Nie mam co tu pisac, Bo dzielnie trzymam sie z dieta, woda OK, kroki OK. Wczoraj tylko nieproporcjonalnie nabilam kalorie. Nie bylam glodna w czasie manifestacji i po skonsumowanych 250 kaloriach do 19.00-zamowilam méga danie w chinskiej (wolowina w sosie orzechowym), bialy ryz i 2 sajgonki. Mieso wyjadla mi moja corka, ale po reszcie sladu nie bylo.
Nie chce mi sie za to cwiczyc, ale wmawiam sobie, ze to lazenie i aktywnosc w pracy wystarczy za "sport".
Dzis bylam mniej aktywna, Bo duzo przesiedzialam n'a lawce n'a pogaduszkach, kiedy dzieciarnia lata la wokol grila. Jednak zebralo sie 17900 jakby nie bylo.
Zwazylam sie rano, ale po kawie i sniadaniu do lozka (Dzien Matki w CH), nie chce zapeszac, ale ruszylo 😁 jutro uaktualnilam.