nie udało mi się dzisiaj utrzymać diety, a tak dobrze się przygotowałam. Gubi mnie strasznie praca przy kuchni i stołówce, ciągle tam coś dobrego jest do jedzenia. Staram się wciskać jak najwięcej dzieciom na świetlicy, ale nie zawsze chcą, jedzenie zostaje i tak mnie kusi.
Jutro znów zacznę. Waga znowu ześwirowała, sprawdzę znów rano ile będzie wskazywać.
Dziś trochę robiłam porządków w papierach domowych i zajrzałam do starych kalendarzy gdzie wpisywalam kalorie kiedy się odchudzalam. Tak mi kiedyś dobrze szło a teraz ciągle pod górę, nawet miło wspominam tamten czas.
Widziałam ostatnio w pracy bardzo ładną kobietę i zastanawiałam się kim ona jest. Zadbana, szczupła, zdrowa. Okazało się że jest mama jednej dziewczynki od nas ze szkoły. I pomyślałam, że moje dziecko też pewnie chciałoby mieć taką ładną mamę, w sensie zadbaną, szczupłą... no i ja też chciałabym tak wyglądać... Koleżanka powiedziała że tamta dużo ćwiczy i je same jogurty. Oj nie dałabym tak rady... Może po nowym roku będę mieć więcej czasu to też na jakiś fitness wyskocze, tylko ta kurde dieta mnie dobija, jak nie jeść jak to wszystko takie dobre...