...to sraczka. Albo przemarsz wojsk.
Nie byłam wczoraj w pracy. Niby fajnie, nie? ;) Yhm... Natalia się rozchorowała i nie była w stanie się zwlec - dostałam smsa po północy, że muszę coś wymyślić. No to wymyśliłam dzień opieki nad dzieckiem. Wojtas chory, rzeził mi niemal cały dzień, Zosiak tez do przedszkola jeszcze nie poszła - myślałam, że zejdę z tego świata. Chore dzieci to straszne dzieci ;) Dzień był na maksa długi, myślałam, że nigdy się już nie skończy i nie doczekam powrotu Maćka z pracy. Przed południem wpadł do mnie Tato - miał ostatni dzień urlopu i przyjechał mi trochę pomóc. Niby nic, tylko był i ganiał się po chacie się z Zochliną - a wyręka taka, że mogłam usiąść i zjeść śniadanie... Mamuś chora, więc nie przyjechała :( Dziś z Wojtusiem został Maciek i pracuje zdalnie a Zosiaczek w przedszkolu. Ciekawam, jak jej idzie po przerwie.
Mam nadzieję, że jutro Natalka się zjawi, bo jak nie to będę chyba musiała z Wojtkiem do pracy przyjechać...
Nastrój taki so - sama nie wiem, czy to nieodpowiednia dawka leków, czy to pora roku, czy po prostu jestem walnięta w czaszkę i mam coś z psyche. Obstawiam trzecie wzmocnione drugim... ;)
Po Thermalu mi niewyraźnie, zastanawiam się, czy to gówno w ogóle brać. Wczoraj mi było niedobrze pół dnia i chyba właśnie po tym a dzisiaj jestem cała rozedrgana. Chyba, że rzeczywiście mam coś nie halo z dawką Euthyroxu. Chociaż mam wrażenie, że tym razem Thermal jest jakiś mocniejszy. Sama nie wiem...
(...)
Szykuje się kilka imprez i "okazji" - imieniny Tatusia (ten piątek), biba urodzinowa Dziadka Bronka (5 listopada), nieorganizowane-przez-nikogo-jak-co-roku urodziny Wika (jesteśmy niezaproszeni 10 listopada) ;) Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale aż mi skóra cierpnie na myśl o wyjściu - nie chce mi się ani stroić ani dęsić ani pić. Co jest? Może to coś z psyche, może starość a może po prostu zmęczenie materiału? Aj hołp że mi przejdzie - fajnie tak zatęsknić za lansem na stricie. A teraz, jak sobie pomyślę, że miałabym iść np do Barbadosu, to od razu mam szczękościsk :| Moje dziewczyny i Siorra z towarzychem byli na koncercie Ani Dąbrowskiej <- "Za nic w świecie! Nigdy w życiu! Byłam przecież grzeczna..."
I tak się bujam. Dzisiaj idę po robocie do fryzjera ("bardzo krótkie i bardzo blond poproszę") a po fryzjerze do pani psycholog. Chyba nadszedł ten czas, o którym Lena mówiła, że będę chciała uciekać. Przedostatnią sesję odwołałam, bo byłam chora, nawet L4 wzięłam - pytanie ile w tym chorowaniu było psyche a ile somy? :) Dzisiaj aż się boję, nie chce mi się grzebać w duszy... Co mi się chce? SPAĆ!!!
Skaczę z tematu na temat, jak powalona - ale cóż zrobić, jakoś tak skupić się nie mogę. Gajol pytał, czy w poniedziałek, przed 1 listopada na CS mógłby wieczorem uderzyć do kumpla. Pierwsza moja reakcja była - "no jasne" a później przyszła refleksja - a jeśli Wojtas dalej będzie tak rzeził, jak przez ostatnie 3 noce? A jak się znów Zosiaczek z płaczem obudzi? Jak ja sobie sama poradzę z dwójką? I po raz pierwszy powiedziałam Maćkowi, że nie wiem, że "się zobaczy". Ostatnio, jak byłam taka wspaniała i Gajol poszedł grać a ja zostałam z dwójką dzieci i jeszcze chora, ale "ze-wszystkim-sobie-świetnie-dam-radę-bo-jak-nie-ja-to-kto", to dostałam jeszcze po uszach. I to z grubasa dostałam, aż się zdziwiłam...
Zmykam z powrotem do korporacyjnej rzeczywistości. Nie wiem, czy jestem taka boska, czy co? Obrobiłam się z bieżącymi rzeczami a nawet mam załatwionych kilka spraw niejako awansem... Jak bym się mocno uparła, to wszystkie sześć spółek bym pociągnęła sama. Może nie w czasie, gdy jest zamknięcie roku i trzeba pisać sześć sprawozdań, ale tak z bieżączką spoko-luz. Ale cicho sza, takich rzeczy nie należy mówić głośno, nieprawdaż?