Dzień 1/2012
Wróciłam z tygodniowego urlopu, który spędziłam w Szpindlerowym Mlynie na desce. Było bosko! Mężuś kochany, hotel spoko, słonko i 2m śniegu. Wszystko ładnie - pięknie ale dzisiaj waga mnie przeraziła 72kg. Hardcore jakiś! Dobrze ze jest vitalia i mam tu moje zdjęcia jak wazylam 64kg- moja motywacja. Patrzę sobie na te zdjęcia i nie mogę pojac jak mogło mi się wtedy wydawać ze jestem gruba. Ehhh nie ma co się użalac nad sobą czas na bieznie dam radę to 8kg.
Vasa x 5= 130
Banan
Kiwix3
Jogurt naturalny
Łyżka ryżu
Filet z kurczaka 100g
Kawa +2 lyzeczki cukru
Ps. Dzisiejszy post jakiś mega infantylny mi się wydaje-taki dzień;)
0,5 kg w dół:)
yeah!
jest poniżej 71 grejt:D do konca tygodnia chce widzieć na tej przeklętej wadze 69,9. MUSZE
Czuje ze złapałam tą zawziętą fazę na odchudzanie! wiem, że mogę!
Dzisiaj 940kcal:) lok:>
1,5kg do przodu:/
ehhh
nawet sie nie łudziłam, że waga bedzie taka jak przed swietami. 1,5 kg do przodu:/
sierota ze mnie:/
jesienne święta i nastrój też jesienny -3kg
Ten kompletnie nieświąteczny deszcz za oknem nastraja mnie równie nieświątecznie na najbliższe dni.
Choinka już wystrojona- co prawda mini-choinka, ale do kawalerki idealna.
Prezenty kupione i zapakowane już od dwóch dni.
Od dziś zaczynam moje wypieki- w przygotowaniu ciasto kokosowo-czekoladowo-porzeczkowe, gwiazdkowe muffiny piernikowe i pomarańczowe muffiny-renifery. Wiem Vitalia nie jest idealnym miejscem do pisania o słodyczach:)
Mam nadzieje ze gdy wrócę dziś po pracy do domu i wypije smaczną kawkę to dostanę jakiegoś zastrzyku energii, żeby to wszystko ogarnąć i poczuje, że święta lada dzień.
Na ten moment poziom energii i chęci wynosi: 0.
Waga spada powolusieńku -3kg ( z ćwiczeniami byłoby szybciej ale nie było na nie czasu)
Dobrze, że za chwilę będzie te kilka wolnych dni.
Będzie czas na lenistwo- a tego mi trzeba.
Czuje się zaniedbana, ale nie fizycznie- tak "w głowie", nie mam czasu się zastanowić nad sobą. Ostatnio coraz częściej przychodzą mi myśli o dziecku....
I śniadanie: pieczywo chrupkie- 180kcal
II śniadanie: 2 mandarynki 40kcal, danio- 140kcal
obiad: jajko, makaron, kurczak, groszek, rukola całość: 350kcal
kolacja: szklanka mleka 99kcal
3* kawa z cukrem 150kcal :////
TOTAL: 860kcal:/
gruby wtorek
73,2
2kromki razowego chleba
plaster szynki, ogórek pomidor
jabłko
serek wiejski light
kisiel
tabliczka czekolady gruszkowej 548kcal - szkoda ze ten napis nie miga:/
Chudsza = lepsza
Chudsza = lepsza
nienawidzę
nie moge patrzeć na siebie, jestem straszna, okropna normalnie nienawidzę sie za to jak wygladam
lekcja tańca
Dziś pozytywnie:)
1.Waga mniejsza
2. W pracy mega spokojnie
3. MGR sie pisze
4. Wczoraj udana lekcja pierwszego tańca.
Uważam, że w całym tym zabieganiu "przedślubno-weselnym", każda para obowiązkowo powinna chodzić na lekcje tańca. Mega zbiliża i spedza się ten czas tylko i wyłącznie ze sobą. Trzeba się na sobie nawzajem skupić i patrzeć głęboko w oczy:)
Nie spodziewałam się ze mój Uk się tak zaangażuje. Szok. Mega mu zależy- mój łobuz.:*
źródło mobilizacji
Nie wiem co sie dzieje. Znów tu zaglądam. Potrzebuję źródła mobilizacji. Za 4 tyg mój ślub i ostatni tydzień na oddanie pracy mgr. a ja jestem w wagowym punkcie wyjścia:/ Zawsze tak było: stres= dodatkowe kg. Chyba bardziej niż ślub stresuje mnie ta praca mgr. Boje się ehhh, ale wszystko na własne życzenie:/ Trzeba było obronić się w czerwcu ehh Całe życie wszystko na ostatnią chwilę....
Od połowy września bede mieć kartę benefit system, więc fitnessowo bede mogła zaszaleć:) pracę mgr musze oddać do końca sierpnia więc od 1-09-2011 wracam do biegania, siłowni, spinningu, walkingu, itp itd yeah!:D