Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1050802
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2022 , Komentarze (11)

czyli ciężarówka and company. Ogórkową pożarli ( i zabrali w słoikach), gulasz pożarli ( ulitowali się nade mną i odstąpili od placków ziemniaczanych na rzecz kaszy gryczanej) ( i zabrali w słoiku), sernik pożarli ( i zabrali w pudełku)i zapytałam Paszczura, czy chcą bułeczki drożdżowe z "marmeladą" , oczywiście chcieli, no to raz dwa zaczyniłam ciacho i po półtorej godzinie cieplutkie bułeczki były pożerane ( i te bułeczki spowodowały, że odstąpili od placków ziemniaczanych). Bułeczki też wyjechały. Szczeżuja oczywiście co się przewinął przez kuchnię to marudził...zupy za dużo, za mało ziemniaków, ogórki nie pokrojone w kostkę ( nigdy nie kroiłam zawsze tarłam, tym razem poszłam na łatwiznę i zmiksowałam na przecier), gulasz - mięso pokrojone w zbyt dużą kostkę, gulasz przesolony ( niedosolony był) i za ostry ( faktycznie ostry, bo dodałam ostrą pastę paprykową) no myślałam że odstrzelę dziadersa ...oczywiście to były " żarty" ale któregoś mojego gorszego dnia ..oberwie patelnią. 

Wczoraj wieczorem byłam na koncercie Turnaua...tego mi trzeba było , żywego kontaktu z kulturą ...z żywym artystą. Była prawie cała sala , ludzie pięknie reagowali, były utwory dedykowane walczącym Ukraińcom...no po prostu wspaniale. 

dziecki pojechały dzisiaj oglądać wózek dla laleczki ...wybrali ale kupią w Łodzi, tyle że wybrali troszkę większą gondolę i pan im podpowiedział żeby wzięli przejściówki ( z innej firmy, ale pasują do tego wózka), bo dla nich wózek zbyt niski , oboje są dość wysocy. Wybrali jasnoszary, ładny. No ogarnęłam już chałupę po gościach i szaleństwach kuchennych , zmykam zaraz pod prysznic i do łóżka...okropnie mi się chce spać, a kawy już nie wypije, bo bym miała nockę z głowy. Ciśnienie leci chyba na łeb na szyję, nawet trochę śnieżek posypuje od czasu do czasu . Zapraszam więc do ..obrazkowa.

No to miłego popołudnia, sprawdziłam właśnie pogodę, jutro ma być słonecznie z rana ..już nastawiłam budzik na 5 i świt przywitam w lesie. Ahoj!!!

4 marca 2022 , Komentarze (41)

na jednego, mam już wszystkiego po dziurki w nosie. Wczoraj dzień zaczęła mi brzydsza siostra Kapciuszka. Dzwoni i pyta jak mama ma brać insulinę, więc mówię, że bez zmian bo każda nowa dawka przy takim stanie nerek będzie nieskuteczna. A ta znowu ale jak ...toć już zaczęłam się gotować i mówię, że mama ma na opakowaniach penów napisane dawkowanie, a ta dalej " bo mnie się wydawało...." na co odpowiadam, że dla pewności może spojrzeć na stolik koło fotela czy nie ma tam kartki przeze mnie odręcznie napisanej. A ta małpa do mnie że nie będzie nigdzie zaglądała i ona się z tego wszystkiego wyłącza. No dostałam po prostu szału , z tym moim skrzypiącym gardłem wydarłam się kilka razy do telefonu żeby się wyłączyła i niech wyp dala. I się rozłączyłam, ale w środku to miałam po prostu elektrownię atomową, na to ze swojego pokoju wypełzł małż i się pyta " na kogo tak wrzeszczałaś" to mu mówię, a on " a po co tak wrzeszczałaś" to też mu wrzaskiem poleciłam wyp....dalać I zadzwoniłam do Długorękiej i  się poryczałam. Naprawdę zbyt wielką mam kumulację : zaziębienie, biodro, niechudnięcie, doopa , dzisiaj jeszcze wymacałam wielką " śliwę" na udzie i spuściłam z niej trochę ropy, jeszcze mi tylko ropień potrzebny do szczęścia,  sprawa tej budowy , mimo wszystko człowiek podświadomie myśli o przyszłości Kazika i Ali nosz a ta łajza, która ma dom za dożywotkę , bezczelnie zwala wszystko na nas i śmie krowa powiedzieć że ona się wyłącza.  Co do budowy, dzwonili wczoraj z Fundacji i na bank po otrzymaniu pozwolenia na budowę, stwierdzili że zostało ono wydane z rażącym naruszeniem prawa ( pominięto decyzję środowiskową , której inwestor by nie dostał :D) jeszcze tylko poprosili o jeden wniosek o informację czy inwestor nie wszczął postępowania w sprawie pozwoleń na budowę II etapu. Oczywiście, już posłałam do UM. Poszłam wczoraj do parku, słabość nie taka wielka jak przedwczoraj, ale serce boli jak człowiek sobie uświadomi, jak zniszczy krajobraz i przyrodę ludzka pazerność, czy są jakieś granice tej przypadłości?. No ale koniec marudzenia ...czas patrzenia. 

No to miłego dzionka, idę brać się za gotowanie dla łódzkich paszczurów a wieczorem trochę kulutry, koncert Turnaua . Ahoj!!!

3 marca 2022 , Komentarze (17)

wywalili mnie ze stowarzyszenia ( jednego), nie żal mi nic a nic...władzę w nim przejęli ludzie nastawieni na kasę, z którymi mi kompletnie nie po drodze. Ale pismo o wykluczeniu jest na tak żenującym poziomie, że natychmiast wysłałam żądanie podania konkretnych przyczyn ( a nie nic nie mówiących, ogólnych zapisów statutu). Nie uważam że nad głupcami należy się litować i przechodzić do porządku dziennego nad ich działaniami. Poza tym ...kolejna spokojna noc jeśli chodzi o rzęrzenie i trąbienie. Teraz też jest o wiele spokojniej, jak już zrobię sernik dla Paszczurów i zamarynuję wołowinkę na gulasz to ruszę w park. Pogoda jak na razie dopisuje. Aaaa wywalono mnie ze stowarzyszenia ale przyjęto tu : https://polskatimes.pl/p/kandy... więc bardzo proszę od wtorku : KLASKAĆ !!!!! czyli oddać głosik :D 

A teraz troszkę balsamu na nasze udręczone dusze a może i ciała. 

I tym oto świetlnym ( i świetnym) akcentem, żegnam się z wami na dzisiaj. Miłego czwartku. 

2 marca 2022 , Komentarze (16)

...różnych " wpadkowych" wyjść i chorobliwości, po tradycyjne zakupy pojechałam dzisiaj. Potem Szczeżuja do domu z torbami a ja do bankomatu i na chwilę do Pepco i dobrze że polazłam, wydałam trochę " zlotek" ( jak mawiał holenderski mąż znajomej) i przyszłam z wiosennymi zakupami, narzutą na kanapę, poszewkami na kanapowe podusie i obrusem w wiosennym klimacie. Aaa i kupiłam fajne puzzle dla dzieciaczków ...takie do nauki czytania , co prawda na pudełku jest napisane od 5 roku życia. Ale mła ...w tym wieku to już bezproblemowo czytałam więc ..nauczę i wnuczątka ..na początek oczywiście Kazika. Małż, jak zwykle, jęczał " po co"..no to go uświadomiłam, że albo oduczy psice odpoczywania na kanapie i na poduszkach, albo niestety co tydzień zmiana wystroju kanapy i poduszek, bo pełno kłaków psich jest . No to już mu jojczenie się wyłączyło. Przed chwilą przyjechały kobitki i zabrały pralkę, którą podarowaliśmy ukraińskim uchodźcom. Rodzina ( z 3 małych dzieci) będzie się cieszyć ...a mnie się powiększyła przestrzeń na podwórku. Skorupiak nawet nie jęczał i nie protestował, jak mu wczoraj powiedziałam, że pojawiła się prośba o pralkę. Wlączył jedną...ale okazało się tamta jednak uszkodzona , włączył drugą i ta ..dobra no i dziewczyny ją zabrały, a chop sam powiedział, że gdyby coś szwankowało, to niech dzwonią, on pojedzie i będzie ratował. Na starość budzi się w nim człowiek. Z zakupów wróciłam pieszko bo pogoda przecudna , byłam rano pewna że polezę na spacer...no teraz już taka pewna nie jestem. Co prawda noc dzisiaj miałam spokojną bez kasłania , a i w dzień zdarza się sporadycznie zakasłać. Ale nos zawalony i ...sił brak, ledwie doszłam z minicentrum do chałupy. Niemniej spróbuję pójść do parku w okolicach pory zachodzącego słońca. Tym bardziej, że właśnie "zerkłam" w pogodę i od jutra ..słonka brak. No ale to później, bo tymczasem ...borem, lasem....

I tym " trzepotliwym" akcentem żegnam się z wami dzisiaj, życząc pięknego popołudnia. Ahoj!

1 marca 2022 , Komentarze (20)

wiecie co ...trafi. Miałam dzisiaj wizytę u dr Dowcipnego :D :D. na przełomie grudnia i stycznia pojawiło mi się jakieś dziwne krwawienie, potem po 10 dniach plamienie w styczniu natychmiast zapisałam się na wizytę no i kuria mać...czekając dzisiaj pod gabinetem czuję że mi coś ...ze mnie plumka, weszłam do gabinetu, do przebieralni, zwłóczę to i owo...iiiiiiiiiii...mówię do doktora że chyba nici bo właśnie zostałam DK ( bez Zaslużona i Honorowa), na szczęście doktor orzekł że to bardzo dobrze, on sobie poradzi. No ale wyszłam od niego z hormonami ..i taka doopa z mojego chudnięcia , efektem ubocznym oprócz tycia może być zatrzymywanie wody. Ja się po prostu pochlastam -- skórką od słoniny. Dopiero co zostałam polecona i dostałam namiary na prof. Olszanecką i miałam się umówić na wizytę w Katowicach, bo ( a wiecie że ja mam moje ciele pod czujnym mym smoczym ślepiem) coś jest nie tak ..od dwóch miesięcy zmienione żywienie , minimalna ilość pieczywa, prawie zero słodkości, zero wędlin, mięso ograniczone do ryb, drobiu, od czasu do czasu wołowiny, jogury, twarożki i kolacje warzywne i nic...no cholera nic. 2 kg przez dwa miesiące to jakiś żart. Coś mi szwankuje i trzeba wreszcie tę cholerę znaleźć. Poza tym, tak mnie wkurzyło to zaziębienie ( i ochrzan od znajomego), że w niedzielę zastosowałam radykalną kurację alkoholową ...zagrzałam butelkę wina z pomarańczą, goździkami, kardamonem, imbirem, cynamonem, anyżem i to sobie wypiłam ...ależ mnie rozgrzało i uśpiło, wieczorem wypiłam kolejny kubas a w międzyczasie popijałam kulturalnie, kieliszeczkiem miodek trójniak " czeski" na zakup którego, bez mała, zgwałciłam Szczeżuję w Krzyżtoporze ...sprzedawca miał kilka miodków, ale mnie przypadły do gustu trzy ..niestety chytrus zgodził się na zakup dwóch ....a teraz sam dochodzi co trochę do flaszeczki i popija i mlaska i chwali :D . 

Dostałam wczoraj pierwszą fotkę Ali - ślicznotka na tym zdjęciu USG. O ile Kazik przez całą ciążę chował buźkę za rączkami o tyle Ala wywaliła się frontem do patrzących ...oj będzie następne dziecko, które zaraz po urodzeniu będzie Majowe ...nawet na USG widać " rodowy" nosek - czyli taki jaki miał mój ojciec. 

Muszę jeszcze dzisiaj pogonić małża żeby sprawdził swoje "zasoby" pralkowe, bo znajomy przyjął do siebie rodzinę ukraińską i potrzeba min. pralki. Już do niego napisałam, żeby ew. do jutra wstrzymał się z przyjmowaniem pralek bo podobno takowa jest ...jeno dziaders musi się po południu upewnić i jakby co, to zawieziemy. 

No a teraz coś dla oczu : 

No to miłego dzionka wszystkim , ahooooooooooooooooooooooj!!!!

25 lutego 2022 , Komentarze (20)

rządzą światem. Zrobiło się straszno i smutno. Nie dlatego że męczy mnie kaszel i nos wciąż zatkany ( powtórzony test na covid znowu negatywny), dlatego, że nie rozumiem ( i nie staram się zbytnio bo to nie moja bajka) tej ludzkiej żądzy władzy i bogactwa. Dlatego nie marudząc ( a Szczeżuja wielce nieszczęśliwa że po jednodniowym milczeniu, odzyskałam głos) zapraszam was do świata przyrody, póki jeszcze istnieje, póki całkiem nie uczyniliśmy go " sobie poddanym".

Wracam do snu, bo jak to pada w mojej ulubionej bajce z dzieciństwa " nie martw się, idź spać, ranek jest mądrzejszy od wieczoru" . Spokojnego piątku. Ahoj!!! Mimo wszystko ahoj!!!

23 lutego 2022 , Komentarze (24)

i do tego stary. Wychodzi mi " szpanowanie" w dość cienkim płaszczu na wichurze. Matko , nie pamiętam kiedy miałam tak straszną noc jak dzisiejsza ...i kiedy się tak źle czułam. Zrobiłam test - to nie covid, pewnie tak jak podejrzewałam zapalenie gardła. Wczoraj jeszcze oczywiście , pomimo fatalnego samopoczucia, dodatkowo w szał wprawiła mnie nasza " służba" zdrowia. Rano pognałam w imieniu mamy z glukometrem do diabetologa, a pani doktor w pierwszych słowach mnie informuje, że daje skierowanie do szpitala, bo wyniki są fatalne - poziom mocznika i kreatyniny , nie wspominając o potężnej anemii, no i okazuje się, że organizm mamy nie bardzo reaguje na insulinę, ale kwestię insuliny zostawiłyśmy na " po wyjściu ze szpitala" . Oczami wyobraźni widziałam opór mamy przed pójściem do szpitala. Zadzwoniłam po Długoręką ( bo wydawało mi się że brzydszej siostry Kapciuszka już nie było w domu, jak pojechałam po gukometr) żeby babcię odtransportować  i zjechałyśmy się pod chałupką mamy . Okazało się że tamta zaraza była jeszcze w domu, oczywiście, jak myślałam babcia oświadczyła że nigdzie nie jedzie i chce umrzeć w domu, na co się wydarłam, że to jeszcze nie pora na umieranie i że ma żyć jeszcze dwa i pół miesiąca do urodzenia się Ali, a potem to może robić co chce. I o dziwo to był skuteczny argument, pojechałyśmy do " bliższego" szpitala. Tam babcię " przechwycił" przemiły żołnierz WOT a nas odprawił. To było koło 11, przed 18 dostaję telefon ze szpitala żeby odebrać mamę. Zatkało mnie ..jak to odebrać, przecież diabetolog powiedziała że wyniki są fatalne. A pani mi mówi, że zrobiono powtórne badania i konsultację i nie ma potrzeby hospitalizacji. Długoręka odebrała mamę , przy okazji się dowiedziała, że niepełnosprawna diabetyczka spędziła kilka godzin na korytarzu o suchym pysku ...dosłownie. Osz dostałam wścieku, rano poszła skarga do RPP, przejrzałam też badania ...nie jestem medykiem ale skoro poziom mocznika był wyższy niż tydzień temu ...a lekarka w szpitalu twierdzi że nie ma potrzeby hospitalizacji - odwrotnie niż diabetolog to coś jest nie halo z tą naszą medycyną. Chociaż jestem zombie, to humor poprawił mi telefon z fundacji zajmującej się ochroną środowiska. Po wstępnych analizach potwierdzili mi że budowa osiedla wymaga decyzji środowiskowej, której oczywiście nie ma. Wysłałam po raz drugi dokumenty jakie mam  , wystąpiłam do miasta o jeszcze jedną decyzję ( którą wydawało mi się że mam) i przysięgam że nie daruję ani urzędasom ani tym przewalaczom, którzy chcą tu budować osiedle i niszczyć zabytkowy park. I to by było na tyle z dobrych i złych wieści u mnie. 

No to oddalam się dogorywać a wam życzę udanego i miłego dzionka. Ahoj!!!

21 lutego 2022 , Komentarze (33)

u nas był. Ależ to rozkoszne dziecko i " żerne". Rodzice nie mogli uwierzyć w to ...ile ich synuś wcina...i babcine pączki i ciasteczko owsiane z bakaliami, i owsiankę z bananem, zupkę dyniową, makaron z sosem , makaron bez sosu, rosołek, który mu dziadek ugotował, paróweczki z jagnięcinką, po które dziadek specjalnie pojechał. A poza tym biegał po całym domu, dawał się łaskawi oblizywać psicom i głaskał ich po nosach. Budował z  ( i głównie wywalał ) klocków, stworzyliśmy ekstra duet cymbałkowo tamburynkowy i daliśmy koncert iście Noworoczny prawie z Widnia :D :D a wieczorem, dziadek włączył muzyczkę i babcia szalała w rytm lambady na granicy salono kuchni a Kazik szalał na kanapie. Najlepiej nam szło " hej" i ręce w górę. W niedzielę Kazik odkrył w sobie talent operatora ekspresu do kawy, a to głównie za sprawą mamy, która go ze sobą zabrała, posadziła na szafce obok ekspresu i robiła kawę ...Kazik otwierał pojemnik na kapsułkę, ładował kapsułkę , zamykał pojemnik i naciskał guzik. W ogóle naciskanie guzików to jego hobby. Tak mu się spodobało ładowanie kapsułek, że zanim matka wpadła na pomysł, zeby mu dawać zużyte kapsułki do załadunku...to wszyscy poza dziadkiem mieliśmy kawę w żyłach zamiast krwi. Dzisiaj raniutko zaliczyłam basen, a potem przez kilka godzin pisałam pisma z prośbą o interwencję w sprawie tej cholernej budowy przy naszym zabytkowym parku. Pisałam i do radnych i do konserwatora zabytków, i do regionalnej konserwator przyrody w RDOŚ, do gazety ( do dziennikarza który się zajmuje ekośledztwami) i nawet do fundacji Bolda ( i tu pomoc mnie może zaboleć bo ...jeśli się podejmą sprawy to...za monety). Tak że zwoje mózgowe mi się rozprostowały ...więc stałam się kobietą upadłą i jeszcze poćwiczyłam kręgosłup. Jutro śmigam na wizytę do diabetologa w " imieniu mamy", na szczęście ona już nie musi chodzić, wystarczy jak pójdzie ze mną jej glukometr. I to by było na tyle a teraz pora na wiadomości obrazkowe. 

No to miłego wieczoru i do następnego AHOJ!!!

15 lutego 2022 , Komentarze (22)

...zapraszam na poranny spacerek...słońce wstaje będzie kolejny piękny dzionek. Wy w las , a ja po zakupy . 

No to lecimy moi państwo ...do życia. Miłego dzionka. Ahoj!!!!

14 lutego 2022 , Komentarze (12)

przez ostatnie dni. W sobotę ..ganiałam po parku, wczoraj ganiałam po Królewskich, dzisiaj raniuśko pływałam, jak wyschnę lecę do parku ..mam nadzieję ufocić zakochane ptaszory. Ból w zasadzie minął ...ale po przejściu 8 km ..zauważyłam że utykam , na tę cholerną lewą nogę. Trzeba będzie zrobić jej przegląd. Ale najpierw doktor dowcipny. Codziennie mam " trelekonferencje" z Kaziczkiem..nauczyła się bestia dusić smarkfona i matka musi połączyć z babcią ...a potem Kazik, cyk na czerwone kółeczko i rozłącza videło i mama musi łączyć od nowa. Wczoraj posłałam mu kilka zdjęć  i filmiki ptaszków, wyglądało to bardzo rozkosznie ...w jednym smartfonie Kazik konferuje ze mną i nagle widzę i słyszę .....uuuuuuuuuuuuuuuu, wrrrrrrrrrrrrrr...okazuje się, że w drugim mama pokazała mu kaczuszki które posłałam...i Kazimierz ...powarkiwał na ptaszęta. Bardzo podoba mu się żłobek ( co cieszy matkę , szczególnie w perspektywie oswajania się z nową pracą) i....chodzenie. Kiedy wychodzą z domu ...najpierw tupta sam po podwórku ( bez żadnej pomocnej dłoni rodziców)  i dopiero potem pozwala się wsadzić do karocy. Dzisiaj trochę fiatuszków , moja domowa kolekcja wzbogaciła się o 5 nowych storczyków. 

a to nowości 

I to by było na tyle. Miłego walentynkowania. Ahoj!!!

Aaaaa....jeszcze świeżutki Kaziczek

No to teraz ostateczne AHOJ!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.