Waga drgnęła w tym tygodniu o 200 g i nic więcej się nie dzieje. Mam jeszcze sznsę aby do końca sierpnia osiągnąć wagę 80 kg , niby jeszcze 2 kg ale jak tak dalej pójdzie to nierealne. Na osiągniecie ostatniego etapu daję sobie czas 1 roku i zobaczymy. Sadek jest minimalny przez moje ostatnio nieregularne posiłki i za mało snu ok 4-5 godz na dobę. Mój organizm pewno reaguje tak na stres i chroniczne zmęczenie. Przez nawał pracy chodzę ciągle zmęczona, na ćwiczenia też mam mało czasu, ale myślę ,że to się w końcu unormuje. na urlopie też nie odpoczęłam, bo ciągle prześladowały mnie telefony z pracy i w rezultacie urlop musiałam zminimalizować z 10 dni planowanych na 3 dni. Najbardziej wkurzające jest , to że wszyscy w pracy mają normalne urlopy, tylko nie ja. Najgorsze jak się pokarze, że za dużo się umie i nie można odmówić, bo ma się dzieci na utrzymaniu i niemożna sobie pozwolić na komfort nie pracowania. Jestem przepracowana,mój organizm domaga się odpoczynku, bo ostatnio zdarza mi się zasypiać nawet na stojąco.Dzisiaj poniedziałek, a ja się czuję jakby wekendu wogóle nie było. Cały wekend remontowałam pokój dzieci, bo niedługo wrzesień i chciałam im zrobić niespodziankę, położyłam tapety, pomalowałam sufit, parapety i drzwi, nad oknem zrobiłam gładzie.Czeka mnie jeszcze sprzątanie po remoncie, ale już prawie się z tym uporałam. Zastanawiam się po co kobiety wychodzą za mąż, w moim przypadku to jest bez sensu. Czuję się jak facet jeśli chodzi o obowiązki, a przecież zasługuję na to aby kiedyś poczuć się jak kobieta., bardzo mi tego uczucia brakuje. Nie zanudzam was dłużej. Miłego dzionka.