46 dzien
zapomniala o wpisie, jest pozno
wiec szybciutko i ide spac
Dzien Ok, brzuch tylko cholernie mnie bolal.
Nie przeszkodzilo mi to w cwiczeniach: 60 min = 5800 krokow = 828 kalorii
Bez glodu i wiekszych wyzeczen
Ach, zapomnialam ok 22 zjadlam pol jablka. ale to zamiast dzisiejszego drugiego sniadania ;-)))
Ide spac bo zaraz bede wstawac
45 dzien
Dzis juz wszystko OK
Wczorajszy dzien zwalam na to ze dzis dostalam okres i moze dlatego wszystko bylo nie tak ;-)
Dzis juz byly cwiczonka i znow maly rekordzik:
60 min = 5700 krokow = 817 spalonych kalorii
Cwiczenia oczywiscie byly po sniadaniu i tak juz zostanie. Zdecydowanie lepiej mi sie cwiczy i mniej sie mecze.
Drugie sniadanie oczywiscie nie zjedzone - bylam na spacerze z synkiem
Do obiadu zapomnialam wypic soku, wiec i tu troche kalorii mniej. Natomiast wieczorkiem pozwolilam sobie na pol czastki czekolady ;-))) - hihihihi Synek mnie poczestowal.
Dzis rowniez byly obowiazkowe wazenia i mierzenia.
Odnotowalam spadek ciala o niecaly kg, ale wpisalam caly (nie lubie sie rozdraniac) a pewnie troche wody sie zebralo w zwiazku z okresem, wiec nie oszukalam ;-)
Najwazniejsze jest to ze kolejny 1 cm mniej mam w biodrach. Moja duza pupa robi sie mniejsza :-DDDD
BUZIOLE ZOZOLE ;-)))
44 dzien
Okropny dzien !!!
i to nie ze wzgledu na diete. Poprostu cos zle wisialo dzis w powietrzu. U mnie z samego rana zaczely sie klotnie. Przez to nie cwiczylam tylko wzielam dziecko na spacer. Spacer tez nie wiem czy wyjdzie nam na zdrowie, bo ja cala przemarzlam a malemu zaczelo cos z kosa kapac. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dzien dietkowy OK, nie zjadlam drugiego sniadania i nie jestem glodna. Pewnie dlatego ze dzis nie cwiczylam.
Jutro mam obowiazkowe wazenie. Hmmm ciekawa jestem jak tam moja waga.
Zycze sobie zeby jutro juz dzien byl normalny.
Aby do jutra :-D
43 dzien
Dzis postanowilam wyprobowac sposob - cwiczenia po sniadaniu.
Super, dla mnie bomba. Przynajmniej dzisiaj
Zjadlam najpierw sniadanie, pozniej odczekalam ok godzinki i zaczelam cwiczyc.
Rezultat:
60 min = 5400 krokow = 771 kalorii
i nie nameczylam sie tak jak na czczo :-D
Jutro tez tak zrobie. Zobaczymy czy to dziala codziennie, czy tylko dzisiaj mialam takiego powera.
Aaaa co najwazniejsze to ze wieczorkiem nie bylam glodna - hurrraaaa
A dzis zapomnialam o drugim sniadaniu, bo bylam z dzieckiem na spacerze.
To tez bede musiala pewnie zmienic. Opuszcze drugie sniadanie na rzecz podwieczorku czy jak to tam sie nazywa.
Dzis mialam leniwy dzien - hihihi tzn bez gotowania
Dziecko mialo zupe z nia poprzedniego, a ja dzis przygotowalam sobie "gotowca" cos chinskiego. troszke smierdzialo (pewnie przyprawy) ale w smaku bylo nawet dobre. W popownaniu z daniem wczorajszym, powiedzialabym ze nawet wysmienite.
Zjadlam pol opakowania, wiec jutro tez mniej stania przy garach.
Znow czuje optymizm i ciesze sie dieta :-D Najgorsze sa jednak te chwile kiedy sie chce cos zjesc. Dzis jestem wolna od glodu !!!!
42 dzien
OK
rano cwiczenia na stepperze 60 min = 5100 krokow = 728 kalorii
i zastanawiam sie czy cwiczenia na czczo z rana nie powoduja u mnie pozniej wieczornego glodu ?
Na forach czytalam i tak zalecaja dietetyczki zeby sniadanie zjadac przed uplywem 2 godzin po obudzeniu. Wlasnie w ten sposob eliminujemy wieczorne ssanie w zoladku. Natomiast jesli chodzi o same cwiczenia to dobrze cwiczyc na pusty zoladek, bo wtedy organizm czerpie energie nie z posilku zjedzonego ostatnio lecz z zasobow - tluszczyku ;-)).
Ja natomiast nie moge tego wszystkiego pogodzic. Jak wstaje to oczywiscie najwazniejsze jest dziecko. To jemu robie sniadanie, karmie, ubieram i sadzam przed telewizja. Hmmm - wiem, wiem - bardzo nie dobrze, ale nie jestem wstanie przy cwiczeniach z nim rozmawiac i co chwila prosic go zeby odszedl od steppera. A taka godzinka bajek nie uposledzi go umyslowo. I tak ogladamy je razem i opowiadamy sobie nawzajem co widzimy.
I dopiero wtedy mam czas dla siebie. Cwicze godzine. Oczywiscie po cwiczeniach chwilke odsapne i robie sniadanko, co w sumie daje mi ok 2 do 2,5 godzin po obudzeniu.
I mam kolko zamkniete :-((((
Chyba ze bede cwiczyla po sniadaniu - hmmm nie wiem. Wiem natomiast ze od kilku dni troszke jestem glodna wieczorami. I nie chce tego ani mi sie to nie podoba, bo mam wtedy wieksza chec na podjadanie.
Dzien dietkowy, ale obiad mialam paskudny - bleeee. Nazywalo to sie paprykaz z kalafiora. Zapach i smak przypominal mi leczo ktorego nie lubie. Nie bede tego wiecej jadla.
Pozdrawiam odwiedzajacych :-))))
41 dzien
Oj zgubne dla mnie sa te weekendy. ;-))))
Dzis bylam w goscinie u brata zaledwie kilka chwil. Oczywiscie wypilam kawusie z cukrem i zjadlam do tego 2 kawalki ciasta - murzynka.
To juz drugi dzien pod rzad gdzie kosztowalam ciasto. Niby odbylo sie to kosztem drugiego sniadania, ale i tak bylo o wiele bardziej kaloryczne i mniej zdrowsze.
Coz mowi sie trudno i dobrze, ze jutro jest poniedzialek. Nigdy nie sadzilam ze bede sie cieszyc z nadejscia poniedzialku. Ludzie sie jednak zmieniaja - szczegolnie na diecie - hahahaha.
Dzis przed sniadaniem cwiczylam na stepperze i o dziwo wszystko wrocilo do normy, czyli:
60 min = 5000 krokow = 718 kalorii
Tak sobie teraz mysle, ze ratuje mnie ten steperek. Gdybym nie dreptala to te ciasta i inne grzeszki wyszlyby mi bokiem. A tak jest OK. Jest dieta, czasami cos bokiem wpadnie slodkiego, a co najwazniejsze waga idzie w dol a ja staje sie mniejsza :-D
39, 40 dzien
Piatek - zwariowany dzien. Wszystko w biegu i wszystko za pozno. Odebralam stepper z naprawy, ale nie dalam juz rady cwiczyc. Szczegolnie jak dziecko juz nie spalo caly dzien.
Dzien dietowy - OK bez checi czegokolwiek zjedzenia ponadto.
Sobota - mikolajki :-D
bardzo slabo wypadlam dzis na stepperze tylko 30 min = 1800 krokow, 278 kalorii. Bardzo zmeczona bylam i nie mialam sily wiecej dreptac. I tak sie zastanawiam, czy jeden dzien przerwy, czy naprawiony steperek byl temu winiem. Niewazne, jutro sie przekonamy. A mam co spalic ;-))))
Do obiadu dzien OK tzn dietowy. Na obiad, trzeci raz pod rzad indyk z groszkiem w sosie musztardowym. Nadal mi sie nie przejadl ;-)))- hmmm jutro pewnie to samo :-D
Obiad jadlam w biegu bo juz bylam spozniona na spotkanie do rodzinki. W miedzy czasie poklocilam sie ze swoim partnerem (czasami jest malo odpowiedzialny). Spakowalam slodycze i skonczylo sie na tym ze sama pojechalam z dziecmi (synek i bratanek) do rodzinki.
Bylo milo i wesolo. Dzieciaki szalaly (w sumie bylo i czworo), a ja caly czas musialam opowiadac kuzynce co robie ze tak schudlam :-DDDDD. Jej zdaniem jest to efekt przejsciowy, ze po skonczeniu diety wroce do swojej poprzedniej wagi. Oczywiscie ze istnieje takie ryzyko. Mam natomiast nadzieje ze te kilka miesiecy pouklada w mojej lepetynce ze nie trzeba ladowac w siebie fure zarcia. OK, dyskusja trwala ok 3 godz, wiec mozna sobie wyobrazic jak przebiegala, ale to nie wszystko ...
Przy naszej rozmowie byla kawusia, czarna z cukrem. Do kawusi ciacho :-)))) nawet 2 kawalki. Pozniej byla jeszcze jedna kawusia z cukrem i ponownie kawalek ciacha.
Ufff i to wszystko co mam na sumieniu. Na swoje usprawiedliwienie dodam, iz majac do wyboru pyszne mini ptysie nadziewane bita smietana, a zwykle ciasto (typu zebra) wybralam to drugie. Wydaje mi sie ze mniej kaloryczne, ale co tammm
Najwazniejsze jest dobre samopoczucie. Kolacji juz nie jadlam. Nie czuje glodu. Organizm zajety spalaniem gory cukru i bog wie czego tam jeszcze.
Za to nakrecona jestem strasznie. Kawe pijam zazwyczaj rozpuszczalna i bardzo slaba. Ostatnimi czasy malo jej bylo, a raczej sporadycznie. Natomiast dzis 2 kawy i to mielone, wypite wieczorem. Dostalam takiego kopa energii, ze nie wiem o ktorej pojde spac.
Buziole Zozole ;-)))
38 dzien
OK
wazenie wypadlo dobrze. Odnotowalam 1 kilogram spadku :-) - przepisowo. Pomiary robilam dopiero po cwiczeniach na stepperze i moga byc zaklamane, ale i tak mnie ciesza. Biodra minus 1 cm, reszta bez zmian
Dzis cwiczylam tylko 40 min, wyszlo cos ok 3300 i chyba 520 kalorii. Pisze chyba bo nie moge sprawdzic. Oddalam stepper do naprawy. Cwiczac strasznie zaczal skrzypiec (oliwienie nie pomoglo), okazalo sie ze podkladki pod linkami popekaly. Myslalam ze zrobia mi to na miejscu i tu sie przeliczylam. Mam jutro do nich dzwonic czy mi juz zrobili, ale i tak nici z jutrzejszych cwiczen, chyba ze jak wroce to dopadne i troszke podreptam ;-)))
Dzisiaj mialam lekkie zaklamanie w diecie. Nie moglam sobie odmowic zjedzenia kopytek z miesem i sosem. Kopytka robi moj tata, sa przepyszne, mieciutkie i takie malutkie. Takie na jeden gryz. Natomiast do klusek sosik z mieskiem robi moja mama. Poprostu jest to mistrzostwo !!! Oczywiscie taki obiad robiony jest dla wnuczkow ktorzy dopominaja sie co jakis czas u dziadkow kiedy beda kluseczki. Nie ukrywam ze wtedy my dorosli (moj brat, bratowa i ja z rodzina) tez sie cieszymy. I jak wspomnialam wczesniej skusilam sie na niedojedzona porcje przez mojego synka. Zjadlabym wiecej, ale rozsadek zwyciezyl.
Lakomstwo zostalo zaspokojone a mnie jeszcze czekal rowniez pyszny obiad.
Dzis mialam indyka w sosie musztardowym. Chociaz obawialam sie tego smaku, ale o dziwo bardzo mi smakowalo. Tak bardzo ze jutro jest powtorka :-D.
Hmmm, teraz jest pozny wieczor i znow zaczynam myslec o jedzeniu :-(
37 dzien
kryzysik !
lekki, ale jest. Nie wyszlam dzis na spacer z synkiem (padal deszcz) a pozniej poszedl spac a jak sie obudzil bylo juz ciemno :-((( .I tak kisilismy sie caly dzien w domu. Ja od rana jestem glodna.
Wypilam dzis kawe z mlekiem i cukrem na sam poczatek dnia - w celach leczniczych ;-))) Pozniej byly cwiczenia na steperze 60 min - 5000 - 714 kalorii (norma), zabawy z dzieckiem .... a ja przez caly czas myslalam o jedzeniu !!! Chodzac po mieszkaniu otwieralam i zamykalam lodowke. Zagladajac co w niej jest do zjedzenia. Otwieralam i zamykalam i robilam sie bardziej glodna i wsciekla.
Po 21 zjadlam jeszcze polowke jablka i pare paluszkow - i nic nie pomoglo :-(
Teraz katuje sie pijac wode, bo inaczej nie wytrzymam.
Nie wiem dlaczego dzis mi tak ciezko. Moze dlatego ze jest zimno lub moj organizm pobiera enerfie z zapasow i to mu sie nie podoba. Tu mamy konflikt bo mi wlasnie o to chodzi aby te zapasy zmalaly - hihihi
Jutro mam obowiazkowe wazenie - hmmmm i nie wiem czy bede sie cieszyc
Aby do jutra !!!!!!!!
35,36 dzien
opuszczam sie troche w pisaniu pamietnika - ech nie chce mi sie. Jakas taka zmeczona wieczorami jestem. Musze pomyslec aby klasc sie spac przed polnoca.
Wczoraj jeszcze troche odczuwalam skutki sobotniego obzarstwa, ale dzisiaj juz jest spoko. Jem normalnie (tzn stosuje diete) i nie odczuwam glodu. Zamias drugiego sniadania wypilam u kolezanki kawe z mlekiem i cukrem :-D
Nadal nie powrocilam do cwiczen a6w. Na sama mysl ze mam teraz cwiczyc wszystkiego mi sie odechciewa. Poczekam jeszcze kilka dni.
Natomiast o stepperku porannym nie ma mowy abym zapomniala. cwicze z wielka przyjemnoscia. Tylko ten czas sie strasznie dluzy. Dzis na stepperku bylo jak zwykle 60 min = 5000 = 714 spalonych kalorii.
Buziaki dla odwiedzajacych