Odchudzałam się właściwie od zawsze. Byłam pulchnym dzieckiem. Dzieci zawsze się ze mnie śmiały, dokuczały mi. Wyzywały mnie od grubasów. Mając 14 lat podjęłam pierwsza głodówkową próbę odchudzania. Skończyła się ona pięknymi 58 kg. W pakiecie zyskałam wypadające włosy i nieregularny okres. Szybko przybrałam i już w liceun ważyłam około 71 kg. Obrałam więc inna metodę i odchudzałam się jedząc regularne posiłki. Maleńkie, ale regularne. W drugiej liceum byłam chudsza o jakieś 6 kg. Później znów przytyłam. Tak do studiów. Chudłam, tyłam i chudłam. Na drugim roku studiów ostro się zawzięłam i przez 8 mies regularnie się odżywiałam i ćwiczyłam. W najpiękniejszym momencie życia ważyłam 64 kg. Byłam szczupła, wysportowana, zdrowa, pełna Energi i bardzo pewna siebie. I w tym momencie poznałam mojego męża 💏 powoli zaczęłam tyć. Przestałam się kontrolować i tak o to przytyłam bardzo. Krótko później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Na ważeniu waga wynosiła 92,6 kg. Byłam w szoku. 😩 W ciąży schudłam 7 kg. Później przytyłam 11 i tak o to do porodu szłam ważąc prawie 100 kg. 😩😩 Urodziłam córkę i wzięłam się za siebie. W czerwcu 2017 roku mieliśmy brać ślub. Miałam więc pół roku na jakiś niewielki powrót do wagi. W te kilka miesięcy schudłam i do ślubu szłam z wagą 78 kg. A później... Później moja waga wskazała 104,5 kg. Na wadze u dietetyka.
To tak w skrócie i moim życiu. Nie użalam się nad sobą, nie zamierzam tego robić.
Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Zgłosiłam się do dietetyka, zrobiłam badania, kupiłam rowerek stacjonarny. Już drugi dzień jestem na diecie. Czuję się najedzona, a porcje są naprawdę wielkie. Czekam na pierwsze efekty pracy.
Chce zrzucić 40 kg lub conajmniej 20 kg by znów moc zajść w ciążę ❤️