...
Zaczne chyba od nowa...
Waga: Dalej 80kg. Zmieniam pasek, zeby mnie motywowalo.
Trzeba zaczac cwiczyc.
Znow mam problemy w szkole, nawal nauki sprawia ze sie odechciewa...
.
Witam,
Wczoraj dotrzymałam sobie słowa, i na kolację zjadłam 4 marchewki, fakt, było późno bo już 9, ale dopiero o 12 poszłam spać więc nie było tak źle.
No i dlatego że się pilnuję na wadze dziś 79.5kg
I oby tak dalej ;)
P.S. dziś idziemy oglądać mieszkanie które chcemy bardzo wynająć, znaczy sie to jest dom z prze ogromnym ogrodem. I mam nadzieję że uda nam się wynająć jako pierwsi, bo jest ponoć dużo chętnych.
Praca, mam niesamowite marzenie aby dostać tą posadę, 7na godzinę i bez podatku, bo oczywiście dalej się uczę. ;]
Zaczyna się powoli układać.
Trzymajcie kochane kciuki za moją dietkę, jak to i ja trzymam za was wszystkie.
02.05.2012 - 79.5kg
1 Cel:
03.06.2012 - 75kg <-- doganiam cię :P
Namysł i postanowienia.
Hej!
Właśnie wróciło autko z serwisu Volvo... I bez komentarza, za jednym zamachem wydać 630 funtów to nie lada wyczyn, ale chciało się luksusu to się ma...
Praca! Jutro może pójdę na spotkanie, następne, ale tym razem to tylko na wieczorki na sprzątanie, stwierdziłam że skończę szkołę, bo wsumie zostały mi nie całe 2 miesiące.
O tamtym spotkaniu o pracę dawno zapomniałam, beznadzieja i tyle. Nie że ja jestem beznadziejna, ale na 2 stanowiska było z 10 osób z doświadczeniem a ja bez, więc od razu wiedziałam że mnie nie przyjmą, poza tym dojazd - masakra.
Dieta:
I tu się zaczyna.
Dziś jest 1 Maja, zostało mi 23 tygodnie do wyjazdu do Polski.
I jestem WKURWIONA faktem że się zaniedbałam, jak mogłam!? Przecież robię to dla siebie, byłam tam pozytywnie nastawiona?!
Ale, pomińmy te fakty, zacznijmy od nowa. I to nie od jutra, od teraz!
Rano zwaliłam zjadając 2 bułki białe z masłem i konserwą (WTF?) A teraz już z tym koniec POWIEDZIAŁAM KONIEC! Parują mi brokuły, kalafior i groszek z piersią z kurczaka, obiadokolacja na zielono.
I NIE MA KURWA OBŻERANIA SIĘ WIĘCEJ!
Słodkości i chipsy mnie zabijają.
START: Waga 80 kg
1.05.2012
Cel 1:
75kg - 3.06.2012 (Brzmi masakrycznie, bo mogłam już ważyć teraz mniej)
Trzeba płacić za błędy.
Kochane, czytałam i czytam was na bierząco, i wstyd mi za samą siebie, oderwałam się od rzeczywistości bo nie chciałam wam mówić jak z moją wagą jest. WSTYD
WSTYDŹ SIĘ ZA SIEBIE!!!!
Od dziś piszę co zjadłam.
Wracamy do "normalnego życia"
Buziaki.
Wspomnienia....
Znalazłam swoje spodnie, sprzed przyjazdu do Anglii.
30/32 czyli z tego co kalkuluje rozmiar 38/6 na Polski? 8/10 na angielski, a ja teraz mam 16!
Polskie 44... MASAKRA.
Zdjęcia mniej więcej z tamtego okresu...
Wybaczcie że takie lipne, ale same widzicie, takie czasy:D
Spodnie schowałam spowrotem w miejscówe, poczekają na lepsze czasy, albo niestety muszą poczekać.
W końcu w nich pójdę na miasto, zobaczycie.
Ah, jak mi się marzy żeby choć tyle mieć...
Późniejsze stadium ale nadal mniejsza niż teraz.
Sram w gacie!
OMG! Mam pierwszy raz spotkanie o prace w piątek
Jest mega fatalnie, bo praca jest w innym mieście i nie ma mnie kto zawieźć...
Musze jechać autobusem sama... ale lipka, stresik w chu.
EDYCJA!
Właśnie dostałam maila, następne spotkanie, w innym mieście! Ah, tak bardzo się cieszę, może w końcu dostane prace :>
OK
Chyba powoli wracam... Miałam zbyt długą chwilę słabości...
Uświadomiłam sobie, że gdyby nie moje głupie zachowanie z powrotem do jedzenia gówna i podjadania, teraz ważyłabym ok 75kg.
A jest niestety 80... ZNÓW TA CHOLERNA 8!!!!!!!!!!
Parę demotów:
Właśnie tak: Wczoraj 25min biegu i 25min na orbitreku.
Przestałam jeść warzywka z pary... trzeba do tego wrócić!
BO
hihihi ^^
Otóż to!
Oglądnijcie sobie to
A to: ROZWALIŁO MI PSYCHĘ! Kto zna angielski proszę oglądnijcie do końca (tylko ze zrozumieniem)
Gdzie jesteś?
Brak motywacji sprawia że kg wracają... aż wstyd się przyznać!
Chce mi się ryczeć!!!!!!
Właśnie zapijam się Yerba Mate, mam nadzieje że zejdzie ze mnie wszystko!
Eh
Kurcze, może i święta były, ale mogłam bardziej walczyć ze sobą, bo wiem że potrafię. Trudno, waga się zmieniła, jak i u większości z was, jest 1kg na plusie.
Mam zaje****ie trudną sytuację w domu. Ogólnie to wiem że jestem gruba przez to że wpieprzam za dużo, ale to też nie zmienia faktu że w rodzinie otyłość jest normalna.
Ciotka, była duża i się wzięła za siebie, tak dużo schudła, że dostała zaproszenie do Rozmowy w toku (pamiętacie ten program z tymi paniami co tak dużo schudły? no to właśnie tam), ale się nie zgodziła, nie mogła sobie pozwolić aby ją widzieli w tv, bo w ZUS'ie robi...
Do czego dążę,
aczkolwiek mój rodzony brat, znaczy miałam 3 takich dużych, jeden, nie tak strasznie bo ważył tylko 115kg, wzrostu może ze 180cm, ale ostatnio zmierzył sobie cukier i się okazało że miał 600 jednostek!!!! (kiedy 120 to norma a przy 400 można umrzeć!) Więc teraz jest na diecie, schudł już ponad 20kg, czego mu serdecznie gratuluję!
Drugi z braci, na moje oko waży ze 140kg przy 170cm wzrostu. Nic z tym nie robi, bo chyba sobie sam nie może z tym poradzić, ciągle wymyśla jakieś nie stworzone rzeczy typu że przejdzie na wegetarianizm i nie będzie jadł nic zwierzęco-pochodnego a przychodzi do mnie i je pyszny sernik, HELOŁ, ser jest od krowy!
Do rzeczy,
Ostatni z braci (nie taki ostatni bo mam 6 ale z reszta jest wszystko ok), ma ok 180cm wzrostu i uwaga: na moje oko, a jest z nim calkiem wporzadku, wazy grubo ponad 200kg! ROZUMIECIE TO! Tak wiem, napiszecie że ja potrafię schudnąć to dlaczego jego nie namawiam, otoz on jest takim typem czlowieka, upartym, ze nie da sie go namowic. Chcialabym chociaz go zaprowadzić do lekarza, niech mu zrobią rentgen serca, niech zobaczy jakie jego serce jest cholernie otłuszczone i zmasakrowane! Płakać mi się chce jak o nim myślę, moja mama płacze i mówi że nie chce chować syna pierwszego, a ja, niby daję mu przykład że się da, bo on widzi że schudłam, ale CO Z TEGO?, co z tego skoro to on musi zadecydować, to on musi chcieć.
Może i większość z was tego nie przeczyta, no ale trudno.
Mam przez niego większą motywację, bo chce mu jeszcze bardziej pokazać że się da! Że jeśli ja mogę to i on może, i każdy z nas może, to wszystko tylko zależy od nas, to siedzi w naszej głowie.
Dziękuję.