Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1050472
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2022 , Komentarze (5)

wyciągnęłam wczoraj Szczeżuję do Pieskowej Skały ...matko ile ja się nasłuchałam ( przez prawie 3 tygodnie) jęków, że nie będzie pogody, że nie bo daleko, a po co ja tam chcę jechać, a normalni ludzie o tej porze to seks uprawiają ...no po prostu masakra. Ale...pojechaliśmy, zapakowałam papu ( bo sierota by pojechała ot tak jak stała ...tylko kurtkę na grzbiet) i hajda w drogę. Pogoda idealna na takie wypady, trochę chmurek, trochę słonka a miejscami ( ale nie na miejscu) pokropiło, ale to takie 3 minutowe mżawki. Dojechaliśmy przed 9, ponieważ zamek czynny od 10 to poszliśmy do maczugi Herkulesa, no powiem wam, że jak zobaczyłam podejście ...po wystających skałkach, to mnie trochę zmroziło i w duchu dziękowałam że nie padało, bo chyba natychmiast bym zawróciła w trosce o dopiero co zrehabilitowane ciele. A tak to tylko wydarłam się telefonicznie na małża " gdzie jesteś?" a jak przkicał w trymiga to mu powiedziałam, że chyba fajnie by było trzymać pomocną dłoń w zasięgu oczu, bo przecież wie jak się poruszałam dwa tygodnie temu, a to mój pierwszy spacer i do tego w " trudnych" warunkach, bo przecież łatwe to dla mnie żadna atrakcja, jak już spadać to z Pieskowej Skały :D . W każdym razie dolazłam i do maczugi Herkulesa i potem lasem do zamku, obfociłam wieżyczki z cudnymi zdobieniami i poszliśmy do kasy bo ...wpuszczają jednak od 9 45 , zafundowałam małżowi bilet , choć się opierał, chyba tym sposobem po raz pierwszy był w muzeum ( bardziej ambitnym) i nie jako eksponat. Najpierw oczywiście krużganki z przewodnikiem ( to pozycja obowiązkowa) a potem poszliśmy do sal. Oczywiście ...nieśmiertelne muzealniane kapcie...myślałam, że tego się już nie praktykuje a tu ...zonk ( co prawda nie bardzo wiem jaki sens tych kapci, skoro dzieci do jakiegoś tam wieku są zwolnione z kapciowania), no ale może wychodzą za założenia, że jednak przemyca się ziarenka piasku na podeszwach a te rysują podłogi. Niemniej dostałam dyspensę, kiedy powiedziałam, że miałam kontuzję kolana ..pani pozwoliła bez kapci. Za to naruszyłam mężowską kieszeń bo wypatrzyłam piękne albumy ( i treściowo i wydawniczo...bo na kredowym papierze) zbiory Lanckorońskich na Wawelu, 100 najpiększejszych obrazów na Wawelu i jeszcze jeden o srebrach ( i chyba złotach, choć tych mniej) na Wawelu, albumy po 30 i 40 zł ( no przecież to śmiech) i do tego piękna materiałowa torba ...więc wąż kieszeniowy zdychał, kiedy chłopina wywalił 120 zł :D. Zbiory bardzo interesujące (oczywiści wróciłam z ponad 1000 zdjęć), wciąż podziwiam cierpliwość ludzi, którzy rzeźbili czy grawerowali te wszystkie cudeńka ...mało nie padłam przed przepięknym krzesłem krytym kurdybanem. Swoją drogą chop wciąż cierpi na nieśmiałość, wypatrzyłam piękne wilki do kominka , dobrze wydedukowałam do czego służyły ale ...ja oczywiście polazłam do pana, który stał w sali i upewniłam się co do toku mojego myślenia, małż trzy czy cztery razy przychodził do mnie i mnie nękał pytaniami , mówiłam , podejdź do pani i zapytaj, panie po to są w salach żeby odpowiadać na pytania zwiedzających. A gdzie tam ...jedyne pytanie jakie zadał to czy może sobie usiąść na zydelku ( dobrze że nie na przepięknym jedwabnym szezlągu, który jak stwierdził , idealnie by mu pasował do spania przed telewizorem) bo fakt faktem ...torba z książkami była ciężka a ja przecież szłam w tempie 1 zdjęcie na 30 sek.  Ponieważ rano pochwaliłam się na portalu gdzie jestem zadzwoniła znajoma, która mieszka w Olkuszu i powiedziała, że będzie w pobliżu na konikach i może byśmy wypiły kawę, zatem po zwiedzaniu zabrałam małża do wieży ( nie do lochów a do restauracji ) na lody ...tak że ten tego...wydałam na chłopa parę groszy, żeby się nie chwalił, że to on był całkowitym sponsorem wyprawy. Ale kiedy wracaliśmy do domu powiedział że tak spędzony wolny dzień fajny był. Nareszcie, przecież, gdybyśmy zostali w domu to ten pracoholik by pracował, bo nie było pogody do opalania. Ja zadowolona jestem bardzo, bo z pozycji wrak kompletny doszłam do pozycji ...wrak. Kolano trochę dawało znać o sobie ale bardzo delikatnie no i po 6 godzinach łażenia ( w tym po nierównym terenie jurajskim). Ze złych wiadomości, muszę zareklamować zabawkę na dzień dziecka, którą kupiłam dla Kaziczka. Dobrze że wczoraj zabrałam się za zakładanie baterii i sprawdzanie jak sprzęt działa. Okazało się, że nie działa. Będę musiała coś innego znaleźć dla niego ( najlepiej gdyby mi się udało upolować maskotkę Peppy, bo bardzo lubi tę bajkę) a zareklamowaną zabawkę dostanie na imieniny. I to by było na tyle ..lecę robić kapustkę , to podrzucę babci. 

No to miłego dzionka, lecę do kuchni pobawić się w kucharkę. Ahoj!!!!

17 maja 2022 , Komentarze (8)

w niedzielę, rano Powsin, o 9 nie było prawie nikogo , dwie panie z dziećmi przed nami, potem ze 3 osoby, tłok zaczął się koło 11. Generalnie wyobrażałam sobie inaczej ten ogród , rozczarował mnie ...przede wszystkim oranżeria. Mam wrażenie, że nie ma pomysłu na ten ogród..zresztą to nie tylko moja opinia, zgadałam się ze starszym małżeństwem z Kielc, którzy przyjechali do córki na weekend. Plusem są rzeźby , ładnie wkomponowane w przestrzeń. Jednak w moim rankingu wygrywa Kraków przed ogrodem UW w Alejach Ujazdowskich , może trzeba zobaczyć Powsin np. jesienią i pod koniec kwietnia ...żeby bardziej go polubić. No ale to przede mną, po ogrodzie zaprosiłam małża na urodzinowe lody. LODY! nie loda :D. O dziwo dał się namówić, po konsumpcji pojechaliśmy do wnuka. Pokokosiliśmy się z nim i dzieć padł...koło 14 bo był już po porannym spacerku i po obiedzie. Wróciliśmy do domu a ja czując niedosyt poszłam w park. No i kolano dało mi do wiwatu..zauważyłam że są takie momenty, że zaczyna mnie mocno boleć kiedy stoję bez ruchu, ale nie jest tak za każdym razem, niemniej w niedzielę, ledwie doszłam do domu bo oprócz bolącego kolana ( ból raczej upierdliwy niż bolący) znowu poczułam ból w prawym podbrzuszu i pachwinie, SKS, no po prostu SKS. Wczoraj po zabiegach zdecydowanie mniejsza bolesność ( ale trafiłam na inną zmianę rehabilitantów i na pana, który poświęcił mobilizacji mojego kolana dość dużo czasu), myślę że zafundowałam sobie po prostu kumulację ...ćwiczenia w domu, ćwiczenia na rehabilitacji i jeszcze długaśne spacery. Ale małą poprawę już widzę. Wczoraj zadzwoniła brzydsza siostra Kapciuszka ...nie odbierałam w czasie rehabilitacji, oddzwoniłam później i usłyszałam że " matce się pie...przy w głowie coraz bardziej", rzekomo zbierała wodę odkurzaczem i zepsuła odkurzacz, parkiet pod dywanem zgnił, dobrze że dywan nie zgnił, a mama oczywiście wszystkiego się wypiera, nogi znowu jej puchna, skóra na łydkach się łuszczy a w ogóle to ona już nie wytrzymuje z matką. Obiecałam że przyjdę jutro i porozmawiam z mamą. A potem się zastanowiłam, że nigdy nie widziałam odkurzacza w salonie, a matka idąc do łazienki jedną ręką trzyma się poręczy przy schodach a w drugiej ręce ma laskę, niby jak miałaby przytargać odkurzacz? Coś mi tu się nie układa logicznie. No ale nic. Trochę zdjątek tulipanków i nie tylko. 

No to pięknego dnia . Ahoj!!!!

15 maja 2022 , Komentarze (7)

rehabilitacji, czuję się ...źle. Nogi potrafiły boleć nieziemsko szczególnie nocami, utykam i to widocznie, biodro wciąż boli, do tego ból ud...choć to akurat wiążę z ćwiczeniami na biodra. Z kolanem różnie ..ale np. we czwartek miałam wrażenie że jest usztywnione i powiedziałam o tym wrażeniu rehabilitantowi, potwierdził że rzepka tego dnia była mniej mobilna. No cóż ...jeszcze ten tydzień i zobaczymy. Wiem że czasem na początku rehabilitacji człowiek się czuje gorzej niż przed nią. Niemniej boli, ale staram się nie jęczeć i chodzić, pogoda sprzyja foceniu. W piątek odebraliśmy pismo z UM, powiadomiono nas o byciu stroną w postępowaniu o wydanie warunków zabudowy dla kolejnych 6 apartamentowców...no to teraz się rozpiszę, tylko w poniedziałek skonsultuję się z Krakowem, jak pisać ( czy grzecznie czy nie) żeby nie wylać dziecka z kąpielą w postępowaniu przed RDOŚ.  Wczoraj była u mnie pani E. i jak to w czasie sprzątania ..gadu gadu przy herbatce i cieście drożdżowym z rabarbarem i co mi mówi " w niedzielę byliśmy z lubym w Królewskich Źródłach" pytam " i co? szła pani spod szosy kozienickiej?" , " nie, od pierwszego leśnego parkingu, bo kobieta z patrolu leśnego, otworzyła zaporę i wszystkim mówiła, że to ona załatwiła, bo to nieludzkie żeby ludzie szli tyle kilometrów pieszo, starsi, z dziećmi ,schorowani". Noooooooooo myślałam że mnie krew zaleje, powiedziałam że ten wstrętny babsztyl cytował mnie, i nie ona nic wywalczyła tylko ja raniutko wracając wygłosiłam jej taką tyradę na temat zapór. Spytałam o której była, bo oczywiście jak ja opuszczałam las o 10 30 to wszystkie zapory były opuszczone, okazało się, że przyjechali po 11 , a koło 14 przy wejściu do rezerwatu ( czyli na polu grillowym) pokazały się bryczki. No to ja dziękuję nadleśnictwu za takie " ułatwienie" dostępu do lasu. Bezczel z baby i tyle, ale przypisywanie sobie cudzych słów czy działań, jak widzę w narodzie ma się dobrze. Wczorajszy placek rabarbarowy został rozparcelowany w ciągu kilku godzin, jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby piec ciasto dwa razy w ciągu dnia rano i po południu. Ale dzisiaj są urodziny Szczeżui ..w ramach urodzinowego prezentu ...zawiezie mnie do Powsina :D :D, opiera się oczywiście przed spacerowaniem po ogrodzie, ale zażyczył sobie drugiego placka bo stwierdził, że po Powsinie, pojedziemy do wnuka. Wyliczyłam sobie, że zrobienie ciasta od A do Z zajmie mi ponad 3 godziny i nie wstanę dzisiaj raniutko by się wyrobić do wyjazdu , a dlaczego nie wstanę. Bo wczorajszy wieczór spędziłam w kinie w ramach nocy muzeów ...cudowny film o Tutenchamonie i światowej podróży wybranych  skarbów z jego grobowca. Wybuch covida przerwał tę podróż i władze Egiptu zdecydowały że eksponaty wracają do Gizy i nigdy już nie opuszczą kraju. Po prostu bajka ...to co pokazano, jakaś starsza pani ( już po seansie) namawiała gorąco męża na podróż do Gizy, więc zaproponowałam jej najpierw wyprawę do Krakowa i muzeum archeologicznego , do rozmowy dołączyła się kolejna pani " niech pani mówi, niech pani opowiada, niech pani nie przestaje" i tak toczyłam opowieść o mumiach..siusiając w toalecie :D . Przy okazji zachęciłam panie do odwiedzin muzeum pod płytą Rynku ( panie nie miały pojęcia, że istnieje takie miejsce). Poza tym dostałam od dyrektora Elektrowni zaproszenie na dowolny film i już wiem na co pognam ...na Księcia z boską , oscarową obsadą - Helen Mirren i Jim Broadbent to odtwórcy głównych ról. Po filmie małż powoził mnie troszeczkę po okolicach rynku i zabytkowych kościołów, bo bądź co bądź noc muzeów zobowiązywała do nocnego focenia Radomia. Wróciłam...padłam ...a trochę z moich wizji przedstawiam teraz wam. Aaaa mamy pełnię kwiatowego księżyca...jutro nad ranem ( tak między 4 a 5 z minutami w zależności od rejonu Polski) widoczne będzie częściowe zaćmienie " krwawego" księżyca...jeśli ktoś otwiera oczęta o tej porze, to może niech zerknie na niebo , nisko nad horyzont, na zachodzący księżyc. No to teraz obrazeczki. 

Kościół farny św. Jana 

św. Trójca ( Jezuici - dawne więzienie, dzisiaj siedziba biskupa) 

św. Katarzyna czyli kościół i klasztor o. Bernardynów ( chyba mój ulubiony kościół , bo zakonnicy normalni i msze u nich to przyjemność..szczególnie kazania, ale nie odczuwam od lat potrzeby bycia w kościele, poza żądzą podziwiania sztuki i dzieł ludzkiego geniuszu)

kościół ewangelicki

" lampy" dwie :)

przyrynkowe okolice ( uliczki i lampy na nich) 

" zboczkowany" Ratusz

i wreszcie .." kwiatowy" księżyc w całej okazałości. 

No to cudownej niedzieli, ja do śniadanka a potem ...do Powsina. Ahoj!!!!

10 maja 2022 , Komentarze (19)

start. I to zarówno u wnuczki jak i u babci, Ala błyskawicznie zaczęła ...spacery, już w niedzielę mama ją zapakowała do wózka i poszli, tzn. głównie szedł tata, bo mama posiadywała co i rusz ..jednak jest jeszcze słaba. A babcia zaczęła wczoraj rehabilitację ..okazało się że Krzyś dał katowanie 3 części ciela. Kręgosłupa, bioder i kolan. Po prądach i lampie wstaję z krzesła żwawiej, machanie nogami ani mi lepiej ani gorzej nie uczyniło za to ...mobilizacja kolana , kurcze! Ból powrócił, może nie aż tak mocny ale po ugniataniu mnie pobolewa, krio sobie zafundowałam na oba kolanka i będzie mnie to kosztować 280 zł, trudno ..zapłaciłam na razie ten tydzień, w piątek dopłacę następne zabiegi..niech się już oba kolana ziębią na zdrowie. Jak wróciłam z zabiegów to pognałam do parku bo kwitną moje rajskie jabłonie a wszystko pojawia się i znika w tempie iście ekspresowym. Zatem żal byłoby przegapić takie widoki. Zresztą sami zobaczcie 

Bardzo żałuję, że nie mogę robić zdjęć z zapachami...cudowny aromat unosił się w powietrzu. Ale niech widoki uczynią wasz wtorek milszym. Wspaniałego dnia. Ahoj!!!!

8 maja 2022 , Komentarze (24)

I na koniec " wisienka na torcie" Terrorystka Dżdżowniczka

Pięknej niedzieli . Ahoj!!!! 

Ps. Nie powiem gdzie mi dzisiaj nogi weszły, dymałam do Królewskich Źródeł od samej drogi kozienickiej...ale zemszczę się jutro , pisząc pismo ( stosowne) :D 

4 maja 2022 , Komentarze (23)

pseudo Terrorystka, nie miała ochoty czekać do 11 maja ...coś tam sobie lekarka wymyśliła, ona miała inny plan. Rozmawiałam z Paszczurzycą Młodszą w poniedziałek po 15 pytałam czy są nad jeziorem, powiedziała, że wrócili do Łodzi, są u znajomych na grillu ale odszedł jej czop śluzowy i brzuch boli jak przed miesiączką. No to jej mówię yhyhy....czyżbyś rodziła? Jeszcze po 21 przysłała wiadomość " nie rodzę jakby co" a raniutko po 6 już miałam wiadomość na messengerze " Sytuacja się zmieniła o 3 45 urodziła się Alicja" , nie słyszałam pikania, więc tata Ali zadzwonił do dziadka i paszczowo go poinformował ( ja się oblekałam do wyjazdu ). Z mamą Ali jeszcze nie rozmawiałam, stwierdziła " śpię" ale przysłała zdjęcie mojej dżdżowniczki. Jest malutka 2890 i ma 56 cm. Starszy Paszczur stwierdził że siostry M. idą na rekord w temacie tempa rodzenia dzieci. Ona Kazika rodziła 4,5 godziny , siostra Alę też koło 4 godzin. Najważniejsze że laleczka już jest , wybrała sobie piękny dzień na urodziny ...mądra dziecinka. A babcia z dziadkiem hop w autko i pojechaliśmy do Niebieskich Źródeł. Było super...w drodze powrotnej małż zasugerował wizytę w podziemnej , historycznej kopalni piachu ...a bardzo proszę. Wizyta bardzo udana , z przewodniczką wielce ciekawie mówiącą ale przede wszystkim klimat w podziemiu ..cudowny, wilgotność 80% temperatura 13 stopni, dla mnie raj, po prostu raj  i wyglądałam bez mała jak Ewa i Adam ( razem, jeśli chodzi o gabaryty) bo jako jedyna leciałam przez całą trasę w koszulce z krótkim rękawem. Po południu zadzwoniłam do szczęśliwego taty , akurat go chwyciłam jak przyjechał do szpitala. Pogadałam chwilkę co się działo i jak się działo, poprosiłam żeby ucałował dziewczyny i to by było na tyle. Mam nadzieję, że dzisiaj matka polka się odezwie bo już wyspana. Teraz zapraszam do źródeł. 

No to pięknego dnia wszystkim, wszystko żyje...wszystko pięknieje i my też. Ahoj!!!!

2 maja 2022 , Komentarze (12)

miast Powsina. No guzik z pętelką a nie magnolie. Ale od jaja. Pojechaliśmy wczoraj raniutko do dziecków. Kazimierz przywitał się dużo szybciej niż ostatnio, widać sesje na messengerze pomagają a i dzieć coraz starszy. Pokasłuje, nos zasmarkany ale boso elegancko posuwa i dobrze. Na zmianę biegał do dziadka ...posiedzieć na kolanach  i dziadek ma świetny patent na odzwyczajanie Kazika od smoczka, bo rodzicom się to nie udaje, kiedy chciał coś od dziadka..np. napić się z jego kubeczka albo zdjąć mu okulary ( które pakował sobie na nos, właściwą stroną  i wyglądał super) to dziadek mówił " dostaniesz ale kiedy odłożysz smoczek na talerzyk i Kazik raz dwa wyjmował smoka , odstawialiśmy talerzyk poza zasięg jego wzroku i żył tak bez pocieszacza całkiem długi czas. Do babci przychodził czytać książeczki, śpiewać i oczywiście fotografować. Wczoraj zrobił własnopalcnie zdjęcia dziadkowi, mamie a nawet nagrał kilka filmików z nimi. Zdjęcia całkiem, całkiem udane. Za to na zdjęciach widać, że mama szczególnie w okolicy oczu wygląda okropnie...koszmarne sińce wokół oczu. W ogóle cała rodzina chora ...Paszczur czuł się bardzo słabo i poszła poleżeć ..dobrze że zawiozłam zupę. Małż Paszczura też polegiwał, generalnie zadowoleni że ktoś choć przez godzinę daje im wolność :D. Zatem pozostaję przy moim zdaniu, że rodzicielstwo w młodym i dojrzałym wieku różni się i to ..diametralnie. Koło 1 zdecydowaliśmy jechać do Powsina. Był płacz straszeczny ...bo my na spacer a Kazik w domu, pomimo tego że rodzice tłumaczyli, że najpierw drzemka , bo się źle czują a potem spacerek to płacz był. Pojechaliśmy do ogrodu..owszem, pojechaliśmy, dobrze że nawigacja pokazała nam dojazd jakimiś opłotkami, bo dotarliśmy szybko i nawet na uliczkę, gdzie dało się zaparkować samochód ..yhy...wystawiłam głowę zza rogu ulicy i ..w tył zwrot i padła dyspozycja " Janie ...kieruj konie ku domowi" . O matko i córko ..trzy miliony pięćset tysięcy człowieków albo i więcej ...o nieeee...nie będę stała w takiej kolejce do kasy, pojedziemy za dwa tygodnie skoro świt, czyli na otworzenie ogrodu. Wróciliśmy sobie inną zupełnie trasą, przez Górę Kalwarię ( czytaj koło Góry Kalwarii) powiedziałam Szczeżui że wyjazdy z nim są okropne, nieedukacyjne, nieciekawe...paskudne ( dla mnie jako fotooperatora). I z tego żalu, po powrocie do domu złapąłam nikusia i poszłam w park.  Jutro jedziemy do Niebieskich Źródeł a potem pójdziemy do skansenu w Tomaszowie i może jeszcze gdzieś, kto wie. Teraz mój przystojniak. 

I trochę wiosny, mojej miejscowej 

No to cudnego poniedziałku, pięknego początku maja i efektywnego majówkowego leniuchowania. Ahoj!!!!

30 kwietnia 2022 , Komentarze (6)

i spadłam 0,2 kg!! Tak to nie błąd..20 dekagramów. No cholery można dostać, na bank coś mi się pop...jedyna rzecz która cieszy, to to że przy hormonach nie przybywa wagi ani nie puchnę. Ranek spędziłam na macie, wczoraj odpuściłam ...bolały mnie poślady, wiem już po tylu latach że katowanie się kiedy ciało sygnalizuje że coś jest nie tak, jest bezsensowne. Dzisiaj moje rozciąganie super.. zaraz śniadanie , potem spacer a potem kuchnia. Wczoraj zadzwonił Kazik ( nauczył się już dzwonić do mnie i sam messengeruje) zapytałam co przywieźć w niedzielę ..oczywiście odpowiedział mi Kazikowym szyfrem, więc spytałam " bułeczki makowe chcesz" to już usłyszałam tak i pokiwał głową, wtedy mamę olśniło, że jeśli jest już koperek to chcieliby koperkową. A po południu zadzwoniła Paszczurzyca młodsza " nie będziesz niczego słodkiego robiła na majówkę" . Zdziwiłam się ...kurcze rodzi lada moment i wybiera się do nas? Zgodnie z prawdą odrzekłam, że bułeczki , bo jedziemy do Powsina i do KAzika , okazało się że psiapsiółka Ada jest u taty i będzie wracała do Łodzi w niedzielę, ale ponieważ nie wiem o której wrócimy a bułeczki i tak będą dzisiaj wieczorem, to ma podjechać wieczorem i zabrać, tak że będzie dzisiaj zabawa z bułeczkami. Niemniej teraz śniadanko i w park. Jeśli będzie pogoda 3 maja to chyba pojadę skoro świt do Królewskich Źródeł, już je wyremontowali po kwietniowośnieżnych szkodach, choć się zastanawiam...bo jednak to będzie dość długi spacer 10 km..więc rozważam też Niebieskie Źródła w Tomaszowie...zobaczę gdzie będzie chciała jechać Szczeżuja :D Tymczasem zapraszam do wiosennych przestrzeni.

Miłego , długiego odpoczynku. Ahoj!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.