Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 126897
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lipca 2013 , Komentarze (3)

No to jestem... znów potrzebuję Waszego wsparcia i pomocy, takiego prawdziwego kopa w doopę :( . Niby nie ma tragedii, ale jednak nie udało mi się dojść do wagi 65kg. Ciągle niby na początku jest wymarzona szósteczka, ale ta druga cyferka, coś za bardzo mnie przybliża do siódemki z przodu a tego nie chcę :( .
Najgorsze jest to, że widzę, że nie ma efektów, to jeszcze bardziej zaczynam podjadać i odkładać poprawę na następny dzień i koło się zamyka.
Jedyne co robię od 2 miesięcy to chodzę na basen 2 x w tygodniu i co drugi dzień jeżdżę na rowerze z przyjaciółką. Ale waga uparcie nie spada i to mnie załamuje. Niby liczę kalorie, ale tak do końca nie zawsze jestem wobec siebie uczciwa, tzn, podjadam... :( . Kupiłam też suplement Linea 40+ ale zupełnie nie działa na mnie :( 
Muszę bardziej się przyłożyć i liczę na to, że jak znów będę tu zaglądać, to Wasze pamiętniki bardziej mnie zmotywują. 
Mimo podłej pogody, bo leje od wczoraj, życzę Wam udanego weekendu. 

14 marca 2013 , Komentarze (1)

Waga dzisiaj bez zmian. Ważenie oficjalne jutro. Daję radę, choć czasami chodzę głodna. Najtrudniej jest mi wytrzymać po południu, a właśnie im bliżej nocy, tym powinnam jeść mniej... . 
Przepisy są bardzo smaczne. Dużo w nich grzybów i mięsa, ale ogólnie są pyszne. Lubię też dania z różnymi kaszami. Trochę za moło jak dla mnie jest warzyw do chrupania... . Może następny tydzień będzie bogatszy w surówki. 
Dzisiaj z koteczką jadę na sterylizację, trochę się martwię, co to będzie po zabiegu. Dobrze, że przed nami weekend, to będę z nią cały czas w domu. Byle do wiosny.

13 marca 2013 , Komentarze (2)

Pierwszy zauważalny spadek :) ,waga pokazała 68,3kg :) Oby do piątku, bo wtedy oficjalne ważenie. Miłego dnia.

8 marca 2013 , Komentarze (2)

Przyczyny niepowodzenia

Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać tyle, że tydzień to minie dopiero w środę rano :) . Może więc uda mi się wywiązać z tygodniowego planu.

7 marca 2013 , Komentarze (1)

Drugi dzień z dietą punktową na Vitalii właśnie mija. Na wagę nie staję, dopiero jutro, choć to i tak nie będzie cały tydzień, lecz dwa dni.
Na razie jedzonko mniamuśne: omleciki, kurczaki z grzybami, zupa cytrynowa (pychotka) ale czy efekty będą? 
Dzisiaj cały dzień lało, ponuro tak i ciemno na dworze, a już kilka dni było tak wiosennie.
Moja Murka poczuła wiosnę i znika mi na całe noce. Dzisiaj dopiero w południe przyszła na śniadanie. W przyszły czwartek jestem umówiona na sterylizację. Trochę się boję, bo nigdy nie miałam kotki, więc nie bardzo mam pomył jak i gdzie ją zamknąć na noc przed zabiegiem, żeby nie miała dostępu do jedzenia. Musi być na czczo. Z psem to inaczej, płotu nie przeskoczy i nie pójdzie do sąsiadów na michę karmy, nie upoluje też jedzonka... a koteczka... .Mam tydzień, żeby coś wymyślić.
 Z nudów umyłam trzy okna tak porządnie, najpierw ramy cifem a później szyby. Zostało mi jeszcze sporo, ale skoro wraca zima, to mycie zaczeka na lepszą pogodę. 
Nie byłam też na kijkach... eee do kitu z taką pogodą. Za to poczytałam zaległą literaturę, odrobiłam lekcje z francuskiego, nawet trochę się pouczyłam. Obiecałam sobie, że codziennie będę się uczyć 1h i dodatkowo 10 nowych słówek lub zwrotów. Zobaczymy, czy wytrwam w postanowieniu.

6 marca 2013 , Komentarze (4)

Witam serdecznie w wiosenny, piękny, słoneczny dzień. :) 
Od dzisiaj  zaczęłam gubienie kilosków z dietą Vitalii IG . Dostałam już przepisy, zrobiłam wczoraj zakupy na pierwsze dni. Ale troszkę powymieniałam proponowane dania na to, co miałam aktualnie w lodówce, przecież nie wyrzucę jedzenia. Wszystko jednak zgodnie z sugestią Vitalli. Zobaczymy jak mi pójdzie. Dzisiejszy dzień na chwilę obecną jest OK, nie podjadam, daję radę, oby tak do wieczora. A o 18. ruszam z koleżankami na kijki. Zaczęłyśmy maszerować u biegłym tygodniu. 
Poza tym w ogrodzie robi się wiosennie, kwitną już przebiśniegi i ranniki. Wczoraj poszalałam, przycinając winorośla, maliny i jeżynę. Dzisiaj wycięłam uschnięte trawy. Parę godzin dziennie w ogrodzie, to też zdrowy ruch. Żeby tylko stawy mnie tak nie bolały i kręgosłup... mogłabym więcej prac wykonać, ale dobre i tyle. 
Wczoraj na zajęciach z francuskiego babeczka dała nam wycisk. Maglowała, że głowy pękały. Udało się przełożyć sprawdzian, ale wiem już, że go nam nie podaruje i trzeba się nauczyć na następne zajęcia. Przyłapałam koleżankę, jak robiła ściągę na ten sprawdzian, uśmiałyśmy się, przecież ten francuski to dla nas ma być  przyjemność, a my zachowałyśmy się jak ucznowie w LO [haha] . 
Życzę Wam miłego dietkowania. Trzymam za Was kciuki. 

22 lutego 2013 , Komentarze (1)

Znów trochę mnie nie było, ale to przez nieprzewidziane wydarzenia w rodzinie. Choroba ojczyma zmusiła mnie do wyprawy w strony rodzinne. Jestem z siebie dumna, bo sama samochodem pokonałam 450km w jedną i tyle samo w drugą stornę. Takie nieprzewidziane sytuacje sprawiają, że zaczynamy wierzyć we własne siły. Co tam moje problemy w domu z tym, co przeżywa moja mama :( . Ale już jest lepiej. A ja wróciłam do swojego domu, do Belli i Murki silniejsza, w każdym razie chcę w to wierzyć. 
Kilogramy nie spadają, ale też nie rosną. Trwam tak w tym zawirowaniu i nie wiem, czy wiosna przyniesie więcej słońca i radości. 
Będąc przez 4dni w rodzinnej miejscowości, miałam czas odwiedzić rodzinę, kuzynki, ciotki. Odkryłam, że nie widziałam się z nimi przez 15lat a przecież podróż trwa tylo 5,5godzi. To przecież nie koniec świata. I jakoś tak przykro mi się zrobiło, że żadna z kuzynek  nie zapytała o mojego męża... i to nie dlatego, że "zapomniały", że przecież jestem mężatką... nie zapytały, bo dla Nich to było naturalne, że odwiedzam swoją rodzinę sama. Bo ja rzeczywiście, kiedyś przyjeżdżałam do Nich sama, zawsze sama. Wszystkie One to widziały, tylko dlaczego ja odkryłam to po 15 latach... . I gdy tak sobie z nimi siedziałam, a spotkałyśmy się w piątkę :) i dotarło to do mnie, że ja zawsze "sama", nagle zaczęłam się śwetnie bawić i cieszyć z tego spotkania. I przestałam mieć jakieś głupie poczycie winy, że On tam sam w domu a ja się świetnie bawię, bo odwiedziłam moje kuzynki :) . 
Byle do wiosny. 

11 lutego 2013 , Komentarze (1)

Waga milczy jak zaczarowana, ale tez nie rośnie, więc dobrze. Jeszcze daję radę, nie panikuję, jestem cierpliwa, tylko jak długo wytrzymam. Gotuję tylko dla siebie, więc pilnuję tego, co jem. Szkoda, że pogoda nie pozwala na spacery z kijkami, no ale tyle osób choruje, więc nie będę ryzykować przeziębienia. W ubiegłym tygodniu nie byłam w dwóch miejscach pracy,bo pochorowały się całe rodziny i nie chciały, żebym przychodziła i się zaraziła.
Wykorzystałam ten czas na kosmetyczkę, fryzjera i wizyty u wet. ze zwierzakami. Nie ma tego złego... czas wykorzystany maksymalnie. W weekend czytałam zaległe lektury, brakowało mi tego, ale często albo już nie miałam sił na czytanie albo nie bardzo miałam co czytać, Zupełnie nie tęsknię też za TV.
 Dzisiaj przesadziłam w domu rośliny pokojowe, byle do wiosny :) . Kupiłam też część nasion na nadchodzący sezon, głównie kwiatów i ziół oczywiście :) 
Miłego dnia i udanego odchudzania w nadchodzącym tygodniu.

7 lutego 2013 , Komentarze (3)

Nie jest lekko, przyczepiła się do mnie ta 9 na drugim miejscu i nie chce się ze mną rozstać :(. Z drugie strony, 6 ciągle na pierwszym miejscu się dzielnie trzyma już 3 tydzień, więc jest nadzieja, że i z 9 się wkrótce pożegnam.
Wróciła zima, śnieg pada i pada od wczoraj, odśnieżanie parę razy dziennie, żeby można się w ogóle wydostać z domu... . Byle do wiosny. 
Dzisiaj tłusty czwartek a ja nie zjadłam pączka i dobrze mi z tym :) . Za to do kawy zjadłam kawałek gorzkiej  czekolady :) . 
Zupełnie przestałam ćwiczyć, nie mogę się do tego zmusić, bo przyznaję, że zmuszam się do ćwiczeń, nie sprawiają mi przyjemności. Jak trochę lepiej zrobi się na drogach, to pewnie znów zacznę jeździć na pilates, to mi się podobało. 
Dietkowo OK , gotuję tylko dla siebie, więc jest mi łatwiej. Gdy wracam szybciej do domu z pracy, to szykuję sobie jedzenie na cały następny dzień, łącznie z tym, co muszę zabrać ze sobą do pracy. 
Bardzo chcę wrócić to wagi 66kg, może jak Baja zacznę czynić "gwałt jajowy" tylko,czy Ona w takie dni, jadła same jajka? ... muszę to sprawdzić.
Miłego dnia.

5 lutego 2013 , Komentarze (2)

U mnie bez zmian, dostęp do netu ograniczony, stąd brak nowych wpisów. 
Waga znów stoi, ale to i tak super, bo przestała się wahać i pokazuje z przodu 6 już drugi tydzień :) . Po ostatnich doświadczeniach w dietkowaniu, wiem, że zacznie spadać, ale b. wolno. W każdym razie, do świąt będzie już wymarzone 66 :) . 
Pozdrawiam Was serdecznie. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.