czemu ja jestem taka,ze jak mi na kimś zaczyna zależeć to wszystko niszczę a potem żałuję.Przez jedno słowo,żart można wszystko stracić kogoś bliskiego.Zła pogoda deszczowa łzy w moich oczach.Mam dość.Wczoraj umówiłam się z chłopakami B i T i poszliśmy do pabu było fajnie do północy a potem...-sama nie wiem jak się stało to co ja takiego powiedziałam,że T wzioł kurtę i wyszedł bez słowa nie odezwal się do teraz:(Zostałam sama z B fajnie pogadalismy sobie szczerze a ja o mało sie nie rozpłakałam.Nie wiem o co chodziło T o to że za dużo mówię o B czy o to,ze nie zabrałam storczyka którego dostałam od T a od B zabrałam na nowe mieszkanie czy chodziło mu o to,że powiedziałam mu,ze swoim gadaniem zepsół mi humor.Wiem że mu na mnie zależało,ale jak mi wyskoczył z tekstem,że muszę sobie poszukać normalnego chłopaka,czemu z nim jestem itd to zrobiło mi sie przykro.Brakuje mi go lubiłam jak do mnie dzwonił a ja miałam z kim pogadać itd.A co do B to jest dla mnie jak przyjaciółka,mogę z nim o wszystkim pogadać.Chyba straciłam dwie bliskie mi osoby w Hadze.....Mam dość wszystkiego
Dziś dietka tak sobie.