bilans
poziom tłuszczu - 58,9% / 54,1% poziom wody - 28,2 / 31,5 tkanka mięśniowa - 20,1 / 22,5 waga - 99,7 / 95,8 talia - 115 / 110 biodra - 121 / 120
dziękuje moje Witalijki
Dziękuję Wam za życzenia..... waga się chyba dziś zemściła, że nie wzięłam jej ze sobą na urodzinową kolację i pokazała rano 97,2!!!!!!! wariatka!!!!!! pewnie dlatego, ze w nocy dużo piłam...hi hi...bo jakiś kac mnie dopadł...? pomierzyłam się i w stosunku do pierwszego zapisu z grudnia jestem o 6 cm łącznie chudsza.... bilans wyglada tak.... przez 20 dni stycznia obzerałam sie jeszcze niestety i tylko myslalam od jutra..... 2 ostatnie tygodnie stycznia zaczełam kontrole nad jedzeniem . Zero gimnastyki. Tryb pracy siedzacy..... największa waga w styczniu ( udokumentowana na wadze ) a nie pasku....to 99,7.... wiem, że o niej nigdy nie pisałam, ale to już naprawdę ze wstydu.
urodzinowa niespodziewajka......
O 8 rano skonczyłam 39 lat i rozpoczęłam czterdziestke!!!!!!!!!!!! Boshe....... to nie ja.... przecież ja wciąż mam 20 i troszkę....he he... pierwszy prezent to waga.... 95,7..... ciekawe czy tylko dzisiaj mi zrobiła niespodzianke urodzinowa czy juz tak pozostanie..... Gdyby miała policzki hi hi to bym ja z rańca wycałowała... pózniej syn rzecz jasna....dzentelmen, którego sama od podszewki wyuczyłam zachowania w takich sytuacjach....hi hi....wreczyl mi róże....świeże jak zwykle piekne.....i dłuuuuuuuuuuuugasne....., czerwone i dostojne.... kocham strasznie te moje 18 prawie letnie maleństwo....hi hi... potem praca..... klienci, znajomi, pracownicy..... sms-y i telefony..... ech miło.... tylko po co o rok starsza.....? A teraz idę swiętować....dietka na boczny tor......ale przeciez raz w zyciu konczy się ostatnie 3 z przodu.....postaram sie byc w miare grzeczna, ale........zobaczyny jutro....
waga - oszustka
hi hi.... najlepiej i najłatwiej zwalic winę na kogoś lub coś innego..... wiem, wiem, ze codzienne wazenie jest bezsensowne.... tak sie cieczyłam, ze wczoraj 95,8 a tu dzis 96,4..... no dobra....spokojnie.
Dzis miałam zachciewajke na salceson, wiec na sniadanie kromka i 100g chudego salcesonu drobiowego, potem wiesniak i 2 kromki wasy, a na obiad spagethii z robakami ( czytaj krewetkami) ale.....znów na małym talerzyku..... a na deser poszłam poleżeć i pomarzyć ze 2 godzinki..... ależ ze mnie witalijka......noi ciekawe, kto tu jest oszustem... ja czy waga....
piątek
fiu fiu.... waga milusińska dla mnie....95,8!!!!! coraz mi lzej.... he he.... a jak juz dojdę do 60 ( kilo rzecz jasna a nie lat) to będę lekka jak piórko i zacznę chyba z tej radości uczyć sie fruwać...
. juz zaczynam marzyc o 8 z przodu...... Dzisiaj zjadłam 5 ruskich pierogów odsmażanych ( bez smietany, bo nie miałam w lodówce) 1 cytrynę, 1 granata ( jeszcze nie wybuchłam) 1 jabłko, pól kg białej rzodkwi i 1 gorący kubek. Miały być jaja i białko, ale dziś praca w terenie więc nie było takiej możliwości ... zamówiłam własnie orbitreka...... do konca przyszlego tygodnia powinnam zaczac ćwiczyc.... buziaki
notka dla mnie
menu dzisiejsze.... 1 krokiet, 2 plastry ananasa z puszki, 2 cytryny, 3 kiwi, 0,2 kg truskawek mrożonych.....i 0,2 kg szprota wedzonęgo i o,2 kg moskalików.... uwielbiam je.... chyba calkiem nieżle .... hi hi... jutro może jakieś jajka...?
góry Izerskie
Bernadette super.... urlopik w górach.... cieszę się razem z Tobą, choć to nie ja jadę na ten urlopik.... he he.... a tak a propo, to pewnie będziesz gdzies koło mnie przejeżdzac..... może więc wpadniesz na jakąs kawę w realu....? zapraszam serdecznie....bo będziesz pewnie gdzieś bardzo bliziutko mnie..... nie mieszkam w samym wrocławiu....tak napisałam, żebym była bardziej anonimowa na początek....
sen
sen to lek dobry na wszystko.... juz mi lepiej
... wczoraj zjadłam jak mi nerwy pusciły o 21 niestety....makrele, 1 krokieta i popiłam barszykiem czerwonym. Godzina nie była dobra do jedzenia, ale jak nerw puscił to ssawka w żołądku wygrała. waga 96,4 i wczoraj i dzisiaj.... marzę, by do urodzin... a to juz w niedziele..hi hi.. zeszła do 95 z hakiem i juz w górę nigdy się nie podnosiła.... ciężkie to odchudzanie, ale optymizm i zaparcie ciągle we mnie wzrasta i bardzo mnie to cieszy.....uda sie.... wiara to pół sukcesu.... dzięki dziewczyny za wsparcie wczorajsze... jak ja się cieszę, ze weszlam kiedys na strone vitalii.... z Wami wszystko jest łatwiejsze.... sciskam i uciekam do pracy....
okropny dzień
Witam.... dlaczego ludzie są dla siebie tacy niedobrzy....złośliwi, zawistni, zazdrośni .... nie chce mi się pisać nawet.... nic nie zjadłam dzisiaj...z pracy wróciłam pózno, bo po 16..... autko rano ledwo zapaliło.... łeb mi pęka ....idę się zakopać pod kocyk...wrócę jeszcze
smutne oczy...... Czerwone Gitary
..... odkad jestem na głodzie..... czytaj 1000 kcal dziennie max...... nie moge spac..... to samo było w maju jak rzuciłam z dnia na dzien palenie....... wrrrrrrrrrrrrrr..... zwykle noc jest dla mnie za krótka.....doba trwa tylko chwilke...... a tu taka inna inność..... kiedys sie pewnie skonczy.... jesli ją przetrzymam....ale jutro znów musze wstac o 5.00 a nie mogę zasnąć.....pustka w zoladku jest okropna....lodówka chodzi juz po przedpokoju......a ja kolejny dzien mówię jej....idz do siebie..... czyli do kuchni..... rano o kochani....!!!!! cóz za satysfakcja jak patrze jej w oczy (czytaj lodówce) a ona takie niewiniatko....... wrrrrrrrrrr ,,,,,,,,, Anna Maria.