Byłam na BABIŃCU,
czyli babskim plotkowaniu. I wierzcie mi, że nagrzeszyłam już na całe dwa tygodnie naprzód. Zapomniałam o ryżu i tylko ryżu, piłam wódeczkę i jadłam , co się nawinęło i w ilościach na zapas. Ale od jutra powrót do ryżu, a od poniedziałku biorę się w karby i zaczynam tę dietę semiwegetariańską. Kto juz tego próbował?
Moja siostrzenica też się odchudza z Vitalią, Boże jak mi jej żal: ma sesję, uczy się i uczy, a jeść nie może. Biedne dziecko, ale sobie postawiła szczytny cel: 13 kg do wakacji. Trzymam za nią kciuki, bardzo chcę, zeby jej się udało.
U nas już wiosna, ruszyły cebulowe, wierzby się kocą i kwitną pierwiosnki. Wiem, ze to niedobrze, bo jak przyjdą mrozy, to te rośliny zgłupieją, ale jak to ładnie wygląda na grządkach.
Pozdrawiam wiosennie
Hania
Dawno już nie przeliczałam
swojego BMI, bo przecież wchodzę w 44, tzn. że wszystko jest OK. A dziś dla zabicia czasu weszłam w kalkulatory i BMI= 25,52, to oznacza nadwagę !!! Zgroza!!! To chyba z nadmiaru tego ryżu, bo mi smakuje i kalorii nie liczę. Od poniedziałku zaczynam jeść wg diety semiwegetariańskiej, znowu dokładnie się do niej dostosuję i mam nadzieję, że wyniki pokażą się już w lutym. A oprócz tego uczę się łamania gazetki, idzie mi coraz lepiej, tylko wykładam się na bzdetach, co mnie okropnie denerwuje. A jak się stresuję, to mam ochotę na ten ryż i sobie ci rusz coś pichcę.
Dziś smutny dzień, bo to rocznica śmierci mojego Taty, ale myślę, że patrzy z nieba i jest dumny ze mnie, że mam taką silną wolę. Zawsze mnie wspierał we wszystkich moich przedsięwzięciach i decyzjach i bardzo mi Go brakuje...
Zaczęłam
jeść tylko ryż: na wodzie, ryż z jabłkami, ryż smażony na oliwie, ryż z gotowanym kurczakiem i na oliwie, a piję rumianek i herbatki ziołowe. Od przyszłego tygodnia będę dostawała dietę semiwegeariańską, pewnie jeszcze ją zaostrzę, bo jestem gotowa przejść na wodę z glukozą, żeby w końcu wiedzieć, skąd mam te bóle dłoni. No i w końcu może uda mi się dostać do alergologa, i diagnoza pojawi się bez tej diety.
Zajęłam się składem komputerowym naszej trzeciowiekowej gazetki, a to tak, jakby się uczyć Worda od początku: idzie jak po grudzie, ale jaka satysfakcja, jak coś uda mi się dobrze zrobić.
Pozazdrościłam różnym miłośniczkom przyrody
i też chcę Wam pokazać jedną z pięciu przyjaciółek mojego męża. To sójki! Są już prawie oswojone, po jedzenie podchodzą prawie pod sam domek i sprawiają nam wiele radości. mamy też sroki, sikorki, a w maju w zaroślach kląskają słowiki przez całą noc.
I jeszcze raz!
Jak się uczyć , to porządnie, prawda???
Jest !!!
Helenka mi napisała, jak wklejać zdjęcia i nareszcie się udało. To jest to zdjęcie pt. " Łatwiej mnie obejść niż przeskoczyć"
Jutro przyjeżdża
moja córcia. Zapytałam, co ma być na obiady. I oto odpowiedź: schabowe z kapustką zasmażaną, gulasz z kluskami, naleśniki z owocami i twarogiem, zupa ogórkowa i pomidorowa oraz karp w szarym sosie. Prawda, że cudnie brzmi! I jak tu wrócić do moich spodni nr 42? I do rurek? Nawet pewnie stawianie mnie do pionu nie pomoże! Zostaje tylko jedno: zaczynam od poniedziałku! Wasza Grzeszniczka
Dopisek
Tam, gdzie powinno znaleźć się zdjęcie na moim nowym wpisie do pamiętnika, pojawia się ramka z czerwonym krzyżykiem. Nie pomaga zmniejszanie zdjęcia, po prostu nie wchodzi i już. Pomożecie???
Co z tego, że jest przepis na zdjęcia,
jak ja i tak swojego wkleić nie mogę? A tak chciałam się pochwalić!!! To pewnie kara za pychę!!!
Na spacerze w lesie
Już jestem wyższa niż szersza, czyli łatwiej mnie obejść niż przeskoczyć