Dziś stało się coś, czego chyba najbardziej będę żałowała...Dzisiaj się poddałam :( Przegrałam z pokusami, przegrałam sama z sobą. Tak naprawdę nikt mnie do niczego nie zmuszał bo sama sięgnęłam po tego nieszczęsnego eklerka. Mówią, że zjeść, zapomnieć, pozbierać się i dalej walczyć. Tylko, że on nie da o sobie zapomnieć....czuje się tak źle, jakbym zjadła co ajmniej 1kg kapusty gotowanej :( Takie mam wzdęcia i tak mnie boli brzuch, że aż muszę się wcześniej położyć..Boli....Boli fizycznie i psychicznie ;(
Teraz nawala mi psycha...Coś że mną nie tak...potrafię z jednej skrajności wpaść w drugą. Obsesyjnie się odchudzać i katować za złe nawyki, dobijać się każdą złą myślą; kolejnym razem wpadać w ogromną euforię i świrować z każdego małego sukcesu.
Waga niby mniejsza, ale to nie to...Zmieniłam na wyższą ilość kalorii. Jednak niepokoi mnie to, że jutro mam na obiad naleśniki z czekoladą...To nie jest to, co chciałam. Dla mnie mała iskra powoduje już pożar. Jestem uzależniona od słodkiego. Jeżeli nie kosztuje to mnie nie kusi. Jak już się skuszę to kaplica :( Muszę jakoś to sama zmienić..
A jak u Was?