no i sie skończyło, szala goryczy sie przelała.....moja mama nie toleruje i za kazdym razem krytykuje moje dietowanie, jak wracam po 12 godzinach z pracy mam uszykowany obiad, jak nie zjem to jest wk**** i mi fochami strzela, robi jakies beznadziejen wyrzuty, ze stoi przy garach, ze gotuje a my (ja i moje rodzenstwo) jesc nie chcemy, ogólnie zawsze za wszystko mnie sie obrywało i teraz juz wiem ze to do jakiego stanu sie doprowadziłam to głównie z powodu rodziców
Wieczne narzekania, ze jestem taka, siaka, ze inne w moim wieku , moje kolezanki maja meza dzieci, swoj dom a ja to co????Kur**** dosć , a ja nie mam nawet faceta, jestem otyła i za wszystko co sie w domu zle potoczyło obwiniałam siebie, jak bylam na imprezie mialam czas do 2 to bylam o 1 zeby sie nie martwili, jak chlopaki nie wracały na noc to nikt inny nie spał tylko ja i czekałam kiedy sie drzwi otworzą i kiedy wezmą, ja nie miałam dzieciństwa, oni tak, ja jestem sama oni nie i co ja mam cały czas siedziec w chacie bo co mama powie jak nie wróce, DOSC DOSC MAM TEGO DOŚĆ
Po tym jak dzisiaj wieczorem podchmielona powiedział mi ze jestem upasiona i powinnam schudnąć i zwinła mi kanapke z talerza i dała psom!!!!!a mojej bratowej- ma tylko 5 kg mniej ode mnie podsunęła pod nos żarcie:(:( to jakie mnie wkurwienie ogarnęło to mało powiedziane, pisze i pisać bym mogła wiecej, troche mi ulzyło.......ale tylko troche, juz mam liste zakupów zrobioną, jutro ide na 8 do pracy, skończe około 19 wiec do lidla zdąże jeszcze wleciec zrobic sobie zakupy i mnie juz guzik obchodzi ze bedzie sama z młodym obiad wpieprzac mam to gdzies ja sie złotówka nie dołoże i niech sobie wezmie te swoje obiadki i synowe karmi.......