weekend i po weekendzie
Szkoda gadać - nawaliłam na całej linii.
W sobotę zjadłam śniadanko i poleciałam pomalować artystycznie ściany w pewnym przedszkolu. Zapakowałam sobie grzecznie jedzonko na czas pracy i poszłam.
Skończyło się na tym, że po 6 godzinach malowania przywiozłam jedzonko do domu nietknięte - po czym pochłonęłam ogromny obiad z deserem.
Z jednej strony twórczo spełniona z drugiej wściekła, bo po takiej przewie cały obiad poszedł mi w d...
Oczywiście na tym sie nie skończyło, bo w niedzielę choć już 4 posiłki to oczywiście musiałam się skusić na ciacho.
Jest druga w nocy i już się boję co na to wszystko powie jutro PANI WAGA?
Tak więc, widzicie jak to jest raz dobrze, a raz totalnie źle...
ale był jeden fantasyczny moment w sobotę - usłyszałam takie słowa: "Maja, ty schudałaś... (i po chwili)... dużo schudłaś! :)
Nowy tydzień, nowe wyzwanie!
Ale kop to mi się należy
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.