Jestem po prostu szczęśliwa, mimo marudzącego synka. Mam na Niego sposób!
A mianowicie, już z powodu upadku na zdrowiu psychicznym, wzięłam małego położyłam na swoich nogach, siedząc na łóżku i zaczęłam huśtać, uspokoił się momentalnie i wtedy właśnie w tej o to chwili w mojej głowie pojawiła się złota myśl, ale taka z szczerego złota
Wstałam i zaczęłam biegać, ruszać się a mały mnie gonił (haha - mam Cię, teraz rządzę ja), skłony robiłam a Jego między nogi i łaskotałam, radochę miał nie słychaną bo wiedział że jak mama się schyli to będzie gilgu gilgu...
Następnie jak chwilę patrzył to pompki damskie i inne ćwiczenia. Brzuszki z Maluchem do góry... skakałam podrzucając delikatnie synka.. ogrom ćwiczeń wykonałam z użyciem słodkiego ciężaru :)
Zaczął przysypiać więc musiałam zakończyć seans pt "mama ćwiczy, dziecko się śmieje!"
Wiecie poczułam się tak dobrze, tak radośnie... aż było mi mało!
Dobrze jedna z Was pisała "Chodakowska jest trudna!" i na pewno nie na początek z dużą wagą! Jest tyle ćwiczeń które mogę robić, jestem w stanie a dają bardzo dobre efekty, z czasem warto awansować na inny poziom trudności, ale hola hola nie tak od początku jest się na najwyższym szczeblu, trzeba na to zapracować!
Stwierdziłam, że mogę ćwiczyć ale na miarę swoich możliwości!
Idę zaraz jeść :) wodę piję, staram się pamiętać :)