Nie jest mi dane cieszyć się spokojną ciążą. Zazdroszczę wszystkim kobietom, dla których jest to czas radosnego wyczekiwania. U mnie to pasmo nieszczęść.
W piątek zaczęłam plamić. Byłam pewna, że to już koniec. Natychmiast pojechałam do lekarza sprawdzić co się dzieje. Na szczęście zarodek jest zdrowy, rozwija się prawidłowo, serce bije... ale zrobił się krwiak w macicy 😭 Na szczęście nie duży, doktor uspokajał mnie, że najpewniej się wchłonie za jakiś czas. Dostałam garść leków i zalecenia oszczędzającego trybu życia i zwolnienie z pracy na tydzień. W czwartek kontrola.
Dziś już nie plamię, ale co jakiś czas pobolewa mnie podbrzusze. Boje się, że znowu poronię. Od wczoraj głównie leżę, robię tylko drobne rzeczy w domu. Czytałam, że rzeczywiście zwykle te krwiaki się wchłaniają i nie ma to wpływu na płód, ale ja i tak obawiam się najgorszego. Ciężko mi będzie pogodzić się z kolejnym poronieniem 🙁 Z drugiej strony, jeśli ten krwiak się wchłonie, to i tak już chyba do końca ciąży będę się martwić, że może się to powtórzyć albo wydarzyć coś jeszcze gorszego. Jak to możliwe, że tyle kobiet ma zdrowe ciąże, zdrowe dzieci i wszystko przebiega dobrze i naturalnie, a ja od początku coś nie tak, od początku garść leków...