Wracam do normy...?-oby!
No tak ,wczoraj przyczłapała się @...,a kto ją zapraszał tak wcześnie???,no właśnie nikt.Mówię Wam,normalnie na bezczelnego się wepchała dwa dni wcześniej i to bez pytania:czy można,nie przeszkadzam?naprawdę no...
Samopoczucie o niebo lepsze,tylko kto by pomyślał,że to wszystko wina @,ja na pewno nie.Zwłaszcza,że wczorajszy wieczór to jakaś katastrofa dosłownie była.Płakać mi się chciało z byle powodu,wszystko mnie bolało:głowa,żołądek,plecy...brzuch za to w ogóle!Zwariować można, jak Boga kocham.I co ja miałam sobie pomyśleć?no oczywiście!nic innego jak jesienna depresja,do tego jeszcze,że jestem stara,brzydka i gruba i w ogóle ble i fuj...,a dzisiaj rano jak gdyby nigdy nic ,pobudka,poranny papieros,wracam do sypialni,staję na wadze i myślę:po co tu włazisz,skoro przed @ jesteś?no i wlazłam,patrzę:56,3...,hmmm myślę coś tu nie gra,normalnie przed @ waga pokazuje więcej.Włażę więc jeszcze raz ...hmmm to samo...?w myślach już zacieszam (hihihihi)schudłam,ciutkę schudłam...i taki oto sposobem dobre samopoczucie wróciło do Alex...
Pozdrawiam robaczki...
Ps:aktualizuję paski wagi w sobotę,o ile cokolwiek się zmieni.A jak dobrze pójdzie nawet pomiarów dokonam...a co!
wszystko do bani...
...
miałam chęci i niestety na tym się skończyło.Nie jem niezdrowych produktów ale nic poza tym.Wszystko stoi w miejscu,może przez zbliżającą się @...?nie mam pojęcia.Brak motywacji to jest chyba to i absolutnie żadnego pomysłu na jej przywrócenie,nawet oglądanie Waszych postępów i zdjęć porównawczych nie działa,wypaliło się?też nie wiem,wiem,że działało jakiś czas temu i to bardzo dobrze działało,a teraz?nic,wielkie,jeszcze bardziej zniechęcające nic!nie wiem już co robić,chwilami mam wrażenie,że ja już nic nie wiem,tylko tyle,że żyję a i to nie zawsze i nie do końca....
Jest mi źle......strasznie źle...
Ps:zapomniałam dodać,że 17.11(przyszły czwartek)idę na koncert grupy Evanescence...i z tego cholera też już się nie cieszę.A może jeśli pójdę do kina na bardzo długo wyczekiwaną przeze mnie ekranizację kolejnej części Sagi Twilight dobre samopoczucie wróci?...nieeee wieeeem...
Beznadziejnie...
...mi idzie,czuje,że moje jelita kiepsko się mają...,najgorsze,że nie wiem dlaczego.Nie jadłam niczego,czego nie wolno mi jeść,piję wodę niegazowaną i herbaty,bardzo różne ,między innymi zieloną,zieloną smakową...np:herbata zielona z pomarańczą,...zielona z pomarańczą i imbirem(pyszna),sama zielona lub mięta z miodem tudzież mięta z czarnym bzem.Wypijam dwie szklanki dziennie,nie przekraczam tej dawki,szklanka rano i wieczorem... a jednak coś jest nie tak,w końcu dojdzie do tego,że nic nie będę mogła jeść i pic i tyle...,jestem poprostu zmęczona,nabrzmiałym ,bolącym brzuchem,jesienną pogodą i ogólnie wszystkim.Zakopię się pod kołdrą i coś popiszę,może trochę w pamiętniku?albo dokończę rozdział mojego opowiadanka...?nie wiem jeszcze a może poprostu założę słuchawki i posłucham do wieczora muzyki z mojego telefonu...?,nie wiem,nic nie wiem poza tym,że znów jest mi źle...
Mam nadzieję,że u Was kochani wszystko dobrze...
Pozdrawiam...
Patih miałaś rację...
...rzeczywiście dzisiaj widzę i czuję się inaczej,mimo "szarej"pogody dołka nie ma.Waga delikatnie ruszyła w dół,ale to nie jest ważne,najważniejsze,żeby było zdrowo,a może to jest powód poprawy nastroju?,nie wiem,chyba nie .Ogólnie jest dobrze,nie będę pisać o tym co jadłam i ile ,ostatnio trochę się rozstroiłam,dlatego daję mojemu organizmowi czas na przestawienie się .Wiem,że za kilka dni wszystko się unormuje i znów będę jadła co dwie i pół-trzy godziny ,muszę być cierpliwa przez moj ZJD(zespół jelita drażliwego)nic na siłę bo będzie bolało a tego nie chcę...
Pozdrawiam kochani ,zdrowego i przyjemnego dnia Wszystkim życzę...
Beznadziejny dzień...
...od rana mam doła...,nie wiedzieć czemu...
nic mi się nie chce,nawet rozmawiać,najchętniej zamknęłabym się w sypialni na klucz z laptopem i nie wychodziła z tamtąd do jutra.Apetyt też do bani,nawet głodna nie jestem,tylko pić mi się bardzo chce ale to pewnie przez papierosy...Niech ten dzień się już skończy...
Mam nadzieję,że u Was wszystko ok...
Dobrej nocy i wesołego weekendu życzę...
Dzień Dobry...
...witamy ponownie....,szlag by to trafił!Jestem zła,tak cholernie zła na siebie,że nie da się tego opisać...Przeklęte trzy kilogramy (ważyłam 54)trzymają się mnie jak rzep psiego ogona i za rzadne skarby puścić nie chcą...Ale ja je przepędzę...,tak je pogonię,że im sie odechce oblepiać mnie ze wszystkich stron!tak!,tak właśnie będzie!a jak!już ja im pokarzę!
No,to sobie pokrzyczałam,ale jakoś mi teraz lepiej...,nie dam się,o nie!
Tak więc wojna rozpoczęta...
Pozdrowionka kochani i trzymajcie się...do następnego,pa pa.
Ps:ha!i jeszcze sobie poprzeczkę podniosę a co!pozbędę się sześciu kilo i wyrzeźbię sylwetkę,należy mi się,koniec,kropka O!
brak czasu...
...na cokolwiek....
Jakbym malo miala obowiazkow dolozylam sobie szkole ,dwa razy w tygodniu po dwie godziny....,nie jest az tak tragicznie ale duzo mniej czasu na internet ,przede wszystkim Vitalie i ogolem na jakies relakse...
Dietkowo idzie w miare dobrze ,juz pol kilograma z nadprogramowego kilograma zgubione wiec powod do radosci mam,przekonuje sie wlasnie na wlasnej skorze ze ostatnie kilogramy prowadzace do celu gubi sie najtrudniej...,a co za tym idzie ...,niestety tego lata nie przywitam z pieknie wyrzezbiona sylwetka jak planowalam ,ale nie zalamuje sie ,wiem ze wygladam o niebo lepiej niz zeszlego lata ,znalazlam nawet plus tej sytuacji i pocieszam sie ze nastepne lato czyli w 2011 roku przywitam z sylwetka o jakiej cale zycie marzylam,bo bede miala duzo czasu zeby nad tym pracowac....
Wszystko inne jakby bez zmian,czyli ok...,mam nadzieje ze u Was tez...
Milego dnia kochani....
cholercia....
...caly kg w gore....,nie spodziewalam sie tego no ale coz trzeba zacisnac zeby i zgubic to bo wiosna juz prawie...
I po koncercie....,ale bylo super....,na sama mysl o tym wydarzeniu moje serducho robi fikolki....,nie da sie tego opisac zadnymi slowami....,to na 100% nie byl moj ostatni koncert...
Wszstko inne w porzadku....,wiec ciesze sie kazda chwila dobrze spedzona...
Dobrej nocy kochani.
jakos leci...
...jest duzo lepiej niz bylo,miedzy nami oczywiscie...,malymi kroczkami dazymy do tego zeby bylo bardzo dobrze,rozmawiamy ,smiejemy sie ,spedzamy razem czas ,choc nadal w wielu kwestiach nie zgadzamy sie ,ja nie przywiazuje do tego zbyt wielkiej wagi ,bo przeciez kazdy ma prawo miec swoje wlasne zdanie....
Dietkowo,zdrowo i bardzo smacznie,waga jak na razie stanela w miejscu ale dobrze wiem ze to chwilowe wiec nie mysle o tym,cierpliwie czekam na dzien w ktorym znow wynik bedzie odrobine mniejszy...
Nastroj ostatnio mam bardzo dobry,wszystko juz prawie wrocilo do normy,slyszalam ostatnio ptaka(nie pamietam jak sie nazywa)ktory zwiastuje nadejscie wiosny,i w takich wlasnie momentach ciesze sie ze mieszkam tu gdzie mieszkam ,tutaj wiosna przychodzi szybciej niz w Polsce....,slonko dzisiaj swieci bardzo przyjemnie ,dni sa troszke dluzsze i ogolem jakos weselej na duszy...
Kochani moi jeszcze tylko 10 dni i jade na koncert.....aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa,juz sie doczekac nie moge,wiem ze to bedzie show jakiego jeszcze nie bylo.....,i tak jak planowalam lustrzanka juz kupiona ,sprawdzona,zdjecia rewelacja...,moj synek oszaleje jak zobaczy fotki swoich pierwszych w zyciu idoli....
No to by bylo chyba na tyle....
Milego dnia kochani moi......
nudna sobota...
...siedzimy caly dzien w domu bo na dworze szaro ,ponuro i nikt z nas niema ochoty wychodzic,mezulek tylko wyskoczyl na szybkie zakupy wrocil obladowany jak wielblad...
Z dietka u mnie bywalo lepiej,w sumie nie jem "nie zdrowych"produktow ale i tez malo sie przykladam do przyrzadzania ich ,musze sie zmobilizowac do porzadnych zdrowych zakupow i znow gotowac sobie swoje dania...
Kochani moi jeszcze trzy tygodnie do koncertu....,znow sie z tego ciesze i z wielu innych spraw ,mam nadzieje ze tak juz zostanie ,staram sie dostrzegac jak naj wiecej powodow do radosci,zwlaszcza tych naj drobniejszych...
Milego weekendu kochani....