Ta strona została przeniesiona, ale właśnie ją odnalazłam ??????
https://justpa ste.it/zyje-w-grecji-i -mam-sie-dobrze
Reszta wydaje mi się, że zostały zlikwidowane....
http://ateny.manifo. com to moja nowa strona, jak na razie w budowie :)
http://kalinagry z.host77.pl/chat_atens ki_grekomaniacy.html to mój prywatny chat, na który zapraszam szystkich:) znajdzie się miejsce dla każdego:)
Jestem poetka, pisarka, kobieta pracującą. Po trzykrotnej terapii hormonalnej doszlam do 129.55 kg. jeszcze 15 marca 2009 wazylam 128,65 kg. dzisiaj waze 111 kg i mam zamiar schudnac jeszcze... Moim problemem zdrowotnym są policystyczne jajniki. Przez nie mam nieregularny okres, zaś gdy zastosuję się do terapii hormonalnej, która reguluje mój okres, to ne men przychodzi on co 28-29 dni, ale za to tyję na umór... dlatego ostatnio zawzięłam się w sobie, i odmówiłam sobie leków, by schudnąć... a tu znowu muszę je brać... a przecież jeszcze nie schudłam po poprzedniej kuracji!!!!! ja mam dosyć!!!!!!!!
http://dziewczyna2.b loog.pl/
http://dziewczyna4.b loog.pl/
Poczytajcie sobie i napiszcie komentarz, oby tylko byl szczery... Pozdrowionka serdeczne ze slonecznej jeszcze Grecji!!! ...................... .....................
3.IV.2003 ROKU OKOŁO 5 RANO ODPROWADZIŁA MNIE MAMA NA PRZYSTANEK, NA KTÓRYM WSIADŁAM DO BUSA... PO TRZECH DNIACH ZNALAZŁAM SIĘ W GRECJI!!! MOJE MARZENIE ZOSTAŁO SPEŁNIONE!!! MORZE, MORZE I MORZE DOOKOŁA!!!! POMIMO TRUDNOŚCI ZACHOWAŁAM ZIMNĄ KREW. WALCZYŁAM I NADAL WALCZĘ O LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ. NIE POWIEM, ZE JEST ŁATWO. I JESZCZE TEN CHOLERNY KRYZYS, KTÓRY ZAGRAŻA MOJEJ EGZYSTENCJI W TYM KRAJU... ALE DAM SOBIE RADĘ!!! ...................... .......... kiedyś nauczyłam się pieczenia ciast w szkole... zaraz po kolejnej szkole jaką było liceum, po zdanej maturze wyjechałam i znalazłam się w Grecji. początki były naprawdę trudne. nie powiem, że teraz jest łatwo, ale pierwsze lata były straszne. doszła do tego ciężka depresja, po trochu spowodowana moim życiem i przeciwnościami losu, ale po trochu zawiniły również hormony, które brałam po raz kolejny. było ze mną bardzo źle. dzień w dzień płakałam, męczyłam się myślami, że nikt mnie nie kocha, poddałam się... pewnego dnia wyszłam z pracy i zrezygnowana szłam przed siebie, aż usłyszałam trąbiące ciężarówki na głównej ulicy, a ktoś po grecku krzyczał:"dziewczyno co ty robisz?" za rękę poprowadził mnie na chodnik i poczekał aż nadjedzie autobus. wsiadałam w autobus ze łzami w oczach, patrzyłam przez okno, a w którymś momencie mój wzrok padł na tablicę ogłoszeniową. był tam numer telefonu do psychologa. i tak zaczęła się moja odmiana. na początku pracowałam i dobrze zarabiałam, więc płaciłam co tydzień 40 euro za godzinę rozmowy z panią psycholog. po wakacjach 2009 zwolnili mnie, ponieważ musiałam przyjechać do Polski, by wyrobić sobie nowy paszport i dowód osobisty. nie miałam czym płacić... nie poszłam do niej kilka miesięcy, ale wiedziałam, ze nie jest ze mną za dobrze. zabrałam wszystkie drobne ze skarbonki i poszłam pod jej drzwi... spóźniała się. zwykle o 16:00 gabinet już był otwarty... czekałam jednak. nadjechała w końcu swoim samochodzikiem, a gdy mnie ujrzała, zdziwiła się. rozmawiałyśmy długo i uczciwie. rozumiała bardzo dobrze co to znaczy nie mieć pieniędzy na życie. po chwili namysłu złożyła mi propozycję. będę jej przygotowywała coś słodkiego i pysznego w zamian za wizytę u niej. a jeśli się zdarzy, że nawet na składniki któregoś dnia nie będę miała, to będę jej to ciasto winna na następne spotkanie. i tak to trwa. coś przygotuję, zrobię zdjęcie, o ile o tym nie zapomnę i idę na wizytę... tak wiec poznaliście już prawdę. kiedyś w jakimś wpisie wspomniałam o tym , ze chodzę do psychologa, ale wstydziłam się o tym pisać po raz kolejny... jednak nie mam czego się wstydzić. to dzięki niej nie straciłam nadziei. cieszę się, że odnalazłam się...
.................... ...................... ...................... ...................... .....
a oto info dla tych bardziej złośliwych: CIASTA ROBIĘ NA ZAMÓWIENIE. NIE JEM ICH. ROBIĘ JEDNAK ZDJĘCIA PONIEWAŻ CHCE JE MIEĆ NA ZDJĘCIACH!!!
Ale ona słucha dzień lub dwa po poważnej rozmowie jej ojca z nią a potem znowu robi swoje... i tak w koło Macieju.....
od środy młoda jest chora bardzo, a od soboty moje maleństwa chore , z gorączką i kaszlem... okazało się w sobotę że młoda i moja Lilianka mają covid, a Natalka i ja mamy virusowe zapalenie gardła.... mój też negatywny i nic mu nie jest....
ja negatywna ale mam to co malutka i wczoraj mnie rozłożyło.... masakra.....
Mianowicie: Mój kochany mąż ma dwie starsze córy-wpadki z młodości, z dwiema różnymi kobietami, z którymi nic go nie łączyło. po niespełna 16tu latach ujawnił się jako ojciec starszej z nich, zaś młodsza podobno od początku wiedziała, że ten jest jej biologicznym ojcem. obydwie matki wyszły za mąż i zrobiły sobie swoje rodziny i ich mężowie zaakceptowali i wychowali ich najstarsze dzieci. I teraz wchodzę na scenę ja, kobieta z europejskimi papierami... Zostałam po namowach rodziny męża namówiona na podpisanie się jako sponsor i młoda przyjechała prawie rok temu. Przed przyjazdem @kochała@ mnie jak matkę, po przyjeździe "nienawidzi" mnie jak największego wroga. Pierwszy miesiąc to było coś na zasadzie "kup jej co jej potrzebne, załatw papiery, aplikacje, status, pracę, szkołę , lekarza itd. Za wszystkim chodziłam ja, kobieta z jednoroczną córeczką i w ciąży z drugą córeczką, z anemią, zawrotami głowy, skokami ciśnienia itd... Jej ojciec non stop pracował i robił nadgodziny non stop, by nadążyć z opłatami. Jak zajechała, to miała tylko to co miała na sobie... Mój mąż był tak zły na jej matkę, że zatrzymała jej wszystkie ubrania, nawet majtki... Powiedziała ojcu, że jej mama to zrobiła, bo "tata jest bogaty i ci wszystko kupi". Jak przyjechaliśmy z nią z lotniska, to poszłam sama do primarka i do poundlanda i kupiłam wszystko co najpotrzebniejsze na już, na tą chwilę, a kolejne dni i tygodnie to ją zabierałam, już po skończonej kwarantannie, na małe- ekonomiczne zakupy tu i tam, bo mnie też nie było stać , bo już od pół roku nie pracowałam i macierzyńskie mi się skończyło... A UC dawało ledwie ledwie, jak dali mi 280# to było święto, dosłownie... Mój mąż wykłucał się przez telefon o jej ubrania i rzeczy, ale jej matka twardo stała na swoim, ze teraz to jego kolej wszystko kupić. Ja kłóciłam się z moim mężem o to, by jej kupił te podstawowe rzeczy jak majtki, skarpety i szczoteczkę do zębów, ja nie żartuję, ona w walizce przywiozła pełno suszonych ryb, ostrej papryki itd, cokolwiek ludzie ze znajomych sobie zamówili i zapłacili za to. Oddała jej trochę swoich ubrań , butów, żeby miała w czym siedzieć w domu, męża siostra przyniosła jej walizkę ubrań, ale ona nawet nie podziękowała, po prostu nie była zadowolona, że to nie są nowe rzeczy ze sklepu... Wybrała tylko kilka z nich, ale to już po wielkiej namowie mojego męża, który jej tłumaczył, że jak niedługo zacznie pracować, to sobie będzie kupować, że Kalina jej pokaże w których sklepach jest taniej, ale ona kontynuowała żalenie sie do jej mamy przez telefon...
Ona zagrywała, że niedosłyszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ojciec darł się na nią , że mnie nie słucha a ona ryczała rzewnymi łzami, że ona ma problem z uszami i czasami mnie nie słyszy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wizyta u lekarza, też lekarzowi tłumaczyła, że czasami nas nie słyszy, lekarz dał ją na badanie słuchu, list z wynikiem przyszedł i MA PERFEKCYJNY SŁUCH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pod koniec lipca już nie mogłam z nią... Nie słucha nadal tak jak nie słuchała... w ostatnim tygodniu lipca mąż zawiózł ją do swojego brata, który miał jeden wolny pokój, ale brat nie był zadowolony bo on chce znowu wynająć ten pokój, żeby to pomogło mu spłacać mortgage, więc co rusz starszy brat wydzwaniał i nagadywał na mnie , że ona ma wrócić, że ja mam zmienić swój charakter, że mam zmienić swoje podejście. Nikt nie spojrzał na to z drugiej strony, że to ona sama nie akceptuje mnie, ona postanowiła, że mnie nie będzie słuchać.
Dostaliśmy dom z councilu, o który aplikowałam ze dwa lata temu, gdy byłam w ciąży z pierwszą córeczką, a właściciel przysłał list że mamy się wyprowadzić.
Pod koniec lutego tego roku wprowadziliśmy się a mój mąż odebrał młodą od brata, bo "trzeba to zrobić, bo starszy brat musi zarobić na tym pokoju". I zaczęło się... Pierwszy dzień, pyskowała do mnie, ja nie odpowiadałam. Powiedziałam mężowi o tym, on ją zapytał czy tak było, powiedziała ze łzami w oczach, że nie, nigdy w życiu, ona Kalinę kocha, to jest jej mama". Drugiego dnia znowu mój mąż w pracy a ona co przechodziła obok mnie to prychała, wiecie, taka głupia zaczepka, na którą bardzo się starałam nie reagować i cierpliwie czekałam na powrót męża z pracy. Oczywiście znowu zapytał ale ona , że nie, że Kalina kłamie.
Mój mąż w nocy powiedział, że mam jej dać pościel, bo ona śpi na łysym materacu. Już miała wszystko, ale prześcieradło było za małe, więc spała bez... Rano wzięłam się za przebieranie moich dzieci a ona szykowała się do szkoły. Dałam jej prześcieradło, powiedziałam krótko "twój ojciec powiedział, że masz położyć prześcieradło na łóżku". żadnej reakcji. Poszłam do łazienki i szoku doznałam , bo zwinęła tak dużo papieru toaletowego , chcąc ukryć zużytą podpaskę, a my już mamy ciężką sytuację finansową, to sprawiło, że poszłam do pokoju dzieci i powiedziałam "Lucy, błagam, nie wyrzucaj tak dużo papieru , bo nas teraz na nic nie stać, a idą podwyżki" . Prychnęła tylko i tyle. Wzięłam Liliankę na podłogę, po czym podeszłam do niej, dotknęłam jej ramienia i powiedziałam, żeby się odwróciła i spojrzała na mnie, ale popchnęła mnie i zaczęła krzyczeć "ty nie masz prawa mi mówić, co mam zrobić, ty nie jesteś moją mamą, nienawidzę cię, nawet nie jesteś moją step mom, nawet nie uznaję cię za rodzinę, jesteś dla mnie nikim!!! nigdy nie będę cię słuchać, bo ty dla mnie nie istniejesz! Zrobię wszystko by mój tata rozwiódł się z tobą, jesteś najgorszą step mother, mówię o tym wszystkim moim ludziom, wszyscy moi ludzie z Ghany wiedzą jaka z ciebie suka, wszyscy mi wierzą, bo ja wiem jak ich przekonać by cię nienawidzili! Udawałam że nie słyszę bo postanowiłam Ciebie nie słuchać i nie robić nic co ty mi każesz robić!!! Powiedziałam wszystkim w szkole o tobie, jaka z ciebie suka, wszyscy moi przyjaciele w szkole wiedzą, że jesteś najgorsza, wszyscy w biurze w szkole wiedzą, ze jesteś najgorszą matką na świecie bo nie znalazłaś domu w którym miałabym osobny pokój tylko dla siebie! ".
To jak moje ciało zareagowało, to było najokropniejsze uczucie ever, calutka trzęsłam się, słowa nie mogłam powiedzieć, dusiłam się, brzuch mnie bolał i przez kolejnych chyba pięć dni nie jadłam niemal nic, tylko gryzłam odrobinę chleba gdy brałam tabletki rano i wieczorem...
Dużo jeszcze krzyczała, jak w końcu wychodziła do szkoły to ja dzwoniłam do siostry mojego męża krzycząc by ją zabrała do siebie, ze ja nie wytrzymam, te moje maleństwa tak płakały , to jest nie do opisania... Ale okazało się, że siostra mojego męża już jest nastawiona przeciwko mnie... Straciłam jakąkolwiek nadzieję, mąż wrócił, po odsłuchaniu moich wiadomości powiedział, ze to ze mną coś nie tak, że nie wiem, jak rozmawiać z siedemnastolatką, że na pewno to ton mojego głosu sprawił, ze Lucy tak zareagowała"... Byłam w szoku, kilka dni płaczu i myślenia że najlepiej to... rozwieźć się.. Planowałam jak się wyprowadzić... Non stop płakałam, bo już jestem wykończona psychicznie, nie mam siły udowadniać , ze to ona powoduje konflikt, że to ona to robi specjalnie. W końcu po jakichś pięciu dniach powiedziałam mężowi, żeby już się na ten temat nie odzywał, żeby mi dał czas, ale on powiedział przy prysznicu, ze znalazł dom dla niego i dla Lucy... Nogi się pode mną ugięły, ale nie dowierzałam na 100%. Krzyczałam, jak ona może mi to robić, jak on może po raz kolejny starać się spieprzyć życie swoich kolejnych dzieci? W końcu po cichu powiedział mi, że on sobie głupio żartuje, żeby ona to słyszała, ale on już zaprzestaje tego i w końcu poszliśmy porozmawiać bardzo poważnie. Powiedział, że on widzi co ona robi i jaka ona głupia jest, ale ona nie ujawniła się przed nim czy jego rodzeństwem, jaki sobie plan w głowie ubzdurała, dlatego, że ona wygląda na takiego aniołka i jej gadanie wskazuje że jest aniołkiem, dlatego on nie wierzy, że ona mogła coś takiego do mnie powiedzieć, bo nigdy nikt ani on sam jej w takiej sytuacji nie widział i nie słyszał, a ona cwana jest i robi to tylko wtedy gdy tylko ja jestem w okolicy. Poprosił, bym jeszcze raz mu powiedziała, co ona powiedziała, ale po wysłuchaniu mnie stwierdził, że nikt by w to nie uwierzył, bo ona jest jak święta jeśli chodzi o postępowanie w stosunku do jego brata i jego żony, oraz jego siostry. Ona zawsze ich słuchała, ale ja jeszcze raz mówię co ona wykrzyczała, że ona od pierwszego dnia od przylotu postanowiła, że mi będzie robić na złość, mnie nie będzie słuchać. Mój mąż i ja jesteśmy ok, w zgodzie znowu żyjemy. Ja po tygodniu zaczęłam czuć się trochę lepiej, jem normalnie już, i staram się być uśmiechnięta bo Lilianka płacze jak mnie widzi smutną. Robię co mogę by tamtej unikać, dobrze, że ma szkołę i pracę, ale dwa dni temu rozchorowała się, przy temperaturze 0 stopni poszła w letnim ubraniu i bez kurtki do szkoły, kaszle bardzo, leży non stop w łóżku, prysznic bierze dwa razy na dzień i znowu leży, ale... I tu kolejna jej zagrywka, którą mój mąż zauważył i powiedziała mi, mianowicie on ją zobaczył na zewnątrz bez kurtki, oraz jednej nocy po prysznicu poszła otworzyła okno w pokoju dzieci, mój mąż nie wiedział o oknie i mówił do mnie , że te grzejniki nic nie dają, bo w pokoju dzieci jest tak mroźnie jakby tam grzejnika nie było. Dopiero rano zauważyłam , że durna okno na oścież otworzyła, o jak ja klęłam, jak ja bluzgałam.... Wyjęłam Liliankę z łóżeczka a to moje dziecko trzęsło się , ręce i nogi miała zimne, płakałam jak pisałam do męża co ta pizda zrobiła, a dzisiaj Lilianka jest chora!!!! Miała 38'C, płakała i przytulała się do mnie, dałam jej syropek calpol, dałam syrop od kaszlu, pomarańcza, witaminki i po jakimś czasie siedzenia z nią na kanapie w końcu poczuła się lepiej, ale to syrop obniżył temperaturę, a potem to wróci, potrzyma ją to kilka dni... Mój mąż jest tak smutny i przeprasza Liliankę za to że tamta durna przyniosła nam przeziębienie,... Natalka całe trzy noce nie śpi już, a dzisiejszej nocy kasłała... Ja czuję zimno od wczoraj, w podwójnej zimowej pidżamie spałam, skarpetkach podwójnych, letnią kołdrę położyłam na pierzynie.... Tamta niewdzięczna non stop jest w łóżku... Ona kontynuuje to robiła. Mianowicie gdy nie domyła kubków które używała, kazałam mężowi by ją do tego zmusił, on jej nagadał, po czym umyła, ale te kubki w środku są brudne, ona to robi na złość, ona wie, ze jak ja powiem mężowi po raz trzeci o tym samym problemie to on w końcu będzie zły na mnie... Ale powiedziałam mężowi, że ma ją nauczyć, a jeśli będzie to kontynuować to kazałam mu wziąć ja do sklepu, kupić jej kubek, łyżkę i talerz i tylko tego będzie używać. Mój mąż też się brzydzi i myje jak ma coś użyć, bo wie że ona nie domywa tego... Mój mąż już jej tak nagadał i poinformował, że weźmie się za nią w inny sposób i wtedy pożałuje, że przyjechała, ale jak widać to spływa po niej jak po kaczce.
Dużo by pisać..
mój mąż myślał, że to jest jedna z jej strony głupia zagrywka na tydzień, ale to jest z dziesięć zagrywek dziennie!!!! Garnek metalowy wstawiła do mikrofalówki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ludzie, pójdziemy z dymem jednego dnia, tylko dlatego, że ona chce mnie sprowokować!!!!! Powiedziała, że doprowadzi do tego, że ją uderzę i wtedy zrobi raport na policję, w councilu i w collegu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Mój mąż jest w wielkim kłopocie, bo on nie spodziewał się, że ona tak będzie postępować, a nie stać go w tej chwili, by jej wynająć pokój, a ona sama jako 17-latka zarabia malutko, bo ma ponad 5 funtów na godzinę i pracuje dwa dni w tygodniu... jestem zdruzgotana, nawet myślałam, żeby poddać się całkowicie i zniknąć... Ale te moje dzieci trzymają mnie przy życiu, wierzcie mi, te moje dziecinki malutkie mnie ratują!!!!!!!!!!!!!! wiem, że strzeliłam sobie w nogę pomagając w sprowadzeniu jej tutaj, ale...
ręce i nogi mi już odpadają ze zmęczenia, ale dzisiaj DAŁAM SOBIE WOLNE!!!! to znaczy dzień w pidżamie, w łóżku, na ile dzieci mi pozwalają oczywiście :)
jesteśmy na dwupokojowym domku z ogródkiem :) :) :)
zmęczenie masakryczne, ale za to jaki tu spokój, nie słychać całymi dniami niemal nic, chyba że tylko ze trzy samochody i kilka ptaszków...
Po raz enty biorę się za zdrowe odżywianie , wyszukiwanie lepszych metod i szukanie pomocy...
"""""Czarnuszka pomaga schudnąć, ponieważ zmniejsza wchłanianie glukozy w jelicie cienkim i normuje poziom tego cukru we krwi. Ponadto reguluje wrażliwość organizmu na insulinę i regeneruje trzustkę."""""""------czy ktoś z was kochani stosuje ten olejek? Czy ktoś widzi jakieś skutki? Moja mama była u mnie na 2 miesiące, opowiedziała mi o mojej siostrze S która po piciu 1 łyżeczki dziennie schudła w oczach, aż ubrania są za duże, ona sama twierdzi że ubyło jej 10kg lub więcej. Moja mama to dodawała codziennie przy śniadaniu do kanapki czy sałatki, a ja po jej środowym wyjeździe zaczęłam popijać po 1 łyżeczce tuż przed śniadaniem.
Moim zdaniem trzeba się chwytać każdej możliwości. Raz stałam w aptece i czytałam ich wszystkie naklejki na ścianach bo kolejka była taka długa... W oko wpadło mi ogłoszenie, że teraz NHS pomaga schudnąć... Zapytałam pani w okienku, ale tylko poinformowała mnie, że inna pani która jest expertką w tym temacie jest na przerwie. Wzięłam ich kartę i w domu sprawdziłam online ale nie było możliwości zarejestrowania się. Jakiś czas później już w przychodni Zapytałam o to i przesłali mi link do rejestracji. Zrobiłam i dostałam odpowiedź w emailu, udało się i jestem zapisana na 8-mio tygodniowy program przez zoom aplikację. Zapowiedziałam sobie, że zacznę i przejdę ten program, żeby zobaczyć co tam nowego lub nieznanego mi powiedzą... Choć po moich doświadczeniach to jestem expertką, tyle że nie chudnę....
zobaczymy...
A tu kilka z naszych zdjęć 🤩🥰🤩🥰🤩🥰🤩🥰
Szkoda, że moja mama nie mieszka gdzieś obok, to moje dzieci by ją częściej widywały... 💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
Poszłyśmy we czwórkę na kawę do McDonalda, wiało, bo z okazji covida wszystkie drzwi mają być otwarte, przewiało mnie... od trzech dni mam uczucie zimna na plecach i na spodzie stóp, trzęsie mnie całe noce mimo zimowej pidżamy, skarpetek, szlafroka, paracetamolu i maści przeciwbólowej, oraz wywaru z cytryny, czosnku i gingera... Dziś rano zadzwoniłam do przychodni, odesłali by dzwonić pod 111, zaś 111 wypytało tysiąc pytań po czym kazało dzwonić do lekarza, zadzwoniłam do lekarza po czym mówią, że nie mają appointments aż do lutego, a 11 każe widzieć się z lekarzem dziś, bo jestem 6 tygodni po cesarce. W końcu powiedziano bym szybko poszła do walk in w szpitalu, pytam co to , w końcu pielęgniarka wytłumaczyła, że to urgent care. Pojechałam tam. 4 godziny czekałam. Najpierw pielęgniarka mnie sprawdziła, po długim oczekiwaniu lekarz anglik mnie przyjął, ale bardziej sobie żartował niż wizytę prowadził, a ja śmiać się nie mogłam bo płuca mnie bolą... Odesłał mnie z kwitkiem bo on naprawdę nic nie widzi... Ale gdyby mi się pogorszyło to mam przyjść nawet w nocy, czy jutro... Wyszłam, zrezygnowana szłam korytarzem myśląc , że to niesprawiedliwe, że miałabym znowu przyjść by znowu czekać w kolejce kilka godzin.. Podeszłam do okienka i porozmawiałam z pielęgniarkami, po czym na koniec jedna zaproponowała, że zaraz zamówi mi drugie spotkanie z innym lekarzem, po drugą opinię. Tym razem czarna pani doctor kiwnęła palcem rozmawiając przez telefon, że to jakiś nagły przypadek i muszę trochę poczekać. Wróciłam do poczekalni... Ale kilka minut później wezwała mnie, przebadała, sprawdziła co poprzedni doktor napisał, po czym kazała pić dużo wody i brać paracetamol. Wyszłam i już przechodziłam pod mostem gdy telefon zadzwonił. To była ta sama pani doktor, która po moim wyjściu poszła na własne oczy zobaczyć wynik badania moczu, bo jej nie pasowało to co ja jej opisałam z tym co poprzedni doktor napisał. Wyszło , że mam zapalenie dróg moczowych. Przepisała mi antybiotyk, który odebrałam z apteki obok. Bogu dzięki, że mnie ta kobieta przyjęła...
Jestem od trzech dni wyczerpana fizycznie i psychicznie...
Moja Lilianka ma siostrzyczkę Natalię od 12 dni!!!!!!!!!!!!
Spędziłam 3 dni w szpitalu, dzidzia weszła zaraz po cesarce do inkubatora na 24 godziny, z powodu zalegającego płynu, bo urodziłam w 37tyg i 6 dniu. Dzidzia ma się wspaniale, ważyła 2kg950gramów , zeszła do 2kg700, a dzisiaj waży 2,900, więc dobrze jej idzie.
buziaczki od nas wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!