Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chciałabym kiedyś założyć mini spódniczkę

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21588
Komentarzy: 100
Założony: 15 października 2009
Ostatni wpis: 21 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SokolowskaMaria

kobieta, 55 lat, Niedanów

170 cm, 89.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 sierpnia 2011 , Skomentuj

Witajcie !!!
Wydawało mi się, że jestem taka silna, a tu nic z tego.
Ostatnio żle się czuję, nie mam ochoty na nic, nic mi się nie podoba. Jestem apatyczna i niezadowolona ze wszystkiego. A tak naprawdę nie ma ku temu powodu. Na urlopie już byliśmy. Teraz córka jest na kolonii a syn u dziadków. Nie mam więc za dużo obowiązków. No może poza jednym głosowaniem na plac zabaw na stronie NIVEA ( http://100latnivea.pl/glosowanie/rejestracja?inv=maria1969) - Może ktoś nas wesprze głosem? Głosować trzeba codzienni, bo codziennie liczą się głosy.. PROSZĘ POMÓŻCIE!!!!

Ale nie o tym chciałam wam powiedzieć.
Moja waga znowu pogalopowała do góry..................  Boże, ja chyba nigdy nad tym nie zapanuje. A było już tak fajnie. 
Najgorsze, że za tydzień teściu kończy 75 lat i będzie duża rodzinna impreza i wszyscy zobaczą moją porażkę................  I trzeba się do tego przyznać ZNOWU poniosłam PORAŻKĘ........
Za trzy tygodnie mam ważna uroczystość w pracy i też kicha..............
Same dołujące sytuacje. A najbardziej boli mnie , że sama się do tego doprowadziłam. Zaprzepaściłam całą dotychczasową pracę nad sobą.
Widać łakomstwo to moja zmora życiowa. Ktoś jest alkoholikiem, ktoś jest nałogowym palaczem,a ja kim jestem?.........................

11 kwietnia 2011 , Skomentuj

Dzisiaj zrobiłam swój limit ruchu - jeździłam na rowerku stacjonarnym i robiłam brzuszki.
Wiem, że powinno być tego więcej, ale na więcej nie potrafię wygospodarować . I tak robię to grubo po 20-tej..... A wiem, ze o tej godzinie nie powinno się intensywnie ćwiczyć. I tak wychodzi na to, że znów wszystko robię odwrotnie niż trzeba......... Ale ja tak już mam - nic nie umiem zrobić dobrze.
Z dietą też nie jest tak jak należy - zjadłam dzisiaj pół chałki - nadprogramowo oczywiście.......................

10 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wracam tutaj, ale niestety nie "z podniesioną głową"
Wydawało mi się, że jestem silna i problem z nadmiernym jedzeniem mam za sobą, ale tak mi się tylko wydawało....
Ostatnio ( tak od miesiąca) codziennie sobie powtarzam, że jak udało mi się raz to i drugi mi się uda, że to ja decyduję o tym co i ile jem, ale kończy sie tylko na postanowieniach..............   po godzinie dwóch zmieniam zdanie.....
Czytałam taką książkę o tym, że to nasza głowa tak naprawdę decyduje o tym czy jemy czy się objadamy ( to drugie robię właśnie ja!!). Ale jakoś brak mi silnej woli, a moje myśli ciągle krążą wokół pytania: co by tu zjeść?   Tak naprawdę to bym cały czas coś żuła.....
Wiem, że tak nie powinno się robić, że to jest niezdrowe, że  szkodzi to zdrowiu..... I co z tego...... 
Mam ostatni bardzo złe mniemanie o samej sobie.......  Wszystko widzę w czarnych kolorach. "Szklanka jest zawsze w połowie pusta", nigdy "w połowie pełna".  Nie sprawdziłam się jako rodzic - faworyzuję syna, nie rozumiem młodzieży, która dla mnie za szybko dojrzewa, nie mam cierpliwości do mojej mamy, która z racji wieku robi wszystko na odwrót niż całe swoje życie, w pracy też nie jest lepiej - wybucham z byle powodu, a potem mam wyrzuty sumienia i nienawidzę samej siebie. Z byle powodu denerwuję się i wyrzywam na najbliższych i to na tych, w stosunku do których mogę to robić bezkarnie...... Ja jestem chyba w depresji.... Nie lubię tego słowa, ale chyba tak jest.   Już kiedyś mnie to dopadło. Pani doktor przepisała leki i kazała się nie denerwować lub zmienić otoczenie. Łatwo powiedzieć trudniej zrobić.... I znowu to samo pytanie: po co.......
Czy ktoś też ma takiego doła? Czy ja jestem jakaś nienormalna?

Nie wiem ile dzisiaj ważę. Nie mam odwagi stanąć na wadze, ale jutro rano to zrobię. Cóż raz kozie śmierć. Sama sobie na to zapracowałam.
Oglądałam dzisiaj program "Cofnąć zegar". Mnie przydałby się taki trening i taka dieta jak tam pokazują. Wtedy miałabym bata nad sobą i jakąś perspektywę. Ale nie mam odwagi by w takim programie wystąpić. Na to trzeba naprawdę odwagi...... A z drugiej strony kiedy dbać o siebie- chodzić na siłownię, ćwiczyć w domu, gotować oddzielne potrawy..... W domu tak wiele jest do zrobienia i ciągle ktoś coś chce.....
Chwilami mam tak czarne myśli, że wstyd się przyznać.

12 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Na dworze okropna pogoda. Rano padał deszcz, teraz pada śnieg. Drogi znowu sa białe, ale pod spodem jest woda, a rano będzie lód. Drogi będą znowu niebezpieczne. Zima dopiero się zaczęła a już się znudziła.
Mój nastrój jest też parszywy. Diety dzisiaj wcale nie trzymałam. Miałam taką straszną ochotę na placek drożdżowy, że go upiekłam i zjadłam duuuuży kawałek.  Tak to moja dieta poszła w kąt.
Ale mam zamiar ćwiczyć. Jestem na 14-tym dniu a6w. Nawet mi to idzie. Mam nadzieję, że wytrwam do końca. Mój brzuch już tak nie sterczy, ale na wadze efektów nie widać.

6 grudnia 2010 , Skomentuj

Następny dzień miną. Jak zwykle coś było dobrze coś było źle. Na dobry początek dnia dostałam fasolkę ze swoim imieniem i nawet ją posadziłam. Zobaczymy czy wyrośnie......
Za to wieczorem znowu musiałam czyścić piec (choć robiłam to w ubiegłą niedzielę). Codzienne kłopoty to koszmar.
Wieczorem ćwiczonka poszły mi dobrze. Najważniejsze, że nadal trzymam się planu ćwiczeń.

4 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Wykańcza mnie ta zima. Właśnie odśnieżyliśmy część podwórka. Mąż zmienia jeszcze koła w drugim samochodzie. Ten śnieg i zimno pokrzyżowały wszystkie moje plany. Miałam jeździć na masaże i nic z tego bo drogi są ledwo przejezdne.A moje umiejętności jako kierowca nie są najlepsze. Wolę jeździć na siedzeniu  pasażera.
Dzisiaj był dzień ważenia. Nie jest najgorzej - ale mogło być gorzej. Muszę się bardzo pilnować, bo moja waga szybciutko przeskoczy powyżej 8....

Mam nadzieję, że najbliższe dni będą dla mnie lepsze......

3 grudnia 2010 , Skomentuj

Przepraszam, że nie było mnie tu tyle dni. Zima daje nam się we znaki. Droga do pracy trwa dwa razy dłużej. Ta z pracy nie lepsza. Wszędzie dużo śniegu. Na drodze do naszej miejscowości jest bardzo ślisko. jakiś pług tu  jechał, ale o piasku już nikt nie pomyślał. Gdybym miała liczyć jedynie na własne umiejętności jako kierowca to nie dojechałabym do pracy.
Z mojej dietki nici. Codziennie zajadam po kilka ciastek i nie mogę się od tego uwolnić. Dobrze mówią, ze zima to nie jest najlepszy czas na zrzucanie wagi.
Dzisiaj moja cór4a mnie mile zaskoczyła. W zakładzie dostaliśmy paczki mikołajkowe dla dzieci. Przywiozłam je do domu, a ona wybrała kilka rzeczy dla koleżanki ( tak mówi) i resztę oddała. Zaskoczyła mnie bardzo mile. To ja powinnam się wstydzić własnego łakomstwa........
Dzisiaj jest 10 dzień moich ćwiczeń A6W. Na razie wytrwałam. Ciekawe czy dotrwam do końca. Kilka razy zaczynałam, ale jeszcze nigdy nie dotarłam do końca. mam nadzieję, że przyniesie to oczekiwane efekty. Chciałabym ładnie wyglądać na balu Sylwestrowym ( a mamy już zapłacony). Dzisiaj czeka mnie jeszcze siedzenie na internecie i szukanie zmian w podatku VAT. Czy ktoś wie czy zmiana do Ustawy Budżetowej została już opublikowana?  Będę wdzięczna za wiadomości...
Cieplutko pozdrawiam

25 listopada 2010 , Komentarze (1)

Dzisiaj było troszeczkę lepiej. Cwiczyłam A6W. Mięśnie mnie bolę, ale co tam dam radę. Teraz wybieram się na salę fitnes. Stracić trochę kalorii. Kolacja za 2 godziny. Ciekawe co nam zaserwują.

24 listopada 2010 , Skomentuj

Dzisiaj to już przegięłam. Zjadłam 4 owoce i sernik na deser w Hotelu. Teraz napiłabym się dobrej kawy, ale jest za późno, by gdzieś pójść.A tutaj w pokoju - nie ma. Zaczęłam A6W. Dzisiaj 2-gi dzień. naczytałam się, że te ćwiczenia dają dobre efekty. Postanowiłam spróbować. Nie wiem tylko czy wystarczy mi zapału i cierpliwości.

23 listopada 2010 , Skomentuj

Dzisiaj - porażka na całej linii............. Było dobrze do południa - potem zjadłam 5 ciastek, w drodze powrotnej do domu byliśmy w sklepie spożywczym i kupiliśmy cukierki świąteczne - i ....się zaczęło - zjadłam chyba 6. Jak dla mnie to baaaaardzo dużo. Przy takiej diecie nie schudnę na pewno. Jutro jadę na szkolenie - znowu się nie powstrzymam od slodyczy. To jakiś koszmar - wszędzie tylko doooobre rzeczy, których nie powinnam jeść. A JA TAK KOCHAM JEŚĆ.  Czy ktoś wie jak to zmienić? Proszę pomóżcie!?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.