Kilogramy nie spadają, ale też nie rosną. Trwam tak w tym zawirowaniu i nie wiem, czy wiosna przyniesie więcej słońca i radości.
Będąc przez 4dni w rodzinnej miejscowości, miałam czas odwiedzić rodzinę, kuzynki, ciotki. Odkryłam, że nie widziałam się z nimi przez 15lat a przecież podróż trwa tylo 5,5godzi. To przecież nie koniec świata. I jakoś tak przykro mi się zrobiło, że żadna z kuzynek nie zapytała o mojego męża... i to nie dlatego, że "zapomniały", że przecież jestem mężatką... nie zapytały, bo dla Nich to było naturalne, że odwiedzam swoją rodzinę sama. Bo ja rzeczywiście, kiedyś przyjeżdżałam do Nich sama, zawsze sama. Wszystkie One to widziały, tylko dlaczego ja odkryłam to po 15 latach... . I gdy tak sobie z nimi siedziałam, a spotkałyśmy się w piątkę :) i dotarło to do mnie, że ja zawsze "sama", nagle zaczęłam się śwetnie bawić i cieszyć z tego spotkania. I przestałam mieć jakieś głupie poczycie winy, że On tam sam w domu a ja się świetnie bawię, bo odwiedziłam moje kuzynki :) .
Byle do wiosny.
svana
22 lutego 2013, 19:17Witam,miło znowu Cie gościć....