Dzień 49! szalona zupa porowa!
żyję ostatnio w takim tempie,że ciągle o czymś zapominam...
Po pierwsze obiecałam,że przy wadze 85kg wrzucę fotki mojej "sylwetki"-> obiecuję,że słowa dotrzymam-> w tym tygodniu fotki się pojawią:)
Po drugie zapomniałam się pochwalić jaka ze mnie super hero kucharka!
Przypomniałam sobie o zupie: krem z porów-> w tamtym tygodniu jadłam ją 3 dni z rzędu. Dziś gotuję kolejną porcję: pewnie będzie na następne 3 dni.
Uwielbiam zapach duszonych porów! Mniam. W planie mam również krem z cukini: ale to chyba w czwartek zrobię! Wiem jest dość ciepło jak na kremy, ale dla mnie taki krem to drugie danie, jem go zwykle średnio-ciepłego i jestem bardzo najedzona!
Dziś zjadłam: 3 czekoladki Merci i trochę lodów. Wogóle chodzę jakaś głodna, a to dlatego,że nie zjadłam porządnego śniadania! Mierzyłam sukienkę, którą zamówiłam sobie na wesele kuzyna: jest troszkę za opięta w brzuchu i w piersiach: wesele za 1,5 miesiąca, więc jak schudnę 6kg będzie idealna+ :) Mam więc motywację!
Zaczynam się stresować zakupem butów: mają być takie uniwersalne-> na wesela, na co dzień... Z moim wysokim podbiciem i wysoką tęgością stopy znalezienie butów będzie kompletną masakrą, ale mam zamiar wytrwale szukać i jeżeli nawet będą kosztować dużo to chcę kupić jedną parę, ale wygodną!
Dni 44-48
Chudnę, ale troszkę wolniej niż bym chciała.
Powoli też spada mi brzdyl.
1 lipca chciałam ważyć 84kg. Waże 84,3kg-> więc blisko:0
Piję dużo (upały), mało jem (upały+brak czasu+stres).
Wczoraj zjadłam kilka delicji, nie mogłam się opanowac:(
Dietę mam zamiar kontynuować. Mam nadzieję,że w połowie lipca będzie coś około 82kg.
Zaczęły się wyprzedaże-> a ja nic nie mogę kupić, bo się odchudzam i uważam,że nie warto kupować ciuchów letnich w obecnym rozmiarze, bo za rok o tej porze będę przecież chudsza! a mniejszy rozmiar? hmmm a jak nie będę chudsza... :):)
Dzień 43 JA PIERNICZE!
Ja piernicze!
Ja piernicze!
Ja piernicze!
Wieje jak jasny gwint- byłam 2h na spacerze- myślałam,że mi głowę urwie i wózek z małym porwie!
Włóczę się z małym od lekarza do lekarza: jak nie alergolog, to pediatra, to neurolog... I oczywiście prywatnie, bo na NFZ miejsc nie ma... Stresuję się, bo dzisiaj idę do neurologa-mały ma za słabe napięcie mięśniowe, więc czeka go rehabilitacja. Ma 3 miesiące, waży już 7,7kg i ma 74cm długości (tyle ile mają 7-8 miesięczne dzieci). Jego mięśnie nie wyrabiają chyba za wzrostem...
Szukam niani od końca września i co: wywiesiłam dziś parę ogłoszeń. Zadzwoniła 1 osoba; generalnie interesowało ją tylko to ile będzie zarabiać.. Jutro się z nią spotykam, ale nie brzmiała przez telefon zbyt zachęcająco! Niania chce 10zł/h co daje około 1800zł/mc MASIAKRA!
Stresuje się wszystkim- i aż dziwne nie chce mi się jeść (jak to było wcześniej), a wręcz przeciwnie! Chyba do czynników diety powinnam dodać SZCZYPTĘ STRESU na co dzień
Dni 36-42
Dieta trwa dalej. Okres się skończył i nawet-powiem szczerze- nie obżerałam się jak zwykle. OK-przed okresem miałam trochę zachcianek, ale o 80%mniej niż kiedyś!
Waga pokazuje ciut ponad 85kg:) Cieszę się bardzo-> w środę oficjalne ważenie i mierzenie!
Jak wygląda moja dieta dziś?
-jem śniadanie ZAWSZE
-jem chleb/makarony/ziemniaki PRAWIE CODZIENNIE,ALE W MAŁYCH ILOŚCIACH
-piję wodę, herbatę, kawę, CC Zero, ale ŻADNYCH innych GAZOWANYCH NAPOJÓW I ŻADNYCH SZTUCZNYCH SOKÓW
-nie mam czasu na szaleństwo ćwiczeniowe:zwykle kończy się na SPACERZE
-sporadycznie jem słodycze->jeżeli mam ochotę na coś słodkiego->jem LODY:)
-BARDZO OGRANICZAM alkohol
-DUŻO OWOCÓW I WARZYW
Dzień 34 i 35
Okres wreszcie mnie nawiedził! Hurrra!
Wczoraj dzień w miarę ok-> na obiad zjadłam wielkie lody, ale myślę,że 1500kcal nie przekroczyłam!
Dzisiaj bardzo ok:) dużo wody, za chwilę rowerek, spacer już był i 1200kcal!
Motywacja wzrasta:)
Dzień 31, 32,33
W czwartek w miarę trzymałam dietę, ale zero rowerka..
Wczoraj wpierdzieliłam z nerwów bagietkę czosnkową.... więc dzień stracony, ale dziś jest nowy dzień:)
Waga 15.06=> 86,9kg, a miało być 85, więc znowu nie osiągnęłam celu!
Nowe cele:
do końca czerwca 84kg!
do 15 lipca 81kg!
Dzień 29 i 30
29 dzień tj. wtorek:
-z jedzeniem w miare ok-> pewnie wyszlo cos okolo 1500kcal. Pojeździłam chwilę na rowerku (15min) i posprzątałam mieszkanie. Padłam o 21.30 po spacerze z psinką.
-wypiłam tylko 1 małą kawę (najchętniej wypiłabym 3, bo naprawdę wczoraj się nie wyspałam), ale coś słabo idzie mi z piciem wody-> wypijam max 1 litr dziennie
Mężulek odebrał samochód od mechanika: na szczęście jakiś bezpiecznik itp: całość kosztowała 200zł.... A miałam sobie kupić duże lustro do przedpokoju..... Buuu:(:(
Mierzyłam wczoraj spódnicę jeansową kupioną rok temu jakoś na samiutkim początku ciąży (7-8 tydz)-> jest ok, jeszcze 3-4 kg i będzie bardzo ok:) W sukienkach dopasowanych (z kolekcji z przed ciąży) odstaje mi brzdyl->ale miejmy nadzieję,że za parę kg to się zmieni!
Zamówiłam na allegro 2 paczki ubrań używanych w rozmiarze 42. Bardzo spodobała mi się sukienka, żakiet i kurtki z tych pak: wiem,że na chwilę obecną się w te ubrania raczej nie zmieszczę (noszę 44), ale za miesiąc już pewnie tak:)
30 dzień tj. środa
-Śniadanie ->jajecznica + 2 małe kromki chleba słonecznikowego [wyczytałam gdzieś,że jedzenie jajek na śniadanie oszukuje głód na dłużej.. chociaż szczerze powiedziawszy nie odczuwam bardzo głodu, no może czasami]
-Chciałabym dzisiaj ugotować zupę jarzynową, ale nie wiem czy się uda: leje jak jasny gwint, a więc raczej nie powędruje z małym na spacer do Stonki po warzywka..
-NAJWAŻNIEJSZE-> waga pokazała dzisiaj 87kg. Wiem,że gdybym trzymała dietki mogłoby być spokojnie 86kg, ale cóż człowiek słabą istotą jest!!!!
-----------------------------------
II Śniadanie: Belriso
Obiad: Kasza jęczmienna z gulaszem z indyka+ ogórek małosolny (mniam)
Kolacja: czereśnie i truskawy
I znowu prawie w ogóle nie piłam wody:)
27 i 28 dzień
Niedziela:
na sniadanie tościk, obiad rybka z mizerią i młode ziemniaczki, shake waniliowy na kolacje
Poniedziałek: toscik, 2 kromki z łososiem wędzonym, rybka z mizerią i młodymi ziemniakami
Dziś miałam straszną ochotę na słodycze. W szafce czai się na mnie paczka delicji, ale no fucking way nie zjem ich! Już parę dni zaprzepaściłam, więc STOP!
Zepsuł się nam samochód, chodzę wkurzona, bo co-> oczywiście ja nim jechałam jak się popsuł, jak zwykle kurcze! Już nie mogę się doczekać jak usłyszę ile będzie kosztować naprawa!
Zaraz wskakuje na rowerek-> chociaż muszę jeszcze ogarnąć mieszkanie... Ledwo żyje, bo mały wstał o 5 rano i przez całą noc budził się co 1-2h... Czasami się zastanawiam jak kobiety karmiące dają radę bez kawy:) ja bym chyba padła po tygodniu...
Zostały mi 4 dni do połowy czerwca i wg założeń miałam ważyć 85kg, ale już wiem,że się to nie uda! Masiakra... No cóż- sama sobie jestem winna-> mogłam trzymać dietę, a nie udawać,że ją trzymam! Za 10tygodni mam chrzest swojego syna- mam nadzieję,że wtedy będę już bardziej człowiekopodobna i waga spadnie o min 10kg... Już chciałabym kupić sukienkę, ale cóż poczekam do końca lipca. Marzę o fajnych butach na obcasie- takich z których nie będzie wylewać mi się stopa:( mam nadzieję,że to marzenie się spełni!
22-26 dni mojej diety
ojj poszalałam: wtorek-środa ok, ale w środę wieczorem przyjechała rodzinka i.... odwiedziny rodziny niestety spowodowały zaniechanie diety: grill, alkohol, ciasto itp. Plusem jest to,że miałam bardzo dużo ruchu tak więc mam nadzieję, że nie będzie + na wadze... Okresu jak nie było tak nie ma... Od jutra znowu przechodzę do liczenia kcal.
Podczas wczorajszego meczu kuzynka zrobiła mi zdjęcie z synem: masiakra-nadal jestem pasztetopodobna.
Ojjj chcę schudnąć, ale sama sobie robię kuku:(
18,19,20,21 dzień mojej diety
ahh długo mnie tu nie było, bo miałam odwiedzinki rodzinki i nie miałam kiedy siąść do komp.
Piątek, sobota-> trzymałam w miarę dietę, ale nic nie ćwiczyłam
Niedziela-> 3 kawałki pizzy i duza latte spowodowały,że przekroczyłam pierwszy raz 2000kcal, jeździłam 30min na rowerku stacj.
Poniedziałek: powrót do diety:
Ś: musli z jogurtem
Obiad: zasmażana kapustka
Zbliża się okres, więc waga wzrosła ciut i w niedzielę pozwoliłam sobie na coś słodkiego! Nie wiem dlaczego tak mam, ale przed okresem mam takie ssanie na słodkie,że nie mogę się opanować!
Ps: mama zauważyła,że schudłam, więc karnie robię 100brzuszków dziennie więcej!