Kilka fotek
Witam Kochane Vtalijki....
Dawno mnie tu nie było, bo jeśli
chodzi o odchudzanie to nie ma za bardzo o czym pisać, waga stoi w
miejscu od kilku miesięcy, ale to dlatego że się przestałam odchudzać,
a nie dlatego że sie odchudzam i mi nie wychodzi. Cieszę się że udaje
mi się utrzymać moją wagę jaką osiągnęłam dzięki Vitalii. 16 kilosów to
nie mało, ale za mało jeszcze żeby wygladać super.
Oststanio
byłam na imprezce organizowanej przez moją firmę dla naszych Klientów,
było bardzo sympatycznie, o dziwo w tym samym dniu co była impreza
udało mi się zakupić sukienkę, co wcześniej przy tych 16 kilo więcej
graniczyło się z cudem. Poniżej fotka z imprezy.
Dla porównania wrzucę też fotkę, jak wyglądałam kiedyś:
sukienka w szafie:-)))
No tak sukienka w szafie juz wisi i czeka na Nowy Rok. Rok który mam
nadzieję przyniesie mi wiele szczęścia. Po wielkich przeprawach
przymierzania w szafie wisi "długa czarna". Do tego piekna torebeczka,
pozostaje jeszcze szal na ramiona, kilka świecących dodatków, piękne
buciki i można iść się bawić. Tak tak rozmarzyłam się a to jeszcze cały
miesiąc.
Dla mnie ostatni meisiąc mojej pracy w starej firmie. Od stycznia idę
do nowej pracy, mając nadzieję na lepsze jutro. Mam nadzieję, że
podjęłam dobrą decyzję i nigdy tego nie będę żałowała...
W
Zakopanym było cudownie, piękna słoneczna pogoda, mnóstwo
bielusieńkiego śniegu i cudowny nastrój. Górale, kulig z pochodniami,
jadło i muzyka do białego rana. Ubawiłam się przez dwa cudownie dni
weekendu. Po powrocie do rzeczywistości kolejna impreza, tym razem
wystawny bankiet dla Kleintów naszej firmy, gdzie oczywiście również
mogłam sie wyśmienicie pobawić. A teraz rzeczywistość za 2 tygodnie
egzamin z angielskiego nie wiem jak sobie poradzę, a potem trzeba sie
wziąść za pisanie pracy licencjackiej...
Aha dieta no tak no
przecież własnie tutaj po to jestem i tylko o tym powinnam pisać. Z
dietą "do bani" stoję w miejscu, waga ani drgnie, no ale czego sie
spodziewać jak jadam normalnie, a nic nie dietkuję. Ale sukienkę
zakupiłam piękną, po sylwestrze wrzuce kilka fotek, żeby pokazać jak
wyglądałam.
Taki nie wielki wysiłek a się opłaca:-))))
tak, tak moje kochane, dzisiaj waga wskazała znów 0,5 kg mniej. Nie będę jeszcze tego zmieniała na pasku bo waga musi się utrwalić, bo może to tylko chwila:-((( mam nadzieję, że nieeeeeeeeeee.
W ten weekend jadę do Zakopanego, juz się nie mogę doczekać, wyjeżdżamy z pracy na wyjazd integracyjny. Będą dwie wieczorne imprezy w piątek i sobotę. Kilka "miękich" szkoleń i oczywiście skoczę na Krupówki. Ale będzie super!!!!!!!!!! Muszę wam powiedzieć, że takie wyjazdy mamy dwa razy do roku, jedzie nas około 150-200 osób i zawsze jest bardzo wesoło.
Hurrrraaaaaaaaaaaaaa
Dzisiaj waga wskazała spowrotem moją wagę 80kg. Oznacza to, że dietka tygodniowa zadziałała. Teraz troche się trzeba pilnować i już niedługo może będzie te 75kg, a potem 70kg i już na tym pozostanę.
Wczoraj dramat, ale dzisiaj już jest prawie ok...
Wyobraźcie sobie, że wczoraj jak weszłam na wagę, to wskazała ona 82kg, a chwilami nawet wahała się ponad 82. Przerazona wzrostem wagi, odrazu od wczoraj podjęłam na nowo walkę z nadwagą. Myslałam sobie fajnie by było na razie odpocząć od dietkowania i utrzymać wagę 81kg, jaką osiągnęłam, po ciężkich bojach trzymiesięcznych. Wczorajszy skok wagi otworzył mi oczy, nie nie mogę dopuścić do przybierania kolejnych kilogramów i dzięki wczorajszemu opamiętaniu, dzisiaj waga wskazała 80,90kg. Wiadome jest, że nie schudłam w 1 dzień 1kg, musiałam po prostu się wcześniej najeść, bo dzisiaj czuje się już lżejsza, a spodnie spowrotem mi wiszą.
Moje nowe postanowienie:
Zbliża się sylwester, fajnie byłoby zakupic sobie jakąś fajną kieckę, więc walczę z sobą od nowa aby do końca roku zrzucić wagę i osiągnąć 75kg. Jak myślicie uda mi się???? Ciężko będzie.....
Dziękuję:-))))
Serdecznie dziękuję wszystkim za miłe życzenia urodzinowe. Fajnie jest
kiedy życzenia otrzymuje się nawet od nieznanych mi osobiście osób. Bo
co do naszej znajomości wirtualnej to jest naprawdę super. Przecież
cały czas czytam wasze pamiętniki i wiem co "prawie" u każdej z was się
dzieje. W piątek z okazji swoich urodzin miałam przyjemność ten wieczór
spędzić na dyskotece, otrzymałam od znajomych kwiaty i specjalnie dla
mnie zamówiono u DJ piosenkę. Było naprawdę super. Niestety wczoraj juz
musiałam iść na cały dzień do szkoły, a dzisiaj też dopiero co z niej
wróciłam. Zaczynam się przygotowywać do pracy licencjackiej, co po
niektóre pomyślą sobie "taka stara baba a wzieła się dopiero za naukę",
hi hi hi. Tak to prawda niech to będzie przestrogą dla młodych
dziewczyn, lepiej się uczyć za młodu, zeby na "starość" mieć więcej
czasu dla siebie i rodizny. Cały czas powtarzam to swojemu synowi,
"pamiętaj nie bierz przykładu ze swojej mamy i ucz sie teraz póki
jesteś młody".
dziś są moje urodziny:-)))
Ranek zaczął się jak każdy inny dzień, w domu synalek zapomniał o mojej uroczystosci, mąż natomiast juz przed dwoma dniami wykazał się zainteresowaniem i zakupił mi piekne perfumy mmmm, ładnie pachną. Trzeba mu to przyznać jeśli chodzi o pamięć o jakich kolwiek moich czy naszej wspólnej uroczystości zawsze pamięta, a prezenty zawsze są ciekawe, miłe i przyjemne. Przyszłam do pracy, a tu niespodzianka. Koleżanki i koledzy z pracy skrzyknęli się i zakupili mi piękną wiązankę. Jest to conajmniej dziwne, gdyż dotychczas jak tu pracuję 5 lat nigdy nikt z nas takich uroczystości w pracy nie obchodził. Ostatnio zdarza sie jednak tak, ze jesli tylko ktoś z nas wie o jakiś imieninach, czy urodzinach drugiej osoby, sami organizujemy kwiaty, czy mały upominek. Przyjemnie mi się zrobiło, no i oczywiscie była okazja to pojedzenia sobie ciasta. Wszystko już zjedzone, nie pozostały nawet okruszki...
Co do dietki, jak wiecie narazie się zatrzymałam, nie stosuję diety, utrzymuje swoja wage, fason trzymam, choc coraz częściej rozważam powrót do dietkowania wczesniej niz sobie to zamierzylam gdyż, zbliza sie sylwester i warto byłoby wcisnać się w coś jeszcze fajniejszego niż jestem teraz w stanie sobie zakupić.
bez zmian
Waga stoi, z jednej strony to dobrze że nie idzie góry, ale z drugiej mogłoby cos drgnąć w dół, chocażby dlatego, że przez ostatni m-c przytyło mi się 1,50 kg. Więc przydałoby się to spowrotem zrzucić, ale z tym to już nie jest tak prosto, łatwo nabrać wagi, ale ciężej jej się pozbyć. Najważniejsze jednak ze nie idzie w górę bo wtedy musiałabym znów wrócić do diety a narazie chce od niej odpocząć. Stosuje jedną mysle ze dobrą zasadę, że nigdy nie jadam po 18.00, a wrecz czasami ostatni posiłek jem ok. 14.00. Do konca dnia jest wtedy jeszcze trochę czasu, aby miec mozliwosc spalenia troszku tych nabranych kalorii w ciagu dnia. No i oczywiscie nie slodze i ograniczam sól do minimum.
Wiem juz napewno, ze jesli sie znow nie zmobilizuje i nie wrócę do diety Vitalii to schudnięcie graniczy sie z cudem, ale przez tyle miesięcy juz tak mi sie to znudziło, ze musze od tego odpocząć.
Ja podobnie jak Azya zaczęłam szukać pracy, spowodowane jest to tym że chciałabym już zmienić swój profil i dotychczasowe zajęcie. Nie lubię swojej pracy tzn. jej charakteru, bo wszystko inne jest ok, wynagrodzenie w miarę zadawalające (no mogło by być lepiej, ale zawsze jest tak, ze chcemy czegos więcej), atmosfera też ok., socjalne też dobre, ale gdybym mogla wykonywać inny charakter to byłoby juz super szczescie. No cóz pozostaje szukanie nowych wyzwań, moze się uda???
i znów zniknęłam
ja tak już mam, nie mam za bardzo o czym pisać, dlatego tak znikam, ale dzisiaj musze sie z wami podzielić swoimi wczorajszymi spostrzeżeniami.
Otóż zapewne nie jedna z was to oglądała ale wczoraj na TVN z Ewą Drzyzgą był program o "grubaskach". Odrazu sobie pomyślałam o nas jak to co poniektóre walczą ze swoja wagą i jak to różne efekty przynosi.
W programie wystąpiła dziewczyna 24 lata, która trzykrotnie podejmowała się drastycznych diet i to co mówiła wręcz mnie przetrażało.
Pierwszy raz zaczęła się odchudzać kiedy osiągnęła wagę ponad 80kg, wtedy schudła 10 kg i za chwilę przytyła 20 kg, potem druga próba schudła 15 kg, wróciła jej waga 30kg, no i następna próba schudła 20 kg i waga jej skoczyła o 40 kg więcej. To jest przerażajace, że człowiek tak walczy ze swoimi słabościami a nasz organizm robi nam taki "psikus". Obecnie nasza koleżanka waży 120 kg i stwierdziła, ze jak się nie odchudza to utrzymuje wagę i dlatego nie zamierza się juz wiecej odchudzać.
Przypominam sobie jak ja wazyłam prawie 100 kg to był koszmar, byłam ociężała, bardzo gruba, nic nie mogłam na siebie kupić, wchodziłam juz tylko w rozmiary 48/50, które raczej dla młodych dziewczyn nie są zbyt efektowne.
Dziewczyna sobie darowała, ale gdybym ja miała taki problem to nie wiem co bym zrobiła. Co prawda to moja pierwsza przygoda z odchudzaniem i w dodatku z takimi efektami, jak dotąd moja waga waha się 81-81,6kg i na tę chwilę postaram się to utrzymać. Ten czas jaki poświęciłam odchudzaniu bardzo mnie zmęczył, ale jak tylko zauwazę, ze moja waga przybiera odrazu będę probowała zrzucić zbedne kilosy. Obiecuje sobie ze juz nigdy nie doprowadze do sytuacji kiedy to pierwszy raz się tu logowałam.
no i radość się skończyła:-(((
oj długo mnie tu nie było, a wszystko wynikiem tego że no i teraz uwaga
moja waga skoczyła do góry o zgrozo prawie 2 kilo brrrrrrrrrrr. Nawet
nie wiecie jak źle się z tym czuję, teraz jak skoczyło mi te 2 kilo to
czuję się tak jak bym ważyła spowrotem te 96 kg. jakoś mi tak ciężko,
ciasno i wogóle się źle z tym czuję....
Nie odzywałam się bo było mi po prostu wstyd, jak mogłam do tego
doprowadzić, wydawało mi się, że mogę już normalnie jeść ale niestety
moje życie to teraz będzie ciągła dieta, bo jak tylko trochę coś innego
zjadlam to odrazu wielki dramat. Poza tym od lipca moja waga caly czas
waha się w granicach 80 kg i nie chce juz tak ładnie spadac jak na
początku. Zaraz powiecie że to normalen, wiem wiem, ale jak nie widać
efektów to odrazu brak motywacji. Na dokładkę, mój mąż który "rzekomo"
się ze mną odchudza prawie od 2 m-cy schódł tylko ok.4,5 kg, musi coś
podjadac nie wierzę że tak moze mu cięzko iść dietka. Przecież te
pierwsze kilogramy leca najszybciej, a tu tylko 4,5 kg, oszukuje
napewno, tylko żeby mu szykować jedzonko, bo wcześniej niestety musiał
robić sobie sam. Dam mu jeszcze chwilke i tak dalej pojdzie to wiecej
nie będę szykowała zbuntuję się.
A tak wogóle to to że dokonuje tutaj wpis zawdzieczam Ayza to ona dała
mi kopniaka, moze sie wreszcie zmobilizuje i cos z tą swoją dietką
dalej zrobie....