choć dalej to przeżywa i to bardzo. Pozdrawiam cieplutko
lorak21
13 kwietnia 2010, 21:10MYSLE DOKLADNIE TAK SAMO JAK PANI! DOKŁADNIE, OD POCZTAKU MOWIE SZKODA ICH JAKO LUDZI, ALE BEZ PRZESADY- LUDZIE KPILI Z NIEGO WYSMIEWALI KRYTYKOWALI JAK YYLKO MOGLI A TERAZ WSZYSCY UDAJA IDIOTOW???? PRZECIEZ WIADOMO JAK BYLO, NIE TRZEBA SIE INTERESOWAC BARDZO POLITYKOM ZEBY WIEDZIEC JAK OCENIALY PANA PREZYDENTA MEDIA I LUDZIE. WIEC NIECH NIE ROBI Z PIZDY TRABKI BO SA LUDZIE KTORZY PAMIETAJA JAK BYLO!
zlotko251984
13 kwietnia 2010, 20:56brak mi slow! Tobie przeciwnie, ubralas w slowa to co kotluje sie w mojej czaszce juz od soboty! Popieram to co napisalas w 100% i pewnie znowuz zostane posadzona przez jakas pipe o "cukierkowy" komentarz i lizodupstwo ale mam to gdzies, Chyle czolo!
lizzyk
13 kwietnia 2010, 20:55no !!!wkoncu cos prawdziwego!!!!a nie tylko herezje...............smierc to rzecz naturalna ktora czeka na kazdego z nas .to troche glupie ze robimy ze smierci wielkie "aaaaa!!!!"tylko dlatego,ze to prezydent zmarl.a gdyby to zmarla ciotka Jadzia???albo prezydent innego kraju????moim zdaniem jest wiele innych gorszych tragedii ,niz smierc .powodzie ,trzesienia ziemi ,tornada.......ludzie nie tylko umieraja.......ci ktorzy przezyli borykaja sie dlugi ,dlugi czas po katastrofie z problemami:glod,choroby ,brak dachu nad glowa.....nawet najmniejsze potrzeby staja sie problemami przez dlugi czas.....
kwiatuszek170466
13 kwietnia 2010, 20:48Daj już spokój tym ludziom. Nie masz nic innego do pisania??A co Ty dobrego dla Polski zrobiłaś??Skoro uznajesz się za taką dobrą i bez wad to pokaż to!!!Smutne to, taka nienawiść do ludzi!!!Każdy ma jakieś wady ale ma i tez zalety.Tyle ze zalet się raczej nie widzi tylko zło.Pozdrawiam
AAGGSS
13 kwietnia 2010, 20:33Zgadzam się w 100 %
jalosia
13 kwietnia 2010, 20:24ale żeś się rozpisała. Przebrnęłam przez cały Twój wpis i zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości Twej wypowiedzi. Na Kaczyńskiego nie głosowałam i go nie lubiłam ale dziś szczerze współczuje jego córce, która budząc się w sobotę rano dowiedziała się, że straciła oboje rodziców. Wkurza mnie to, że po za parą prezydencką zginęli też inni politycy, borowcy itp ale o nich sie już tak nie mówi, a przecież zostawili po sobie bardzo często malutkie dzieci. I w takiej sytuacji przypomina mi się końcówka jednego dowcipu gdzie Bóg mówi do grzeszników: czy wy wiecie ile czasu zajęło mi zebranie was wszystkich w jednym miejscu??
tulip24
13 kwietnia 2010, 20:21A serdecznie dziękuję, sama chciałam, ale nie miałam śmiałości. Co do Wawelu to zdaje się że tam się chowało królów, chyba żaden prezydent tam nie leży z tych wcześniejszych. A gdzie te lamenty księży że Wawel pęka w szwach? Ehhh... szkoda słów. Jarek zaczyna już budować obelisk brata, na który rychło zacznie się wspinać, coby z wysokości nami zarządzać.
Fiona24
13 kwietnia 2010, 20:20tyle razy kasowałam komentarz i jednym słowem brak mi słów. Widzę że, jesteś specjalistką od wszystkiego więc może wystartujesz w nadchodzących wyborach i zmienisz w końcu ten kraj.... Pod moim wpisem ponad setka potencjalnych wyznawców......
vvena
13 kwietnia 2010, 20:08do tego co się dzieje! powtórzę poprzedniczki i stwierdzę, że zgadzam się w zupełności. Jeśli chodzi o pochówek na Wawelu, to jestem zdecydowanie przeciwna! Na to trzeba sobie naprawdę zasłużyć.