nihil novi...
Wstalam dzisiaj w miare wczesnie, jak na po-nocna zmiane! Nic wielkiego nie uczynilam - jak do tej pory. Zjadlam - natomiast - tersciwe sniadanko! Cos tam latam, cos ceruje , ale teraz musze powoli sie organizowac do pracy, bo dzisiaj tez tam wybywam...Troche ruchu - dobrze mi zrobi! Jeszcze , zeby tylko nauczyc sie nie obzerac przed snem! Ale to jest marzenie z gornej polki, bo jak na razie, zle przyzwyczajenia - wygrywaja.
Wlasnie wrocilam z pracy.
Dzisiaj pracowalam na OR (Operacyjny blok) i zastalam tam Qeen, a ze bardzo Ja lubie, to mialysmy bardzo udany czas! To osoba z dalekiej Somali, ale jestesmy dla siebie jak bratnie dusze, mimo roznic kulturowych - to z Nia dogaduje sie w pol zdania! Nie bylo za wiele parcy, wiec siedzialysmy sobie dluzej na przerwach, nawiazujac do naszych rodzinnych spraw. I doszlysmy do wniosku, ze nie wazne spod jakiej szerokosci geograficznej sie pochodzi, kobieta - matka ma zawsze ten sam bol, strach i radosc.Nic odkrywczego, ale jak sie wezmie pod uwage zbieznosc naszych pogladow w detalach, to uderzajacym jest fakt, ze jestesmy z tak odleglych swiatow (geograficznie mowiac....) Wlasnie dzisiaj Qeen mi powiedziala, ze zemna sie dogaduje jak z malo ktora Wspolplemienniczka, co odebralam jako wielki komplement, no i tak wlasnie nastawiona do zycia, ide wziac prysznic i do lozka (nie obzerajac sie - tym razem - przed snem) A jednak moze sie tak wlasnie udac - dietetycznie - zakonczony dzien....
dzisiaj w pracy rozmawialam
ze specjalista od przesczepow plucnych, az zazenowalam sie jak moglam zadac tak glupie pytanie, a wlasciwie, ze nie wiedzialam sama odpowiedzi. Niestety, odpowiedz jaka uslyszalam, nie podniosla mojego nastroju ...Chodzi o Brata, ktory walczy z rakiem pluca prawego.Ech, zycie...Siostra wlasnie wydobrzala na tyle, ze mozna przygotowywac Ja do przeszczepu szpiku kostnego, a tu z Bratem jest nie za wesolo...Na szczescie pracy mam sporo, bo sezon urlopowy jest dla mnie sezonem zniwnym na kasiore, wiec jezdze, sprzatm, zarabiam, mniej mysle...Modle sie , choc czasem braknie sil, ale...A tak w ogole, kiedy ja sie wezme za diete? Nic w tej sprawie nie rusza sie (samo).
Juz wrocilam z Polski...
Duzo by tu pisac, tylko jedno tym razem - w Polsce nie ma otylych ludzi! Maz sie nie mogl napatrzec na polskie laski, a ja? Coz, biegalam po sklepach by kupic krotkie spodenki w rozmiarze ponad 40-sci...i nie znalazlam....No to by bylo na tyle...
Odlot
za trzy dni, a we mnie napiecie rosnie! Juz sie wszystko gotuje, napiecie siega zenitu! Sa (nawet) problemy z oddychaniem, tzw."panic attack"...W zwiazku z rosnacym napieciem przed-podroznym, nie daje sie przezyc bez awantury z mezem, no i do tego - przedmiesiaczkowe napiecie! A wyobraznia podsuwa mi katastroficzny lot naszego samolotu! Chyba zwariuje! Zoladek sciska swa zawartosc, rece sie trzesa, tylko d l a c z e g o tak sie dzieje tym razem? Nie raz lecialam samolotem, nie raz z cala rodzina( dokladnie-dwa razy), ale czegos takiego przed podrozami nie przezywalam...Moze z wiekiem przychodzi swiadomosc przemijania i kazda chwila wydaje sie byc ostatnia? jeno wiem, przede mana - strach, we mnie - strach, cieniem sie kladzie - strach...
W wagoniku kolejki podziemnej
w odbiciu szyby, tak z ukrycia obserwuje mloda dziewczyne...Ile moze miec lat? Jakies 25 ...Blond wlosy, dosyc dlugie, lekko opalona twarz, na sobie ma koszulke bez rekawow - bo to srodek lata - a jej szczuple rece wuwoluja u mnie zazdrosc! Czy aby zazdrosc? Nie, nie to nie zazdrosc (chyba), to...zal, zal za czyms co uszlo w daleka pamiec, a wlasciwie - na dno pamieci. Lzy naplywaja mi do oczu, bo rozpoznaje w odbiciu Pasazerki siebie...sprzed dwudziestu pieciu laty. Boli mnie serce, cialo, umysl...i swiadomosc, ze nie daje sobie rady z dzwignienciem sie z tej ciezkiej wagi.Coraz to nowe oswiadczenia na oficjalnym forum, ze "oto juz, tym razem - to napewno sie uda!" Efektow nie widac...
Jestem na tydzien przed wylotem do Polski, z wieloma osobami zobacze sie dopiero pierwszy raz od prawie dwudzistu lat! Chcialam pokzac sie ze szcuplejszej strony, a tu...baba z 80+kilogramami, skora obwisa na twarzy, zmarszczek o dwadziescia lat wiecej...Niby to wszytsko normalne, a jednak, obalenie mitu odbedzie sie bardzo bolesnie, mam juz teraz ochote nie ruszac sie z jakiegos ciemnosciami zaszytego miejsca, poruszac sie jak sowa - noca, by nikogo nie widziec, a raczej - nie byc widziana przez nikogo!
Nic, tylko plakac, a moze w Polsce uda sie kupic "cudownie odchudzajacy srodek" i to nie tylko z pieniedzy (odchudzajacy?) Tak...juz zacieram rece...
Po edycji tego wpisu, spojrzalam na date, siodmy dzien lipca...Przeciez ja nie zapomne tej daty! Ile to lat temu bylo? Ze trzydziesci pare chyba...Rwacy potok rzeki porywal mnie z taka szybkoscia, ze tracilam juz sily na walke z zywiolem, nie wyczuwalam juz palcami nog dna rzeki, poddalam sie, jeszcze rzucilam spojrzenie w gore, i ujrzalam najblekitniejszy skrawek nieba w zyciu! A potem, juz na dno...I nagle - czyjes rece chwycily mnie za koncowki palcow prawej reki wystajacej z wody...Silnym ruchem meskiej reki zostalam przywrocona zyciu, Zyje! Wszystko jeszcze mozliwe, jeszcze , poki zyje....
Ojej!
Dlugo nic nie pisalam! Ale tyle rzeczy sie dzieje...Powrot (po-wypadkowy) do pracy, choc wisial ten powrot na wlosku, bo wlasnie nadzien przed powrotem do pracy - bylam glowna poszkodowana w wypadku autobusu miejskiego, w ktorym to wylozeylam sie jak dluga z koniecznosci naglego\hamowania z winy kierowcy samochodu jadacego przed autobusem..Jeszcze jestem obolala, ale na razie, poz wizycie u lekarza, postanowilam wrocic na swoje szpitalne brudy...Yes OK! Co do mojej wagi, to nie zmienia sie niestety, ale nie przyrasta, a nowy styl nie obzerania sie"zadomowil sie" w moim zyciu, i wcZesniej (czy pozniej???!!!) - waga zacznie spadac, bo nie ma wyjscia! Co do cwiczen wigibasow tulowia - musialam ich na pewien czas zaniechac, bo chyba moj implant czesci nerkowo-moczowej poczul sie zbyt zaojczo potraktowany, skonczylo sie wstrzymywaniem moczu, infekcja i bolem, wiec teraz powoli powracam do siebie.
Co tam jeszcze? Ano, Bogu dzieki! - spokoj, ale na jak dlugo? Dzieci wlasnie rozpoczely wakacje, wiec bedzie wiecej krzyku i zajetego czasu, ale byle bysmy wszyscy zdrowi byli!
Wczoraj
mialam dosyc "poprzestawiany" dzien, tzn , musialam byc na zebraniu w szkole, a maz , wrocil wczesniej z parcy, wiec "zywnosciowo", "przemeblowal" mi sie dzien, do tego stopnia, ze po poludniu - mialam wielka przerwe w cogodzinnym dozywianiu 100-kalorycznych przekasek. No i? Ano, zauwazylam taka prawidlowosc, gdy regularnie zjadam co godzine 100-150 kalorii - siegajac po czwarty taki posilek - naprawde zmuszam sie do tego, bo nie czuje glodu! I, z mojego doswaidczenia wiem, ze tak trzeba! Nawet jak sie nie czuje glodu - wloz jakas przekaske do jamy gebowej, bo wlasnie wtedy, ow 100-kaloryczny posileczek zapcha Cie na kolejna godzine! Jesli sobie tylko odpuscimy ten jeden posilek (a juz kolejne opuszczone )- odbija sie bardzo wielkim apetytem, do tego stopnia, ze pozremy conajmiej kilkaset kalorii za wiele, niz powinnismy.Tak wlasnie stalo sie ze mna wczoraj, wiec juz wiem, czego unikac. Tylko wprowadzic to w zycie, i juz bedze smukla i piekna! Ha! A, narazie, do smuklosci mam tak daleko - jak z tad - do Warszawy! Ale juz cos drgnelo... Do tego cwicze swoje zapasione boczki, i nawet czuje bol w miesniach kazdego ranka, znaczy sie, cos sie robi....
Z tym jedzeniem
po 100 kalorii na co godzine, to nie zart! Procz sniadan, ktore sa obfitsze (nawet do 400 kalorii!), reszta idzie nawet nie zle! takim sumptem , ogladam sie za kolejnym dniem, i udaje sie coraz czesciej zjesc(w ogolnym bilansie) coraz mniej! Jeszcze daleko mi od wymarzonego celu, ale juz cos zaczyna pracvowac, i to napawa nadzieja, ze moze, kiedys....sie uda? Co do wygibasow tulowia - na razie - dwostetka, ale musze sie zmusic, bo czasowo - to nie pochlania wiecej niz pare minut dziennie, tylko, zeby chciec, jak w calej diecie!
Jesli ktos z czytajacych poszedl by za moim pomyslem, czy moglibyscie sie podzielic uwagami? Czekam, pozdrawiam i ide do robotki!
Przed wlasnym odkryciem
sie nie ucieknie! Bo ja wlasnie chce podzielic sie z Wami moim (malym) odkryciem, na skale utraty wagi bez wiekszych (dla mnie) glodowek....Zadnych wykrzyknikow na koncu zdania, bo wiele razy, kazda z nas juz sluszala o takich dietkach - cudkach! Gorzej bylo z realizacja takich, ale to juz inna sprawa. Otoz, podczs mojej pracy, a raczej wieczoru, w ktorym bylam bardzo zajeta, nie mialam (doslownie!) czasu na schodzenie do kawiarenki na przerwe, by cos zjesc. Wiec, zeby nie pasc z glodu na pysk, zaczelam (z zegarkiem na reku! - co godzine) podzerac cos , takimi wiekszymi kesami, do zaspokojenia glodu. Po szostej, czy siodmej takiej zagryzce - zamiast byc coaraz glodniejsza, ja czulam sie tak napakowana jedzeniem, az wierzyc nie moglam! Obliczylam szybko, ilez to ja kalorii polknelam przez te osiem godzin, bo czulam sie najedzona jak maly wieprzek, naprawde! I coz mi z tego wyliczenia wyszlo? Otoz, bylo tego nie wiecej, jak osiemset kalorii! A ja przeciez pracuje czasami bardzo ciezko, i wierzyc mi sie nie chcialo, ze tak moglo mi sie udac! zachwycona t a k i m sukcesem, powtorzylam moj "drill" nastepnego wieczora, znowu sie udalo! Niestety, nie powtorzylam tego osiagniecia przez nastepnych pare tygodni, ale wlasnie od tygodnia, powrocilam do tego sposobu, i staram sie trzymac tego rytmu. Musze jednak nadmienic, ze sniadanie mam zlozone z dwustu kalorii, i pochodzi ono z diety bananowej, i jesli sniadanie ma dwiescie kalori-moze nawet do trzystu, to najblizszym posilkiem (czasowym) bedzie przekaska za dwie-dwie i pol godz, ale juz nie wiksza niz 100 - 150 kalorii! I tak do konca dnia, przy czym, siadam do obiadu z mezem, ktory wraca z pracy po szostej wieczorem, i juz jem z "laski", bo czuje sie naprawde nie glodna! Potem , troche przed snem - musze walczyc ze swoim lakomstwem(zaznaczam: z lakomstwem, bo nie glodem!). Zaraz padna pytania, ile to ja zgubilam kilogramow i przez jaki dlugi czas. Nie odpowiem teraz na to pytanie, bo naprawde, musze poczekac, a dodatkowo czekam z godziny na godzine - na miesiaczke, wiec ten fakt moze zawazyc na moim sukcesie, ale , mysle, ze jakies dwa kilo mam z glowy...Tak sobie to rachuje, ale jeszcze na kwiaty i laurki - za wczesnie, wiec, musze popracowac nat moja dietka...Rowniez chce dodac, ze moje jedzonko ma wszytskiego po trochu, i zaklada obecnosc kawalek ciasta, owoce, jogurty (potas przyspiesza spalanie tluszczu!), mieso, wode, kawe, cherbate ...i ...kieliszek czerwonego wina na koniec dnia!
Jeszcze musze sie zmobilizowac do cwiczen, takich na talie (400 ruchow s a m y m tulowiem w lewa i w prawa strone, dosyc energicznie, z wyciagnietymi rekami na boki, )
Ok, to chyba tyle, jakby Ktoras z was miala pomysly na ulepszenie mojej dietki, to dajcie znac!