Wieczór trochę się ochodziło po burzy. W pracy ciężko w te upały...Dzis nie bylo za gorąco ale duszno...Ledwo żyłam...Ostatnio miewam z rana nudności i taki stan. ,że prawie zasypiam na stojąco...Nie wiem od czego to do tego coraz częściej czuję uklucia..w sercu...Moja jedna pani u ktorej pracuję byla lekarka ostatnio zbadala mi ciśnienie,puls,poziom cukru i tlenu w krwi wyniki w normie...Nie wiem od czego mam te stany słabości..
Wczoraj byliśmy na vasenie w Laiden i pojechałam na rowerze w tym upale ledwo żyłam z dodatkowymi kilometrami zrobilam ich koło 50 ...Bo pietwszy raz tam jechałam nie znając dobrze drogi.
Z E tez dziś cichy wieczór...denerwuje mnie to, ze nie mam zadneho wsparcia u niego ani nie dodaje mi motywacji wręcz przeciwnie...Te jeho pytania o moją wagę czy spada...o to,że chce sobie kupic auto jak będę miała inną pracę to on na to ze nowej pracy nie szukam.A ja czekan na to aż Luska pojdzie do szkoly i jakoś to ogarnąć by jeszcze się uczyc...Moje "babcie "u ktorych pracuję ciągle mi mówią że coraz lepiej mi idzie z Holenderskim....znam dużo slow i dobrze,je używam ale bez akcentu mówię ...a w ich jezyku nadruk jest bardzo ważny....E jest super jako tata ale jako partner to taki Piotruś Pan...
czasami sobie myślę co by było gdyby mnie nie było...C
Waga nieznana ale zeszly tydzień nie był dla niej łaskawy..Ciągle w biegu o wszystkim pamiętać....c
W środę wzięłam sobie wole i wybieram sie z Luska na Scheveningen do Legolandu...
pozdrawiam