Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam jeść. I to jest mój największy problem :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21656
Komentarzy: 113
Założony: 12 grudnia 2008
Ostatni wpis: 4 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
to0la

kobieta, 36 lat, Warszawa

169 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Moja waga osiąga jakieś wyżyny, już miałam nawet z 83-84 kg koło wielkanocy. Makabra jakaś. I przez różne zawirowania życiowe kontunuuję zajadanie stresu i chłodu.. 
Zaczęło mi strzykać w kolanach - głównie po wchodzeniu po schodach. Ostatnio też zaczęło mnie to boleć. Myślę, że to przeciążone stawy. Dlatego też bardzo szybko muszę dużo schudnąć. Wczoraj zaczęłam Dukana. Wiem, że to niezdrowe i kiepskie chudnięcie, ale za to szybkie i motywujące. U mnie dużym problemem jest podjadanie po 17 albo, żeby nie było że podjadam, zjadanie OGROMNEJ kolacji składającej się z tysiąca różnych przekąsek. Na Dukanie plus jest taki, że teoretycznie mogę jeść cały czas. Inny plus jest taki, że białkowych posiłków po prostu nie lubię za bardzo więc tak czy siak jem mniej. Planuję stosować dukana przez jakiś miesiąc albo dwa. Chciałabym na nim schudnąć 10 kg i opracować sobie regularne jedzenie (motywacją będzie stały spadek dukanowskiej wagi). Potem przejdę na dietę vitalii (jak będę mieć kasiorę) lub mój własny odpowiednik - w końcu tyle na tej vitaliowej byłam (często nie stosując), że nauczyłam się tworzyć zdrowe jadłospisy. Z wcielaniem ich w życie jest trochę gorzej, ale mam nadzieję, że mi się uda. :) Na razie spadł mi kilogram w jeden dzień. Sama woda, ale to i tak cieszy ;)

13 lutego 2012 , Komentarze (1)

Jak można zauważyć na moich paskach postępu ostatnio tycie idzie mi świetnie! Ale żeby nie było, nie przychodzi mi to łatwo. 
Po pierwsze:
Zdecydowanie więcej wydaję na jedzenie. I jedzenie jest o wiele bardziej słone i dużo słodsze. 
Po drugie:
Jak już mam tego hamburgera/pizzę/pastę/tiramisu(ogromne) to tak się męczę żeby wszystko zjeść do końca. Ale staram się jak mogę i daję radę, choć potem nie mogę się ruszać. 
Po trzecie:
Ile gimnastyki wymaga zapięcie się w spodniach. I chodzenie w taki sposób, żeby obcierającymi się udziskami nie przetrzeć zbyt szybko nogawek w spodniach.
Po czwarte:
Ciężko oglądać się w lustrze, bo między biustem a biodrami zrobiła się prosta linia zamiast wcięcia.
Po piąte:
Pryszcze! I błyszcząca twarz oraz szybciej przetłuszczające się włosy. Glamourous. :P

Tak mi właśnie przyjemnie i dogodnie zrobiło się przez sesję i ferie. 
Dziś w końcu powrót na uczelnię, to już ostatni semestr, dziwnie. W każdym razie 2/5 diety zaliczone, poczatowałam sobie z dietetykiem (dobra opcja, pani pochwaliła moje kradnięcie mleka z owsianki po to aby dolać go do kawy ).
Zaraz wychodzę na zajęcia, lunch przygotowany do zabrania. Dziwne, to już ostatni semestr studiów. Przynajmniej tych. 
Ale dziś przeżyłam szok, bo jedzenie vitaliowe jest kurde 500 razy smaczniejsze od żarcia z diety "przytyj z Olą". No i się zastanawiam, dlaczego ja mam taką potrzebę obżerania się.
Dobra, przecież wiem  Najprościej zajadać stres, szczególnie jak skończył się karnet na siłkę. Albo za zimno, żeby wyjść na siłkę. Albo nie chce się zmywać żeby coś zdrowego ugotować.
Wrzucam bilans dnia, bo wiem (i czuję), że dziś go zrealizuję w całości. :)

No i poza tym, jak przeczytałam historię odchudzania tej młodej dziewczyny z 3 nowych z głównej strony vitalii i przeczytałam, że od października schudła 15 kg to się lekko oburzyłam. Myślę, że sukces dzisiejszej diety zawdzięczamy pani "głupiej suce" jak ją po przeczytaniu wywiadu nazwałam, za co przepraszam, ale polskość się we mnie odezwała i zmotywowała (negatywnie, ale zmotywowała) do pokazania tej tam, że schudnę bardziej.
Głupie to oj głupie, ale korzystam już z czegokolwiek co sprawia, że stosuję dietę. 


Miłego dnia.

4 lutego 2012 , Komentarze (4)

Ja pierdziele, jedyne o czym myślę to na zmianę "spaghetti" i "czekolada" :/ zimno jest, ale chyba zaraz pobiegnę do sklepu. Ewentualnie mogę zjeść zapiekankę makaronową. Albo cokolwiek z makaronem. Zupę też, albo pesto <3
Jakiś czas temu czytałam, że makaron (właśnie tak jak czekolada) podnosi poziom endorfin. Czytałam to na siłce. Teraz na siłkę mnie nie stać, w domu mi się nie chce ćwiczyć (nie chce mi się pocić, bo będę musiała się wymyć, a w łazience nam wieje, a nawet piździ, jak to można poetycko określić) więc pozostaje myślenie o makaronie. I na deser kinderczekolada. Albo milka z orzechami, ewentualnie truskawkowa. Zimno jest i źle. Chcę już koniec mrozów, wystarczy mi 5 stopni na plusie i będzie ok :) ale to nadal prawie 30 stopnie różnicy :/
Zaraz wyjdę. Zaraz, tylko muszę się zebrać w sobie zanim wyjrzę na ten mróz.

28 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Mam dziś plan powrotu na dietę, zobaczę jak mi wyjdzie...
Jakoś od świąt idzie mi beznadziejnie, przytyłam równo 4 kg od mojej najniższej wagi na vilatii (czyli od 64,8 do 68,8).. Nie mam siły na nic. Za dużo miałam pracy i stresów egzaminacyjnych. Teraz powinno być lżej, zobaczę

19 października 2011 , Komentarze (4)


Przyszły staniki. Ten szary super, troszkę za mała miska, następnym razem kupię 65F a nie E w tej firmie. Ten jednobarwny strasznie się rozciąga, jest zrobiony po prostu ze złego materiału, jakby ze zbyt dużą ilością elastanu. A jak stanik ma trzymać ciężku biust to nie może być zbyt elastyczny :)

Ale ten szary mi się podoba :) W końcu mam dekolt, w którym widać, że mam cycki :P
Muszę wymienić (chcę, bo mogę też oddać) ten stanik i mam dylemat. Już wiem, że wezmę tę samą firmę co szary, ale nie wiem, który model. Więc organizuję plebiscyt ;) Zwycięski stanik zostanie udokumentowany na mnie w następnym wpisie. :) A oto propozyszynz:

Propozyszyn uno:

Propozyszyn dos:


Propozyszyn tres:


Propozyszyn kłatro (opcjonalnie, bo innej firmy):


Propozyszyn sinko i ultimo:


Wszystkie zdjęcia ze strony 
Dodaj komentarz

11 października 2011 , Komentarze (5)

Kupiłam staniki, trochę na spontanie. Ale to dlatego, że czuję się mało seksi :P No i nie mam dobrych staników bo wszystkie za duże, a te co były stare i dobre (znowu) niestety ze starości się rwały i niszczyły. Takie kupiłam:

oraz




140 zł wyszło z przesyłką. Rozmiar 65E. W domu mam same 65G i się topię i trochę źle czuję, bo nie mam dekoltu. Poza tym czuję się okej. Ale jakoś tak mi smutno i ciężko. Pewnie z przepracowania. Nie mam siły chodzić na zakupi i gotować :/
Btw warszawiakom polecam kupić kupony do pierrogeri, są na gruperze. To moja ulubiona restauracja, po sąsiedzku znajdują się 5 pięter pode mną. :) Ale pierogi i naleśniki pierwsza klasa. No i zupa szczawiowo-szpinakowa, ale jestem cwaniara i nauczyłam się sama robić. Hmm, chyba zaraz sobie zrobię :P
J. poszedł na trening koszykówki i zostałam sama z psimi dzieciakami. Paco musi być zaszczepiony na wściekliznę. A ja się muszę brać za magisterkę. Pierwszy rozdział napisać. :) Już mam książki. Może pójdę zaraz na zakupy po jedzenie jutrzejsze i potem napiszę coś. Przynajmniej ze 2 strony, zawsze to lepsze niż nic. :)

Co do wagi - w czwartek było 64,8. W końcu, po 2 miesiącach zeszło poniżej 65. Ale dieta to mi idzie średnio na jeża. Myślę, że przez nadmiar pracy i przez to niechęć do gotowania. No i J mało zmywa :P A ja zmywać nie mam zamiaru. Znaczy czasem pozmywam, ale nie często. O mam pomysł, w sklepie kupię kurczaka i przygotuję mu nuggetsy na kolację jak wróci. Dziś uświadomiłam sobie (nie do końca samodzielnie), że jestem trochę przydupasem jeżeli chodzi o J. Ale o dziwo bardzo mi to pasuje. Wszędzie to ja jestem ta decydująca, rządząca i despotyczna. Podoba mi się bycie tą drugą osobą. Fajno.
Ok, spadam bo pitolić tak bym mogła jeszcze długo, a przecież zakupy się same nie zrobią a mgr nie napisze.. :) myślę, że zacznę znowu pisać częściej. I wchodzić na Wasze pamiętniki, trochę nie mam czasu, ale poprawię się!

3 października 2011 , Komentarze (3)

Zainstalowali nam 19 września lepszy internet. Był taki dobry, że przez dwa tygodnie nie działał. A, że nie pracuję w biurze tylko latam hospicjum-szkoła-akademia to nie miałam jak się zalogować. Wczoraj o 21 w magiczny sposób powrócił.

A ja przez te dwa tygodnie? Jadłam co popadnie, nie miałam czasu zaplanować, przygotować... No i tak jakoś powychodziło. Dziś o 18 dostanę dietę. Spoko, ciekawe czy dieta będzie od jutra czy od środy. Zaraz wychodzę na siłkę (J. dostał pracę jako trener więc ja jako rodzina mam zniżkę na kartę open więc przenoszę treningi vitaliowe z domu na siłownię :) Dziś nie mam treningu vitaliowego (z racji nie logowania się) więc zrobię ten przewidziany na 26 września :)

14 września 2011 , Komentarze (3)

Aj cholera, właśnie zauważyłam, że od miesiąca prawie w ogóle nic nie schudłam. Schudłam 1 kg mniej więcej. Ale waga lata. Nie wiem czy uda mi się na jutro rano ważyć tyle ile chce dietetyczka. Miło by było gdyby wyszło przynajmniej poniżej 65. Ale nie wiem. Łamię i łamię tę dietę, za dużo mam stresów i obowiązków na głowie. Powoli się ogarniam ale za półtora tygodnia nowy rok akademicki i praca magisterka. No i 8 (osiem!) egzaminów w zimowej sesji. Nie wiem jak ja to zdam. Muszę chyba chodzić na wszystkie wykłady i uczyć się na bieżąco bo inaczej nie dam rady. Ale boję się, że wyjdzie jak zwykle :/

8 września 2011 , Komentarze (6)

Masz ciało 22-latka, a sprawność 26-latka. To perfekcyjny wynik. Należą Ci się wielkie gratulacje. Praktycznie nie można być sprawniejszym, niż jesteś. Istotne jest, aby udało Ci się swoją sprawność wykorzystywać w życiu. Możesz być prawdziwym sportowcem, super atletą lub ikoną zdrowego trybu życia. To wszystko zależy od Ciebie. Brawo!

Dietę łamię i łamię, ale w miarę jest ok. Wczoraj wpierdzieliłam czekoladę, lilastars i jakieś maomamy + pizze. Ale zaraz zaczynam trening, będzie dobrze.
Lubię ćwiczyć bo to pozwala dużo więcej jeść. Lubię jeść. :)

20 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

Heloł heloł.

Dawno nie pisałam, mam do podzielenia się paroma informacjami. Odnoście fitnessu 2.0 - jestem bardzo zadowolona. Ilość ćwiczeń zrobiła się spoko, intensywność treningu też. Jak dotarło do mnie, że program+ na 12 miesięcy kosztuje teraz tylko 299 to (prawie) bez namysłu go kupiłam. A tam niespodzianka, zapomniałam że jak się bierze przedłużenie (chociaż nie klikałam, że przedłużam, po prostu kliknęłam "kup") to dostaje się 20% gratis. Kto jest dobry w rachunkach i wie ile to 1/5 roku? ;) 10 tygodni! ha. Więc panie i panowie. Właściwie to same panie. Abonament na dietę kończy mi się w lutym 2013, a na fitness w grudniu 2012. Jak do tego czasu nie zostanę super hiper lachonem to zgłoszę reklamację.
Co do stawania się lachonem. ;)
Mam nową wagę, profesjonalną medyczną. Stara mnie wkurzała, była (znaczy jest, oddaję ją w dobre ręce) z serii slim zelmera i kosztowała jakieś 70 zł. Ta, którą kupiłam wygląda tak:
I kupiłam ją w promocji za 95zł zamiast 250. Patrzyłam, we wszystkich sklepach internetowych jest za 250. :) Dla zainteresowanych zakupem podaję link. 
Waga jest super bo 5 razy pokazała tę samą wagę. Więc jest ok, tamta waga była trochę rozwalona, to niekoniecznie wina podłogi. W każdym razie nic się nie ruszyło i dalej ważę 66. Ale dobrze jest.
Zjadłam wczoraz zamiast obiadu pizzę cienką z tuńczykiem a na wieczorną zadumę (lepiej tak nazwać doła) wpałaszowałam 2/3 słoika nutelli. Jakieś 200 gram. J. mi pomógł i zjadł 7 łyżek ;). Dziś tak mnie kusiła, że musiłam skończyć słoik ;). No ale dzięki temu nie ma już nic niezdrowego w domu. ;)
Mam też nowe hula-hop. Takie jakieś anionowe, niby masujące. Ogromne. Mam siniaka na lewej kości miednicznej na brzuchu (nie wiem jak to opisać). Ale fajne ćwiczonka.
Dobra, obiecałam wrzucić zdjęcia, no to jedziemy.

Na początek ja z początku lipca, tydzień po zaczęciu odchudzania. Wtedy mi strasznie spadło z biustu i stanik zrobił się za duży, ważyłam jakieś 72 kg:

Zdjęcia z dziś, robione aparatem z laptopa bo nie chciało mi się normalnego włączać ;)

Przód brzucha:


Jest całkiem sympatyczna różnica, Brzuch wygląda w miarę płasko. Ale to tylko złudzenie, gdyż z boku wygląda tak:


Jeszcze dodatkowo wrzucam bebecha jak się marszczy jak się lekko pochylam:

Majtki zrobiły się jakieś wielkie swoją drogą. Niedługo mi z tyłka zaczną spadać.
Życzę miłego wieczorku! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.