Jestem już rozwiedziona
Właśnie wróciłam.
Mam nadzieję, że moja córka nie będzie nigdy miała pretensji do mnie o to, co dziś się stało.
Zrobiłam to nie tylko dla siebie. Zrobiłam to także dla niej, żeby nie wyrastała w traumie, że mężczyźni potrafią jedynie zdradzać ich matki.
To był najgorszy dzień w moim życiu. Tak. Najgorszy. Najsmutniejszy. Jesteśmy już same.
Muszę dać sobie czas. Muszę zrobić sobie swoją żałobę, opłakać to, zamknąć definitywnie, aby potem znów zacząć żyć od początku. Dziękuję, że jesteście Dziewczyny
To już jutro
Bóg jedyny wie, jak bardzo chciałabym już mieć to z głowy. Im bliżej jutrzejszego dnia tym większy stres. Nie mogę już doczekać się dnia, kiedy z ust sędziego usłyszę, że jestem wolna. Tylko co dalej. Cały czas zastanawiam się nad ślubem kościelnym. Przecież, aby dostać rozwód kościelny, musiałabym wywrócić świat do góry nogami. Wiem, bo koleżanka uparła się, że unieważni małżeństwo z kościelnego punktu widzenia i trwa to już prawie 4 lata. Zresztą życie pokaże. Na razie muszę odzyskać wolność z cywilnego punktu widzenia. Dziś ruszam na zakupy, bo wszystkie ciuchy ze mnie lecą i wyglądam, jak lump, a w sądzie musi być skromnie i w miarę dopasowane powinno być to wszystko. Szkoda, że tak mało jest modnych ciuchó dla puszystych młodych dziewczyn. Jak już znajdę coś w swoim rozmiarze, to niestety najczęściej jakieś garsonki dla starszych pań - w niczym im nie uwłaczając. Dziś traszna duchota, ale spacerek z małą obowiązkowo będzie. A Wy wszystkie jutro mocno trzymajcie za mnie kciuki, bo im bliżej, tym większy strach mnie ogarnia.
To już 16 lipca
Druga rozprawa rozwodowa - tym razem z powołanymi przeze mnie świadkami. Tak jak pisałam świadczyć będą moi sąsiedzi, którzy bardzo mi pomogli, dzielnicowy oraz koleżanka, która sama jest pół roku po rozwodzie. Sama nie wiem, czy to z jej strony rzeczywista chęć pomocy, czy jedynie próba pokazania mężczyznom takim jak mój i jej mąż gdzie ich miejsce - ją też mąż zdradzał, ale ona jest na 4 kopyta podkuta i puściła drania w samych skarpetkach dosłownie.
Postanowiłam odważyć się, choć z odwagą to u mnie jeszcze kiepściutko i zmieniłam fotkę główną. Dużo mi jeszcze brakuje, ale ja po twarzy swojej widzę największą różnicę. No i najważniejsze! Przez ostatnie 2 tyg dużo latałam, bo papierologii, aby się rozwieść jest multum, i żywiłam się praktycznie w 70% truskawkami czego efektem jest -2,5kg. Bardzo mnie to cieszy, bo ostatnio waga stałą w miejscu.
Zaraz pędzę Was poodwiedzać bo strasznie za Wami tęsknię babeczki!!!!!!!!!
Anka
Wreszcie spadek!
Staję na wagę, a tam 124 kg! Myślałam, że wagę w wyświetlacz pocałuję!!! Tak długo waga stała w miejscu i wreszcie coś ruszyło!!!!!!
Chyba wreszcie zaczyna się układać. Moi sąsiedzi zgodzili się być świadkami w sprawie, natomiast reszta niby bliższych mi ludzi nadal zgody nie wyraża. Trudno, walczymy dalej. W pierwszej połowie lipca mam drugą rozprawę i musi mi się udać znaleźć jeszcze kogoś! A teraz biorę się za karmienie małej, a potem za swoje śniadanko. Muszę jeszcze nastawić pranie, a potem siadam do komputera i na spokojnie poodwiedzam Was wszystkie Kochane!
dlaczego??????????????
To niewiarygodne. Jak pytam ludzi czy pamiętają pewne zdarzenia i przykrości, których względem mnie dopuścił się mój mąż- to pamiętają. Ale jak już pada pytanie, czy mogliby to potwierdzić przed sądem to każdy się wykręca. Pojęcia nie macie, jakie to przykre:-(. Nie będę się jednak poddawać. Może znajdzie się jakiś odważny uczciwy człowiek z tego grona, który przemyśli to i zdecyduje się mi jednak pomóc.
Z dietką radzę sobie świetnie. Dziś stanęłąm na wadze i odnotowałam spadek. Niewielki co prawda, ale zawsze, więc aktualizuję z przyjemnością paseczek.
Nie będę się oszukiwać, spadek tych kilogramów to wynik stresu, a nie racjonalnej diety, ale jak już przejdę zwycięzko ten sajgon w sądzie, to biorę się w 100% za siebie.
Olivcia zdrowiutka i rośnie jak na drożdżach i coraz częściej słyszę: "jaka ona podobna do taty". Ech życie życie.....
Jak w ostatnim czasie musiałam biegać po ludziach i prosić o zeznawanie w sądzie, to często mała zostawała u mojej sąsiadki pielęgniarki, która wtedy, gdy Olivcia była tak chora, pomogła mi ze swoim mężem.
A poza tym wszystko jest dobrze Kotki moje kochane.
Trzymajcie się ciepło i dbajcie o siebie!!!!!!!
Anka
To polskie sądownictwo to jedna wielka farsa ;,-(
Na jednej rozprawie się nie zakończy, bo mój mąż nie chce orzekania o winie:-(. A poza tym nasprowadzał fałszywych świadków, którzy opowiadali o mnie tak niestworzone historie i podważali moje prowadzenie się, że jeszcze nikt mnie w życiu tak nie upodlił, jak ci wszyscy ludzie na tej sali;,-(. Łzy same człowiekowi płyną. Dziś zbierałam się w sobie całe popołudnie. Ale NIEEEEE! Ja się nie poddam! To co dziś zrobił mój jeszcze mąż jedynie było ostatecznym dowodem na to, że podejmuję słuszną decyzję rozwodząc się z tym potworem. Teraz sama poproszę ludzi o świadczenie. Ale nie po układzie, tylko jako uczciwych obserwatorów. Mam nadzieję, że się zgodzą. Przecież prawda musi do diaska wygrać - prawda ? ;,-(
Prawie 3 kg w dół!!!
Tak się cieszę, bo od 3 tygodni waga stała jak zaklęta. Nie macie pojęcia, jak destruktywnie wpływało to na mnie. Już myślałam, że wagę zacznę reklamować w sklepie hi hi:-).
Jutro na 10.30 moja sprawa rozwodowa. Siostra i matka mojego męża przez ostatnie 2 tyg nie robiły nic, tylko przekonywały, że nie powinnam tego robić, a za argument podały dobro dziecka. No i właśnie dla dobra dziecka mam zamiar to zrobić.
Stało się dokładnie tak, jak mówiłyście...chyba między moim mężem a kicią przestaje się układać - wiem to od mojej znajomej, która jest jej sąsiadką. Podobno nie ma wieczoru bez ostrej awantury. Ale to już ich sprawa, nie moja.
Długa mnie tu nie było, ale powodów było mnóstwo Kochane. Min. załatwiałam formalności związane z powrotem na studia na rozpoczętą administrację. Co ja się Dziewczynki najeździłam! No i teraz wielka niespodzianka dla Was! OD PAŹDZIERNIKA WRACAM NA UCZELNIĘ. Mama już obiecała, że pomoże przy córci w weekendy, więc będę o małą spokojna:-).
Vitalia i WY ANIOŁKI wywróciłyście mój świat do góry nogami w pozytywnym znaczeniu! Już się nie boję, nie wstydzę siebie, walczę o siebie i nie pozwalam zdeptać się życiu. To naprawdę Wasza zasługa! Nawet mama zauważyła tę radykalną zmianę. Kazała Was oczywiście bardzo cieplutko pozdrowić! A teraz pędzę robić śniadanie, bo dopiero wróciłam z małą z Kościółka. Miłej niedzieli Dziewczynki!!!!!!!
Moje Kochane
Jestem, żyję, dietkuję, córcia zdrowo rośnie, więc obie mamy się dobrze. Nie pisałam, bo ostatnio dużo się dzieje w związku z moim rozwodem. Pierwsza rozprawa za tydzień. Cieszę się, bo już męczy mnie ten przewlekły stan bycia na wpół żoną, na wpół rozwódką. Chcę to już mieć za sobą! A teraz uciekamy na spacerek bo pogody szkoda:-)
dylemat
Siostra mojego męża zaprosiła mnie i Oliwię na weekend majowy. W zeszłym roku kupili z mężem domek na wsi i przeprowadzili się tam. Nie dałam jeszcze odpowiedzi i wciąż się zastanawiam. Z jednej strony obawiam się, że mój mąż tam sie zjawi, a z drugiej przydałby się nam taki wyjazd i trochę odpoczynku. Mała mogłaby spędzać czas na świeżym powietrzu, a ja trochę odpocząć. Szkoda mi naprawdę siedzieć w mieście, gdy każdy gdzieś z niego ucieka na ten majowy czas. Jak myślicie Dziewczyny?????
Wróciłam do żywych :-)
Ale mam zaległości - ludzie. Ale co się nachorowałam, to się nachorowałam. I wyobraźcie sobie, że grypsko może chwycić na samym początku pięknej wiosny.....brrr.
Mała przez cały ten czas była u rodziców, aby nie załapała tego choróbska ode mnie, bo wtredy to dopiero byłaby masakra.
Opiekę miałam fantastyczną - moja sąsiadka jest przekochaną kobietą. I bańki mi postawiła i kamforą plecy wysmarowała, zakupy zrobiła i coś ciepłego nawet do jedzenia przyniosła. Szkoda, że takich serdecznych ludzie jest już niewielu.
Teraz mam zamiar pełną parą wrócić do dietki i ćwiczeń, bo jedynym dotychczasowym było podnoszenie buteleczki z syropem do ust:-).
Na wagę stanę dopiero w poniedziałek i mam nadzieję, że zobaczę chociaż to, co mam aktualnie, bo jeśli przytyłam, to wkurzę się samam na siebie, gdyż naprawdę niewiele w tej chorobie jadłam.
A teraz uciekam po córcię do mamy.
Trzymajcie się Słonka!!!!!!!!!!!