...to jeszcze na maksa zaległy.
1. Mamusię mam w szpitalu. Dzisiaj ma wyjść, ale się boję cieszyć. A to dlatego, że gdy ją odbierałam w zeszłą środę, to nazajutrz wieczorem trafiła z powrotem, tylko, że do innego szpitala.
2. Rodzinka z Krakowa jadąc do Rodziców na "wywczas" miała wypadek samochodowy. Ciocia ma w gipsie prawą rękę i lewą nogę. Kuzynka na odwrót, oprócz tego jest po operacji kolana i miała jeszcze pękniętą czaszkę. Jej mąż połamany cały (łącznie z kręgosłupem), ma zmiażdżoną miednicę, poobijane narządy (łącznie z obrzękiem mózgu) i był w stanie "krytycznym - stabilnym". Jest przytomny, ale warzywny. Nie rusza się. Córeczce Kasi (mojej chrześniaczce Gabrysi), oprócz zbitych okularków, nie zdarzyło się nic. Wszyscy są już z powrotem w domu, ale co przeżyła moja Mama (bo latała koło nich, jak potłuczona), moja Siostra z Tatem (bo jeździli po 4 szpitalach - ciocia w sumie była w dwóch, bo z jednego wypisali ją na własne życzenie bez składania kości...), to trudno sobie wyobrazić. Rodzinka krakowska i bez wypadku specyficzna mocno, więc to jeszcze dodatkowo pogłębiało stres. Temat rzeka, naprawdę. Nie chcę do tego wracać.
3. Przyjaciel Rodziny, mój powinowaty operację miał. Z komplikacjami po fakcie. Przez kilka dni w jednym szpitalu z Mamą leżeli, piętro nad piętrem. Teraz czekamy na wyniki histopatologii. Trzymać kciuki proszę!
4. Na weselu bylim, w Wawce, u kolegi ze studiów. Impreza naprawdę zacna, chociaż w stylu zupełnie nieweselnym :) Niestety, nie tańczyłam za wiele, bo jak mnie nad ranem w sobotę złapał skurcz w brzuchu, to mnie trzymał do niedzieli popołudniem - zastanawiałam się, czy zamiast do Warszawy nie powinnam jechać do szpitala... Ale i tak cała noc w krótkiej kiecy i w szpilach, z fasonem, a co! :) Jak wygrzebię zdjęcia z czeluści internetu, to wkleję :)
5. Z imprez, to miałam urodziny (szt.2 - dla Rodziny i przyjaciół licealnych i dla przyjaciół studyjnych. Może w przyszłym roku, może już w domku pomieścimy się wszyscy), później imieniny moje i Szfagierry mojej (bo przeca my obie Magdaleny), później jeszcze urodziny Mamusi i Szwagra (oboje 4 lipca - tyle, że Mamusia urodziny spędziła w szpitalu...). Mam wrażenie, że pominęłam czyjeś święto...
6. Mistrzostwa Europy były. Jakieś mecze nawet oglądałam. Nie lubię piłki noznej, ble :) Ale co zrobić, jak mam męża kibola? ;)
7. Monsz pojechał po auto dla moich Rodziców, do Niemiec. Toyota, RAV4. Z sił całych im jej zazdroszczę :D Maciek zmęczony, jak pies, bo jechał ciurkiem i wracał od razu. Teraz Tato po urzędach musi latać i rejestrować - terminy gonią a urzędy jakie bywają, to każdy wie. I aż mi Taty szkoda, bo gul mu skacze na niektóre pańcie w kasach i okienkach ;)
8. Open'er Heinekena się skończył - Maciek jeszcze mi nie odespał, bo był w każdym dniu. Widziałam jeno kilka zdjęć i chociaż nie ciągą mnie raczej takie imprezy i muza nie w moich klimatach, to aż żałuję, ze nie mogłam pójść :)
9. Budowa domu się ruszyła :) Może w sobotę jakaś wiecha będzie :) No, grilla to na pewno wydziergamy, nawet bez wiechy :) Zdjęcia wkleję przy sposobności.
10. W pracy raz więcej roboty, raz mniej. Na razie nie mam nikogo na swoje zastępstwo. A czas ucieka...
11. Jakiś urlop miałam, tydzień. Kijowy był na maksa, bo akurat w czasie połamańców z Krakowa i niedomagającej Mamusi. A i sama nie czułam się rewelacyjnie. A i Maciek nie mógł wziąć w tym samym czasie. No i taki był ten urlop, jakby go nie było... Chcę wziąć jeszcze tydzień, może w lipcu jeszcze, może w sierpniu, ale nie wiem, co z tego wyniknie.
12. Zosia zdrowa, fika i kopie. Lubi asymetrycznie wystawać mi z brzucha, głównie z lewej strony :) Będzie mi brakować tego pukania od wewnątrz, jak się gówniara wykluje ;) Trochę już mi ta ciąża ciąży, bo ważę ok. 70 kg (wahania mam między 69 a 71 :)), oddechu zaczyna brakować, czasem się zgaga przyplącze i w krzyżu nieco łupie od ciężaru i pewnie od nacisku Jajka. A zawiązanie buta, zwyczajne czynności domowe i pielęgnacyjne, czy choćby wstanie z wanny jest już nie lada wyzwaniem ;) Okres łatwej, lekkiej i przyjemnej ciąży mi się już skończył, co poradzić :)
Zmykam do papierków. Co tam u Was to nawet zdarza mi się czytać, ale pisanie to już mi nie wychodzi...
Buziaki wtorkowe :)
*************************************************************************
2008-07-08 14:17:00
Niby telegraficzny ten skrót a długaśny wyszedł. I jednak parę rzeczy mi umknęło... Byłam tez na imprezie firmowej :) Jak znajdę chwilkę, to powklejam zdjęcia. Powiem tylko, że z parkietu zeszłam za piętnaście trzecia nad ranem. Aż zgorszyłam kilka osób - no bo jak to - ciężaruffka a tańczy, czasem nawet nie sama a z jakimś kolegą z pracy i jeszcze dobrze sie bawi, ajejej ;)
No i kolejna rzecz - Szfagierra mi sie przeprowadziła w końcu, mieszkanie ma piękne!!! :) Zdjęć wklejać nie będę, niech sama wkleja i się chwali ;)
No i z przykrych rzeczy - brat bliskiego kolegi zmarł, trzustka mu wysiadła. Chłopak był starszy ode mnie zaledwie o 2 lata :( [*]
Jak coś mi sie przypomni (a na pewno tak będzie - chociażby o domku, o Zosi, o nowej kotce Teściuffki, o szkole rodzenia), to pewnie uprzejmie Wam doniosę :)
Buziaki :)