Kalorie pod kontrolą :)
Kiedy nie przygotowuje się świątecznych potraw, to na pewno łatwiej jest panować nad dietą.Dlatego chylę czoła przed Wami wszystkimi, które ostatnie dni spędzacie w kuchni.Tylko w ciągu kilku, ostatnich dni stoczyłam małą walkę ze swoją słabością do słodyczy.Przez cały okres diety udało mi się powstrzymać od ich jedzenia.To nie było trudne do momentu, kiedy nie musiałam wystawić ciasteczek na stół w celu ugoszczenia swoich przyjaciółek.Ciasteczka stoją na stole od 2 dni, a ja musiałam sprać się po mackach, które kilka razy chciały wymknąć mi się spod kontroli. To jest niesamowity nałóg ! TO siedzi w mojej głowie!!Jak nie widzę słodkości, to nawet na myśl mi nie przyjdzie, że mam na nie ochotę, ale jak oczy zobaczą , to ręce same po nie sięgają.Kiedyś któraś z koleżanek napisała na forum, że sięgając po czekoladę należy sobie przypomnieć ,że jej smak trwa tak krótko.To jest prawda i staram się o tym nie zapomnieć.
Hej kolęda :)
Wstałam dzisiaj wczesnym rankiem z linią melodyczną kolędy - "W żłobie leży, którz pobieży kolędować małemu ....",i do tej pory gra mi w głowie ta muzyka (hmmm,może powinnam porozmawiać o tym przy kolejnej wizycie ze swoim psychologiem ?? ).Jak na leniwą i wypoczętą kobietę przystało nie mogę w nocy spać długo, więc już od świtu buszuję po vitalii :) W Waszych kuchniach pachnie ciastem i kapustą z grzybami, a u mnie rozmraża się szpinak na obiad :))Oczywiście nie jest to tradycją, że u mnie w domu nie odczuwa się atmosfery świątecznej.Czujemy ją w naszych sercach i umysłach jako rodzaj pewnego przyjemnego podniecenia i niepokoju:))Po prostu wyjeżdżamy do rodziny i w związku z tym pozwalam sobie na odrobinę luksusu.Przeżywam drobne rozterki związane z zakupieniem choinki.Moje dzieciaki nigdy nie pozwoliły mi kupić sztucznej, więc brakuje mi tego zapachu.Jednak nie będzie nas do Nowego Roku, więc dokonanie tego zakupu wydaje się być zbyteczne.Hmmm, a jednak czegoś brak ..... GRUBAZIU !! Gdzie jesteś ????
Stare dżinsy :)
Dzisiaj z rana zrobiłam małe sortowanko w szafie z ubraniami :) Udało mi się wcianąć w stare dżinsy o rozmiarze 31 :) Dosłownie wcisnąć hehehe, bo jeszcze nie czuję w nich komfortowo:))Pochodze w nich trochę, może się rozciągną:)) Mam w szafie jeszcze jedną, mniejszą parę dżinsów, ale do nich raczej już nigdy nie dam rady dupalka wcisnąć :)) Jak to nie dam rady ? Ja nie dam rady ??!!! :))) W komentarzach pamiętnika bodajże Moniki wyczytałam fajnego pomysła. Chodzi o zorganizowanie spotkania osób z Vitalii :))Myślę, że za jakiś czas (np. wiosną), trzeba będzie rzucić hasło adminom,żeby pozyskiwali sponsorów na taki zjazd laseczek hehehe.Prawda, że to niezły pomysł?
Nie mam czasu :)
Miałam dzisiaj strasznie zabiegany dzień. Powiem w skrócie - jestem szczupła, piękna i szczęśliwa. Mówi Wam to coś ?? :))))
Przedświąteczne refleksje:)
Tak sobie poczytałam pamiętniki i posty Moich Szanownych Koleżanek i nasunęły mi się różniste refleksje odnośnie Świąt.Moja mama w czasach komuny zawsze sama wystawała w kolejkach i całymi nocami czyniła przygotowania do świątecznego biesiadowania.Ciężko jej było na pewno.Do stołu zasiadała z nami zmęczona i rozżalona, że nikt jej nie pomagał.Dzisiaj jak to wspominam , to myślę ,że tzw. duma kobieca nie pozwoliła jej poprosić domowników o pomoc.Nie nauczyła nas pomagać sobie, a potem miała żal, że się nie domyśliliśmy.Dzisiaj ma taką fobię,że nienawidzi świąt, zamyka się w sobie i nigdy nie uczestniczy w tworzeniu świątecznej atmosfery.Smutne to i wkurzające.Staram się ją zrozumieć i odbarczać z tego obowiązku.Myślę, że przez jej zachowania, mam w sobie tę przekorę - żeby tylko nic nie musieć :) Moja córcia podczas ostatniej wizyty w domu, uświadomiła mi pewną rzecz - Ty mamo zawsze tworzysz wokół siebie taką atmosferę, że jesteś taką wyzwoloną kobietą, która nie musi prać, gotować, prasować ani sprzątać, a przecież w naszym domu nikt inny tych rzeczy nie robi :) To kto je robi? Hahahaha, to prawda:))Najważniejsze jest poczucie,że nikt mnie do tego nie obliguje, szczególnie, że czuję się spełniona, że kocham, a dla osób, które się kocha wszystko się robi z przyjemnością:)Hehehehe,psycholog miałby co rozgryzać u takiej dziwaczki:) A posprzątam po świętach hehehehe!!!
Człowek uczy się całe życie :))
Dwa dni mi zajęło wydedukowanie, że można wejść na forum vitalii bez zalogowania:)Mam nadzieję,że to nie jest żadna awaria, tylko mała udoskonalająca przerwa techniczna :)Admini pewnie chcą nam zrobić jakiś miły prezencik świąteczny :)Ta przerwa była pożyteczna dla takiej vitalomaniaczki jak ja, bo wczoraj w ramach nudów (hehehe, niejedna z Was pewnie zapyta co to takiego?) ulepiłam ponad 200 uszek z grzybami, a dzisiaj smaże krokiety z kapustą i grzybami.Rano ujrzałam na wadze upragnione 73.500 :)) Hurraaa!!Kiedyś już wygłaszałam peany na czesc vitalii i nadal je podtrzymuję. Dziewczyny, które się jeszcze wahają zdecydowanie namawiam!Właściwie nie ma w tej diecie większej filozofii, poza dokładnym sprecyzowaniem ilości kalorii.Po miesiącu jej stosowania dokonałam odkrycia - CZŁOWIEK TYJE OD ŻARCIA !!!Hehehe, odkrywcze,prawda? Cóż, człowiek uczy się całe życie:)))
Zima !
Wyszłam dzisiaj z domu jesienią, a wróciłam zimą.Brrr, na dworze jest okropnie i mój nastrój nie najlepszy :( W nocy źle spałam, dręczyły mnie koszmary z upośledzonymi dziećmi w roli głównej.Okropność!! Teraz jestem przymulona i śpiąca.Najchętniej wskoczyłabym pod kołderkę, ale umówiłam się z przyjaciółką na ploteczki w pubie w centrum miasta.Może dobrze mi zrobią takie pogaduchy.Schudłam tylko kostkę smalcu :( A może aż? Zależy z jakiej strony na to spojrzeć.Bokami mi wyszło weekendowe imieninowanie.Głodzić się jednak nie będę, bo musze ciągle pamiętać, że w mojej diecie nie chodzi o szybkie zrzucenie wagi, ale konkretne i raz na zawsze zmienienie nawyków żywieniowych.I tak mi dopomóż Bóg i Wszyscy Święci !! :)))
Plucha
Za oknem straszliwa plucha, więc zrobiłam sobie gospodarny dzień.Pierwszy raz od kilku dni pościeliłam łóżka, odkurzyłam oraz wstawiłam pranie i naczynia do zmywarki :) Tyle zdążyłam przed przyjściem mojej koleżanki na kawkę i ploteczki hihihi.Wczorajszy obiad nawet smakował chłopakom, więc dzisiaj nastąpi powtórka z rozrywki hihihi.Obiecuję ,że jutro ugotuję im coś świeżego :))Może zupę pomidorową na kolejne dwa dni? :))Niech się wyposzczą przed świętami, wtedy wszystko będzie im lepiej smakowało.To co widzę za oknem nie mobilizuje do jakiejkolwiek formy wysiłku, więc na resztę dnia planuję leżenie na kanapie, pod kocykiem z książką w dłoni :) I tego Wam również życzę moje w większości zapracowane koleżanki :)))
Zabiegany dzień:)
Dziś od rana jestem na pełnych obrotach.Właściwie to nic konkretnego nie robiłam, ale dwie godziny spędzilam u kosmetyczki, bo musiałam odnowić sobie szponki, potem robiłam zakupy i szybki obiad.Wszystko zajmuje mi dużo czasu, bo nie korzystam ze środków miejskiej komunikacji i chodzę z buta :))) Moi chłopcy trochę cierpią od kiedy ja dietkuję , bo trzeci dzień jedzą pozostałości po imieninowej imprezce.Hihihi.Dzisiaj jedzą makaron z pieczarkami i bigosem i nazywamy to łazankami :))))Wczoraj był z kolei sam bigos, a przedwczoraj odgrzewane kotlety schabowe :))Ja staram się trzymać tego, co nakazuje vitalia.Staram się , bo czasem coś modyfikuję, albo pomijam :) Właśnie wrócił z egzaminu Bartek - idę zobaczyć jego minę na widok obiadu :))))
Gips :)
Za wszystkie grzechy popełnione w ostatnich dniach zostałam ukarana :) Na śniadanie zjadłam gips, tzn. mieszankę otrebów, płatków owsianych z jogurtem naturalnym.Fuj!!Dobrze mi tak.Teraz zasuwam do sklepu w centrum miasta, bo od kiedy kupiłam córce dżinsy, to nie mogę o nich zapomnieć.Też musze takie mieć:))Jeszcze tylko przyznam się wszem i wobec, że nie ćwicze już szóstki weidera.Znudziło mi się i już.