Powrót córy marnotrawnej
Witam po przerwie :( Dawno mnie tu nie było - ale po prostu jest mi wstyd!!! Niestety jest źle!!! Zaprzepaściłam tyle pracy nad sobą!!! Przytyłam -dokładnie nie wiem ile, ale widzę po ubraniach, że sporo!!
Zacznę od początku: W marcu jeszcze biegałam, ale nabawiłam się kontuzji. W kwietniu ruszyliśmy z projektem i zaczął się stres. A ja stres zajadam -bardzo zajadam! Odechciało mi się już w ogóle biegania -nie mogłam się ruszyć. W ogóle nie chciało mi się nic oprócz słodyczy.... Na efekty nie trzeba było długo czekać.... Podejrzewam, że waga mogła osiągnąć i 8 z przodu -boję się teraz zważyć - w piątek się dowiem. Jest mi bardzo źle, czuję się fatalnie. Nie wiem co bardziej mnie wkurza: powiększona "opona" czy to że doprowadziłam się do takiego stanu....Musze się opamiętać, ale wiem, że sama nie dam rady. Jest mi tak ciężko i od czasu kiedy pierwszy raz tu zawitałam mam poważne wątpliwości, że nie uda mi się osiągnąć swojego celu :( Nie wiem co z tego wyniknie. Na początek staram się omijać słodycze, potem zobaczymy. Nie wiem co będzie z bieganiem, co chwila odzywa mi się kontuzja marcowa tzn kolano strasznie boli. Ale muszę zacząć od początku - czyli najpierw eliminuję słodycze a potem inne "bomby kaloryczne" a dopiero później pomyślę o ruchu....
Ech! Opr... mnie porządnie -należy mi się!!! Może to postawi mnie na nogi :)
Pozdrawiam!
Od poczatku...
Witam po przerwie....Już chyba tytuł mówi sam za siebie..... Oczywiście "zeszłam na złą drogę" :D Zero diety, zero ruchu. Fakt miałam ciężkie dni, tzn uczyłam się do egzaminów i były momenty stresujące, ale .... Przesadziłam. Nie jest ze mną jakoś strasznie źle ( w grudniu było gorzej). Nie wiem ile przytyłam - zważę się w piątek, jednak niektóre ubrania zrobiły się bardziej ciasne :) Normalnie jest mi wstyd! Żeby zaraz tak na początku polec?
No cóż...nagrzeszyłam - odpokutuję! Zamierzam zacząć biegać - nie czekam już na marzec, myślę że mój plan wprowadzę w życie jutro rano (dietę dziś). Śniegu ubyło, mamy niezłe błoto, ale zmienię trasę na bardziej "twardą" - jak na razie. Jestem dobrej myśli!
A tak " z innej beczki" - został mi jeszcze jeden egzamin i koniec sesji - ogólnie jestem zadowolona z moich wyników ( średnia 4), w pracy zaczyna mi się układać ( mojemu projektowi przyznali dotację) co dla mnie oznacza lepsze zarobki :) W domku tez ok. Mąż - pamiętacie tuczył się - waży 97 kg i wyglądam przy nim tak drobniutko :) Tylko jeszcze do szczęścia brakuje mi diety, ruchu i spadku wagi.
Jednak zawsze powtarzam, jeśli moim największym problemem są moje kilogramy, to znaczy że jestem szczęśliwa ;) I wszystkie się tego trzymajmy :)
Ale dziś tu "mądrzyłam" :) Pozdrawiam Was gorąco!
n-ty dzień :)
Dawno mnie tu nie było :) Ale jestem zabiegana i w dodatku uczę się, bo zbliża się kulminacyjny punkt sesji - 3 egzaminy jednego dnia :) Jak już to przejdę w miarę ( czyli zaliczę) to zostaną mi tylko 2 egzaminy. Po sesji wrócę "do normalności" , bo nie wiem czy w stresie nie sięgnę po jakąś "bombę kaloryczną".
Jak na dzień dzisiejszy - dieta w normie, czasem skuszę się na "małe conieco", ogólnie jednak jest dobrze :) Aha w piątek waga pokazywała coś około 74 :) Jest dobrze! Byle śnieg już nie padał, bo chcę zacząć biegać :) Ale to na razie jest jeszcze w dalszych planach :)
Aha! W sobotę byłam na imprezie, czerwona kiecka była ok, ale jej nie ubrałam - stwierdziłam, że lepiej się czuję w tej drugiej. Było fajnie! Wytańczyłam się!
Pozdrawiam Was kochane! Trzymam kciuki za Was i Wasze dietki!
32 dzień
W końcu - słoneczko :) Od razu lepiej! U mnie dietkowo, gorzej z ruchem.... Robię brzuszki - jak na razie po 50 rano i wieczorem. Lepszy rydz niż nic :D.
31 dzień
U mnie wszystko ok. Mam jakiegoś lenia. Ale ogólnie wszystko w normie :)
Rano mieliśmy atak śnieżycy, podobno po południu ma być gorzej... plus jest taki że mogę odśnieżać :)
Trzymajcie się cieplutko ;)
30 dzień
To już 30 dni?? Ale ten czas pędzi....
Wczoraj miałam "urwanie głowy" i nie zdążyłam tu zajrzeć. Weekend minął :"średnio dietkowo", w sobotę przesadziłam. Dopadł mnie jakiś "dół" :( Nic mnie nie cieszy albo jestem zła, brakuje mi ruchu i słoneczka. Kiedy ta zima wreszcie się skończy :( Mamy kosmiczne ilości śniegu i byłoby ok, gdyby co kilka dni nie zawiewało. Jeśli chodzi o ruch to nie mogę się zmobilizować do ćwiczeń w domu. Jest mi za ciepło, dostaję uczulenia. Nie lubię, no nie lubię ćwiczyć w domu. Czuje się jakaś wzdęta, ociężała - koszmar. A w sobotę impreza..... jeśli nie zawieje znów dróg.
Ech! Ponarzekałam, teraz czas wziąć się garść :) Jest mi ciężko, ale wiem, że to minie :)
Życzę Wam kochane udanego dnia :)
26 dzień
Dziś Pani Waga okazała się łaskawa - 1 kg :) Ciesze się, chociaż "po cichu" liczyłam na większy spadek :) Jest dobrze! Wczoraj o 21 odśnieżałam z mężem. Namachałam się :) Dziś jeszcze poprawiłam, czuje się więc dobrze. Słabości itp minęły :)
Życzę Wam Kochane udanego weekendu :) Mnie czeka zjazd, ale bez egzaminów :)
25 dzień
Czuję się słabo :( Wczoraj jak przysnęłam przed 20 to mąż nie mógł mnie dobudzić. Nie miałam siły się podnieść. Ale to chyba przez pogodę i ten spadek ciśnienia. Boli mnie głowa (nie pamiętam żeby tak mnie bolała). Nie mogę zmusić się do wysiłku, wczoraj tańczyłam z pół godzinki a potem Agnieszka miała "odjazd" (czyli zasnęłam). Chodzę piechotą do pracy, dziś przedzierałam się przez zaspy i od razu mi lepiej. Przyjdzie wiosna, będę biegać i na pewno będę się czuła super :)
Ja już popadam w obłęd! Codziennie mierzę czerwoną kieckę - ale jest coraz lepiej! Jutro ważenie - jak ja się tego zawsze boję! Ogólnie z dietką jest ok i tego również Wam życzę :D
24 dzien
U mnie dieta "w pełnym biegu" :) Wczoraj bolał mnie żołądek i słabo mi się zrobiło. Ale to chyba nie z powodu diety...hmmm. Przecież się nie głodzę. Dziś jest ok! Mam nadzieję, że to tendencja się utrzyma. Wróciły mi siły i motywacja do dietkowania :) Oby tak dalej!
Mróz zelżał, ale zaczyna sypać śnieg i podobno znów ma zawiewać. Oby nie!
Trzymajcie się ciepło i dietkowo :)
23 dzień
Wróciłam do dietkowania :) Jest ciężko! Przy tej temperaturze jest mi zimno, jestem głodna ale nie poddaję się! Oby tak się utrzymało :) Postanowiłam na razie tylko dietkować a gdy organizm przyzwyczai się do ograniczonej ilości kalorii wspomogę się biegami :) Zobaczymy co z tego wyniknie :) W czerwoną kieckę wchodzę, ale mogłaby być luźniejsza. Jeszcze niecałe dwa tygodnie... w najgorszym wypadku jest ta druga :)
Trzymajcie się dietkowo i ciepło ;)