...cicho, smutno i mało radośnie. W nocy z niedzieli na poniedziałek zmarł jeden z trzech Prezesów naszej grupy. Taki bardzo normalny, porządny człowiek, kumaty mocno i po ludzku sympatyczny. Nie odbiła mu kasa, nie miał kryzysu wieku średniego (a nawet jeśli miał, to na tle pozostałych firmowych panów nie było tego widać), nie wymienił żony na nową ani jej nie zdradzał (a nawet jeśli to robił to dyskretnie, nie jak co poniektórzy - plotek żadnych w tym temacie nie słyszałam), miał przepiękny głos i robił dobre zdjęcia na imprezach firmowych. Miał 53 lata.
Strata wielka - i tak po ludzku i dla firmy. Mamy w grupie trzy spółki-siostry (plus fura spółek-córek) i trzech szefów - co teraz się stanie, co zdecydują pozostali Panowie, nie wiemy. Trochę się boję, co dalej...
Buziaki październikowe
PS. A do tego jeszcze boli mnie głowa :(
isiaste77
6 października 2011, 12:16...żal, że jakoś tak przeważnie wychodzi, że Bóg zabiera tych dobrych ludzi...Dziękuję za przyjęcie do znajomych:) Pozdrawiam mocniutko:)
bajeczka675
6 października 2011, 00:16Boże, jak młodo ludzie umierają. Miał wszysko a "poszedł boso", jak z piosenki Zakopawer. Życie jest tak ulotne.
KaSia1910
4 października 2011, 15:30kurcze 53 lata to dopiero połowa drogi, za szybko żeby umierać:(
angmatel
4 października 2011, 14:39...przykre. Trzymaj się.
Aspenn
4 października 2011, 13:50Niestety tak często bywa że wspaniali ludzie odchodzą bardzo szybko [*].pozdrawiam ciepło:*
kilarka
4 października 2011, 13:15Dobrze to o nim świadczy jako o człowieku, jeśli firma po nim "płacze" po ludzku.
Elliss
4 października 2011, 12:53Takie sytuacje zawsze są przykre. Trzymaj się ciepło